Gdy spojrzeć pobieżnie na przedmowy wielu dziewiętnastowiecznych poradników i książek kucharskich, nasuwa się wniosek, że ich autorki dawały największy dowód podległości kobiet wobec swych mężów i ojców…
Dla mnie to subtelność zalana tłuszczem, roznosząca po podniebieniu smak spokojnego żeru. To także dostępność i taniość – niezaprzeczalne zalety, czyniące z owej ryby obiekt pożądania nie tylko kuchni restauracyjnej, ale także domowej…
Obierz je, wyciśnij krew, włóż na chwilę w letnią wodę, odmień znowu wodę i postaw na ogniu. Gdy się pierwsza skóra da zdjąć, obierz i ostrożnie obetrzyj ściereczką…
Restaurujemy! Pamięć o tym, co kiedyś znajdowało się na polskim stole, w menu międzywojennej restauracji, w magnackiej spiżarni, w zamkowej piwnicy. Co podawano na birbanckim bankiecie, w dziewiętnastowiecznej karczmie i szlacheckim dworze? Kosmopolityczne trendy, lokalne tradycje, sezonowe składniki – to nie wynalazek mody na gotowanie, to coś, co ma źródło w naszej historii. Kulinaria to nie tylko przepisy, to również ważne tropy literackie, osobiste obsesje, religijne nakazy, część naszej tożsamości…
Oszukiwanie na jedzeniu jest tak stare jak cywilizacja. Pojawiło się wraz z rozwojem miast i przedłużeniem łańcucha pośredników pomiędzy osobą, która jedzenie wytwarza, a tą, na której talerz ono trafia.
Na stole nakrytym powinna znajdować się musztarda, pieprz, sól, deserowe talérzyki i noże bez serwet. W towarzystwie złożénem z pań i panów obok wina, roznosi się czekolada i ciastka. Na stole powinien stać tort, masło ze srébrnym nożem do brania, kilka gatunków chleba i rozmaite przystawki, jak szynka, ozór, wędzony łosoś, marynaty i t. p. Tort stawia się środku.
Okazuje się, że moja polska babcia, gdyby tylko chciała – gotowałaby naprawdę po włosku. Przodkini po polsku pichciła zacnie i gdyby tylko sięgnęła do książek kulinarnych wydawanych mniej więcej wtedy, kiedy się urodziła, byłaby z niej prawdziwa włoska Mamma! Nie wiem tylko, co by na to powiedział mój niemiecki dziadek…
Wyzwanie: dogodzić francuskim podniebieniom. Sprawa niemal z góry przegrana. Jak znaleźć się w jednej klatce z wygłodniałym i świadomym swojej siły lwem. A to lew o zdefiniowanych potrzebach, przekonany o tym, co lubi i co według niego jest dobre: to, co lwie.