Podczas jednej z rozmów z Watsonem, Sherlock Holmes niby od niechcenia przyznał się do popełnienia książeczki na temat wpływu wykonywanego zawodu na kształt dłoni. Zapewniał, że była to monografia dotycząca wyłącznie „kwestii technicznych” – z pewnością pozbawiona choćby cienia romantyzmu, który tak krytykował w pisaninie doktora…
Elektroterapię uznano za uniwersalne remedium na wszystkie dolegliwości, więc żaden laik ani entuzjasta nie mógł się pomylić samodzielnie przepisując sobie taką kurację. W poradniku Bilza elektryczność jest środkiem na wszelkie usterki maszynerii organizmu ludzkiego – od „zakłóceń mózgu” po „leniwy stolec”.
Gorset z jednej strony jest „potworny”, usytuowany gdzieś poza estetyką i poza medycyną. Deformuje kanony piękna i normy zdrowia, wciskając je w niewygodne ramy. Z drugiej strony jest kulturowym „złem koniecznym”, komplementarnym do – z założenia ułomnego i niepełnosprawnego – ciała kobiety.
Z dziewiętnastowiecznej szkoły wychodził „człowiek błędny, neurasteniczny, wyciśnięty jak cytryna, płodzący nowe kretyniczne dzieci” – stwierdzano w prasie warszawskiej na początku XX wieku.