Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Tadeusz Hollender i jego przypadki


Był więźniem Pawiaka. Został rozstrzelany 31 maja 1943 roku w ruinach getta w Warszawie. Dzień po trzydziestych trzecich urodzinach. Właśnie obchodzimy sto piętnastą rocznicę urodzin Tadeusza Hollendera, poety, prozaika, satyryka, publicysty, reportera, autora zbiorów wierszy Czas, który minął i inne wiersze oraz Ludzie i pomniki, a także powieści Polska bez Żydów. Pozostawił po sobie wydany konspiracyjnie w czasie okupacji hitlerowskiej tomik Wizje przyszłości, a nawet rękopiśmienny zbiorek utworów dla dzieci Śpiewy dla Ewy.

Na świat przyszedł w Leżajsku 30 maja 1910 roku. Jego matka była nauczycielką, a ojciec inżynierem geometrą. Uczył się w Stanisławowie, studiował we Lwowie na Uniwersytecie Jana Kazimierza: najpierw prawo, a następnie polonistykę (u Juliusza Kleinera). Jako poeta zadebiutował w roku 1929 na łamach krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”  wierszem zatytułowanym Święty Mikołaj. Dzisiaj należy do poetów zapomnianych, lecz jest okazja, aby bliżej poznać jego twórczość, a także koleje życia, bowiem w 2022 roku nakładem PIW-u ukazały się Wiersze zebrane tego twórcy i niemal równocześnie  Wydawnictwo Ośrodka „Brama Grodzka Teatr NN” w Lublinie wydało Wiersze wybrane, poprzedzone wstępem Pawła Bema. Ta ostatnia książka została opublikowana w serii Biblioteka Zapomnianych Poetów, zainicjowanej w roku 2012 przez Piotra Mitznera.

W 1933 roku podjął pracę redaktora w literackim miesięczniku „WczorajDziśJutro”. Tego samego roku założył wraz z Haliną Górską i Karolem Kurylukiem miesięcznik „Sygnały”. Do lipca 1934 roku był redaktorem naczelnym tego pisma. W tym samym roku zdobył pierwszą nagrodę w Turnieju Młodych Poetów, zorganizowanym przez redakcję „Wiadomości Literackich” za wiersz Stulecie. Poeta musiał jednak podzielić pierwsze miejsce w konkursie z Anną Świrszczyńską oraz Karolem Husarskim. Nawiązał współpracę z pismem „Szpilki”, na łamach którego ujawnił swój talent satyryczny. Publikował także w „Skamandrze”, „Kamenie” i „Lewarze”. Udzielał się w Związku Harcerstwa Polskiego, uczestniczył w życiu akademickim i artystycznym Lwowa. W roku 1936 należał do komitetu organizacyjnego Zjazdu Pracowników Kultury. Wtedy też ukazała się jego pierwsza książka   Czas, który minął i inne wiersze. Na zakończenie tego zbioru, poeta pomieścił przejmujący wiersz Płyta Nieznanego Żołnierza.

W 1937 roku zamieszkał w Warszawie. Redakcja „Głosu Powszechnego” zaproponowała mu wówczas funkcję redaktora działu literackiego. Hollender publikował nie tylko w

„Głosie Powszechnym”, ale również w „Albo-albo” oraz w „Czarno na białem”. Następnego roku wyjechał do Palestyny, podróżował przez Rumunię, Grecję i Turcję. Z tej peregrynacji nadsyłał do kraju liczne reportaże. Tego samego 1938 roku ukazał się drugi zbiór wierszy zatytułowany Ludzie i pomniki oraz (licząca blisko czterysta stron) nie tylko satyryczna, jak głosi podtytuł, ale również prorocza powieść Polska bez Żydów.

Był pod wielkim urokiem i wpływem Juliana Tuwima, który zresztą młodego poetę doceniał i sprzyjał mu. Nie ma w tym przypadku, że tom Ludzie i pomniki otwiera dedykacja zaadresowana właśnie do autora Sokratesa tańczącego. Jako poeta Hollender wykazywał z jednej strony zainteresowanie światem przyrody, natomiast z drugiej sprawami społecznymi i politycznymi oraz narodowościowymi. Obok takich wierszy, jak W lasach Serdecznowa pisze równocześnie Ojczyznę czy Sąd nad zdrajcą ojczyzny. Uwagę zwracają ponadto wiersze osobiste. w jednym z nich O sobie samym poeta przywołuje siebie z imienia i nazwiska.

Po wybuchu II wojny światowej znalazł się we Lwowie, by w połowie 1941 roku wrócić do Warszawy, gdzie włączył się do pracy konspiracyjnej w ramach działań dywersyjno-propagandowych Akcji N, wymierzonych przeciwko Niemcom. Związał się z Biurem Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej, redagował podziemne ulotki, broszury, książki. Publikował, m.in. pod pseudonimem Tomasz Wiatraczny, w „Kulturze Jutra” i w „Demokracie”. W roku 1942 jego utwory, sygnowane pseudonimem, znalazły się w antologii Słowo prawdziwe. Tego samego roku przygotował w jednym egzemplarzu zbiór Śpiewy dla Ewy, skierowany do córki państwa Stępniewskich, u których mieszkał przy ulicy Ikara. Tutaj została wystawiona konspiracyjnie jego sztuka dla młodych odbiorców O kotku Albinie. W tym czasie poeta przyjaźnił się z Jerzym Zagórskim, członkiem przedwojennej grupy Żagary, i z jego żoną Marią, u których zresztą pomieszkiwał. W roku 1942 wierszem pod tytułem Wspomnienie z Grecji wygrał konkurs poetycki im. Józefa Czechowicza.

W 1943 ogłosił oczywiście konspiracyjnie zestaw Satyry i fraszki. Trzeba wiedzieć, że właśnie jego utwory humorystyczne cieszyły się wielką popularnością. Zarówno przed wojną, jak i w czasie okupacji. Do najbardziej znanych i najcelniejszych pod względem artystycznym należą: Do endeckiego redaktora, Oświadczenie skierowane do endeków, Narrodowcy. Wielkie wrażenie zrobiły także krążące po okupowanej stolicy utwory Uśmiech Warszawy i Nekrolog oraz czterowiersz Szczyt niemieckiego pesymizmu: „Niektórzy Niemcy są dziś niespokojni, / Przegraną wojnę znieść byliby w stanie, / Lecz boją się, że po przegranej wojnie / Partia i führer przy władzy zostanie”.

W roku 1943 pracował nad antologią Anegdota i dowcip wojenny. Wziął też udział w konkursie poetyckim pisma „Kultura Jutra”. Za wiersz Warszawa dostał nawet drugą nagrodę. Był niezwykle aktywny w roli konspiratora. W maju przemawiał na tajnym wiecu zorganizowanym w jednej z fabryk na Grochowie. Niestety, wskutek donosu, został aresztowany przez gestapo i osadzony na Pawiaku. Jak skonstatował Paweł Bem w wygłosie wstępu do wspomnianych Wierszy wybranych: „Hollender był człowiekiem krnąbrnym i walecznym. Faszyzm był dla niego tematem bodaj najważniejszym. Na swój sposób poeta był także katastrofistą, wszak à rebours: przeczuwał tragedię, ale ostrzegał przed nią i oswajał ją raczej jak Gałczyński niż jak młodzi katastrofiści. Owszem był to uśmiech do bardzo złej gry. Bo trzeba zacząć od siebie i zrozumieć antynomię własnego ducha”.