Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz stanowczo odradza. Józef Sękowski. Fantastyczne podróże Barona Brambeusa. Przekład z rosyjskiego Witalisa Olechowskiego. Warszawa 1840


Sto osiemdziesiąt cztery strony bełkotu o tym, że w ubiegłym miesiącu zdradziło się wzajemnie siedemdziesiąt siedem milionów siedemset tysięcy siedemdziesiąt siedem małżeństw, a rozwiodło się tylko milion sto jedenaście tysięcy małżeństw. W Odessie pakunki ciągną się nieprzerwanym pasmem. Polacy przywożą pszenicę i łój. Przywiózłszy, sprzedają towar kupcom, rachują dukaty i przegrywają je w karty. Przegrawszy, kąpią się w Czarnym Morzu, mężczyźni razem z kobietami, hałasują, śmieją się, ubierają na brzegu i odjeżdżają do domu bez pszenicy, bez łoju… i to polepsza rolnictwo, zachęca szlachtę do przemysłu… Płynąc łodzią po Lenie, znakomity naturalista doktor Szpureman obwieszony fuzjami, pistoletami, barometrami, termometrami, skórami żmij, ogonami bobrów, wypchanymi słomą ptakami, z których jastrzębia, nie mając już miejsca na piersiach i za plecami umieścił na czapce. Doktor Szpureman powiadał towarzyszom podróży, że dawniej rosły tu palmy i banany. W Rzymie autor stawia na stole stolik, na stoliku stołek, na stołku skrzynkę, na skrzynce staje na głowie i zaczyna spacerować po suficie stopami.

Do tego jeszcze dwa studia pary uczonych z Uniwersytetu w Białymstoku o ironii i wyobraźni metafizycznej Sękowskiego, nieszczęśliwego małżonka i Polaka – renegata, carskiego konfidenta i cenzora – nihilisty.

Józef Sękowski. Fantastyczne podróże Barona Brambeusa. Przekład z rosyjskiego Witalisa Olechowskiego. Warszawa 1840 w POLONIE