Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz poleca. Ostatnia podróż do Francji. Przez Łucję z książąt Giedroyciów Rautenstrauchową. Lipsk 1841


Autorka, córka napoleońskiego generała, który po dwu latach niewoli w Archangielsku wrócił do Armii Królestwa Kongresowego w randze generała dywizji, bywał u Wielkiego Księcia Konstantego, przyjmował u siebie towarzystwo iksów, konserwatywnych klasyków. Łucja, wydana za mąż i separowana z carskim generałem Rautenstrauchem, skoligacona i zaprzyjaźniona ze znaczną częścią arystokracji europejskiej, nie mająca kłopotów paszportowych, odbywała częste podróże do Francji.

Jej podróże były niespieszne, a ona sama surowa i wymagająca. Wiedeń wydał się jej miastem ostentacyjnego przepychu, które można ominąć. Innym razem, odwiedzając Ferney nieżyczliwie skomentowała fakt, że Voltaire mieszkał w domu mającym zaledwie pięć okien fasady, co uznała za świadectwo obłudy i skąpstwa. Pamiętała, że dwanaście okien miała weimarska rezydencja pana von Goethe. Tym razem zachwyciła ją podróż statkiem parowym po Dunaju – z Wiednia do Ratyzbony. Zbrzydziła ją stolica bankierów – Frankfurt nad Menem. Tyle, że z Frankfurtu mogła się drogą żelazną dostać do Moguncji, gdzie wsiadła na statek, by Renem dopłynąć do Kolonii. Przez Belgię znów mogła jechać koleją. Belgia wydała się jej prozaiczna, industryalna, rachubom materialnym oddana. Po wsiach widać ogromne dziwnego kształtu gmachy. Są to zakłady rękodzieł  nowego przemysłu. Wszystko chęcią zysku kierowane.

Wjeżdżając do Paryża, zobaczyła nowe ulice, zabudowane domami jeszcze nie zamieszkanymi. Na bulwarze trafiła na tłum słuchający retoryki jakiegoś jegomościa stojącego na podwyższeniu. Myśląc, że to zachęta, by wstąpić do nowej sekty, przecisnęła się przez liczne grono słuchaczy. Mówca w palcach trzymał włos, do którego zwracał swą wymowę. Prosił aby go obejrzeć i ocenić jego wyborny gatunek. Obok na skrzyni stały słoiki zawierające pomadę jego pomysłu mające zapobiec siwieniu, nadać włosom życia i trwałości. W słoikach był łój, skropiony wodą lawendową.

Wieczory zaczęła spędzać w teatrach, zaczynając od Panteonu. Bardzo się rozczarowała. Heroinami były utrzymywane aktorki, wyłudzające grosze od starszych kochanków, kształcące młokosów w sztuce zalotności. Do tego młodzieżowa publiczność. Odetchnęła w cyrku Franconiego. Jeśli edukacja młodzieży wiele pozostawia do życzenia, edukacja koni u Franconiego do najwyższego doskonałości doszła stopnia.

Prawdziwym teatrem okazują się być rozprawy w Pałacu Sprawiedliwości, który prócz składu sędziowskiego, oskarżonych, ich obrońców wypełnia całkowicie publiczność wpuszczana tam za biletami. Widzowie traktują podsądnych jak aktorów. Gdy wprowadzono mordercę nazwiskiem Luissier, rysy jego szlachetne, wyraz twarzy spokojny, wzrok stale nie zbójecki, nie zadowolił nikogo. Jeszcze mniej się podobał, gdy w czasie rozmowy z obrońcą, uśmiechnął się. Jego kochanka i uczestniczka zbrodni, prawie nie odejmowała chustki od oczu. Łkania jej ciągle słyszeć się dawały. Z niej widzowie byli zadowoleni…  Inny wielokrotny morderca wszystkie zarzuty chciwie na siebie przyjmował, dodawał nowe okropne szczegóły. Można było sądzić, że lęka się tylko zostania w wymiarach zwyczajowych zbrodniarzy, że wyszukuje sposobów przejścia wszystkich zbrodni granic.

Nie nasycony był podziwem i oklaskami.

Na tle tych występów mowy adwokatów wypadały blado. Świątynią wymowy jest natomiast Izba Deputowanych. Tworzy ją czterystu sześćdziesięciu członków. Muszą mieć przekroczone trzydzieści lat i płacić pięćset franków podatku. Czterdziestoletni wtedy historyk rewolucji Adolphe Thiers, trzydzieści lat później Prezydent Republiki, głos miał piskliwy, w całej postaci brak szlachetności”. Pięćdziesięcioletni poeta Lamartine najstaranniej ubrany, pisywał w domu swe piękne mowy poświęcone tylko najważniejszym kwestiom, tak że mogły wejść do jego pism zebranych.

Autorka Ostatniej podróży ogląda Luwr, zwiedza zaniedbany wtedy pałac w Wersalu i okolice Paryża. Ubolewa nad umieszczaniem tam licznych płócien współczesnych. Ceni jednak malarstwo francuskie; wymienia Ingresa i Delacroix. Relacjonuje liczne wizyty w swoim środowisku.

Ostatnia podróż do Francji. Przez Łucję z książąt Giedroyciów Rautenstrauchową. Lipsk 1841 w POLONIE