Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Życie i twórczość filozofa z Berlina


Nie ma na świecie myśliciela ocenianego tak skrajnie jak niemiecki filozof Hegel. Jeśli ograniczyć się do świata nowoczesnego, to w „pierwszej lidze” filozofów okazuje się postacią najbardziej zmitologizowaną i niespójną. Nawet osobnicy tak barwni i kontrowersyjni jak Schopenhauer, Nietzsche lub Marks nie doczekali się tylu radykalnych i dziwacznych opinii co berliński myśliciel z epoki napoleońskiej i z czasów Restauracji.

Jedni widzieć w nim będą „teologa w przebraniu”, inni głęboko zakamuflowanego radykalnego ateistę. Hegel patronował będzie prometejsko nastrojonym filozofom wolności i czynu, a jednocześnie uzna się go za patrona historycznego determinizmu. Jeden angielski arystokrata nazwie go największym myślicielem od Heraklita, który uchwycił prawdę absolutną, inny porówna efekty jego dialektyki do podtruwania się tlenkiem azotu. Dla jednych Hegel będzie szarlatanem, dla innych nudnym akademickim belfrem, a dla wielu późniejszych myślicieli „złym ojcem” –  niechcianym autorytetem. Etykieta ekstremalnego racjonalisty współistnieć będzie z legendami o Heglu jako skrytym  szaleńcu, kontynuatorze renesansowych mistyków ze Śląska, niespełnionym poecie, lub dla odmiany – starczo usposobionym nijakim mieszczaninie.

Skrajnie odmienne opinie zapanują też w filozofii polityki. Hegel będzie bywał liberałem, totalitarystą, kiedy indziej socjaldemokratą, faszystą… Nikt za to nie nazwie go anarchistą (mimo że wywrotowe Drogi do wolności lorda Russella z początku XX wieku przypominają nieco Heglowską filozofię prawa). 

W wieku dwudziestym figura Hegla będzie  się składać ze stereotypowych narracji opartych głównie na filozofii dziejów i  filozofii prawa (Hegel i państwo jako upostaciowienie wolności, gdzie Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu) ubranych w kostium metafizyki ducha w jego samorozwoju i utrwalanych w podręcznikach do filozofii.

Przyjrzyjmy się losom osobnika, którego życie było tyleż bogate w działalność intelektualną, co burzliwe.

Młodzieńcze lata Hegla, przypadające na czas politycznych wstrząsów, upływały głównie pod znakiem intensywnej pracy umysłowej. Pochodzący z niezamożnej rodziny adept teologii ponoć zasłynął z radykalizmu w rewolucyjnym klubie studenckim, gdzie czytano namiętnie francuską prasę. Równie gorliwie przekładał Sofoklesa, czytywał Goethego, Wielanda, Schillera, a jeszcze jako nastolatek napisał artykuł, w którym wychwalał kontakt z dziełami greckich i rzymskich klasyków.

Młodego Hegla uważano głównie za filozofa religii, mimo że momentami równie zajmowała go np. ekonomia, a na stałe zwłaszcza sztuka. I to niekoniecznie wysoka –  jak głosi anegdota za młodu cenił sobie zwłaszcza Życie i myśli Pana Tristrama Shandy Laurence’a Sterne’a i fascynował się popularnymi romansami, co spotkało się z docinkami ze strony Schopenhauera (zdaniem gdańskiego filozofa jego ulubionym autorem był Homer, podczas gdy ulubioną książką Hegla była Sophiens Reise von Memel nach Sachsen Timotheusa Hermesa).

Wczesna dorosłość Hegla jest naznaczona perturbacjami zawodowymi i przeprowadzkami. Ten eksplorator świata idei w świecie realnym uciekał z miejsca na miejsce, podejmując coraz to nowe zlecenia, by przetrwać. Zgłosił się nawet o pożyczkę do Goethego, który miał polecić swym zarządcom, aby „dali mu coś – wystarczy dziesięć talarów”. A jako redaktor naczelny lokalnej gazety nasz bohater został oskarżony o zdradę – ujawnienie rozmieszczenia wojsk pruskich w ich walce z Napoleonem…. I gdy już ukończył słynną Fenomenologię ducha pijani francuscy żołnierze splądrowali mu gabinet i o mało nie zniszczyli rękopisu. Miał uciekać powozem z ostrzeliwanej Jeny (mijając nawet gdzieś bokiem cesarza), by dowieźć rękopis do wydawcy, który zresztą omal nie wymówił mu wcześniej umowy za znaczne opóźnienia (w owym czasie Hegel wpadł w romans z gospodynią, którego owoc, jego pierwszy syn, komplikował późniejsze życie rodzinne z arystokratką w Berlinie).

Żywot prawdziwego mieszczanina zaczął praktykować dopiero na swym przedostatnim przystanku w Heidelbergu. Wtedy też znów dała o sobie znać jego predylekcja do sztuki. Szybko zaczął nawiązywać kontakty z artystami, koneserami i kolekcjonerami, pozyskując najrozmaitsze relacje i reprodukcje dzieł sztuki. Żona Hegla, Marie Helena Susanna von Tucher, twierdziła, że gdy tylko można było zobaczyć lub usłyszeć w okolicy coś pięknego, jej mąż musiał tam się znaleźć. W ostatnim okresie berlińskim był bywalcem teatrów i salonów muzycznych, publikował niezliczone recenzje wystawianych sztuk w prasie popularnej. I prócz małżeńskich wypadów na Rugię lub do wód, wyjeżdżał  z Berlina już tylko w celach zapoznawczych z dziełami sztuki – do Pragi, Drezna, Wiednia, Paryża i Holandii. Równolegle rozwinął szeroko zakrojoną działalność akademicką. Wykładał system z Encyklopedii nauk filozoficznych na przemian z filozofią prawa, historią filozofii, filozofią religii i sztuki.

Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni cykl wykładów. Badacze podkreślają, że był to wykład najbardziej popularny, a  nawet, że Hegel w Berlinie zaczął stawać się w sprawach sztuki wręcz gwiazdą, obiektem bezkrytycznej fascynacji lub nienawiści. Popularność wykładów o estetyce rosła z czasem (w roku 1823 wśród słuchaczy znajdował się m.in. Heinrich Heine, twórca legendy o Heglu jako skrytym ateiście). Materiały z wykładów skłaniają też do wniosku, że ich treść nie rozwijała się tylko z obowiązku, ale raczej z nieprzerwanej skłonności Hegla akurat do sztuki, którą przerwała śmierć  (1831).

Z roku na rok Hegel dopracowywał swój projekt, ale mimo że właśnie dzięki temu zdobywał intelektualny prestiż w swym otoczeniu, nie zdołał opublikować żadnej wersji. Zachowały się tylko świadectwa pośrednie, zebrane potem przez „grono przyjaciół zmarłego” w celu ich późniejszej publikacji (manuskrypty Hegla zaginęły, mimo że redaktor edycji pośmiertnej miał jeszcze do nich dostęp). W relacji naocznego świadka miały składać się z „krótkich niepowiązanych zdań”, „pojedynczych rozproszonych słów” i licznych odniesień między „lakonicznymi kluczowymi hasłami” a „nawarstwiającymi się chaotycznie rok po roku uwagami na marginesach”. „Wyczerpany i zafrasowany siedział tam zapadnięty z pochyloną głową, i kontynuując wykład kartkował długie arkusze, wciąż czegoś szukając, sięgając na przemian do stron późniejszych i wracając do wcześniejszych oraz wodząc wzrokiem to do góry, to w dół”. Jego mowie brakowało płynności, zacinał się w swym szwabskim dialekcie, a każde zdanie powstawało osobno – jego myśli nie były gotowe w momencie, gdy je wykładał.

Wykłady z filozofii sztuki świadczą o autonomicznym, osobistym i egzystencjalnym zainteresowaniu tą dziedziną. Sztuka, powiada Hegel, bywa najwyższą, a często i jedyną formą, w jakiej ludy doprowadzają do świadomości własnego ducha. I dodaje, że w swych najwyższych możliwościach sztuka jest już dla nas czymś minionym. O tym wszystkim szersza publiczność dowiedziała się dopiero w roku 1835 za sprawą obszernej kompilacji, która kształtowała obraz osobowości intelektualnej Hegla w wieku dziewiętnastym.

Dopiero później, w wieku dwudziestym, wyłożona w tych wykładach teoria nowoczesnej kultury została przyćmiona przez podręcznikowe narracje o Heglu, oparte na filozofii dziejów, prawa czy podawanej w teologicznym sosie metafizyce ducha. Ślady tej teorii widać jeszcze w twórczości Feuerbacha czy Marksa, który zwłaszcza w 18 brumaire’a kokietował aluzjami do Heglowskiej filozofii sztuki.

Filozofia sztuki Hegla jest skonkretyzowanym spojrzeniem historycznym na mnogość przejawów ludzkiego kunsztu przez pryzmat trzech epokowych całości – sztuki symbolicznej, klasycznej i romantycznej – pod kątem tendencji, którym w sztuce ulega stosunek między zmysłową postacią a znaczeniem. Po omówieniu tych trzech form tendencja ta jest ukazywana na przykładach konkretnych dziedzin: architektury, rzeźby, malarstwa, muzyki i poezji. Ma to demonstrować, dlaczego sztuką najwyższą jest poezja, a ostatecznie poezja dramatyczna, która miała być tu polem, na którym rozgrywa się walka sztuki nowoczesnej o jej aktualną egzystencję.

Teorii tej Hegel nigdy jednak nie spisał. Prawdopodobnie nie przewidział swej przedwczesnej śmierci, odkładając całościowe ujęcie sztuki na później. Podobnie było z jego głównym dziełem, Nauką logiki (udało mu się przerobić tylko pierwszą „księgę”). Jeśli nosił się z zamiarem wydania książki z filozofii sztuki już na początku lat dwudziestych, jak miał wzmiankować w korespondencji, to z jakichś przyczyn nic z tego nie wynikło. Być może odkładał sprawę, bo sam projekt uważał za niedokończony…

◊◊◊

Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

◊◊◊