Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Jednym z największych bestsellerów końca XIX wieku była powieść traktująca o wydarzeniach z roku 2000: Looking Backward Edwarda Bellamy’ego.

Pod jej wpływem w Stanach Zjednoczonych założono aż 162 „Kluby Bellamy’ego”, propagujące idee zawarte w powieści; lata później Erich Fromm nazwał Looking Backward „jedną z najbardziej niezwykłych książek, jakie opublikowano w Ameryce”.

Wydana w 1887 roku Książka Bellamy’ego dotarła szybko do Polski – do 1890 roku doczekała się aż czterech wydań pod tytułem W roku 2000, a wśród jej wiernych czytelników był m.in. Stanisław Brzozowski. Fascynacja powieścią nie polegała jednak na przedstawianiu cudownych wynalazków z przyszłości (choć autorowi udało się przepowiedzieć m.in. słuchanie muzyki i przemówień w domu poprzez „radiokabel”), a tym, że wizja Bellamy’ego to komunistyczna utopia, w której wszyscy są równi, a uzdrowienie cywilizacji polega na pracy. Przekonuje się o tym bostończyk Julian West, który właśnie szykuje się do ślubu z piękną Edith; ma on jednak pewną przypadłość, a mianowicie śpi snem letargicznem. Przedślubne stresy wykańczają go tak bardzo, że zasypia na 113 lat, 3 miesiące i 11 dni i budzi się w tytułowym roku 2000; jego dom należy do doktora Leete, który staje się przewodnikiem Westa po nowym świecie. Okazuje się, że jest to świat, w którym mamy do czynienia z nacjonalizacją wszystkiego; „ewolucja skończyła się ostatecznem skonsolidowaniem kapitału narodowego, a naród zorganizowany został jako jedno wielkie stowarzyszenie przedsiębiorcze, […] stał się on jedynym kapitalistą, zajmującym miejsce wszystkich innych, jedynym pracodawcą, monopolem ostatecznym, który połknął wszystkie monopole uprzednie”. Wszyscy zostali wcieleni do służby przemysłowej, która trwa dwadzieścia cztery lata, ale każdy określa zawód dla siebie. Nie ma też pieniędzy, a tekturowe karty kredytowe: „każdemu z obywateli otwiera się w księgach publicznych z początkiem roku kredyt, odpowiadający udziałowi jego w rocznej produkcyi narodowej i wydaje mu się kartę kredytu, przy pomocy której otrzymuje on wszystko, czego zapragnie”; potrzeby te zaspokajane są w wielkich „składach narodowych” (zakupy docierają same do domu!), a pieniędzy wystarcza wszystkim – mało tego, amerykańska karta może być używana na całym świecie. Jadłodajnie, pralnie i inne usługi są również publiczne.

Na szczęśliwym obrazie przyszłości nie ma żadnej rysy. Zlikwidowano więzienia, nie ma cenzury, a o wszystkim decyduje ogół, co ładnie widać na przykładzie wydawania gazet i książek: muszą być one popularne, aby zostały wydane, a „cena każdej książki oblicza się na podstawie kosztów jej ogłoszenia, oraz uwzględniając honoraryjum autorskie. Suma owego honoraryjum zaliczoną bywa na dobro autora, jakoż wolnym on jest od wszelkich innych usług względem narodu przez cały czas, w ciągu którego jego prace przyczyniają się do utrzymania obywateli […] Autor bardziej popularny jest w stanie utrzymywać się z pióra przez cały okres swojej służby, a stopień jego uzdolnień literackich, określonych głosem narodu, staje się w ten sposób miarą słuszności, z jaką pozwala się mu poświęcać czas piśmiennictwu”. W roku 2000 wszyscy są oczywiście bardzo dobrze wykształceni i czytają tylko ambitne rzeczy. Ponadto wprowadzono równouprawnienie kobiet i mężczyzn – kobiety nie dostają mniejszych kredytów i „nie ma dziś innych małżeństw jak z wzajemnej skłonności”. Mało tego – co musiało być szalenie rewolucyjne z dziewiętnastowiecznego punktu widzenia – kobiety też mogą oświadczać się mężczyznom!

„W roku 2000” to dość szczegółowa wizja, która nie jest niczym innym, jak czystym marksizmem; pamiętać należy, że w XIX wieku była to idea zdobywająca właśnie serca i dusze. Nic więc dziwnego, że kiedy Julian West znowu zasypia i budzi się w roku 1887, natychmiast rzuca się do pracy, aby urzeczywistnić swój sen. Nie próżnował także Bellamy – w 1897 roku wydał drugą część powieści: „Równość”, traktującą o prawach kobiet. Nie odniosła ona jednak sukcesu na miarę „W roku 2000” – książki, która w krótkim czasie doczekała się ona przynajmniej dziesięciu powieściowych parodii, odpowiedzi i prequeli.

 

Licencja Creative Commons
W roku 2000 by Fantastyka z lamusa is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.