Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Artystyczne formy Witkacego


Jeden z najbardziej wszechstronnych i oryginalnych pisarzy dwudziestolecia międzywojennego. Jego nazwisko wymienia się jednym tchem obok nazwisk Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza, który to określił ich mianem „trzech muszkieterów polskiej awangardy”. Prozaik, dramaturg, teoretyk sztuki, filozof, a także malarz i fotografik Stanisław Ignacy Witkiewicz, znany również jako Witkacy, zmarł osiemdziesiąt pięć lat temu. 18 września 1939 roku popełnił samobójstwo we wsi Jeziory na Polesiu. Na swoje życie targnął się na wieść o wejściu dzień wcześniej Armii Czerwonej na teren Polski. Był wtedy w stanie ciężkiej depresji, z którą zmagał się od dłuższego czasu. Do jego najbardziej znanych utworów należą powieści Pożegnanie jesieni i Nienasycenie, dramaty W małym dworku, Szewcy oraz Matka.

Przyjaźnił się z Bronisławem Malinowskim, Leonem Chwistkiem i Tadeuszem Micińskim, fascynował się twórczością Stanisława Wyspiańskiego oraz Stanisława Przybyszewskiego, wnikliwie czytał książki Stefana Żeromskiego i Wacława Berenta. Tadeusz Boy-Żeleński napisał o nim: „Nie waham się ogłosić tego genialnego improwizatora jednym z talentów najtęższych i najoryginalniejszych, jakie wydała twórczość dramatyczna – i nie tylko w Polsce”. Nie znaczy to, że wszystko, co pisał spotykało się z powszechnym uznaniem. Krytykował go przecież Karol Irzykowski, w znaczenie jego filozoficznych poglądów powątpiewał Tadeusz Kotarbiński, krytycznie analizował jego utwory Andrzej Stawar.

Witkacy nie odebrał formalnego wykształcenia. Urodzony w Warszawie 24 lutego 1885 roku. Syn malarza, krytyka sztuki, twórcy stylu zakopiańskiego w architekturze Stanisława Witkiewicza herbu Nieczuja i Marii z Pietrzkiewiczów herbu Ostoja – w 1890 wyjechał z rodzicami do Zakopanego, gdzie uczył się prywatnie według, opracowanego specjalnie dla niego, indywidualnego programu. Już w dzieciństwie ujawnił się jego talent plastyczny i literacki. Za pierwszy utwór Witkacego uważa się scenkę dramatyczną Karaluchy, powstałą w 1893. W młodości podróżował po Europie – po Francji i Włoszech oraz Austrii i Niemczech. Po zdanej w 1903 roku eksternistycznie maturze we Lwowie, wbrew radom ojca, w roku 1904 podjął studia u Józefa Mehoffera na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, które potem kontynuował u Władysława Ślewińskiego w Zakopanem. Jak skonstatował po latach historyk literatury Włodzimierz Maciąg: „Witkiewicz był swego rodzaju fenomenem międzywojennego życia kulturalnego. Wielostronnie utalentowany, filozof, pisarz i malarz, głęboko przeżywający kryzys klasycznej tradycji kulturalnej, radykalnie przeciwstawiający się zmurszałym, jego zdaniem, formom, nacechowany w równej mierze odczuciem tragizmu i błazeństwa, wypowiadający się w formach prowokacyjnych i przekornych – był niewątpliwie prekursorem jednego z głównych nurtów literatury współczesnej”.

Jako prekursor objawił się w publikacjach z zakres filozofii i eseistyki poświęconej sztuce oraz teatrowi. Prace nad własnym systemem filozoficznym i estetycznym zaowocowały takimi opracowaniami, jak: Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia z 1918, manifest O Czystej Formie, tom Szkice estetyczne, wreszcie – Teatr, książka opatrzona podtytułem: Wstęp do teorii Czystej Formy w teatrze. Analizując kluczowe dla programu Witkacego określenie Czysta Forma, Tomasz Burek doszedł do następującej konkluzji: „Tylko metafizyka formy stanowi uzasadnienie sztuki jako takiej – teraz i w przyszłości. Jutrzejsza ludzkość, która zgodnie z historiozoficznymi poglądami Witkiewicza nie będzie znała metafizyki w związku ze zmechanizowaniem i rozproszeniem  osobowości w uspołecznieniu, nie będzie tym samym odczuwała potrzeby sztuki. Czysta Forma (tzn. praktyka artystyczna części współczesnej awangardy) jest więc jakby kulminacją, tragicznym wybłyskiem Sztuki na chwilę przed jej nieodwołalnym pogrążeniem się w cieniach zmierzchu. Jej autodefinicja podkreśla tę tragicznie spełnioną, «dociągniętą formę», akcentując jej krańcową intensywność, paradoksalność. «Zastygły od niewyrażalnego mrozu płomień». Oto Czysta Forma”.

Był niezwykle płodny jako autor utworów dramatycznych i komediowych, pisanych zarówno z myślą o inscenizacji teatralnej, jak i o czytelniku, który powinien umieć czytać teksty rozpisane na role. Utwory tego rodzaju, czyli: Pragmatyści, Nowe Wyzwolenie, Oni czy Tumor Mózgowicz budziły zainteresowanie krytyków literackich, ale nade wszystko ludzi teatru, reżyserów, aktorów, scenografów, wreszcie krytyków teatralnych. Jeden z najwybitniejszych znawców życia i twórczości autora Nadobniś i koczkodanów oraz Szalonej lokomotywy, Konstanty Puzyna stwierdził: „Ze spięcia między groteskowo-hiperbolicznym, gwałtownie zaangażowanym ekspresjonizmem Witkacego-powieściopisarza a eskapistycznym i estetyzującym formizmem Witkacego-teoretyka malarstwa wyrasta […] w jego teatrze niespodziewana wypadkowa: nadrealizm. Niespodziewana, bo nie programowa, wynikła z samych sprzeczności  wewnętrznych twórcy: niespodziewana jednak także, bo szczera i […] niemal samemu sobie przez autora uświadomiona. Witkacy to pierwszy – i jedyny, który wytrzymał próbę czasu polski nadrealista w dramacie”.

Jan Błoński, pochodzący z tej samej szkoły krytycznoliterackiej Kazimierza Wyki co Puzyna, a także Andrzej Kijowski i Ludwik Flaszen, doszedł do wniosku, że oto: „Bohaterem Witkiewicza może być tylko ten, kto ściga marę tajemnicy istnienia. Ponieważ tylko ten jest w pojęciach pisarza człowiekiem” i dalej napisał, iż tzw. uczucie metafizyczne „stanowi po prostu wyróżnik człowieczeństwa: będąc fundamentem wszystkich wyższych dążeń ludzkich, musi być również główną i nawet jedyną troską działań i myśli Witkiewiczowskich postaci”. Nie ulega wszak wątpliwości, że bohaterowie sztuk Witkacego, m.in. Maciej Korbowa, Jan Maciej Karol Wścieklica, Dyapanazy Nibek, Sajetan Tempe czy bohaterowie Sonaty Belzebuba: Istvan Szentmichalyi oraz Joachim Baltazar de Campos de Baleastadar fascynowali i fascynują kolejne pokolenia teatrologów, literaturoznawców, a przecież także miłośników literatury.

Intryguje Witkacy jako myśliciel i dramaturg, ale równie mocno urzeka i oszałamia jako prozaik, autor powieści 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta, wzbudzających sensację narracji Narkotyki czy Niemyte dusze, a poza tym wspomnianych wcześniej powieści Pożegnanie jesieni oraz Nienasycenie. Jak powiada Alina Brodzka, wybitna znawczyni prozy polskiej XX wieku:  „Powieść w koncepcji Witkacego nie jest dziełem Czystej Formy, nie osiąga bowiem nigdy tego stopnia scalenia, który ma być odpowiednikiem pierwszej reguły bytu. Rzeczywistość zdradza przecież tajemnicę swej struktury tylko w wyłącznym przeżyciu ontologicznym, unieważniającym przeżycie życiowe. Ta wyłączność owocuje w dziele Czystej Formy i normuje sposób jej odbioru. Powieść zaś – i tu Witkacy uogólnia zarówno własne doświadczenie, jak i wnioski z tradycji realistycznej – nie może być równie wyłączną ekspresją wyłącznego przeżycia. Buduje rzeczywistość fikcyjną, jest oczywiście konstruktem, ale konstruktem innego typu: organizują ją synkretyczne motywacje”. Badaczka dodaje  także: „Tworzy on świat powieściowy, w którym dominantą i kontrolerem napięć jest wielka ekspresjonistyczna groteska, funkcjonująca jako siła stylotwórcza i forma interpretacji zjawisk”.

Chociaż Witkacy był wystawiany w czasach PRL-u przez bodaj wszystkie teatry w naszym kraju, to jednak dostęp do jego powieści był mocno ograniczony. Dla przykładu Nienasycenie ogłoszono w 1957 roku, lecz na wznowienie tego utworu czytelnik musiał czekać aż do roku 1982. Narkotyki oraz Niemyte dusze wyszły w jednym tomie w roku 1975, jednak nakład został rozchwytany przez czytelników i pierwszy z tych utworów zatytułowany Nikotyna, alkohol, kokaina, peyotl, morfina, eter + appendix (1932) doczekał się wznowienia dopiero w roku 1990, co jednakże godne zaakcentowania – nakładem drugoobiegowej oficyny Przedświt w Warszawie.

Oczywiście Witkacy fascynował nie tylko jako twórca, ale również jako człowiek. Czytelnicy z zainteresowaniem śledzili jego biografię i legendę. Brał udział wraz z Bronisławem Malinowskim w wyprawie na Nową Gwineę, po wybuchu I wojny światowej wrócił do Europy i wstąpił do Pawłowskiej Szkoły Wojskowej w Petersburgu (jako poddany rosyjski); walczył na froncie, w 1916 odniósł ciężkie rany w bitwie nad rzeką Stochód koło Kowla; został awansowany do stopnia porucznika i odznaczony Orderem Świętej Anny, widział jak przebiegała Rewolucja Październikowa w 1917 roku. To właśnie wtedy, w Rosji, jak pisze Konstanty Puzyna: „Witkacy ujrzy przypadkiem twarz XX wieku. […] Zgłasza się do wojska […] i dzięki protekcji stryja dostaje się do pawłowskiego pułku lejbgwardii, rojącego się od «białej» arystokracji. Atmosfera życia tego pułku, rozwydrzenie pijackie, orgie seksualne, całe après nous le déluge, wielki rosyjski dekadentyzm, o którego rozmiarach i klimacie małe ma się w Polsce pojęcie – odciśnie niezatarte piętno na wszystkich jego utworach”.

Po powrocie do Zakopanego w roku 1918 Witkacy poświęcił się twórczości i tutaj założył Towarzystwo Teatralne, Sekcję Teatru Formistycznego oraz Firmę Portretową. Malował i fotografował, pozostawił po sobie znane portrety, m.in. Stefana Żeromskiego oraz Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów, tworzył także autoportrety.

O jego artystycznej niezwykłości pisali – oprócz już cytowanych – m.in.: Małgorzata Szpakowska, Janusz Degler, Andrzej Z. Makowiecki, Włodzimierz Bolecki. Powstało poświęconych mu kilka filmów dokumentalnych i inspirowanych fenomenem jego osobowości obrazów fabularnych. Jednak artysta ten ciągle wydaje się być zagadką, tajemnicą, jaką nadal trzeba poznawać i rozszyfrowywać. Był wszak indywidualnością, postacią oryginalną i wyjątkową. Tę wyjątkowość świetnie opisała Anna Nasiłowska: „O ile futuryzm i Awangarda Krakowska wyrażały optymizm cywilizacyjny, o tyle Witkacy był pesymistą, a nawet katastrofistą, choć z innych powodów. Uważał, że współczesność to okres zaniku uczuć metafizycznych, religia, a nawet filozofia nie są w stanie  wywołać wstrząsu. Wielkie siły społeczne sprzymierzyły się w walce ze zdychającym i degenerującym się kapitalizmem, ale nowym obliczem świata nie będzie wolność, lecz dyktatura, zagrażająca Istnieniu Poszczególnemu, wroga artystom i wszechwładna. Tendencje te – jak je nazywał – niwelatorskie mają postać masowych ruchów społecznych, ich efektem będzie pojawienie się nowych, bezwzględnych przywódców i niebywały terror. «Powszechne zbydlęcenie» będzie skutkiem zwycięstwa otumanionych mas, kierowanych przez cynicznych przywódców. Taka zapowiedź przyszłości pojawia się i w powieściach, i w dramaturgii Witkacego”.

Witkacy to był także – o czym warto i trzeba pamiętać – czynny taternik, członek klubu sportowego Tatry w Zakopanem, laureat Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury z 1935 roku, inicjator Wakacyjnych Kursów Literacko-Naukowych organizowanych pod Giewontem, współorganizator Towarzystwa Teatru Niezależnego, a przy tym doskonale świadomy rewolucyjności tego, co napisał, czego wyraz dawał w prześmiewczych wierszach, pisanych na marginesie głównego nurtu własnej twórczości.