Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz poleca. Zbigniew Herbert. „Epilog burzyˮ. Wydawnictwo Dolnośląskie 1998


Epilog burzy to dziewiąty i ostatni tom poezji Zbigniewa Herberta, wydany na kilka miesięcy przed śmiercią poety. Okładkę książki zaprojektował sam Herbert. Jest nią reprodukcja Burzy Giorgionego, pokazana na dwu jej stronach: pierwszej i ostatniej.

Giorgione, czyli Giorgio Barbalelli da Castelfranco lub Zorzi, był Włochem. O nim samym wiemy niewiele. Urodził się najprawdopodobniej w 1478 roku w Castelfranco Veneto. Potem przez resztę swego krótkiego życia związany był z Wenecją, w której najprawdopodobniej poznał Belliniego. Zapewne on, jak i Tycjan byli uczniami  Belliniego, mającego ogromny wpływ w kształtowaniu koloryzmu weneckiego.

Giorgione był malarzem włoskiego renesansu, wspaniałym kolorystą i mistrzem światła. Zmarł przedwcześnie, bardzo młodo, podczas zarazy w Wenecji. O jego śmierci pisze Isabella d’Este w październiku 1510 roku, mówiąc, że malarz właśnie zmarł – nie przeżył  zarazy. Pozostawił po sobie niedokończoną Śpiącą Wenus. Zapewne to Tycjan ukończył obraz, domalowując pejzaż i Kupidyna.

Burza, wybitnedzieło koloryzmu weneckiego, powstała najprawdopodobniej w 1508 roku (malarz praktycznie nie datował i nie podpisywał swoich obrazów) na zamówienie kolekcjonera weneckiego.

Na tle nieba „przeciętego bielą” – na skrzydełkach książki umieszczono rękopisy Zbigniewa Herberta: Kwiatów i Strefy lirycznej:

Widok na park i mur w przedwieczornym świetle

jak u Corota – skóra cytryny skóra policzka z pudrem po balu

powietrze złotolite i nic tu nie słychać żadnych szeptów

stłumionych okrzyków uścisku rąk spoconych galopady

tylko dusza staje się boleśnie wątłą pajęczyną

i na powietrzu trwa jak uśmiech Giocondy

etruskich dziewcząt

uśmiech Sfinksa

Na obrazie Giorgionego  kłębiące się chmury zapowiadają nadciągającą gwałtowną burzę.  Pod drzewem widzimy siedzącą kobietę karmiącą dziecko i stojącego po lewej stronie przyglądającego się jej mężczyźnie. W tle, pośrodku, spokojnie płynie rzeka. Dwa drzewa namalowane po obu stronach obrazu zamykają kompozycję.

Epilog burzy podzielono na trzy części. Każda ułożona jest alfabetycznie:

Babcia

Brewiarz (Panie, dzięki Ci składam…)

Brewiarz (Panie pomóż nam wymyślić owoc…)

Brewiarz (Panie wiem że dni moje są policzone…)

Dalida

Dałem słowo

Diana. Dwaj prorocy. Próba głosu

Język snu

Kant. Ostatnie dni

Koniec

Kwiaty

…..

Piosenka

Przyszło do głowy

Stanęło w głowie

Strefa liryczna

Szachy

Telefon

….

Pierwsza część kończy się Wysokim Zamkiem.

Wiersze powstawały w czasie ciężkiej choroby poety, który praktycznie nie wychodził już z domu. Pisze o cierpieniu i śmierci:

Panie,

dzięki Ci składam za cały ten kram życia, w  którym

tonę od niepamiętnych czasów bez ratunku śmiertelnie

skupiony na ciągłym poszukiwaniu drobiazgów.

Bądź pochwalony, że dałeś mi niepozorne guziki

szpilki, szelki, okulary, strugi atramentu, zawsze

gościnne nie zapisane karty papieru, przezroczyste koszulki,

teczki cierpliwe,

czekające.

O kończącym się życiu:

Panie

wiem że dni moje są policzone

zostało ich niewiele

Tyle żebym jeszcze zdążył zebrać piasek

którym przykryją mi twarz

Wysoki Zamek, wiersz poświęcony rodzinnemu Lwowowi, w którym pragnął być pochowany, jest dedykowany Leszkowi Elektorowiczowi, również  lwowiakowi, i zaczyna się tak:

            w nagrodę

            wycieczka na Wysoki Zamek

            zanim

dotrzemy do jego podnóż

podróż tramwajem

……..

odbity w szybach

ucichły

Lwów

spokojny

blady

świecznik łez

…..

Wspomina dzieciństwo. Babcia jest pierwszym w tomie wierszem.

            Babcia

moja przenajświętsza babcia

w długiej obcisłej sukni

zapinanej

na niezliczoną ilość

guzików

jak orchidea

jak archipelag

jak gwiazdozbiór

siedzę na jej kolanach

a ona mi opowiada

wszechświat

od piątku

do niedzieli

zasłuchany

wiem wszystko –

– co od niej

nie zdradza mi tylko swego pochodzenia

babcia Maria z Bałabanów

Maria Doświadczona

nic nie mówi

o masakrze

Armenii

masakrze Turków

chce mi zaoszczędzić

kilku lat złudzeń

wie że doczekam

i sam poznam

bez słów zaklęć i płaczu

szorstką

powierzchnię

i dno słowa

Nigdy wcześniej poeta nie pisał tak osobiście.        

Zbigniew Herbert. „Epilog burzyˮ w POLONIE