- Andrzej Dobosz gorąco poleca. Marian Zdziechowski. „Od Petersburga do Leningrada”
- Andrzej Dobosz odradza. Edward Paszkowski. „Podniebie. Z kroniki czwartego piętra”
Jan Kazimierz Zieliński ukończył we Lwowie gimnazjum. Po przeniesieniu się do Krakowa został aktorem, pisarzem, dziennikarzem i tłumaczem z francuskiego.
W Krakowie wydawał „Dziennik Powieści”.
Związany ze Lwowem wrócił do niego w 1886 roku. Był tam współredaktorem „Gazety Lwowskiej”. Wydawał „Kurier Świąteczny” i pismo „Dobrobyt”.
Przeżył lat 57. Zmarł we Lwowie w 1919 roku.
Narratorem „Wspomnień starego kawalera” jest dobiegający czterdziestki ziemianin Jan Korab, właściciel liczącego 650 mórg majątku Tarnówka z obszernym piętrowym pałacem. Jest samotny. Jego sypialnia jest pokojem bibliotecznym.
Majątek sąsiaduje z Oporną należącą do Otockiego. Jest to utracjusz, który swą córkę Elwirę wydał za niezmiernie zamożnego, trzęsącego się starca, budzącego fizyczną niechęć.
Korab myśli, że gospodarka zabiera mu zbyt wiele czasu.
Przyjaciel zwraca mu uwagę, że ma rządcę, gumiennego, kucharza, klucznicę, leśniczego i pachciarza. I to oni z chłopami orzą, sieją, zbierają, gotują, smażą i podają mu wszystko gotowe.
Korab stale wspomina swój pobyt w Wenecji, gdzie spotkał Elwirę w towarzystwie starca. Mąż Elwiry wiecznie drzemał. W rzadkich chwilach zwracał głowę ku żonie, mrucząc „Bella”.
Niemal natychmiast doszło do wymiany pocałunków i uścisków między Elwirą a Korabem. Ona jednak odmawiała dalszych kroków, żądając, by ich wspólna zbrodnia w wielką miłość się złączyły, by on zabił jej małżonka. To jednak dla naszego bohatera było za wiele. Opuścił Elwirę i po kilku dniach osłupienia wyjechał z Wenecji.
Po jakimś czasie dostał list od sąsiada:
Kochany Janie!
Oporna wystawiona na licytację. Kup ją, ratuj mnie inaczej będziemy zrujnowani.
Twój Otocki
Korab rozważył sprawę. Oporna maksymalnie była warta 137 tysięcy rubli. Ciążyło na niej 50 tysięcy Towarzystwa Kredytowego, 45 tysięcy żydowskich zahipotekowanych długów, weksle na 30 tysięcy. Byłoby dla Otockiego 12 tysięcy. Zawsze coś. W razie licytacji zostałby bez grosza. Nastąpiła transakcja.
Problem stanowiła mieszkająca w Opornej kuzynka Otockiego, Maria, trzydziestodwuletnia panna. Wielkiej urody, a także wielkiej inteligencji, oczytana i ze znajomością ówczesnych prądów umysłowych. Otocki nie tylko sprzedał korzystnie majątek, ale doprowadził do małżeństwa z Marią, na co ona nie miała absolutnie ochoty. Przeprowadziła się do Tarnówka, zajmując piętro pałacu. Spotykała się stale z mężem na posiłkach, witając go i żegnając skinieniem głowy, nie odzywając się do niego ani jednym słowem. Raz tylko, gdy spadł z konia, uderzając głową o kamień, w pierwszych chwilach przytomności dostrzegł przez zmrużone oczy, że pochyla się nad nim i odczuwał na twarzy jej pocałunki. Lecz gdy doszedł do siebie, powrócił jej dawny chłód.
Korab miał w pamięci słowa przyjaciela: Kobieta lubi i ceni siłę. Zaprzecza faktowi władzy, lecz uznaje władcę wobec gwałtowności czynu.
Wreszcie Maria zgodziła się na rozmowę, w której oboje chcieli zaproponować rozwód.
Nagle on poczuł żądzę. Zaczął całować, szamocząc się, ściskając.
Broniła się jak tygrysica, drapała, kąsała, krzyczała, płakała i śmiała się zarazem!
Oczy jej nie były jednak gniewne, błyszczały z dziwnym wyrazem, patrząc w moje źrenice…
Gdy nagle wpiłem moje wargi w jej usta.
Rozkoszy tej nie zapomnę nigdy. Usta nasze były złączone i ssały słodycz pierwszego pocałunku. Już się nie broniła. Powtarzając jak małe dziecko skarcone, potulne, płaczące głosem urywanym, pieszczotliwym, oddając mi pocałunki: Janie… Janie… Janie… Mój Janie!
Jan Kazimierz Zieliński. „Wspomnienia starego kawalera” w POLONIE