- Andrzej Dobosz bardzo stanowczo odradza. Pamiętniki Szymona Konopackiego
- Cyprian Kamil Norwid artysta wszechstronny
Trwa Rok Norwidowski. 24 września obchodzimy 200. rocznicę urodzin Cypriana Kamila Norwida, wielkiego, acz wciąż jeszcze niedostatecznie poznanego poety i artysty. Obok spopularyzowanych przez szkolne lektury utworów poetyckich, jak Klaskaniem mając obrzękłe prawice…, Promethidion, Bema pamięci żałobny rapsod czy Fortepian Szopena, obok najpopularniejszych dzieł plastycznych, jak trzy tomy rysunków zebrane w Album Orbis czyportretyi autoportrety, sceny biblijne czy alegoryczne, istnieją w jego dorobku dzieła zapomniane, niedoceniane, a zasługujące na ponowne odkrycie. Trudna, momentami hermetyczna twórczość Norwida kryje w sobie zaskakująco wiele elementów wciąż obecnych we współczesnej kulturze, wiele wątków stanowiących przedmiot prowadzonego dziś dyskursu społecznego. Wśród drobnych norwidowskich „szkiców i złomków” odnajdujemy bardzo wiele wizerunków zwierząt – kotów, psów, koni, ptaków. Uchwycone w ruchu, naszkicowane kilkoma pociągnięciami pióra lub kolorowane pędzlem zwierzęta wydawać by się mogły banalnymi kompozycjami, zanotowanymi na marginesach poważniejszych utworów, ulotnymi wrażeniami, wprawkami wykonanymi dla wyćwiczenia sprawności ręki i oka. Niewielkich rozmiarów rysunki są zapełnione podwórzowymi psami, końmi w zaprzęgu czy bezpańskimi kotami. Są też owce i osły, a także dziki. Spotykamy nawet wielbłądy i lwy. Nie brakuje ptactwa – domowego, jak kury i koguty oraz dzikiego, jak gołębie, sokoły, orły, łabędzie czy bociany i flamingi.
Większość z tych miłych dla oka kompozycji została starannie podpisana i opatrzona datą. Były zatem w odczuciu autora ważne, godne zachowania w jego spuściźnie. Szkice te nabierają istotnego znaczenia zwłaszcza, gdy zestawi się je z norwidowskimi pismami. Nawiązując do tradycji franciszkańskiej, poeta uważał zwierzęta za „braci naszych”. Sądził, że wraz z człowiekiem stanowią one wspólnotę wszystkich żyjących i czujących istot. Wyraz swym przekonaniom dał szczególnie w utworze z 1882 roku zatytułowanym Ostatnia z bajek. W jego koncepcji zwierzęta są pośrednikami między człowiekiem a naturą i zarazem między ludzkością a tajemnicą bytu. Na przestrzeni dziejów człowiek niestety stopniowo niszczył pierwotną harmonię istnienia obok zwierząt.
Norwid z właściwą sobie wrażliwością reaguje na zwierzęcą krzywdę. Zwraca uwagę na bezmyślne okrucieństwo dla kaprysu: „Piękny – piękny – piękny! jest człowiek-dziecię, i niebawem podziwiać go będziemy hasającego po łąkach – rumianego jak zorza – po pas w kwiatach, z rozwianymi złotymi włosy. Gdzie on ręką skinie, w której nieść będzie zdradną mgłę gazy, podchwyci motyle zbyt ufnie ssące kwiaty, podchwyci muszki złote, szklannoskrzydłe i tęczowe owadki… A potem, z uśmiechem powodzenia, poprzewierca im szpilkami karki i tak cały kapelusz i pudełka swoje przebitymi i przybitymi ustroi”.
Poeta ostro krytykuje przedmiotowe traktowanie zwierząt, zadające śmierć w imię chciwości i pazerności człowieka: „On rozwiesi w jatkach białe i tuczne trupy i bawić się będzie wyrzezywaniem we wzory skóry i mięsa, i umai je liśćmi zielonymi. Tamtędy potem pędzić będzie na rzeź sprzedane i z obłędem patrzące bydło. Albowiem jego całą rzeczą jest i było, po wszystkie czasy, od rana do nocy, tym się zaprzątać jednym, ażeby wszystko podstępem ująć, zamordować, złupić, i zjeść, i zjeść… i co tylko można, odarłszy, na siebie wdziać, a wszystko sobie przysądzić”.
W kontekście tych słów jeden z Norwidowskich rysunków robi szczególnie przejmujące wrażenie.