Był w swoich czasach jednym z najbardziej znanych w świecie Polaków. Jako śpiewak operowy i operetkowy, a także aktor filmowy cieszył się ogromną popularnością w całej Europie i w obu Amerykach. Jan Kiepura zmarł 55 lat temu, 15 sierpnia 1966 roku w Harrison pod Nowym Jorkiem. Już za życia nazywano go królem tenorów i następcą legendarnego Enrica Carusa, ale on o sobie mówił najchętniej: chłopak z Sosnowca. Zawsze i wszędzie powtarzał i podkreślał, że pochodzi z Polski, z Zagłębia Dąbrowskiego.
Zgodnie z ostatnią wolą został pochowany w Warszawie. Trumnę z jego zwłokami przewieziono do kraju i wystawiono w Teatrze Wielkim. 3 września 1966 roku na cmentarz Powązkowski odprowadził go kondukt liczący dwieście tysięcy osób. Młodsi wielbiciele jego głosu znali artystę z ról w filmach muzycznych i z nagrań płytowych, a także z trasy koncertowej, jaką odbył po ojczyźnie w 1958, gdy władze PRL-u pozwoliły mu wreszcie na przyjazd z emigracji w Ameryce. Starsi pamiętali występy Kiepury w Teatrze Wielkim, na którego deskach zadebiutował w 1925 roku w Fauście Charlesa Gounoda, a potem stworzył popisowe role jako Jontek i Stefan w operach Stanisława Moniuszki Halka oraz Straszny dwór, książę Mantui w Rigoletcie Giuseppe Verdiego, a także malarz Cavaradossi w Tosce Giacoma Pucciniego.
Urodził się (16 maja 1902 roku) i wychował w Sosnowcu, gdzie w 2002 roku postawiono mu pomnik. W roku 1919 przedarł się przez granicę i wziął udział w pierwszym powstaniu śląskim. Po zdaniu matury ojciec, piekarz, wysłał go na kosztowne studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Syna jednak ciągnęło na scenę. Brał prywatne lekcje śpiewu u profesora Wacława Brzezińskiego i u pieśniarza Tadeusza Leliwy. Zanim jednak zaczął robić błyskotliwą karierę w Teatrze Wielkim, wystąpił z recitalem w kinie Sfinks w Sosnowcu. Szybko zyskiwał popularność. Już w roku 1927 wyjechał do Wiednia, gdzie podbijał publiczność nie tylko rolą Cavaradossiego w Tosce, ale także Alfreda w operetce Johanna Straussa Zemsta nietoperza. Potem przyszły występy w La Scali w Mediolanie (tu śpiewał pod dyrekcją Artura Toscaniniego), w Teatro La Fenice w Wenecji, a także koncerty w Covent Garden oraz Royal Albert Hall w Londynie. Z niemieckim studiem filmowym UFA podpisał kontrakt, dzięki któremu w latach trzydziestych wystąpił w cieszących się wielką oglądalnością – w dużej mierze dzięki jego kreacjom aktorskim – filmach: Neapol – śpiewające miasto, Pieśń nocy, Kocham wszystkie kobiety, Czar cyganerii. Szybko zainteresował się nim Hollywood, co zaowocowało kontraktem z Paramount Pictures i rolą w głośnym filmie Pieśń miłości.
Jego głos określano mianem tenora lirycznego, ale sprawdzał się znakomicie także jako tenor bohaterski. W USA występował na deskach Metropolitan Opera: odtwarzał partie poety Rudolfa w Cyganerii Pucciniego, ale także Don José w Carmen Georgesa Bizeta. Śpiewał też w Ameryce Łacińskiej, m.in. w Buenos Aires i w Montevideo. Występował w filmach, w których czarował zarówno głosem, jak i urodą, zachwycał niepowtarzalnym uśmiechem, na przykład jako Ricardo Gatti w filmie Kochać cię muszę.
Był nie tylko utalentowanym artystą. Intuicyjnie wyczuwał, że aby zdobyć uznanie i popularność musi także zdobyć przychylność widowni. Zdawał sobie sprawę z roli, jaką odgrywa reklama i promocja, ale także miał świadomość znaczenia środków masowego przekazu. Udzielał wielu wywiadów, występował i nagrywał dla radia oraz wytwórni płytowych, tak renomowanych jak Columbia Records, udostępniał swój wizerunek prasie i wydawnictwom muzycznym z jego pieśniami i piosenkami.
Wywoływał sensację śpiewając na placach i ulicach, z balkonów hotelowych, stojąc na dachach samochodów, za każdym razem wzbudzając entuzjastyczny zachwyt spontanicznie zbierającej się publiczności. Nic więc dziwnego, że pierwsza poświęcona mu książka, zatytułowana po prostu Król śpiewaków, powstała już w 1933 roku. W tym samym roku wybudował willę w Krynicy Zdroju, którą z pobudek patriotycznych nazwał Patria.
Rok później, na planie filmu Dla ciebie śpiewam, poznał pochodzącą z Węgier sopranistkę Martę Eggerth. Pobrali się w roku 1936. Tego samego roku Kiepura przyjechał do Warszawy, gdzie przyjęto go owacyjnie. Śpiewał na placu Piłsudskiego na tle kolumnady Pałacu Saskiego.
W roku 1938 osiadł z żoną we Francji, ale już następnego roku, w obawie przed nazistami wyemigrowali do USA (zarówno jego matka, jak i matka jego żony miały żydowskie korzenie). W czasie wojny występował w Metropolitan Opera, ale także brał udział w rozmaitych koncertach patriotycznych i charytatywnych. Zaraz po wojnie wystąpił wraz z Martą Eggerth w wystawionej w Majestic Theatre na Broadwayu Wesołej wdówce Franza Lehára. Szacuje się, że w roku 1946 dali aż 800 przedstawień!
Starał się wrócić do Polski, lecz komunistyczne władze PRL-u odmówiły mu – jako posiadającemu amerykańskie obywatelstwo – wizy. Nie mógł nawet wziąć udziału w pogrzebie swojego ojca w 1951 roku. Występował w Rzymie i w Paryżu, a także w Wiedniu. W roku 1952 przeszedł ciężką operację płuc. A jednak w 1958 roku udało mu się przyjechać do Polski i zaśpiewać w niemal wszystkich największych miastach. Wtedy też doszło do słynnego występu na balkonie hotelu Bristol w stolicy. Niestety, stan jego zdrowia pogarszał się. Co prawda w roku 1965 planował nakręcenie filmu fabularnego o sobie, w którym zagrałby główną rolę, jednak z tego planu nic nie wyszło. Zmarł na atak serca w swojej amerykańskiej posiadłości. Miał zaledwie 64 lata. Rok później burmistrz Kudowy Zdroju Stefan Półchłopek zainicjował Festiwal Arii i Pieśni im. Jana Kiepury. Gościem festiwalowych koncertów bywała także Marta Eggerth (zmarła w roku 2013). W roku 1984 dyrektorem artystycznym Festiwalu został Bogusław Kaczyński, który w roku 2003 doprowadził do przemianowania go na Europejski Festiwal im. Jana Kiepury.
Jan Kiepura był wielką artystyczną indywidualnością. Jego nazwisko działało niczym magnes, gdy tylko pojawiało się na afiszach teatralnych i plakatach filmowych. Przedstawienia z udziałem śpiewaka miały z góry zapewniony sukces artystyczny i komercyjny. Był gwarancją powodzenia i synonimem sławy.
Cieszył się miłością tłumów, które porywał dynamiczną i pełną werwy interpretacją najbardziej popularnych piosenek, ale zyskał też uznanie wymagającej i bardziej wyrobionej pod względem muzycznym widowni. Wielu znawców krytycznie podkreślało, że trwoni swój talent na rzecz zbyt lekkiej muzy. Nie sposób jednak nie wspomnieć, że z myślą o nim komponował Feliks Nowowiejski.
Jego życiu i karierze poświęcono wiele opracowań. Pisali o nim krytycy muzyczni: wspomniany Bogusław Kaczyński, a także Jerzy Kański oraz muzykolodzy: Jan Przemsza-Zieliński i Wacław Panek. Najciekawsza biografia „króla tenorów” wyszła spod pióra niezrównanego Jerzego Waldorffa.
◊◊◊
Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
◊◊◊