Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz stanowczo odradza. Listy o Krakowie przez Pęcławskiego


Jest to wczesna szalona praca Waleriana Kalinki przyszłego konserwatysty, kapłana zakonnego, poważnego historyka, który w miarę lat doskonalił styl.

Jednak w młodości, mimo ukończenia dobrego krakowskiego liceum św. Anny i pięcioletnich studiów w Uniwersytecie Jagiellońskim, bełkoce, ogarnięty nienawiścią i odrazą do napotykanych osób i niemal całego Krakowa.

Same tylko mgliste źrenice, figury krępe i spasłe, policzki tłuste i rumiane. Ciężkie, duszące powietrze zalegało nad waszem miastem… Z początku sądziłem, że młodzież z tego nieszczęśliwego ogółu, tworzy jakikolwiek wyjątek. Ta młodzież uniwersytecka, treść życia narodu, ten przyszły naród. Gdzie tam! Taż sama apatia, ospałość ciężkość i lenistwo. Żadnego życia koleżeńskiego, śladu braterskości, żadnego zajęcia myśli, żadnego zapału i polotu myśli. Wszystko zimne, czcze i bez serca, bez głowy. Dzieci stare! Zanim się chodzić nauczyli poważnie, już skakać przestali. Jakaś przejrzała oględność, wyłącznie ubieganie się za nauką chleba, obojętność dla właściwej nauki, zupełny brak uczucia własnej godności. Żyjące mary – których nic nie zapala, nie podnosi ani nie zachwyca. To najstraszliwszy dowód zgnilizny i przedśmiertnego konania.

Drzemiący ptak demokracji osiadł na waszych murach i szeroko skrzydła ciemności roztoczył nad wami. Wygodnie wam pod niemi, światło słońca nie dojdzie, do oczu waszych, przez gęste pióra cieplejsza myśl, silniejsze tętno w głowy i serca wasze się nie przedrze. Wygodnie wam spać pod niemi.

Widziałem brudne gospodynie, mamki, piastunki, widziałem kucharki, panny i żony wasze, widziałem nudne literatki, najnudniejsze patriotki, demokratki, dewotki i bajczrki, widziałem wiele tegorodzaju stworzeń ale k o b i e t y nie widziałem.

Czas już abym przemówił do profesorów uniwersytetu. Mieszkańcy miasta to wasze dzieło. Ich nicość jest waszym odbiciem, ich bezduszność miarą waszej wysokości.

Czytacie wasze lekcje, bo chodzi wam o pensje. Na piersiach waszych fałdujecie płaszcz napuszony, aby nim zakryć wewnętrzną nicość.

Chodziłem na prelekcję tych panów, ale zamiast miłości nauki wyniosłem tylko zobojętnienie i cechującą ich odrętwiałość. 

Kalinka oskarża imiennie kolejnych ówczesnych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zaczyna od teologów.

Ks. Leon Laurysiewicz, na katedrze od lat szesnastu. Nic nie napisał. Wypada jednak sądzić, że nominacja nastąpiła na podstawie jakiejś poważnej pracy.

Ks. Karol Teliga, kanonik, profesor od lat dziesięciu, nic nie napisał.

Ks. Ignacy Penka, profesor od lat ośmiu. Wydał teologię w czterech tomach i drobniejsze pisma.

Ks. Feliks Sosnowski, wykłada od lat siedmiu, nic nie napisał.

Wydział prawny.

Pan Wawrzyniec Soświński, profesor od lat czterech, nic nie napisał, zajęty też adwokaturą.

Pan Feliks Słotwiński. Profesor od lat trzydziestu. Wydał: Rozprawa o historii prawa natury 1812, Prawo natury rządowe 1815, Rozprawa o sposobie nauczania matematyki elementarnej 1815. Prawo Narodów naturalne 1822. Ustawodastwo Rzeczypospolitej Krakowskiej 1836, Rys postępowania sądowego w mieście Krakowie, porównany z Galicyjskim 1844. Wykłada z życiem i z przedmiotem jest obeznany.

Pan Ignacy Hammer, mianowany od lat trzech. Mam nadzieję, że doszedłszy do zdrowia, swemu powołaniu jak należy odpowie.

Pan Seweryn Rzesiński, mianowany zastępcą zeszłego roku. Wydał: Gibbona Rys historii prawodawstwa rzymskiego,Tennemanna Rys historii filozofii I i II. Proces cywilny krakowski. Wykłada z życiem.

Pan Wincenty Szpor, mianowany zastępcą zeszłego roku. Prócz rozprawy doktorskiej nic nie napisał. Był przez kilka lat senatorem, od trzydziestu jest notariuszem, sam zbudował sobie dom. Lubi muzykę, gra na skrzypcach. Wydział mianował go profesorem ekonomii politycznej.

Pan Allaksander Cukrowicz, doktor obojga prawa, prokurator przy sądach miasta Krakowa. Wydał tłumaczenie Mów Bossueta, Słownik francusko-polski, Zbiór galicyzmów mianowany profesorem prawa rzymskiego.

Przechodząc do Wydziału Lekarskiego, zaczyna Kalinka od dziekana.

Pan Hechel w Rozprawie o pijaństwie, którą ogłosił, z rzadką gruntownością i dobitnością dowodzi jak zgubny ten nałóg jest szkodliwy, jak okropne pociąga za sobą skutki, jak upadla ród ludzki, jak strzec się go należy.

Pan Józef Majer, profesor od lat szesnastu wydał Wpływ stanu meteorogicznego na śmiertelność oceniony według dziesięcioletnich spostrzeżeń w Krakowie 1845, Przegląd potworów rybich 1844.

Pan Florian Sawiczewski, na katedrze od lat dwudziestu. Wydaje pisma farmaceutyczne, w części tłumaczeniami zapełnione. Obciążony katedrą chemii i farmacji; chemii praktycznej całkiem nie wykłada.

Pan Antoni Kozubowski. Profesor od lat siedemnastu. Rozprawa o krzakach tatrzańskich.

Z prelekcji na które uczęszczałem nie umiem osądzić, jest lepszym wykładowcą czy prosektorem. Gabinet anatomiczny jest bardzo piękny, widziałem w nim preparaty, których by Wiedeń i Berlin mogły zazdrościć.

Pan Ignacy Czerwiakowski. Profesor od lat siedmiu. Ogród botaniczny, którego jest dyrektorem odznacza się brakiem paru pospolitych roślin lekarskich. Wykłada pociągająco. Warto, by z uczniami robił wycieczki botaniczne po kraju dla zbiorów flory polskiej.

Pan Ludwik Zejszner, profesor od roku 1829. Znany w całej Europie z prac: System minerałów 1833, Opis Wieliczki 1843, Nowe gatunki kamieniałości tatrowych 1846.

Na wydziale filozoficznym dziekan, a kiedyś rektor Kajetan Trojański wykłada nudno i niedbale, dziwną napuszonością odstrasza.

Pan Józef Kremer, od lat trzech. Dzieła: Fenomenologia ducha – listy z Krakowa. Wykład systematyczny filozofii. Wykłada porządnie, jest tu jednym z najlepszych, jednak czasem napuszony, często skacze w języku. Myśli jego zyskałyby na jasności i ściślejszym opowiadaniu.

I jeszcze wiadomość, że poeta Wincenty Pol został mianowany profesorem geografii.