Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz stanowczo odradza. Humor i prawda w kilku obrazkach. Przez Karola Libelta


Karol Libelt  w 1830 roku przerwał studia w Paryżu by uczestniczyć w powstaniu listopadowym; następnie za udział w powstaniu wielkopolskim (1864) został skazany na śmierć – wyrok zamieniono na dwadzieścia lat więzienia, z czego odsiedział dwa. Łączył zatem patriotyzm z solidnym wykształceniem. Doktorat w Berlinie u Hegla. Znawca języków  (niemiecki, francuski, łacina) nie miał słuchu na polszczyznę, nadając jednej ze swych rozpraw tytuł System umnictwa, czyli filozofii umysłowej.

Uczony filozof w omawianym tomie daje świadectwo wyraźnym skłonnościom grafomańskim. Niech się tylko kobieta posiągnie drobną rączką po księgi obciążone cetnarami mądrości męskiej; niech różanemi usteczkami zaszczebioce starożytnemi języki, obmierzchłemi dwoma tysiącami lat; niech główką gładko uczesaną pomyśli; poduma nad kwestyami politycznymi, naukowymi, filozoficznymi,  a najgorsza, niech paluszkami bieluchnemi, po których łyszczą złote obrączki i pierścienie, różnych okoliczności pamiątki, uchwyci pióro, i pisze, i drukuje…

Wątpliwe jest także jego poczucie humoru gdy opowiada, że pewna dama zobaczywszy gdzieś kilkutomowe dzieła łacińskie z napisem „Opera Ciceronis” przy pierwszym widzeniu się z przyjaciółką swoją, także autorką, wyznała jej nieświadomość swoją, że ów wielki mówca rzymski także opery pisał.

Niemal nieprawdopodobne dane przytacza Libelt w rozdziale „Jak się przedstawia dzisiejsza massa literatury niemieckiej”. Według katalogu targów lipskich drukuje się w Niemczech około dziesięciu  milionów tomów rocznie. I co chyba oznacza ilość egzemplarzy, a do pięćdziesięciu tysięcy naliczyć by się dało osób żyjących, z których każdy był już autorem.

Niemcy lubią wiele pisać. Znajdziesz w każdym miasteczku czytelnię, a u osób lepszego mienia lub lepszego wychowania zbiory książek. Piszą zaś o wszystkim, od najważniejszych do najpotoczniejszych rzeczy. Znajdziesz w książkach jak rządzić krajem najlepiej,  i jak dziecię kołysać; z książek jak z apteki, czerpią rozumy i sposoby, każdy z książek wypisuje od ucznia do nauczyciela. Od lekarza do kaznodziei z nich rządzą, leczą, kuchcą, piwo warzą, pieką.

Są ludzie i jest ich stu tysiącami, którzy całe życie przykuli się do książek, za młodu ucząc się sami, a potem i aż do śmierci ucząc drugich. Z ławki poszli na katedrę i nigdy nie zajrzeli co się dzieje w świecie.

Osobliwy jest rozdział „Arystokracja pieniędzy we Francyi”.

Po rozważaniach historycznych o tym, jak najdzielniejsi z rycerzy stają się posiadaczami ziemi, co im zapewnia przewagę w społeczeństwie, i jak ćwiczą w cnotach rycerskich swe potomstwo. Rewolucja francuska złamała ich potęgę, przyznając wszystkim prawo do ziemi, i tak narodziła się nowa arystokracja, arystokracja pieniądza. Powołując się na ówczesnego publicystę paryskiego, Libelt nazywa wszystkich kapitalistów Żydami, bez względu na wyznanie. Ci Żydzi dzierżą we Francji całą władzę i wpływy polityczne. Tu wypada zwątpić w filozoficzną umysłowość Libelta. Filozofia polega na rozróżnianiu, rozróżnianiu zjawisk, grup, osób. Sprawa Alfreda Dreyfusa miała po paru dzisięcioleciach pokazać, jak mylne były pośpieszne uogólnienia.

Humor i prawda w kilku obrazkach. Przez Karola Libelta w POLONIE

◊◊◊

Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

◊◊◊

Logotypy: Fundusze Europejskie, Rzeczpospolita Polska, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Unia Europejska Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego