- Andrzej Dobosz gorąco poleca. Kajetan Kraszewski. Wyprawa na żubry – humoreska z prawdziwego znaczenia. Plama – ramotka
- Spory wokół melodii Bogurodzicy
Rękopis na przełomie gotyku i renesansu, czyli niezwykły mszał Erazma Ciołka
Bogato iluminowany Mszał, przechowywany dziś w Bibliotece Narodowej w Warszawie, powstał w Krakowie około 1515 roku, na zlecenie biskupa płockiego Erazma Ciołka (1474–1522): humanisty i dyplomaty związanego z królewskim dworem. Spisany został po łacinie pismem późnogotyckim nazywanym teksturą; zawiera także zapisy nutowe. Dekorujący tę księgę artyści inspirowali się najbardziej aktualnymi wzorcami zaczerpniętymi z różnych środowisk – zarówno tymi pochodzącymi ze sztuki włoskiej, jak i innymi, wywodzącymi się ze sztuki niderlandzkiej czy niemieckiej. Rękopis ten, łączący tradycje gotyckie z wpływami renesansowymi, można potraktować jako dzieło uosabiające przełom epok: zmierzch średniowiecza i początki nowożytności.
Mszał (łac. Missale) to księga liturgiczna obrządku łacińskiego, zawierająca teksty mszalne. We wczesnym średniowieczu do odprawiania mszy używano sakramentarzy (ksiąg zawierających modlitwy i ceremonie liturgiczne mszy oraz szafowania sakramentów). W VIII wieku pojawiły się pierwsze mszały – początkowo były to niewielkie mszały podróżne zawierające jedynie niektóre formularze mszalne (tzw. libellus missarum). Pełniejsza wersja mszału (tzw. missale plenarium) wykształciła się w Italii już w VIII wieku, ale dopiero w połowie XIII stulecia mszały powszechnie wyparły z użycia sakramentarze.
Omawiany tu Mszał zdobiony jest licznymi iluminacjami, ale tylko jedno jego otwarcie (k. 121v–122r) ma kompleksową dekorację obu sąsiadujących stron: pełne bordiury i całostronicową miniaturę. To najważniejsza część każdego mszału, czyli Kanon Rzymski: właśnie ten fragment jest w większości egzemplarzy najbogaciej dekorowany. Jest to jedna z najstarszych modlitw eucharystycznych, sięgająca zapewne czasów wczesnochrześcijańskich, a ostatecznie ukształtowana przez papieża Grzegorza Wielkiego (zm. 604). Zaczynała się ona od zwrotu: „Te igitur clementissime Pater…”, czyli „Ciebie przeto, najmiłościwszy Ojcze…” (dziś ten fragment mszy zaczyna się od słów: „Ojcze nieskończenie dobry…”; warto zauważyć, że współcześnie zniknęło pierwotne nawiązanie do wcześniejszych modlitw, które było zawarte w zwrocie „Te igitur”, czyli „Ciebie przeto”). To właśnie w tym miejscu w rękopisach sakramentarzy, a następnie mszałów, tradycyjnie umieszczano całostronicowe przedstawienie Ukrzyżowania Chrystusa. Dodatkowo często krzyż służył za inicjał – kształt krzyża odczytywano jako literę „T” rozpoczynającą zwrot „Te igitur”. Tak samo jest w przypadku Mszału Ciołka: otwarty na Kanonie Rzymskim mszał zawiera całostronicowe Ukrzyżowanie, a na karcie obok tekst zaczyna się od „E igitur”: krzyż Chrystusa zastępuje tu inicjał „T”.
Ten właśnie fragment rękopisu jest wyjątkowo ważny także z innego powodu: zawiera on wskazówki pozwalające na datowanie księgi oraz dopisek prawdopodobnie skreślony ręką samego biskupa Ciołka! Otóż we fragmencie modlitwy, który poświęcony jest wspomnieniu papieża, biskupa i króla, możemy przeczytać: papa n[ost]ro : L : et antistite nostro : E : et rege nostro : S :. Przywołane pierwsze litery są łatwe do identyfikacji: „L” to papież Leon X, „E” to sam Erazm Ciołek, zaś „S” to Sigismundus, czyli król Zygmunt Stary. Stąd możemy wywnioskować datowanie rękopisu: musiał on powstać po roku 1513, gdy Leon X został papieżem, ale przed rokiem 1518, gdy Erazm Ciołek wybrał się do Rzymu (i rękopis zabrał ze sobą). Dopisek, najprawdopodobniej sporządzony ręką samego Ciołka, znajduje się ponad antistite nostro : E : – jego treść to me misero Peccatore .E., czyli „mnie biednego grzesznika E[razma]”. Takim właśnie zwrotem Ciołek modlił się za siebie, odprawiając mszę z tego rękopisu.
Mimo tej pozornie pokornej postawy, Erazm Ciołek nie jawi nam się jako osoba skromna. Jak zanotował hrabia Ossoliński, współcześni nie szczędzili Ciołkowi przytyków: przykładowo, Stanisław Górski (zm. 1572) określił go jako „księżego syna” (stąd zapewne powstała legenda, jakoby Ciołek był nieślubnym dzieckiem duchownego i kobiety wątpliwych obyczajów; najprawdopodobniej jednak był synem pary mieszczańskiej, Stanisława i Agnieszki, właścicieli winiarni), wzrostu wysokiego, dobrej tuszy; zaś Andrzej Krzycki (zm. 1537) wytykał Ciołkowi plebejskie pochodzenie oraz zbytnią pewność siebie i ambicje. Tych ostatnich na pewno miał Ciołek pod dostatkiem; mimo nieszlacheckiego pochodzenia zrobił karierę i zdobył spory majątek. W 1503 roku został biskupem płockim, a wcześniej, aby zostać kanonikiem krakowskim, przeprowadził wywód swego rzekomego szlachectwa wraz z prawem do pieczętowania się herbem Sulima – najprawdopodobniej dokonał tego przy pomocy fałszywych świadków. Od tej pory herb Sulima zdobić będzie fundacje Erazma Ciołka; również w jego mszale wielokrotnie pojawił się on na marginesach kolejnych kart.
Z bogatej dekoracji tego rękopisu warto wyłonić kilka kolejnych przedstawień i przyjrzeć się im bliżej. Wyjątkowo piękną miniaturą jest Zmartwychwstanie (k. 72v) – Chrystus, który właśnie powstał z martwych, odziany jest w czerwony płaszcz, którego poła rozwiewa się, tworząc dynamiczne, skręcone i sztywne fałdy. To estetyka późnogotycka: twardo łamane, ekspresyjnie poruszone szaty wywodzą się z piętnastowiecznego malarstwa niderlandzkiego, a w Krakowie stały się szczególnie popularne na przełomie XV i XVI wieku pod wpływem twórczości Wita Stwosza. Miniatura osadzona jest na tle pejzażu: Chrystus zmartwychwstał nad ranem, zatem widzimy wschód słońca oraz częściowo jeszcze nocne, rozgwieżdżone niebo. Małe postacie ukazane na horyzoncie to trzy Marie, zdążające rankiem do grobu, by namaścić ciało Jezusa – zanim dotrą na miejsce, grób będzie już pusty; zastaną tylko anioła, który obwieści im, że Pan zmartwychwstał.
Miniatury i inicjały Mszału Ciołka tworzyło kilku (co najmniej trzech) artystów – ich poziom jest zróżnicowany. Byli to malarze z krakowskiego warsztatu: prawdopodobnie współpracownicy Stanisława Samostrzelnika, któremu przypisywany jest piękny figuralny inicjał na karcie 102v. Stanisław Samostrzelnik był malarzem i cystersem z podkrakowskiej Mogiły – jego miniatury bywają sygnowane monogramem „S.C.”, co tłumaczy się jako Stanislaus Claratumbensis (łac. Stanisław z Mogiły). W źródłach wymieniony jest po raz pierwszy w 1506 roku jako pictor de mogila (łac. malarz z Mogiły) – był on malarzem wszechstronnym, tworzącym freski, miniatury książkowe oraz zapewne obrazy tablicowe. Związany był z dworem kanclerza wielkiego koronnego Krzysztofa Szydłowieckiego, od którego otrzymał zresztą posadę na parafii w Grocholicach (Wszechświęte), gdzie dokonał niezbyt chwalebnego czynu, mianowicie oddał w zastaw kielich mszalny. Uczciwie należy przyznać, że życiorys Samostrzelnika odbiega od tego, czego oczekiwalibyśmy od zakonnika; Stanisław miał nie tylko procesy o długi, ale nawet został pozwany przez dwie krakowskie mieszczki o alimenty!
Stanisław Samostrzelnik był jednak cenionym artystą, pracującym dla najważniejszych osób w Krakowie. Stworzył między innymi dekoracje modlitewników króla Zygmunta I Starego (1524 rok, Londyn, British Library, Add. MS 15281), królowej Bony (1527–1528 rok, Oksford, Bodleian Library, Ms. Douce 40) oraz kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego (1524 rok, Mediolan, Archivio Storico Civico e Biblioteca Trivulziana, Cod. n. 459, Cod. n. 460 oraz Biblioteca Ambrosiana, F 277 inf.). Iluminował także Katalog arcybiskupów gnieźnieńskich i Żywoty biskupów krakowskich Jana Długosza (1530–1535 rok, Warszawa, Biblioteka Narodowa, BOZ 5) oraz Ewangeliarz Piotra Tomickiego (1534 rok, Kraków, Archiwum Kapituły Metropolitalnej na Wawelu, rkps. 18 – według Polkowskiego). Samostrzelnikowi przypisuje się również autorstwo portretu biskupa Piotra Tomickiego w krużgankach klasztoru Franciszkanów w Krakowie – Tomicki był bowiem mecenasem malarza. Po śmierci swego patrona (w 1535 roku) Stanisław wrócił do Mogiły. W swym macierzystym klasztorze wykonał ścienne dekoracje malarskie, zapewne na zlecenie opata Erazma Ciołka. Nie był to jednak biskup płocki Erazm Ciołek, właściciel omawianego tu Mszału, ale inna postać o tym samym imieniu i nazwisku (byli zresztą spokrewnieni). Ów mogilski Erazm Ciołek urodził się około 1492 roku, zmarł zaś w 1546 roku; był biskupem laodycejskim i sufraganem krakowskim, a od 1522 roku opatem klasztoru cystersów w Mogile. Był on humanistą i erudytą, wysyłanym przez króla w misje dyplomatyczne.
Wróćmy jednak do Mszału Erazma Ciołka: przypisywany Samostrzelnikowi inicjał z tego rękopisu zawiera przedstawienie Bożego Narodzenia w formule Adoracji Dzieciątka: nowo narodzony Jezus leży nagi na pole płaszcza adorującej go Marii (k. 102v). Ta scena jest przedstawieniem Bożego Narodzenia na podstawie wizji czternastowiecznej mistyczki, św. Brygidy Szwedzkiej: według niej Chrystus nie tyle narodził się, co raczej przeniknął przez zamknięte, dziewicze łono Marii. Położony na ziemi, zaczął świecić nieziemskim blaskiem; w tej wersji nowo narodzone Dzieciątko to przede wszystkim Słowo, które stało się Ciałem. Ciało Chrystusa to Eucharystia: otoczone jest promieniami jak Hostia w monstrancji i należy padać przed nim na kolana. Taka formuła ikonograficzna Bożego Narodzenia była najpopularniejsza przez cały wiek XV, a także w początkach XVI stulecia. Obecność wołka i osiołka również ma tu znaczenie symboliczne: zwierzęta te uosabiają pogan i Żydów, podkreślając, że Mesjasz przybył do wszystkich ludzi na świecie. Dodatkowym ciekawym motywem omawianej miniatury jest ukazanie stajenki jako ruin pałacu – odnosi się to do tradycji, że owa stajenka znajdowała się w miejscu pradawnej rezydencji króla Dawida. Mesjasz bowiem, jak zapowiedziano, był z rodu Dawidowego. Wzorzec dla tej kompozycji odnajdziemy we fragmencie grafiki przypisywanej Hansowi Süssowi von Kulmbach, zawierającej przedstawienia Bożego Narodzenia i Pokłonu Trzech Króli.
Inicjałem, nad którym także warto się zatrzymać (choć ten nie jest już wiązany ze Stanisławem Samostrzelnikiem), jest przedstawienie Ostatniej Wieczerzy (k. 47v). To nie jest moment ustanowienia Eucharystii, ale zapowiedź zdrady Judasza: słowa Chrystusa („Jeden z was mnie zdradzi”) napisane są ponad głowami zebranych w wieczerniku. Tradycyjnie rudowłosy Judasz siedzi na pierwszym planie, ściskając w dłoni sakiewkę. Postać sprawiająca wrażenie leżącej na stole to Jan Ewangelista, który – jak sam napisał w swej Ewangelii – „oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: «Panie, kto to jest?»” (J, 13:25). Takie ujęcie Ostatniej Wieczerzy, koncentrujące się na zdradzie Judasza, a nie na chlebie i winie, którymi Chrystus nakarmił swych uczniów, było bardzo popularne na przełomie średniowiecza i renesansu.
Ostatnia z miniatur Mszału zawiera przedstawienie Madonny z Dzieciątkiem (k. 210r): tradycyjnie jest ona ukazana jako królowa, zaś Dzieciątko w jej ramionach jest nagie. Ma to podteksty eucharystyczne, popularne w sztuce późnośredniowiecznej: Maria po prostu prezentuje widzom Ciało Chrystusa. Jednocześnie jest ona przedstawiona jako Niewiasta Apokaliptyczna: obleczona w Słońce (stąd blask dookoła jej postaci) z Księżycem pod stopami (w tym wypadku półksiężyc obejmuje dolną część jej półpostaci). Porównanie Madonny z niewiastą opisaną w Apokalipsie wiąże się z wiarą w Niepokalane Poczęcie Matki Boskiej. Apokaliptyczna niewiasta jest w Biblii określona jako „wybrana przez Boga” – podobnie „wybrana” miała być Maria, i w efekcie jako przyszła matka Mesjasza zwolniona już przy swoim poczęciu od ciężaru grzechu pierworodnego. Koncepcja ta popularna była już od średniowiecza, choć dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny został ostatecznie ogłoszony przez papieża dopiero w 1854 roku.
Warto zauważyć, że głównym źródłem „północnych” inspiracji dla dekoratorów Mszału Ciołka były grafiki Albrechta Dürera, a konkretnie jeden cykl: tak zwana Mała Pasja Drzeworytnicza, stworzona ok. 1509–1510 roku, a wydana w całości w Norymberdze w 1511 roku. Odbitki z tej serii posłużyły za wzorce dla kompozycji miniatur i inicjałów Mszału; postać Chrystusa frasobliwego (k. 122r), a także przedstawienia Ostatniej Wieczerzy (k. 47v), Chrystusa w Ogrójcu (k. 51r), Zesłania Ducha Świętego (k. 83r) czy Bożego Narodzenia (k. 135r) ewidentnie powtarzają Dürerowskie kompozycje. Korzystanie z grafik jako źródła inspiracji było bardzo popularne u progu czasów nowożytnych – w tym wypadku mamy do czynienia ze znajomością najnowszych dzieł słynnego niemieckiego artysty. Jak już zostało wspomniane, Mała Pasja Drzeworytnicza była opublikowana w 1511 roku, a więc raptem kilka lat przed powstaniem dekoracji Mszału Ciołka.
Pięć kart Mszału Erazma Ciołka obwiedzionych jest pełnymi bordiurami, czyli dekoracjami marginesów. W owych bordiurach można zauważyć, że w niezwykły sposób rękopis ten łączy w sobie wpływy północnych i południowych środowisk artystycznych. Przykładowo, zestaw renesansowych, italianizujących motywów zawiera (k. 102v): herb podtrzymywany jest przez dwa aniołki, a marginesy zdobią ornamenty kandelabrowe, stylizowane liście akantu oraz kwiaty. Jest tu także ciekawostka: oto w lewym dolnym rogu karty widnieje iluzjonistycznie namalowana mucha! Ówcześni artyści lubili takie detale, pozwalające im popisać się umiejętnością precyzyjnego ukazywania otaczającego świata, a poza tym podobno uważano, że taka mucha na marginesie będzie odstraszała od rękopisu prawdziwe owady!
Z kolei bordiura (k. 122r) prezentuje inną koncepcję dekoracji marginalnych: tu mamy do czynienia z malowanymi kwiatami, które wyglądają, jakby leżały rozrzucone na powierzchni pergaminu. Ich główki, listki i łodyżki rzucają nawet cienie. Ten sposób dekorowania marginesów był szczególnie popularny w malarstwie niderlandzkim ostatnich dekad XV wieku, przede wszystkim w tak zwanym kręgu gandawsko-brugijskim. Nie jest to do końca precyzyjne określenie, raczej umowne, ponieważ reprezentujący ten nurt artyści związani byli nie tylko z Brugią czy Gandawą. W końcu XV i początkach XVI stulecia luksusowe kodeksy były bardzo ważnym elementem reprezentacyjnych kolekcji elit: niderlandzcy malarze dekorowali najwspanialsze modlitewniki dla członków dworu burgundzkiego. Okazałe miniatury i iluzjonistyczne bordiury sprawiały, że karty tych rękopisów stawały się podobne do obrazów tablicowych – na ich marginesach pojawiały się między innymi także „leżące” naturalistycznie ukazane kwiaty.
W Mszale Ciołka odnajdziemy także piękne inicjały ornamentalne, niekiedy zbudowane z iluzjonistycznie malowanych gałązek i kwiatów. Malarskie zdobienia uzupełnione są złoceniami – najbogaciej zdobione rękopisy miały bowiem elementy dekoracji pokryte płatkami złota, przyklejanymi na podkład z glinki. Taki iluminowany rękopis był bardzo drogim, luksusowym przedmiotem, odzwierciedlającym status jego właściciela. Karty kodeksu są z pergaminu (czyli ze skóry zwierzęcej), skórą także obleczone były oprawy książek. Pierwszym etapem tworzenia rękopisu było przepisanie tekstu – skryba podczas pisania pozostawiał miejsca na miniatury i dekoracyjne inicjały. Później do pracy zabierali się iluminatorzy: aby ułatwić im pracę, skrybowie notowali, jaka litera ma się znaleźć w danym inicjale. Do dziś widoczne są małe szkicowe literki wewnątrz niektórych inicjałów w Mszale Erazma Ciołka – na przykład w przypadku „F” w dolnej części karty 23r. Tu jeszcze występuje inny interesujący detal: zaszycie pękniętego pergaminu. Czasem zdarzało się, że przy oczyszczaniu skóry w czasie produkcji pergaminu pojawiały się nacięcia, które później stawały się dziurami w gotowych kartach. Takie dziury starano się zaszyć lub zacerować albo – jeśli nie było to możliwe – omijano je przy przepisywaniu tekstu. Gdy tekst był przepisany, do pracy zasiadali iluminatorzy: najpierw szkicowali dekoracje, a w dalszej kolejności nakładali złocenia. Dopiero później następowało dokończenie dekoracji malarskiej.
Mszał Erazma Ciołka to księga liturgiczna będąca wspaniałym przykładem krakowskiego iluminatorstwa początków XVI stulecia, gdy późnogotyckie tradycje północnoeuropejskie mieszały się z włoskimi wpływami renesansowymi – oba te nurty spotkały się w dekoracji omawianego Mszału. Zestawienie tak odmiennych, a zarazem najbardziej aktualnych wzorców w dekoracjach tego rękopisu świadczy o tym, że jego fundator oraz iluminujący Mszał krakowscy artyści mieli szerokie artystyczne horyzonty. Jeszcze w początkach XVI wieku, mimo wzrastającej popularności druku, ręcznie spisana i dekorowana księga była przedmiotem dumy właściciela – tak było z pewnością także w przypadku Mszału Ciołka, który dziś jest cenionym skarbem w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Zbliżenie na inicjał F, z widocznym małym „f” w środku (plus widoczne zaszycie pęknięcia pergaminu). Missale (Mszał Erazma Ciołka), BN 3306 III, k. 23r