Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Jan Lechoń: między poezją a satyrą


Do historii literatury przeszedł jako jeden z najświetniejszych poetów II Rzeczpospolitej. Jego zbiór wierszy Karmazynowy poemat z roku 1920 zalicza się do najwybitniejszych debiutów poetyckich odrodzonej Polski. Miał wówczas zaledwie 21 lat i był członkiem legendarnej   grupy poetyckiej Skamander, którą współtworzył razem z Jarosławem Iwaszkiewiczem, Antonim Słonimskim, Julianem Tuwimem i Kazimierzem Wierzyńskim. To właśnie Lechoń wymyślił nazwę grupy, powołując się na cytat z dramatu Stanisława Wyspiańskiego Akropolis: „Skamander połyska, wiślaną świetląc się falą”.

Cytaty z jego wierszy weszły na stałe do polszczyzny literackiej: „Nie ma nieba ni ziemi, otchłani ni piekła, / Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma”, „Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci”,  „Papuga wszystkich ludów – w cierniowej koronie”, a także: „A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”, „Czy wszystko w pył rozkruszę, czy… Polskę obudzę”, „Krew pachnie w tej sali”, i jeszcze: „A On mówić nie może! Mundur na nim szary”. Ten ostatni cytat pochodzi z wiersza zatytułowanego Piłsudski, jednego z zaledwie ośmiu , jakie znalazły się w Karmazynowym poemacie, konsekwentnie pomijanego ze względów politycznych w publikowanych w czasach PRL-u wyborach wierszy  poety. Cenzura tamtych czasów pilnowała także, aby w kraju nie ukazał się  pisany przez Lechonia  na emigracji dziennik, drukowany w latach pięćdziesiątych XX wieku na łamach londyńskich „Wiadomości”. Dziennik w wydaniu książkowym został opublikowany  w trzech tomach nakładem Polskiej Fundacji Kulturalnej w Londynie w latach 1967–1973. Do jego krajowej edycji nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego doszło dopiero w latach 1992–1993.

 Lechoń zadebiutował w aurze cudownego dziecka literatury polskiej. Jego Karmazynowy poemat, ale także  Srebrne i czarne (1924) zostały bardzo dobrze przyjęte przez czytelników, doczekały się wielu wydań, były szeroko komentowane przez najlepszych krytyków tamtego czasu, takich jak: Wilam Horzyca, Karol Wiktor Zawodziński, Kazimierz Czachowski. O społecznej roli, jaką spełniała liryka Lechonia i jego poetyckich przyjaciół napisał szczegółowo Janusz Stradecki w fundamentalnej książce z roku 1977 W kręgu Skamandra. Warto przypomnieć opinię literaturoznawcy, że Skamandryci występowali: „jako czołowi przedstawiciele formacji artystyczno-obyczajowej i intelektualnej, znamiennej dla ludzi, którzy nadawali ton życiu literackiemu i artystycznemu międzywojennej Warszawy. Na terenie tego życia tworzą krąg prestiżowo-towarzyskiej elity, funkcjonującej w układzie zamkniętym, ale cieszącej się olbrzymim autorytetem i mającej zasadnicze wpływy, poprzez różnorodne powiązania z takimi grupami nacisku, jak środowisko ziemiańskie i elita rządowa, wydawcy i organizacje twórcze – na sferę polityki kulturalnej i na funkcjonujące w świadomości literackiej epoki opinie i oceny”.

Trzeba wiedzieć, że Jan Lechoń urodził się w Warszawie  13 marca 1899 roku jako Leszek Serafinowicz. Pierwszy zbiór wierszy Na złotym polu wydał nakładem rodziny jako trzynastolatek (!) w roku 1912, dwa lata później także prywatnym sumptem opublikował zbiorek Na różnych ścieżkach. W roku 1916 w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach  odbyła się premiera jego sztuki W pałacu królewskim. Pisał także utwory o charakterze satyrycznym, czego przykładem wydane w latach 1918–1919 Królewsko-Polski kabaret oraz ogłoszone wraz ze Słonimskim Facecje republikańskie.

 Twórczość satyryczna to po liryce drugi niezwykle ważny nurt jego twórczości. Świadczy o tym dla przykładu Rzeczpospolita Babińska, zawierająca skrzące się zjadliwym humorem utwory tak wierszem, jak i prozą, ale także słynne szopki kabaretowe powstające pod egidą „Pikadora” czy „Cyrulika Warszawskiego”. Do najpopularniejszych należą szopki polityczne powstałe na początku lat trzydziestych, których współautorami byli Skamandryci: Lechoń, Słonimski, Tuwim, ale także członek konkurencyjnej grupy poetyckiej Kwadryga – Konstanty Ildefons Gałczyński.

Wystawiane w kinie Colosseum oraz w Teatrze Ateneum za dyrekcji Stefana Jaracza szopki cieszyły się tak wielką popularnością, że w programach tych przedstawień reklamowali się np. producenci samochodów marki Citroen czy papierosów Egipskich.

Sam Lechoń doczekał się ogromnego uznania społecznego, czego wyrazem były  przyznane mu w 1930 roku Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski i Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury w roku 1935. Jego podobizna znalazła się w serii pocztówek przedstawiających najznakomitszych pisarzy II Rzeczpospolitej.

Historia życia Jana Lechonia jest powszechnie znana, ale gwoli ścisłości trzeba przypomnieć, że w chwili wybuchu II wojny światowej przebywał w Paryżu, gdzie pracował w referacie prasowym Ambasady RP. W 1940 roku wyjechał przez Hiszpanię i Portugalię do Brazylii, zaś w roku 1941 osiadł w USA, gdzie w Nowym Jorku redagował „Tygodniowy Serwis Literacki Koła Pisarzy z Polski”, z czasem przemianowany na „Tygodnik Polski”. Po wojnie nie wrócił do kraju. Współpracował z londyńskimi „Wiadomościami”, a także z Radiem Wolna Europa. Na emigracji wydał kilka ważnych książek: zbiory wierszy Lutnia po Bekwarku (1942), Aria z kurantem (1945), poprzedzona wstępem innego poety z kręgu Skamandra – Stanisława Balińskiego, a ponadto tom szkiców literackich O literaturze polskiej (najpierw w Londynie w 1942, potem w Nowym Jorku w 1946 roku).

Jednym z najważniejszych dzieł jego życia okazał się Dziennik, prowadzony od 1949 roku do czerwca 1956 roku, obejmujący w rękopisie 22 bruliony. Artur Hutnikiewicz, bazując na jego emigracyjnej edycji, napisał w roku 1979: „Ta ostatnia książka Lechonia jest autoportretem i jakby pierwszą o Lechoniu opowieścią. Prezentuje nam osobowość ludzką w swym wewnętrznym skomplikowaniu niezwykłą, tragiczną, nieszczęśliwą, skłóconą z sobą i zagubioną pośród świata, który stawał się dla poety coraz bardziej niezrozumiały i niepojęty”.

Ostatnie lata poeta spędził w samotności. 8 czerwca 1956 roku popełnił samobójstwo. Został pochowany na cmentarzu Calvary w Queens. W roku 1991 jego prochy zostały przewiezione do Polski i złożone na cmentarzu w Laskach pod Warszawą w grobie jego rodziców.