Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz odradza. Władysław Zawadzki. Dwa światy. Poznań 1845


Władysław Zawadzki urodził się na Podolu. Odbył studia filozoficzne we Lwowie i rolnicze na Węgrzech. Od 1858 – stale we Lwowie. Powieść Dwa światy jest jego debiutem. Wydał w sumie trzynaście książek, na ogół historycznych. Współpracował też z licznymi czasopismami od „Biblioteki Warszawskiej” do „Tygodnika Ilustrowanego”. Zmarł w roku 1891.

Rzecz dzieje się na wsi podolskiej. Wątła akcja tonie wśród popisów stylu: Bogacze! Wam piękne bóstwo cnoty adamaszkiem wyściela drogę do swojej świątyni. Wyciągając się w puchach garść roztworzycie mimowolnie, a tysiące łez osuszonych, tysiące serc wam błogosławi. Dla was ma ono fiolety, katedry, wóz tryumfalny, na którego jaśniejących kołach nie znać, że przejechał wśród morza łez i krwi. Wam ono ręką swych Torwaldsenów kowa marmurowe posągi i imiona wasze kładzie w wiekopomne modlitwy ludów. Wam życie przepływa tak błogo, lekko, tak fantastycznie, jak dym waszych ulubionych cygarów, tak dźwięcznie, jak lekki, nocny szmer gitary, co płynie po rosie, po wodach, po gaju, aż uśnie tam na gwiazdach, na księżycu…

Już na stronie dwunastej wraca z pola do swej biednej chaty piękna wieśniaczka Irena, pędząc dwie czarne owce i krówkę. W izbie jęczy jej umierająca matka. Pojawia się ukochany Ireny, parobek Tymko po parodniowej podróży do miasta, gdzie odwoził zboże. Ma ze sobą płaską flaszeczkę wódki i korale dla Ireny.

Na wieść o ciężkiej chorobie zjawiają się w chacie sąsiadki i karczmarz Herszko, od którego chłopka pożyczyła pieniądze na podatek. Teraz Herszko otwiera jedyną w chacie skrzynię i wyciąga z niej co się da. Przy okazji chwyta też flaszkę wódki. Tymko bierze Żyda za kark i wyrzuca z izby. Herszko biegnie na skargę do dworu z fałszywym oskarżeniem, że w chacie Ireny sprzedają wódkę, naruszając interesy arendarza. Niech pan skosztuje, nic nie rozpuszczona. To nie jest moja wódka. Dziedzic, trzydziestoletni Alexander, wzywa ekonoma, by wziął ludzi i zakuł Tymka w kajdany. Herszko dodaje, że są tam owce i krowa oraz piękna dziewka. Dziedzic nakazuje zabrać krowę i owce, by je zlicytować. Wkrótce też Alexander spotka Irenę i doceni jej urodę.

Każe przyprowadzić Tymka, mówiąc że go uwolni, da kawałek gruntu i dwie jałówki, by poślubił Różę, służącą dotąd we dworze. Tymko stanowczo odrzuca pańską propozycję, przez co trzymany jest odtąd w piwnicznym lochu, na zgniłej słomie. Natomiast we dworze ma teraz służyć Irena.

Zbliża się karnawał. Alexander rusza do obwodowego miasta, by zadawać tam szyku. Uważający się za jego przyjaciela Ignacy, zwierza się ze swych uczuć dla aktualnej królowej sezonu. Klaudia, piękna kokietka od roku go zwodzi, jak wielu zresztą. Alexander doradza mu zmianę taktyki: ma obecnie udawać całkowitą obojętność. Tymczasem on – Alexander będzie o nią zabiegać. Gdy nabierze nadziei, porzucę ją nagle. Upokorzona, przyjmie twoją propozycję i odda ci rączkę.

Alexander aranżuje wielki bal składkowy, gromadzący całe okoliczne towarzystwo. Tuż przed tym wydarzeniem, Ignacy zazdrosny o widoczne powodzenie przyjaciela prosi Klaudię o rękę. Zostaje przez nią obraźliwie odepchnięty.

Na balu pojawia się także Natalia, nie ustępująca urodą Klaudii, lecz nieporównanie lepszych od niej manier, w dodatku dysponująca ogromnym posagiem. Natalia kocha Karola i jest przez niego kochana. Gdy jego znajomy Alfred wyraża się obelżywie o Natalii, Karol wyzywa go na pojedynek. Mogąc zastrzelić Alfreda, świadomie kieruje pistolet w bok, zostaje natomiast ranny w rękę. Nie żegnając się z Natalią, odjeżdża do siebie na wieś leczyć ranę.

Na balu Alexander nie dostrzega Klaudii. Zajęty Natalią, pozyskuje sympatię jej ojca. Nie rozumiejąc postępowania Karola, Natalia zawsze posłuszna ojcu, głęboko niecierpiąca Alexandra, nieszczęśliwa godzi się na zaręczyny z nim.

Podczas powrotu z miasta na wieś, na leśnej drodze, zobaczono na jej skraju zamarzniętą kobietę w łachmanach. Zabrano ją do pojazdu, owinięto futrami i zawieziono do dworu. Wiele czasu poświęciła jej Natalia i wielu lekarstw trzeba było użyć. Wreszcie piękna dziewczyna, a była to Irena, karmiona i ubrana, zaczęła się ruszać i mówić. Przywiązana do wybawicielki opowiedziała jej swoje życie. Uciekła z dworu Alexandra, by dotrzeć do miasta i uzyskać u jakichś władz uwolnienie Tymka. Po drodze, głodna, zasłabła.

Teraz wspaniałym powozem przyjeżdża z wizytą Alexander. Widząc Irenę, zmieszał się na chwilę, lecz oświadczył, że jest to jego służąca, która okradła go ze sreber i uciekła.

– Na co Irena przytomnie zauważa, że gdyby ukradła srebra, mogłaby się ciepło ubrać i najeść. – Niepewna w pierwszej chwili Natalia uwierzyła słowom Ireny i poszła do ojca prosić o zerwanie danego słowa. Niełatwa to była rozmowa, lecz w końcu stary pan uległ ukochanej córce. Wrócił też wyleczony Karol i nastąpiły zaślubiny. Natomiast Tymek został wzięty w rekruty. Irenie wypadnie czekać dwadzieścia pięć lat. Pozostanie przy swej ukochanej pani.

W tej, na szczęście, dość krótkiej powieści dobrzy ociekają szlachetnością, źli nie znają granic w swych plugastwach.

Władysław Zawadzki. Dwa światy w PLONIE

◊◊◊

Artykuł powstał w ramach realizacji przez Bibliotekę Narodową projektu „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020 oraz budżetu państwa.

◊◊◊

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.