Andrzej Dobosz odradza. Społeczeństwo dzisiejsze w obrazach przez Walerego Wielogłowskiego. Kraków 1859. Nakładem Wydawnictwa Dzieł Katolickich, Naukowych i Rolniczych
Czterej przedstawiciele arystokracji ubolewają, że obecne społeczeństwo pracuje nad wyzuciem ich z dotychczasowych praw i przywilejów wiekową zasługą przodków nabytych, a zarazem domaga się spełniania obowiązków do tych praw przywiązanych.
Gmin roztrącił hierarchiczny w świecie porządek, podkopał zasadę zwierzchnictwa, należy więc usunąć się na bok i skupić we własnym gronie. Najgorsze byłoby utrzymywanie bliższych stosunków ze szlachtą, właścicielami zrujnowanych i obdłużonych wiosek. Szlachcic, zdolnościami nawet od natury obdarzony, nie ma czasu ani sposobności wykształcenia onych. Ustawiczna walka z nędzą, a przynajmniej z potrzebami życia, wyczerpują jego siły fizyczne i moralne. Zamknięty, zasklepiony w granicach swej wioski, sam się wyklucza z towarzystwa, a następnie umysłowo rdzewiejąc, traci ogładę obyczajów, zaniedbawszy się, wychodzi na kwaśnego lub zdziczałego mizantropa. Jakaż więc może być dla nas przyjemność z takiego towarzysza, lamentującego na nieurodzaj, pomór bydła, taniość zboża i brak pieniędzy.
Posiadać, chować i oszczędzać powinno być zasadą naszą by utrzymać się na historycznych stanowiskach, że zaś za dzielnych na tej drodze pomocników służyć nam mogą magnaci giełdowi, przeto używajmy ich, choćby z niejakim naturalnym wstrętem.
Przedstawiciele szlachty głównie zajmują się ubolewaniem, że możni się wywyższają. Jedyny przytomny szlachcic ze wszystkimi żyje w zgodzie, chociaż z daleka. Po co mam się komu narażać? Od możnych potrzebuję protekcji, od braci szlachty przyjaźni, od kupców towarów, od Żydów i spekulantów pieniędzy, a od chłopów pracy. Dla wszystkich jestem uprzejmy. Repliki jego klasowych towarzyszy są tak bełkotliwe, że czytelnik po paru zdaniach zaczyna przysypiać.
W rozdziale o magnatach giełdowych Antoni Nowosielski używa słów „przemysł”, „przemysłowiec” w znaczeniu przemyślnego autora spekulacji finansowych, gdy dla nas jest to właściciel lub zarządca przedsiębiorstwa produkcyjnego. Żydowski przemysł od naszego jest różnym; Żyd ryzykuje to czego nie ma.
Nasi magnaci wpadają na pomysł założenia banku przemysłowo-handlowego, który by przychodził z pomocą drobniejszym przedsiębiorstwom. Wypłyniemy na fali ogólnego ruchu i postępu! Puszczajmy się za wodą, a żagiel naszego statku w kierunku pomyślnych wiatrów rozwinięty zapędzi nas ku szczęśliwej przyszłości! Kruszec w ręku przemysłu jest jak kula śniegowa, która z góry rzucona w coraz większą się rozrasta.
U Nowosielskiego nie arystokraci i szlachta lecz dopiero finansista ma skłonność do stylu poetyzującego. Finansiści chrześcijańscy odznaczają się pewnym konserwatyzmem. Żydzi gotowi są ryzykować. I oni posiadają znaczne kapitały. Inicjator banku odwiedza pana Dampfreicha, od którego właśnie wyszedł książe Y. Podziwia mieszkanie… Nie jest jeszcze ukończone, muszę przystawić jeden pawilon dla żony i dzieciów. A tu w środku będzie salon do przyjmowania na bal. Kazałem przez architektę w Paryżu by zrobił plan i dałem mu za sam obrys pięć tysiąców franków. … Tutejsi rzemieślnicy nie potrafią to zrobić i muszę posłać do samego Paryża po majstrów. Ja panu powiem, że w naszym kraju, to jest jeszcze wszystko bardzo nisko. Ostatecznie panowie Dampfreich, Goldschaum i Silberbahn dadzą pieniądze, a Faustyn zostanie prezesem.
Społeczeństwo dzisiejsze w obrazach przez Walerego Wielogłowskiego. Kraków 1859 w POLONIE