Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Dawne środki zadurzające


Święty Walenty w dawnej Polsce kojarzony był bardziej z kadukiem niż z miłością. Importowana tradycja obchodzenia Walentynek sięga ostatniej dekady XX wieku, wcześniej postrzegana była raczej jako egzotyka. Nie zważając na to, możemy przypuszczać, że różnorakie zabiegi związane z próbami zdobycia lub wymuszenia na kimś odwzajemnionego afektu są tak stare, jak stara jest ludzka uczuciowość. Walentynki można zatem uznać zarówno za dzień celebracji zdobytych już względów drugiej osoby, jak i za kolejną okazję na podjęcie prób ich zdobycia. Jakkolwiek obecnie stosowane zabiegi na ogół kończą się na zastosowaniu kwiatka i kawy, nasi przodkowie skłaniali się ku bardziej radykalnym metodom wzbudzenia w drugiej osobie uczucia.

O tym, że stosowane metody nie zawsze kończyły się zgodnie z wcześniej założonym planem mówią kroniki opisujące żywoty polskich władców. Jan Długosz opisując w swoich Rocznikach nagłą śmierć Kazimierza Sprawiedliwego wysnuwa takie podejrzenia:

Jedni wyrażali przekonanie, że go powaliła choroba, inni, że napój miłosny, który podobno podała mu pewna kobieta z Krakowa, żeby rozpalić jego uczucie i zmysły ku sobie.

Według niektórych podań, podobna mogła być przyczyna śmierci ostatnich książąt mazowieckich: Stanisława i Janusza. Historyk i działacz oświatowy Tadeusz Czacki w swojej rozprawie o prawach mazowieckich pisze:

Czary, miłosne trunki i trucizny, podług powszechnej wieści do jednego grobowca, w jednym prawie roku obydwu braci ostatnich książąt przenieść miały.

O otrucie książąt była oskarżana między innymi Katarzyna Radziejowska, córka wojewody płockiego, która miała regularnie zwabiać przy pomocy czarów miłosnych młodszego księcia, Janusza, do swoich rodzinnych Radziejowic.

Nagrobek ostatnich książąt mazowieckich, Janusza II i Stanisława w katedrze św. Jana w Warszawie, rysunek Michała Stachowicza, 1818 r.
Nagrobek ostatnich książąt mazowieckich, Janusza II i Stanisława w katedrze św. Jana w Warszawie, rysunek Michała Stachowicza, 1818 r.

Powyższe przykłady dają do zrozumienia, że stosowane w przeszłości mikstury miłosne nie ograniczały się jedynie do byle naparu z lubczyku. Wśród substancji używanych w magicznych miksturach znajdował się trujący bieluń, czy kantarydyna pozyskiwana z majki lekarskiej – chrząszcza z rodziny oleicowatych, szerzej znanego pod nazwą „hiszpańska mucha”, insekta popularnego zwłaszcza wśród europejskiej arystokracji.

Pryszczel lekarski. Maksymilian Nowicki, Zoologia dla niższych klas szkół średnich, Kraków 1890.
Pryszczel lekarski. Maksymilian Nowicki, Zoologia dla niższych klas szkół średnich, Kraków 1890.

Stosowanej magii miłosnej wyraźnie brakowało zgodnego z jej przeznaczeniem powabu. Kobiety wykorzystywały w niej pełną gamę ludzkich wydzielin, krew, paznokcie i włosy, które po odpowiednim zamaskowaniu miały być spożyte przez wybranka. Składniki te dodawano do pieczywa, potraw, trunków, a nawet – jak pisze Henryk Biegeleisen w swojej pracy U kolebki, przed ołtarzem, nad mogiłą – do cygar. Przykładowo więc za niezwykle silny środek miłosny można było uznać chleb z suszonymi i mielonymi na proch włosami, noszony przez jakiś czas pod pachą. Według Biegeleisena chleb noszony w piątek pod lewym ramieniem był stosowany w Danii jako środek miłosny mający wzbudzić miłość kobiety. W Polsce natomiast, zgodnie z podaniami przedstawionymi przez Józefa Rostafińskiego w jego Zielniku czarodziejskim, zabieg ten stosowany był, gdy właściciel chciał zjednać sobie miłość i wierność swojego psa… Kluczowym jednak składnikiem mikstur, trunków czy czarodziejskich przedmiotów były surowce pochodzące z otaczającej człowieka natury.

Jednym z częściej używanych akcesoriów mających wzbudzić pożądanie u drugiej osoby było jabłko. Zwyczaj okazywania uczucia poprzez rzut jabłkiem przez dziewczynę do swojego wybranka został wspomniany już przez Wergiliusza, w której Damoetas śpiewa o Galatei, która obrzuciła go jabłkami: „Malo me Galatea petit, lasciva puella / et fugit ad salices, et se cupit ante videri”, co Józef Lipiński przekłada jako „Galatea się kryjąc, jabłkiem rzuca zdradnie / Ale chce bym ją ujrzał, niż krzaku dopadnie”.

Fragment III Eklogi Wergiliusza w rękopisie z drugiej połowy XV wieku (Biblioteca Apostolica Vaticana, Pal. lat. 1635, fol. 5v).
Fragment III Eklogi Wergiliusza w rękopisie z drugiej połowy XV wieku (Biblioteca Apostolica Vaticana, Pal. lat. 1635, fol. 5v).
Fragment III Eklogi, przekład Józefa Lipińskiego, Warszawa 1805.
Fragment III Eklogi, przekład Józefa Lipińskiego, Warszawa 1805.

Wraz z upływem wieków owoc ten zyskał na swoim miłosnym znaczeniu. Lud ponadto – zgodnie ze swoim zwyczajem – podnosił moc owego czarodziejskiego przedmiotu. Sięgnijmy więc po kilka przykładów z Biegeleisena:

Parobcy w okolicy Żołyni przekonani są, iż kto z nich przez 9 dni nosi pod lewą pachą jabłko, a potem je da zjeść dziewczynie, to się ona w nim zakocha.

Na Białej Rusi dla obudzenia miłości w osobie drugiej, podają jej jabłko, czas nijaki trzymane pod pachą.

Aby pozyskać wzajemność ukochanej osoby, Litwini albo Litwinki wkładają pod pachę jabłko i idą do kościoła na mszę, a czynią to przez trzy dni z rzędu, w końcu dają przesiąkłe potem jabłko lubej albo lubemu do zjedzenia.

Zgodnie zaś z popularną kompilacją Sztuki i czary miłosne, czyli tajemnicze siły w miłości wydaną w 1936 roku pod pseudonimem „Cartuso”, jabłko służyło także do rzucania uroków:

Przed zachodem słońca zerwać w sadzie zdrowe, czyste jabłko, wydrążyć środek i wsunąć tam karteczkę, na której wypisane własną krwią winno być imię swoje i kochanej osoby, oraz kilka jej włosów. Pod imionami trzeba wypisać na kartce słowo „Scheva”. Jabłko z zawartością należy zakopać o północy przed progiem mieszkania kochanej, w miejscu, gdzie stąpa.

Chyba najbardziej znanym zielem stosowanym zarówno w magii miłosnej oraz jako afrodyzjak jest wcześniej wspomniany lubczyk. Powód wiary w moc lubczyku jako miłosnego ziela był dość prosty. Pisze o tym prof. Józef Rostafiński w swoim artykule Rośliny miłośnicze:

Rzymianie nazywali pewną lekarską roślinę levisticum, z tego miana zrobili Niemcy liebstoeckel a my z „lieb“ urobiliśmy „lubczyk”.

Lubczyk (61), August Czarnowski, Zielnik lekarski. Zastosowanie, opis botaniczny i uprawa najważniejszych polskich roślin lekarskich, Warszawa 1938.
Lubczyk (61), August Czarnowski, Zielnik lekarski. Zastosowanie, opis botaniczny i uprawa najważniejszych polskich roślin lekarskich, Warszawa 1938.

Okazuje się więc, że magiczne właściwości lubczyku pochodzą od samej jego nazwy. Nie przeszkodziło to jednak w pogłębieniu wiary w miłosne działanie tej rośliny. Już według Szymona Syreńskiego (ok. 1540-1611) roślina ta łagodziła konflikty w małżeństwie. Musiała jednak w tym celu zostać zebrana w odpowiedni sposób:

Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią : to iest Opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, skutkow y moc zioł wszelakich..., Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.
Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią : to iest Opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, skutkow y moc zioł wszelakich…, Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.

Według wierzeń ludowych lubczyk wykazywał podobne magiczne właściwości jak leszczyna. Na Rusi popularne stały się kąpiele z wykorzystaniem obydwu roślin, o czym wspomina Izydor Kopernicki w swojej pracy O wyobrażeniach lekarskich i przyrodniczych oraz o wierzeniach naszego ludu o świecie roślinnym i zwierzęcym.
Za najsilniejsze zioła miłosne uznawano z kolei dzięwięciornik i nasięźrzał. W przypadku dziewięciornika przekonanie o jego magicznych właściwościach zapewne wiązało się z sercowatym kształtem jego liści.

Dziewięciornik z Zielnika... Syreńskiego.
Dziewięciornik z Zielnika… Syreńskiego.

Legendę o działaniu dziewięciornika opowiada Marcin z Urzędowa w swoim Herbarzu… Zauważa również, że na Rusi dziewięciornik przyjął miano „przywrot”, jako że miałby mieć moc przywracania miłości.

Marcin z Urzędowa, Herbarz polski, to iest o przyrodzeniv zioł y drzew rozmaitych..., W Krakowie : w drukarni Lazarzowey, [post 9 VII] 1595.
Marcin z Urzędowa, Herbarz polski, to iest o przyrodzeniv zioł y drzew rozmaitych…, W Krakowie : w drukarni Lazarzowey, [post 9 VII] 1595.
Na Podhalu, gdzie dziewczęta zwykły zaszywać go w kołnierzach swoich wybranków, roślina ta zyskała natomiast nazwę „wyrwitaniec”.

Nasięźrzał, Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią..., Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.
Nasięźrzał, Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią…, Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.

Z kolei nasięźrzał jest drobną byliną, niegdyś zaliczaną do gromady paprotników. Jego charakterystyczny pokrój tworzony przez pojedynczy liść i kłos zarodnionośny był powodem, dla którego nazywano go także „wężowy język”. Pod tą nazwą możemy go znaleźć między innymi w Herbarzu… Marcina z Urzędowa.

Nazwa „nasięźrzał” składa się ze zlepka słów na-się-źrzał, przy czym słowo „źrzać” w przeszłości znaczyło „spoglądać na kogoś”. Zdaniem Józefa Rostafińskiego, nazwa ta wzięła się z przekonania, że roślina miała zwracać ludzi ku sobie. Według wierzeń ludu zyskiwała ona swoje magiczne właściwości dopiero po odpowiednim zbiorze. Dziewczyna chcąca pozyskać ów magiczny środek powinna, niezauważona przez nikogo, wybrać się po niego nago o północy we czwartek, gdy księżyc jest w nowiu. Następnie, będąc blisko rośliny, obrócić się do niej tyłem. Miało to na celu oszukanie strzegącego ziela diabła, który urywał głowy sięgającym po nie osobom. Będąc przy zielu należało je zrywać trzymając ręce za plecami mówiąc:

Nasięźrzale!
Rwę cię śmiale:
Pięcią palcem, szóstą dłonią,
Niech się za mną chłopcy gonią.
Duzi, mali,
By się wszyscy zalecali.
(za Kolbergiem)

Tak pozyskany nasięźrzał był następnie dodawany do potraw, noszony w woreczku na szyi jako talizman, lub wszywany w ubrania upatrzonych osób.
Zioła były szeroko stosowanym środkiem w magii miłosnej. Pokaźną część z nich możemy znaleźć w Zielniku czarodziejskim Rostafińskiego. Warto tutaj wspomnieć między innymi o jednającej miłość szarotce, miksturze sporządzanej ze startego barwinka pospolitego z rozchodnikiem i dżdżownicami, czy o pacierzyczce, która pośliniona i przyłożona do ciała w przypadku zarumienienia skóry zwiastowała miłość, a w przypadku pojawienia się krost – nienawiść.

Oprócz roślin równie często stosowano surowce pozyskiwane ze zwierząt. Liczne przepisy na rozmaite mikstury miłosne zawierające składniki pochodzenia zwierzęcego znaleźć można w dziele Diabeł w swoiey postaci z okazyi pytania: jeśli są upiory ukazany Jana Bohomolca (1775) oraz we wcześniej wspomnianych Czarach i sztukach miłosnych. Szczególną wartość miały serca ptaków: gołębi, sów, kosów, przepiórek i srok, a także fragmenty ciał nietoperzy, wilków, czy żab.
Wzmianki o magicznym użytkowaniu nietoperzy możemy znaleźć w dziełach literatury pięknej. W sielance o znamiennym tytule Czary Szymona Szymonowica widzimy liczne przykłady zaklęć miłosnych, mających przywrócić bądź ukarać niewiernego męża. Rozżalona żona tak opisuje jeden ze swych magicznych zabiegów:

W tym garncu iest niedoperz żywy zalepiony,
Wstaw go na ogień; iako się on z każdej strony
W garncu piecze, tak się niech piecze serce iego,
Bym mogła, przydałabym ognia piekielnego.

Gacek brunatny, Alfred Brehm, Brehms Tierleben; allgemeine kunde des thierreichs..., Leipzig 1893.
Gacek brunatny, Alfred Brehm, Brehms Tierleben; allgemeine kunde des thierreichs…, Leipzig 1893.

Palenie nietoperzy i wykorzystanie pozostałego z nich popiołu w miksturach było w magii miłosnej znane od dawna. Największą popularność zyskało jednak wykorzystanie tak zwanych „grabek” i „widełek”. Były to kości nietoperza zebrane po wrzuceniu go do mrowiska. Przy pomocy grabek przyciągano do siebie kawalera lub pannę wzbudzając w niej uczucie, a przy pomocy widełek odpędzano niechcianego natręta, o czym donosiła dziewiętnastowieczna prasa.
Najczęstszym surowcem pozyskiwanym z wilka był szpik z jego lewej nogi. W Sztukach i czarach miłosnych możemy przykładowo znaleźć taki przepis:

Miey pomadę robioną ze szpiku lewej nogi wilka, z ambry szarej, y proszku cyprysowego y czasem daway do wąchania osobie, którey chcesz uiąc serce.

Zastosowanie w magii miłosnej znajdowały także sierść z końca wilczego ogona lub wilcze kły.

W przypadku żab wykorzystywano z kolei głowę, język, a także – jak przy nietoperzach – wyczyszczone w mrowisku kości. Jak łatwo się domyślić, dobór powyższych składników miał swoje źródło w ludowej symbolice i zabobonach. Jednak i tutaj mogą zaistnieć wyjątki. Doniesienia na temat wykorzystania żab w miksturach pochodzą głównie z Francji. Pod koniec XIX wieku opisano dwa przypadki spożycia żab, które skutkowały objawami zbliżonymi do tych, jakie daje zażycie kantarydyny. Współczesne badania faktycznie dowodzą, że substancja ta odkłada się w organizmach żab żywiących się odpowiednimi gatunkami owadów. Mogło to w przeszłości doprowadzić do umieszczenia żab wśród składników często dodawanych do miłosnych mikstur.

Niezależnie od rzekomej skuteczności powyższych metod w kompilacji niejakiego Cartuso możemy przeczytać taką wskazówkę:

Działanie czarodziejskie tych środków należy zawsze wzmocnić zwykłemi sposobami, na przykład dając do zrozumienia, że jest się kimś zainteresowanym, że ktoś inny nam się bardzo podoba.

Innymi słowy na nic zda się knucie i sporządzanie miłosnych mikstur czy trunków za czyimiś plecami. Niektóre obecnie stosowane zabiegi można jednak w pewnym stopniu odnieść do wyżej opisanych metod. Przykładowo przygotowanie komuś posiłku można traktować jak sporządzenie wzbudzającej względy mikstury, podarowanie prezentu – jak wręczenie magicznego talizmanu, a uściskanie – jak próbę oczarowania drugiej osoby poprzez wetknięcie jej sobie pod pachę.

 

Licencja Creative Commons
Dawne środki zadurzające by Marcin Kotowski is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.