Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Satyryczna werwa Adolfa Nowaczyńskiego


Uprawiał niemal wszystkie rodzaje i gatunki literackie. Pisał opowiadania, sztuki teatralne, szkice literackie, ale także felietony. Pisał dużo i z niebywałą werwą. Był urodzonym polemistą, ale także satyrykiem oraz pamflecistą. Do jego najważniejszych utworów należą: zbiory tekstów satyrycznych Małpie zwierciadło i Facecje sowizdrzalskie, dramaty Car Samozwaniec i Wielki Fryderyk, tomy szkiców o literaturze Plewy i perły oraz Słowa, słowa, słowa… Adolf Nowaczyński – bo o nim mowa – zmarł osiemdziesiąt lat temu, 3 lipca 1944 roku w Warszawie.

Juliusz Kleiner tak scharakteryzował jego osobowość i twórczość: „Rozgłos szeroki zdobył jako pamflecista i satyryk Młodej Polski, dowcipem, inwektywą, groteskowością pomysłów, łamańcami językowymi walczący z wszechwładzą filisterstwa, kipiący temperamentem, nie liczący się z niczym, a naprawdę głównie zajęty samą przyjemnością walczenia i bryzgania czy to błotem, czy fajerwerkami werwy. Publicystyki pamfleciarskiej nie porzucił nigdy, z pasją wszakże począł też układać sztuki teatralne, i to historyczne, erudycją się popisując i zdolnością stosowania w każdej z nich innego języka, odpowiadającego epoce i tematowi. Satyrycznej werwie i tu był wierny. W historii szukał anegdoty ciekawej i barwności odrębnych światów kulturalnych”. Dowodem tego sztuki o Mikołaju Reju, Tadeuszu Kajetanie Węgierskim, Kazimierzu Pułaskim, Władysławie „Diable” Stadnickim z Łańcuta czy o Jarosławie Dąbrowskim.

Urodził się na krakowskim Podgórzu w 1876 roku. Uczył się w Wadowicach, Rzeszowie i  Krakowie. Studiował prawo i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był studentem m.in. Stanisława Tarnowskiego i Stanisława Windakiewicza. Pod koniec XIX wieku należał do koła literackiego, jakie współtworzyli Edward Leszczyński oraz Władysław Orkan. W 1897 roku zadebiutował jako krytyk literacki na łamach „Życia”. Był inicjatorem ściągnięcia do Krakowa Stanisława Przybyszewskiego. Z powodów politycznych naraził się władzom austriackim i z obawy przed aresztowaniem wyjechał do Monachium, gdzie rozchorował się na gruźlicę, którą potem leczył w uzdrowisku Merano i w Zakopanem. Tutaj poznał się z malarzem Adamem Chmielowskim, znanym jako Brat Albert. Potem poświęcił mu przejmującą książkę pod wszystko mówiącym tytułem Najpiękniejszy człowiek mego pokolenia.

W Krakowie było mu zbyt ciasno, więc w 1904 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie podjął pracę w redakcji „Kuriera Porannego”. Angażował się w pomoc dla Stanisława Brzozowskiego i Aleksandra Świętochowskiego. Z czasem związał się z obozem Narodowej Demokracji. Był dyrektorem Teatru Rozmaitości. Artykuły i książki podpisywał nie tylko jako Nowaczyński czy Neuwert-Nowaczyński, ale także rozlicznymi pseudonimami, w rodzaju: Artur Amis, Clarus Adolf, Mścisław Kamień Młyński czy Paweł Turbia Wiewiórski. Jego najbardziej znane książki z tego okresu, to: Skotopaski sowizdrzalskie, dramat Jegomość pan Rej w Babinie, zbiory rozpraw o literaturze Studia i szkice oraz Wczasy literackie. Posługiwał się nie tylko językiem prozy, ale także poezji, a wyrazem tego tom wierszowanych satyr Meandry.

W roku 1916, pod pseudonimem Halban ogłosił Szopkę warszawską, wyjątkowo zjadliwą satyrę na Niemców. Rok później wstąpił do Legionów Polskich, jednak odmówił składania przysięgi władzom austriackim, za co został oskarżony o dezercję. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości publikował na łamach „Gazety Warszawskiej”,  „Prosto z Mostu” oraz „Myśli Narodowej”, w której miał rubrykę Ofensywa, a w niej dawał upust swoim, niestety, zaciekłym przekonaniom nacjonalistycznym, faszystowskim i antysemickim, czego literackim wyrazem rzecz zatytułowana Mocarstwo anonimowe.

Wielką popularnością cieszyły się jego karykaturalne opisy środowiska cyganerii, już to krakowskiej, już to warszawskiej, które przedstawił w utworach Nowe Ateny oraz Cyganeria warszawska. Ponadto sztuki Wilhelm Imperator oraz Moja przejażdżka po Palestynie, ale także Sen Srebrny Salomei Kohn i System doktora Caro. Uznaniem cieszyły się także pisane żywym i soczystym językiem jego szkice, zwłaszcza te o Stanisławie Wyspiańskim, Tadeuszu Micińskim oraz Wacławie Berencie. 

Literaturoznawczyni Alina Brodzka określiła go po latach mianem „świadomie prowokacyjnego obrazoburcy, zbuntowanego przeciw stypom narodowym i kostiumowym kultom galicyjskim” i dodała: „Pamflecista, szyderca – i entuzjasta trudnych tekstów artystycznych, jest także Nowaczyński dobrym obserwatorem i socjologicznym prognostą. Dostrzega bystro przeobrażenie, jakim podlega sztuka w warunkach społeczeństwa nowoczesnych, traktuje jako fakt empiryczny zmianę statusu i wielość ról artysty. Analizuje rosnącą różnopoziomowość, rozszczepienie i osmozę stref kultury, śledzi narodziny swoistych stylów XX-wiecznych rozgrywek masowych”. Celną autocharakterystykę przedstawił w przeprowadzonej z samym sobą rozmowie pod tytułem Pamflecista, ogłoszoną w tomie Pamflety w 1930 roku.

Dał się poznać jako przeciwnik sanacji i Józefa Piłsudskiego. Kilka razy został pobity przez tzw. nieznanych sprawców. W wyniku jednego z tych incydentów stracił oko. Co ciekawe, w latach trzydziestych zainteresował się Wielkopolską, jej gospodarnością. Wydał książki Warta nad Wartą oraz Poznaj Poznań, ponadto monografię Młodość Chopina, a tuż przed wybuchem II wojny światowej jeszcze jeden tom tekstów eseistycznych pod tytułem zaczerpniętym z Szekspira Słowa, słowa, słowa…

Myśląc o jego aktywności publicznej i twórczej w okresie dwudziestolecia międzywojennego, historyk literatury Andrzej Z. Makowiecki skonstatował: „(…) jego temperament satyryczny, totalny negatywizm i pasja polemiczna wikłała go w nie kończącą się kampanię publicystyczną, w której charakterystyczna maniera stylistyczna Nowakowskiego, wyrażająca się m.in. w nadużywaniu złośliwych epitetów, neologizmów i kalamburów, uwypuklała wyraźnie nacjonalistyczne i antysemickie stanowisko”. A także: „We wszystkim co pisał widać mistrzostwo językowe. Jako publicysta wprost szalał, tworzył kunsztowne kalambury, budował całe szeregi drwin, inwektyw, wyzwisk. Całe wiązanki epitetów, które robiły z niego bardzo niebezpiecznego publicystę i prowokowały do oznak nienawiści czy odtrącenia”.

Pod koniec życia, po śmierci żony, chciał wstąpić do Zgromadzenia Braci Albertynów. Po wybuchu II wojny światowej przebywał w Warszawie, we Lwowie i znów w Warszawie. Tutaj działał w Radzie Głównej Opiekuńczej, razem z Ferdynandem Goetlem organizował pomoc finansową dla zmagających się z biedą pisarzy. Publikował w podziemnym piśmie „Nurt”, redagowanym przez Wilama Horzycę. Był dwa razy aresztowany przez gestapo i przetrzymywany na Pawiaku, brutalnie przesłuchiwany. Miał wtedy zrewidować swoje antysemickie i faszystowskie poglądy. Zmarł w szpitalu św. Rocha w Warszawie. Pochowany został na cmentarzu na Powązkach.