Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz poleca. Jacek Bocheński. „Nazo poetaˮ


 Rzecz dzieje się w starożytnym Rzymie.

…uświadomić sobie przeszłość, w której nas nie ma, można jedynie teraz, gdy właśnie jesteśmy, a wyrazić ją można jedynie takim stylem i takimi słowami, jakie w teraźniejszości są nam dane. Powiadam wprawdzie było, lecz temu było brak postrzegalnej egzystencji, było istnieje dla państwa o tyle, o ile mówię było, wobec czego było, przejawia się właściwie jako jest.

Stąd wniosek: Nie ma praktycznej różnicy między czasem przeszłym i teraźniejszym.

Historia starożytne toczą się obecnie. Dzieje starożytne toczą się obecnie.

Postacią opowiadanej tu historii jest poeta Owidiusz, urodzony w Sulmonie 20 marca 43 roku przed Chrystusem. Wzgardził karierą urzędniczą i `poświęcił się poezji. Tytuły najważniejszych dzieł: Amores, Heroidy, Sztuka kochania, Leki na miłość, Przemiany, Kalendarz, Żale, Listy z Pontu, Ibis. Zaginęła jego tragedia Medea. Był słynny w Rzymie głównie jako autor utworów miłosnych. W dojrzałym okresie życia zwrócił zainteresowanie ku mitologii, legendom historycznym i religii.

W 8 roku po Chrystusie został skazany specjalnym edyktem Oktawiana Augusta na zesłanie. Motywy i okoliczności wyroku pozostały tajemnicą. Teksty Owidiusza usunięto z bibliotek publicznych. Zachowały się jednak w zbiorach prywatnych. Osiedlony przymusowo nad Morzem Czarnym w Tomi, gdzie klimat był surowy. Zima panująca w Tomi zakrawała na swoisty wybryk natury. Wydawało się, że w przyrodzie zaszło coś równie bezsensownego, jak w losie Owidiusza, i że zima jest częścią zesłania . Póki trwa zesłanie, póty trwa zima, po zamarzniętym Dunaju przejeżdżają wozy, słychać tylko skrzypienie ich osi, jacyś potworni ludzie chodzą w skórach, mają sople na wąsach i oszronione brody, noszą spodnie i nie piją wina, którego w Tomi nie ma, a jeśli jest, to ci barbarzyńcy muszą je chyba połykać w postaci bryłek lodu.

Owidiusz był osamotniony. Nie znał lokalnego języka. Popadł w depresję. Dopiero po latach pobytu na wygnaniu, gdy poznał miejscowy język, a otaczający go ludzie zaczęli go doceniać, poczuł się lepiej w Tomi. Zmarł, spędziwszy dziesięć lat na zesłaniu.

Mieszkańcy strefy umiarkowanej musimy sobie wyobrazić klimat tamtego miejsca.

Południe było godziną, w której upał był najbardziej męczący. Miasto wydawało się rozpalone do białości. Ruch na ulicach zamierał. Trudno było się zdecydować czy otwieraćokna. Zamknięte chroniły przed żarem, lecz otwarte dawały złudzenie przewiewu.

Jeszcze w  Rzymie Owidiusz postanowił napisać coś głębszego niż wszystko, co stworzył dotd. Nęcił go jakiś wielki temat, opowieść o wszystkim co istnieje, historia ludzkości, przyrody i całego bytu. Ale czy można opowiedzieć o wszystkim?

Po dłuższym zastanowieniu uznał, że prawdziwi wielcy geniusze pisząc, mówili właśnie o wszystkim. Naczelną zasadą wszystkiego była przemienność. Pisząc o przemianach, będzie mógł powiedzieć wszystko.

Rzym nie znał cenzury prewencyjnej. Na samo ogłoszenie tekstu nie było potrzeba zgody władz. Dopiero później mogły nastąpić represje, od łagodnych do najsurowszych: konfiskata, usunięcie z bibliotek lub nawet zniszczenie całego nakładu… Niepewność Owidiusza dotyczyła więc nie tego, czy książce wolno będzie się ukazać.

Ale czy będzie wolno jej istnieć i w jakim zakresie…

Owidiusz wiedział, że możliwe są różne stopnie istnienia, a niektóre książki żyją tylko częściowo, życiem przytłumionym… Szło jeszcze o życie i przyszłość samego autora.

Owidiusz został wezwany, by stawić się osobiście przed Augustem, który podkreślił, że ceni i popiera sztuki piękne. Przypomniał, że gdy Wergiliusz pisał Eneidę, był proszony o przysyłanie kolejnych skończonych rozdziałów. Wergiliusz czuł się prawdziwym Rzymianinem. To co tworzył budowało ducha. Można było podziwiać jego mądrość, prawość i nadzwyczajną skromność. Z pobudek obywatelskich zabrał się do stworzenia poematu o rolnictwie. Napisał wtedy pochwałę ziemi i pracowitości, dzieło ważkie, pouczające. Był pisarzem, który uczy, jak pracować na ziemi ojczystej. W przyrodzie wszystko się ciągle przekształca, nic nie ginie. Dusza, czyli to, co stanowi o życiu, jest jak wosk: zachowuje tożsamość, a zmienia tylko kształty i występuje pod postaciami coraz innych osobników. Oto właśnie natura bytu: nic w świecie nie trwa w jakimś jednym stanie, wszystko płynie, każde zjawisko jest w toku, sam czas posuwa się uporczywie, podobnie do rzeki. Noc przechodzi w dzień, dzień w noc, księżyc ma różne fazy, rok różne pory…

Każdy pisarz powinien starać się naśladować autora, którego uważa za lepszego od siebie. Ponieważ mu się to nie uda, pozostanie wreszcie indywidualnością.

Jacek Bocheński. „Nazo poetaˮ w POLNIE