![](https://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/00_600-1-552x774.jpg)
Trudno wyobrazić sobie filozofię współczesną bez tego, co wniósł do niej autor Radosnej wiedzy. Zwłaszcza w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, za sprawą nowej francuskiej recepcji jego myśli, wpływ Nietzschego był bardzo wyraźny. Jednocześnie równie zasadne wydaje się stwierdzenie, że był on bardzo mocno osadzony w swojej epoce. Data jego śmierci – czyli rok 1900 – jest w tym sensie znacząca. Jego życie i twórczość przypadły na wiek XIX, jego oddziaływanie zaś – na wiek XX, w którym ledwie zdołał postawić stopę. Która noga Nietzschego jest ważniejsza: ta, którą solidnie stał w swoim stuleciu, czy ta, którą wkroczył w kolejne? Wkroczył zresztą bez świadomości, bo od 1889 roku był, jak to mówiono, „obłąkany” i wegetował w stanie bliższym śmierci niż życia, pod opieką matki i siostry. Biografowie do dziś spierają się o naturę tej demencji – możliwe, że jej powodem był syfilis.
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/01.jpg)
Ów rozkrok między dwoma stuleciami to nie jedyna dwoistość naznaczająca postać Nietzschego. Jest on filozofem jednocześnie łatwym i trudnym w lekturze. O łatwości świadczyć może fakt, że tak wczoraj, jak i dziś młodzież czyta go z zapałem i często to właśnie ta lektura zachęca ją do filozofii. Zarazem jednak wielu zawodowych filozofów ma trudności z pojęciem myśli Nietzschego ze względu na jej pokawałkowanie (wynikające z aforystycznego stylu), niesystematyczność i pozorną niespójność, ale też zagadkowość wielu jego koncepcji, z teorią wiecznego powrotu na czele. Czy chodzi o wieczny powrót Tego Samego (jak chciał Heidegger), czy właśnie czystej Różnicy (w ujęciu Deleuze’a)? A może jest to raczej (jak sądził Karl Jaspers) coś w rodzaju etycznego wezwania: żyj tak, jak gdyby wszystko, co robisz miało powracać w nieskończoność? W pismach Nietzschego istnieje wiele miejsc, nad którymi filozofowie do dziś łamią sobie głowy. Jakim więc myślicielem jest Nietzsche: przystępnym i dobrym dla początkujących czy wymagającym, trudnym i niejasnym?
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/02-2.jpg)
Są tacy, którzy widzą w Nietzschem prekursora nazizmu, i tacy, którzy używają jego myśli jako broni przeciw faszyzmowi we wszelkich jego postaciach. Ci pierwsi przypominają jego wywody o „moralności panów”, oraz – z jeszcze większym upodobaniem – o „płowych bestiach”, najeźdźcach, którzy mieli stworzyć państwo, biorąc w brutalną niewolę „niepomiernie liczniejszą, ale jeszcze bezkształtną, jeszcze koczowniczą ludność” (Z genealogii moralności). Czy wszystko to nie jest wystarczająco jednoznaczną zapowiedzią ideologii rasy panów i poszukiwania przez nowych aryjskich wojowników przestrzeni życiowej na stepach Azji? Drudzy wskazują choćby na Nietzscheańską krytykę resentymentu. Czyż faszyzm – rozumiany nie tyle jako ideologia czy system polityczny, ile pewna postawa – nie opiera się właśnie na resentymencie? Również osobowość Nietzschego sprawiała, że między nim a wszelkiej maści proto-faszystami ziała przepaść. O ile jego siostra podziwiała Hitlera i nie wahała się dopisywać do tekstów zmarłego już filozofa stosownych fragmentów (fakt potwierdzony przez badaczy jego pism), on sam nie znosił zarówno nacjonalizmu, jak i antysemityzmu. I nie szło wyłącznie o poglądy, ale o budzący w Nietzschem odrazę typ ludzi, którzy je wyznawali. Pod koniec 1886 roku zanotował: „Nie ma w Niemczech bardziej bezwstydnej i głupiej bandy niż antysemici. […] I ta hołota śmie wycierać sobie usta imieniem Zaratustry! Ohyda! Ohyda! Ohyda!”. Z wielkim niepokojem filozof przyglądał się związkowi swojej siostry Elisabeth z niejakim Bernhardem Försterem, który umyślił sobie założyć w Paragwaju aryjską kolonię o nazwie „Nueva Germania”…
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/03-3.jpg)
Dwie nogi Nietzschego (jego rozkrok między XIX a XX wiekiem) i jego dwie twarze (przystępność i zagadkowość, złowrogość i szlachetność) to sprawy powiązane. Można powiedzieć, że to właśnie dziewiętnastowieczne z ducha elementy jego myśli poddają się najprostszej wykładni, a zarazem owa prosta wykładnia doskonale służy ideologicznym i złowrogim celom. Weźmy przykład pojęcia woli mocy i powiązaną z nim figurę nadczłowieka. Jak wielu dziewiętnastowiecznych pisarzy, Nietzsche myślał o świecie, także o świecie społecznym, jako arenie walki o przetrwanie i dominację. Kwestia silnych i słabych, dominujących i skazanych na podległość znajduje się w centrum jego rozważań. Stąd już tylko krok do rojenia o jednostkach lub grupach przeznaczonych do panowania nad innymi, a w każdym razie zwolnionych z moralnych obowiązków wobec słabeuszy. Jest to sposób myślenia atrakcyjny zarówno dla licealisty, niepewnego swojej siły (lecz pragnącego okazać się mocarzem), jak i dla najgorszego faszysty. Co zresztą nie dziwi, bo faszysta mentalnie tkwi jak gdyby wciąż w okresie dojrzewania, z jego lękami, kompleksami itd. Nawet jeśli sam Nietzsche miał zawsze (i aż do przesady) wzgląd na innych, ta dziewiętnastowieczna, inspirowana spłyconym darwinizmem problematyka sama niejako popycha jego myśl w niebezpieczne rejony. Również w XX wieku nie brakuje wyznawców świętego prawa wybitnych jednostek do amoralnego egoizmu. Wystarczy poczytać Ayn Rand. Tak oto nadczłowiek zaczyna jako idea nawiedzająca Nietzscheańskiego Zaratustrę, a kończy jako esesman, Raskolnikow albo kapitalistyczny menadżer…
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/04-1.jpg)
Nietzsche dwudziestowieczny i współczesny jest dużo bardziej skomplikowany i nieoczywisty. W interpretacji zaproponowanej przez Gilles’a Deleuze’a w książce Nietzsche i filozofia siła i słabość przestają charakteryzować grupy czy nawet jednostki ludzkie. Rozmaite siły – aktywne i reaktywne, negacji i afirmacji – działają raczej w samych ludziach, poniżej poziomu osobowego, i stale się ze sobą ścierają. To, co nazywamy „ja” albo „osobą”, to tylko ich nietrwała konfiguracja. Choć istnieje „siła” (związana z aktywnością i afirmacją) i „słabość” (związana z negacją i reaktywnością), to nie ma „silnych” i „słabych”. Moc nie oznacza władzy czy panowania nad innymi, lecz zdolność do afirmacji życia jako zmienności, ciągłej rekonfiguracji sił.
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2022/09/05-1.jpg)
Filozofia woli mocy jest także pewną filozofią historii. Ale nie takiej, której bieg wyznaczają „genialne jednostki”, tylko takiej, w której sens każdego zjawiska – idei, instytucji, postawy itp. – wynika, znów, z przygodnej i nietrwałej konfiguracji sił, które w danym momencie opanowują to zjawisko i znajdują w nim wyraz. Ściśle rzecz biorąc, nic nie ma jednego, określonego sensu, bo sens każdej rzeczy zmienia się w zależności od splotu owych sił: „całe dzieje jakiejkolwiek «rzeczy», jakiegokolwiek organu, jakiegokolwiek zwyczaju mogą dzięki temu stanowić nieprzerwany łańcuch coraz to nowych interpretacji i przysposobień” (Z genealogii moralności). Sam „człowiek” nie ma sensu poza wielością historycznych i kulturowych wariacji na temat bycia człowiekiem. To samo dotyczy oczywiście nadczłowieka, a na końcu także i filozofii samego Nietzschego – którą próbują zawładnąć rozmaite siły, narzucając jej różne interpretacje: już to bezwzględnej filozofii panowania silnych nad słabymi, już to filozofii afirmacji życia, już to postmodernistycznej filozofii (bez)sensu…
◊◊◊
Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
◊◊◊
![](http://blog.polona.pl/wp-content/uploads/2021/11/logotypy-1024x171.jpeg)