- Jan Mieczkowski, fotograf wielkich
- „Otwórz oczy…” – pejzaże fotograficzne Edwarda Hartwiga ze zbiorów Biblioteki Narodowej i Muzeum Warszawy
Spojrzenie na człowieka: fotografie Edwarda Hartwiga ze zbiorów Biblioteki Narodowej i Muzeum Warszawy
Jeden z najbardziej znanych na świecie polskich fotografików, Edward Hartwig, wspomniał, że w jego życiu „wszystko zaczęło się od niechęci do fotografowania”. Urodzony w rodzinie o tradycjach fotograficznych, początkowo nie zdradzał zainteresowania zawodem fotografa. Wspominał, jak ojciec wymagał, od niego i brata Walentego, pracy w zakładzie fotograficznym jeszcze przed pójściem do gimnazjum. W tamtym czasie zajęcie to wydawało mu się nudne i uciążliwe, a myśl, że będzie kiedyś pracować w tym zawodzie była ostatnią, jaka mogła mu przyjść do głowy.
Planował zostać artystą malarzem, a w ramach przygotowania do egzaminów wstępnych na Akademię Sztuk Pięknych pobierał lekcje rysunku i malarstwa w prywatnej szkole Henryka Wiercińskiego (1876–1961) w Lublinie. Wtedy to w młodym miłośniku sztuki zakiełkowało zainteresowanie teatrem i sztukami plastycznymi. Zaprzyjaźnił się z malarzami, aktorami i poetami lubelskiego środowiska artystycznego. Tak wspominał w wywiadzie udzielonym Annie Beacie Bohdziewicz w 1996 roku: „Chodziłem wtedy dużo z przyjaciółmi malarzami, z [Zenonem] Kononowiczem, z [Władysławem] Filipiakiem i innymi,jako taki asystent czy też zawalidroga”. Jak sam twierdził, prawdopodobnie szybko zrozumiał, że byłby kiepskim malarzem, a dodatkowo okoliczności rodzinne spowodowały, że musiał pomyśleć o utrzymaniu rodziny i domu (1931 – śmierć matki Marii, 1933 – ślub z Heleną Jagiełło).
W okresie lubelskim w swoim zakładzie fotograficznym wykonywał przede wszystkim portrety artystów i zasłużonych obywateli miasta Lublina, próbując sporządzać je według własnej koncepcji, przy wykorzystaniu eksperymentów z naturalnym oświetleniem (fotografowano wówczas przy dziennym świetle). W swoich portretach próbował działać silnym światłocieniem, dążył do wydobycia psychiki osoby portretowanej oraz ukazania jej charakteru. Często wyniki tych eksperymentalnych portretów nie podobały się klientom, którzy przyzwyczajeni byli do typowego portretu atelierowego. Jednak z pomocą artyście przyszła żona, która w dalszym ciągu wykonywała portrety na zamówienie, oraz znajomi i przyjaciele, którzy poddawali się doświadczeniom Hartwiga. W jego pracowni bywali przedstawiciele świata artystycznego, a wśród nich poeta Józef Czechowicz (1903–1939), malarz, grafik i pedagog Zenon Kononowicz (1903–1971), malarz i grafik Witold Chomicz (1910–1984), fotograf i operator filmowy Henryk Makarewicz (1917–1984), architekt Tadeusz Witkowski (1904–1986), krytyk filmowy, dziennikarz i eseista Zygmunt Kałużyński (1918–2004).
Na Hartwigu wielkie wrażenie wywarła sztuka hiszpańskiego fotografa José Ortiza Echagüe (1886–1980), co spowodowało, że sam zdecydował się w swojej twórczości wykorzystać formę zainscenizowanych postaci: „Byłem na przykład pod wielkim wrażeniem sztuki hiszpańskiego fotografa José Oritz Echagüe. On upatrywał sobie jakiś kąt, fragment zabudowy i na konkretną godzinę zamawiał sobie sztafaż. Ja mu ‚ukradłem’ ten pomysł. Wybierałem sobie na przykład bramę w Lublinie i prosiłem kolegów z pracowni malarskiej prof. Wiercińskiego, żeby mi tam pozowali. Oni brali sztalugi pod pachę, ja ich sadzałem, jak chciałem i to są właśnie te fotografie zakomponowane…”. Postać człowieka, jak można przypuszczać pod wpływem dzieł hiszpańskiego fotografa, pojawia się w zainscenizowanych fotografiach ukazujących Lublin, rodzinne miasto Hartwiga: Stara uliczka (1935), Stare podsienie lubelskie (1935), Panorama Lublina (1937), a także na fotografiach z okresu warszawskiego, na przykład Wnętrze sieni kamienicy przy Rynku Starego Miasta 34 (około 1953).
W 1951 roku Hartwig wraz z żoną i córkami przeniósł się do Warszawy, zamieszkując w wyremontowanym mieszkaniu w Alejach Jerozolimskich 31. W kamienicy tej znajdowała się jedna z niewielu czynnych wówczas kawiarni, kawiarnia „Kopciuszek”, którą odwiedzali m.in. ludzie teatru, literatury i sztuki. „Wielu bywalców kawiarni zachodziło do mojej pracowni na pogawędki, zacząłem być znany w środowisku, zapraszano mnie na premiery. Pierwsze przedstawienie, które obfotografowałem, to była bajka ‚O rybaku i złotej rybce’ w inscenizacji Adama Kiliana. Potem poszło lawinowo, premiera za premierą. Robiłem zdjęcia ze spektakli, portrety aktorów, reportaże zza kulis, z prób, z pracowni teatralnych”.
Pierwsze przedstawienie Edward Hartwig obejrzał jeszcze w Moskwie, gdzie Hartwigowie mieszkali do 1917 roku. Ludwik Hartwig, ojciec Edwarda, posiadał bogaty księgozbiór dotyczący teatraliów, zaś naprzeciwko jego lubelskiej pracowni mieścił się teatr. „Już w Lublinie pracowałem dla teatru. Znałem zresztą kulisy od dziecka, pomagałem ojcu w noszeniu ciężkiego sprzętu fotograficznego, robiliśmy to razem z bratem. Raz omal nie wyrzucono nas z gimnazjum, kiedy dyrektor zobaczył nas obu w loży na premierze jakiejś francuskiej sztuki bulwarowej. Po prostu kazał nam nazajutrz spakować książki i wracać do domu. Dopiero po wyjaśnieniach ojca przyjęto nas z powrotem”.
Intensywny okres teatralny w życiu zawodowym Hartwiga rozpoczął się po drugiej wojnie światowej, kiedy to zaczął pracować na etacie w powołanej przez ministerstwo Centrali Obsługi Przedsiębiorstw i Instytucji Artystycznych (COPIA). Była to instytucja, która wówczas posiadała jedynie możliwość zatrudnienia szewców, krawców, scenografów oraz fotografów, dając przy tym możliwość pracy zarobkowej w teatrach. Edward Hartwig współpracował m.in. z Teatrem im. Juliusza Osterwy w Lublinie, Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi oraz warszawskimi teatrami: Teatrem Ludowym, Teatrem Nowym, Teatrem Syrena, Teatrem Wielkim-Operą Narodową.
Na przestrzeni trzydziestu lat współpracy z teatrem Hartwig sporządził wiele fotografii, które prezentowały efekty jego sposobu patrzenia na twórczość teatralną.Obok fotografowania spektakli podczas premier, portretował aktorów, odsłaniał teatralne kulisy , pokazywał poszczególne etapy pracy nad przygotowaniem spektaklu, prezentował pracę reżyserów, scenografów, krawców, garderobianych, charakteryzatorów i pracowników technicznych . Wracając myślą do zakulisowej pracy opowiadał: „Na początku dużo się nabiegałem, ale z czasem tak się zaprzyjaźniłem z zespołem technicznym, że oni do mnie dzwonili z zawiadomieniem o przymiarce kostiumów albo, że będą malować jakieś horyzonty w malarni. W ten sposób ja na próżno nie traciłem czasu. Zdjęcia te powstały z mojej chęci i dlatego, że miałem taką pomoc”.
Fotografie teatralne Hartwiga nie były tylko statycznymi zdjęciami dokumentującymi premiery teatralne, ponieważ obok scenografii przekazywały myśli, emocje, przeżycia, nastroje oraz gesty aktorów i aktorek, a także ukazywały dynamizm i rytm poszczególnych spektakli. Jak wspominał w rozmowie z siostrą, Julią Hartwig: „Lubię atmosferę teatru, tej pół-realności i pół-fikcji, która panuje za kulisami, wciąż równie żywo uderza mnie i zastanawia kontrast kostiumu i kreowanej postaci z osobowością kreującego tę postać aktora, wciąż działa na mnie to fascynujące przemieszanie. […] Teatr wywarł zresztą wpływ na całą moją fotografię. Na sposób patrzenia, na ujęcia, na środki wyrazu”.
Pośród zdjęć aktorów i aktorek odnajdziemy, oprócz typowych ujęć wybitnych artystów sceny ( Irena Kwiatkowska, Adolf Dymsza, Wiesław Michnikowski), również i takie, w których Hartwig posługiwał się fotografiami, wykorzystując zwielokrotnione fragmenty portretu (m.in. Plakat teatralny, do którego wykorzystano fotografię przedstawiającą Romana Wilhelmiego jako Pozzo w sztuce Samuela Becketta Czekając na Godota; Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie, premiera 19 kwietnia 1971 roku).
Część fotografii dotycząca teatru została zaprezentowana w książce-albumie Edwarda Hartwiga Kulisy teatru (pierwsze wydanie 1969 , kolejne wznowienia 1974 i 1983 ), które podzielono na cztery grupy tematyczne: Scenografia, Reżyserzy i aktorzy, Balet ipantomima, Teatr lalek. W ten sposób powstał reportaż fotograficzny, ukazujący nie tylko aktorów w kreacjach scenicznych, ale przede wszystkim dokument o grupie osób związanych z teatrem. Najczęściej osoby te nie były znane szerokiej publiczności, nie można było dostrzec ich na scenie teatralnej ani ogromu pracy, jaką włożyli w to, aby finalnie widz mógł obejrzeć spektakl teatralny.
Już w okresie międzywojennym, po powrocie z kursu dokształcającego dla fotografów zawodowych w Wiedniu, Edward Hartwig, obok wykonywania pejzaży, zaangażował się w fotografowanie pracy zwykłych ludzi. W okresie lubelskim rano wykonywał „zmiękczone pejzaże”, a po południu odwiedzał fabryki i małe warsztaciki, gdzie powstawało dużo zdjęć przedstawiających ludzi podczas wykonywania czynności zawodowych, czego przykładem mogą być fotografie Robotnicy (Lublin) (1937) oraz Majster – Lublin (prywatna odlewnia) (1938).
Po drugiej wojnie światowej Edward Hartwig nie porzucił całkowicie fotografowa tego tematu. Już w Warszawie powstają m.in. :Asfaltowanie ulicy (lata 60. XX wieku), Wymiana żarówki w latarni na Rynku Starego Miasta (lata 70. XX wieku), Prace przy montażu ołtarza przed Pałacem Kultury i Nauki z okazji III pielgrzymki Jana Pawła II do Polski (przed 14 czerwca 1987).
Przez wiele lat pracy zawodowej Edward Hartwig wypracowywał nowe zasady fotografii artystycznej oraz ustawicznie poszukiwał niekonwencjonalnych pomysłów. Zajmował się ponadto fotografią sportową, a zainteresowanie tą dziedziną przyniosło mu w 1960 roku medal Igrzysk Olimpijskich w Rzymie. Nic więc dziwnego, że z zainteresowaniem oglądał postacie kolarzy w Wyścigu Pokoju przemykające przez ulice Warszawy (Kolarze jadący Wybrzeżem Kościuszkowskim podczas Wyścigu Pokoju), kobiety w strojach sportowych idące po bieżni Stadionu Dziesięciolecia w Warszawie (Defilada na Stadionie Dziesięciolecia),czy też zawodniczki pokonujące pierwszy płotek podczas biegu na 100 metrów przez płotki podczas zawodów na stadionie Skry w Warszawie (Międzynarodowe Zawody Lekkoatletyczne na stadionie Skry).