- Andrzej Dobosz gorąco poleca. Ferdynand Władysław Czaplicki. Na Irtyszu
- Słowackiego ballada o Balladynie
Styl tej prozy jest dość pretensjonalny i egzaltowany. W Warszawie, szczególnie gdy deszcz pada i na ulicach leży błoto, jestem zła z pewnością, a na wsi, zwłaszcza na wiosnę, gdy słońce zagląda mi w oczy serdecznie, gdy skowronek pocznie do mnie śpiewać i leci w górę, ach! wtenczas jestem bardzo dobra!
Oddałabym własną duszę ludziom, całowałabym zwierzęta, śmiałabym się cały dzień do lasu i łąki, do zagonów choć czarne i rozmiękłe, nawet do rowów, choć pelnepełne błota…
Bohaterkami pierwszego opowiadania są dwie siostry. Anna przyjmuje ku zadowoleniu matki oświadczyny dwa razy starszego od siebie zamożnego grubasa, ciesząc się na podróż poślubną do Rzymu i Paryża. Młodsza piękna Wanda odrzuca starającego się o nią banalnego, zamożnego, znakomicie ubranego i świetnie tańczącego Artura. Swoje uczucia ofiarowuje przyjacielowi od lat dziecinnych, nieuleczalnie choremu Kazimierzowi. Kazimierz, równie nią urzeczony, jest najgłębiej przekonany, że nie może dopuścić do ich związku. Wszystko jednak wskazuje, że uparta dziewczyna postawi na swoim. Choć zdaję sobie sprawę z lichego stylu tej prozy, uruchomiła ona we mnie głębokie pokłady sentymentalizmu i poczułem się wzruszony.
Natomiast całkiem absurdalne wydaje się opowiadanie Ku słońcu. Historia wiejskiej dziewczyny, która – zaopatrywana w książki przez sympatyczne panienki z okolicznego dworu – całe dni stara się spędzać na lekturach, zaniedbując wszelkie obowiązki. I ta zapalona czytelniczka wyraża się w sposób następujący: Taka ci niby zwyczajna droga z półdróżkami, a też jej smutno, niby jakiej dziewusze, co nie przymierzając po niewoli za chłopa idzie. Widać markotno tak cięgiem bieżyć, niewiada gdzie.
A wczora na odwieczerz dójki gadały w szopie, co ponoj na imieniny dziedzica panienki z Warszawy przyjadom. Coby ni, kiej Józek od samego rano pojechał po nie do kolei.
Ja też se myślę, że wrócę do chałupy, ino se wszyćkie ksiunżki przeczytam i wszyćkiego się dowiem.
Nie umiem sobie wyobrazić, by uparta miłośniczka książek nie była w stanie choć paru zdań wypowiedzieć w całkiem poprawnej polszczyźnie.