Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Przemyskie rozmyślanie o żywocie Jezusa i Maryi


W 1960 roku Władysław Smoleń studium poświęcone ikonografii ołtarza Wita Stwosza z krakowskiej bazyliki Najświętszej Maryi Panny rozpoczął od, wydaje się dziś, oczywistej konstatacji, że średniowiecz­ną sztukę należy interpretować w jej macierzystym kontekście kulturo­wym. W żadnym innym okresie artyści nie pozostawali bowiem pod tak przemożnym wpływem treści ogólnokulturowych, które wynikały z piśmiennictwa. Zachowane teksty, będące przeważnie wielokrotnymi kopiami, stanowiły kompilacje, niemalże centony, czyli utwory kompi­lowane z cytatów i wyimków zaczerpniętych z innych utworów. Dzięki temu kumulowały one dostępną wiedzę na dany temat, tworząc przy okazji zaskakujące syntezy motywów zaczerpniętych z różnych źródeł – Pisma Świętego, apokryfów, pasji, legend, kazań, pieśni, dramatów liturgicznych, a nawet lekarskich herbariów. Za znakomite przykłady takich dzieł-syntez wspomniany badacz uznał właśnie krakowski oł­tarz Wita Stwosza, który w części zawierającej przedstawienie narodzin i dzieciństwa Maryi (są to kwatery z lewego skrzydła zamkniętej części mariackiego poliptyku) pozostaje w bliskiej korelacji treściowej z od­powiednimi fragmentami, tak zwanymi czcieniami, czyli „czytaniami” pochodzącymi z najobszerniejszego zabytku średniowiecznej prozy polskiej, czyli Rozmyślania przemyskiego.

Według Smolenia wypełnione licznymi szczegółami narratorskimi przed­stawienia ikonograficzne z kwater mariackiego ołtarza są swego rodzaju późnośredniowiecznym teologicznym traktatem, podobnie jak Rozmy­ślanie przemyskie – syntezą treści zaczerpniętych z Pisma Świętego, jak i średniowiecznej literatury apokryficznej. O tym zabytku średniowiecz­nej polszczyzny Aleksander Brückner, jego pierwszy wydawca, trafnie powiedział, że to „zbiór wszystkiego, co ewangelie i apokryfy o Jezusie i Maryi przekazały” oraz wszystko, „co świat katolicki o Maryi i Chrystusie wiedział i wiedzieć pragnął”. Możemy zgodzić się, że dzieła powstały w podobnym czasie. Ołtarz był tworzony między rokiem 1477 a 1489, a znany nam przekaz staropolskiego apokryfu pochodzi co prawda z pierwszej połowy XVI stulecia, jest jednak odpisem wcześniejszej kopii, pochodzącej prawdopodobnie z połowy XV wieku. Ponieważ oba dzieła mogą stanowić dla siebie kontekst interpretacyjny, choćby z tego powodu Rozmyślanie przemyskie zasługuje na naszą pamięć, uwagę i przybliżenie na podstawie – z konieczności – wybranej literatury.

[…] tegodla posłał k niemu
anjoła z niebios Gabryjeła <…> Przyszedwszy
k niemu pozdrowił ji rzekąc: „Zdrow bądź,
Joachymie, przyjacielu boży! Mir i uciechę,
zdrowie i nadzieję wielikiego wesela przymi
dzisia i na wiek wiekom od Boga wszechmogącego.
To poselstwo miej od moich
ust; bo twoj smętek obroci sie tobie w wielikie
wesele, wszytek płacz twoj ma już skonanie,
bo z twego nasienia ma wynić wielebny
płod, przezeńże ma być odkupion wszystek świat
i będzie nawrocono krolestwo Dawidowo ojca
twego <…> To błogosławione plemię będzie już poświęcono w żywocie swej
matki. Tej wielebnej dziewicy będzie imię Maryja,
dziewicą zawżdy ostanę, aby sie popełniło
pismo starych ojcow <…> Żywot tej błogosławionej
dziewice tobie wypowiem, kako ją
masz chować, (czcienie 1, w. 5–23).
[…] Podług przepowiedzenia anjelskiego
wrocił się trzeciego dnia w swoj dom. Jegoż
Anna z wielikim weselim i z wieliką radością
przyjęła jako swego gospodarza, tako iż wszystek
płacz i ich zamęt, i ten kłopot obrocił się im
w wielikie wiesiele (czcienie 2, w. 18–23).
Kiedyż przyszedł czas Annie, iżby swoj płod
porodziła a niżli ta godzina porodzenia
wielebnego dzieciątka przyszła, tedy porodziła
swoj płod wielebny i błogosławiony, jemże
wszemu światu dano uzdrowienie. Tedy to są
poznali i uźreli, iż była płeć niewieska
podług słowa anjelskiego (czcienie 5, w. 3–9).
przykazali Joachymowi, kiedy ją już siedmi lat
dochowasz, aby ją zasie do Jerusalem
przywiedli. A oni im ślubili ją chować miłościwie
z jinymi , ktorzy przybywali podług
Salomonowa kościoła, służąc Bogu z wielikiem
nabożeństwem a strzegąc kościoła (czcienie 10, w. 3–8).
[…] Czcienie
o tem, kako dziewica Maryja
kiedy posługowała w kościele,
częstokroć uciechę anjelską miewała (czcienie 14, w. 23–26).

W 1960 roku, ponad pół wieku temu, kiedy powstało wspomniane studium Władysława Smolenia, Rozmyślanie przemyskie było dziełem spoza głównego nurtu studiów mediewistycznych. Dopiero za sprawą najnowszej edycji, tak zwanej fryburskiej z lat 1998, 2000, 2004, zaby­tek ten przeżywa prawdziwy renesans, należy do dzieł cieszących się nieustannym zainteresowaniem uczonych, o czym świadczy rosnąca licz­ba opracowań, zarówno obszernych monografii, jak i studiów szczegóło­wych. Obok uznanych uczonych, jak Wacław Twardzik, Maria Adamczyk, Wiesław Wydra, Roman Mazurkiewicz czy Wojciech R. Rzepka, Zdzisła­wa Krążyńska i Roman Laskowski, monografie i studia tekstologiczne nad tym dziełem wychodzą spod piór młodszych mediewistów, ich uczniów, jak Dorota Rojszczak-Robińska, Tomasz Mika, a także naj­młodszych adeptów filologii, jak Olga Stramczewska (Ziółkowska) czy Karolina Borowiec. Trudno wymienić wszystkich, ponieważ ten do­kument średniowiecznej polszczyzny stał się podstawą licznych analiz poświęconych kwestiom stricte gramatycznym, zwłaszcza fleksyjnym i składniowym, a także leksykalnym najstarszej polszczyzny. Rozmyśla­nie przemyskie należy do tych nielicznych zabytków, które znakomi­cie nadają się do obserwacji naukowych, zarówno gramatycznych, jak genologicznych i tekstologicznych, które wymagają wszechstronnego oglądu, również literackiego i religioznawczego. Dlatego nieocenio­nym źródłem wiedzy są liczne prace księdza Marka Starowieyskiego poświęcone apokryfom Nowego Testamentu, zarówno przekłady, jak i komentarze do nich.

Rozmyślanie przemyskie w całości ogłoszono drukiem trzykrotnie, spotkać je możemy pod nieco różnymi tytułami, które dość dobrze oddają aktualny w danym okresie stan wiedzy. W 1907 roku po raz pierwszy dzieło to wydał, opisał, a także wskazał podstawowe źródła łacińskie Aleksander Brückner. Edycja ta nosi tytuł Rozmyślanie o żywocie Pana Jezusa. Prze­myśl, a dokładniej grecko-katolicka kapituła, został wymieniony jedynie w nocie o miejscu przechowywania zabytku. Prawie pół wieku później, w 1952 roku, podobiznę rękopisu przygotował Stefan Vrtel-Wierczyński, w tym wydaniu tekst zatytułowany jest Rozmyślanie o żywocie Pana Jezusa, tzw. przemyskie. Podobizna rękopisu. W tym czasie, między inny­mi za sprawą historycznojęzykowych studiów Witolda Taszyckiego, uwa­żano, że zabytek reprezentuje cechy dialektu małopolskiego. Władysław Smoleń nie wykluczał, że kopia mogła powstać nawet w samym Krakowie, nie zaś w Małopolsce, jak ogólniej miejsce powstawania wskazywali lingwiści. Pod wieloma względami przełomowe okazało się ostatnie, trzecie wydanie zabytku, w którym uczeni przyjęli, że nosi on wiele cech polszczyzny kresowej i powstał w Przemyślu. Co więcej, ustalono także, że został przepisany w klasztorze żeńskim. Tekst ten ukazał się pod nastę­pującym tytułem: Rozmyślanie przemyskie. Transliteracja, transkrypcja, podstawa łacińska, niemiecki przekład. Edycja ta otworzyła nowy etap wielokierunkowych (kulturowych, filologicznych, źródłoznawczych i in­nych) badań nad tym dziełem, który nieprzerwanie trwa do dziś. Wydawcy podjęli wysiłek szczegółowego ustalenia łacińskich źródeł polskiego wydania, ponadto uzupełnili tekst polski o elementy obecne w łacińskich podstawach, usunęli rzeczy powtórzone, nieobecne w tych źródłach, uznając, że błędy pochodzą od kopisty, nie zaś od autora pierwotnej wersji. W poprawkach tekstu często kierowali się łacińskimi źródłami. Publikacja ta uświadomiła badaczom i czytelnikom, że utwór należy do największych osiągnięć polskiego średniowiecza.

Rękopis z kapituły przemyskiej należy do najobszerniejszych świadectw językowych staropolszczyzny, liczy aż 425 kart (właściwie 426, jedna jest niezapisana), czyli 852 strony formatu quarto (22 × 15,75 cm). Zazna­czona ołówkiem numeracja stron, jaką widzimy na kartach zabytku, nie jest oryginalna. Ponieważ kwestia delimitacji tekstu stała się podstawą rozważań genologicznych, wypada w kilku słowach opisać oryginalną segmentację rękopisu.

Jak pisze Aleksander Brückner:

„Rękopis składa się z seksternów [tj. składek z sześciu arkuszy złożonych na pół – IWG]; pierwsze dwa nieliczone […]; dopiero następne znaczono literami u dołu, na str. 49, a; ponieważ po str. 64 wydarto kartę, więc znajdujemy c na str. 93 (zamiast 97); dalej nie ma więcej luk; d na str. 117, e na 141, i tak dalej przez cały alfabet, aż do str. 595; od str. 597, liczbują się seksterny cyframi rzymskimi, od I do XI; ostatni (jedenasty) poszyt liczy tylko 8 kart”.

Ten obszerny zabytek badacze zwykli dzielić na trzy księgi, które dalej dzielą się na rozdziały zwane „czcieniami”. Księga pierwsza liczyć mia­łaby 33 „czcienia”, druga 111 „czcień”, trzecia aż 405 „czcień”. We­dług Teresy Michałowskiej, autorki znanej syntezy literatury polskiego średniowiecza, księgi odznaczały się kompozycją trójkową (zachowaną bez uszczerbku w księdze drugiej), każda składała się z prologu, narracji i zakończenia. Trójdzielny podział – jak podkreśla Tomasz Mika – nie jest polskim pomysłem, lecz został przeniesiony z dzieła, które stano­wiło podstawę Rozmyślania przemyskiego… – początkowo Vita beatae virginis Mariae et Salvatoris rhytmica. Obecnie dyskusji został ponownie poddany problem kompozycji polskiego dzieła oraz kwestia jego orygi­nalności. Wyznacznikiem stosunku uczonych do tej kwestii jest sposób nazywania pisarza polskiego tekstu. Spotykamy tu bowiem następujące określenia: autor, pisarz, kompilator czy „gospodarz tekstu”, ale też przepisywacz czy kopista/kopistka, zgodnie z ustaleniami najnowszej edycji na temat powstania kopii w klasztorze żeńskim. Kimkolwiek był lub była kopista/kopistka, osoba ta sama przyznała w specjalnym dopi­sku, że w kopii, którą sporządziła, brakuje zakończenia. Pisze bowiem: „Tuć mało nie dostało, a to pół albo karty jednej, a to przeto, iże tam też końca niemasz”, po czym do tekstu włączyła dwie modlitwy – do Matki Bożej i św. Anny. Pisarz – kopista/kopistka jako „gospodarz tekstu” sy­gnalizował też braki w środku tekstu, pisał bowiem – hic est deffectus. Ponieważ dopiero od strony 49 poczynając składki rękopisu mają nume­rację, w opinii Tomasza Miki może to oznaczać, że brakowało także kart na początku, później, gdy je odnaleziono, dopisano część wstępną, ale bez zaznaczania kustoszy, czyli cyfrowych i literowych oznaczeń składek. Ta część utworu obejmuje dwie pierwsze składki, strony 1–48, które dotyczą właśnie dziejów Maryi. Według poznańskiego badacza pisarz wykonał je później i scalił z pozostałymi. Dopiero dzięki temu dzieło tworzy całość treściową, która uwzględnia pochodzenie Jezusa. Fabuła zaczyna się od zwiastowania narodzin Maryi jej rodzicom, Annie i Jo­achimowi, a urywa na scenie przesłuchania Jezusa przed Piłatem. Tym samym Mika kwestionuje wcześniejsze ustalenia dotyczące trójdzielnej i regularnej kompozycji dzieła.

Tomasz Mika nie zgadza się też z uznaniem „czcień” za odpowiedniki współczesnych rozdziałów (nazwa ta powstała od czasownika czyść, daw­niej „czytać”). Poznański uczony dowodzi, że nazwa „czcienie” – co jest odpowiednikiem łac. quod (jak) – użyta w tekście stanowi rodzaj indeksu (swego rodzaju sygnalizator treści, który można sparafrazować „o tym, jak”). Ponadto nazwa ta pojawiła się tylko w Rozmyślaniu, Modlitwach Wacława i kilkukrotnie w czeskim żywocie Krysta Pana. Wacław Twardzik w swojej edycji dostrzegł w utworze ponad kilkaset glos, które zostały wciągnięte przez kopistę do tekstu zasadniczego, zakłócają często jego rozumienie, burzą niekiedy klarowną strukturę tekstu. Zdaniem badacza z części glos i marginaliów zostały stworzone nazwy „czcień”.

Dzieło to nie poddaje się również łatwej i jednoznacznej klasyfikacji ge­nologicznej. Określano je różnie, co wynika z zastosowania odmiennych perspektyw oglądu. Z powodu rozbudowanej warstwy fabularnej – za opracowaniami Marii Adamczyk Rozmyślanie kwalifikuje się jako tzw. narrację biblijną. Współcześnie to właśnie określenie jest najczęściej sto­sowane w funkcji deskrypcji gatunkowej tego dzieła. Inne określenia to: „apokryf”, „romans duchowy”, „historia biblijno-apokryficzna”. Ze wzglę­du na „mariaże” treści kanonicznych i niekanonicznych tekst określamy mianem apokryfu. Jednocześnie zabytek ten nazywany jest traktatem, wręcz summą teologiczną, która zawiera spojone w jedną całość trans­lacje fragmentów biblijnych oraz przekłady lub parafrazy równorzędnych z nimi przekazów niekanonicznych, a także tłumaczenia (o różnym stopniu ścisłości) ekscerptów z dostępnych ówczesnemu chrześcijaństwu dzieł teologicznych. Warto też pamiętać o wieloznaczności nazwy apokryf, której używa się także na określenie dzieł pisanych według wzorów, na przykład gatunków biblijnych, a także – w znaczeniu historycznym – jako ksiąg czy tekstów „ukrytych”, niejawnych, zawierających bądź to treści zbyt trudne dla odbiorcy, bądź zakazane z innych powodów. Z takimi tekstami także spotykamy się w Rozmyślaniu przemyskim.

Julianowi Krzyżanowskiemu zawdzięczamy spopularyzowanie nazwy „romans religijny” lub „romans duchowy”, przy czym nazwa „romans” nawiązuje do starofrancuskiego romance, która w tym wypadku oznacza literacką formę narracyjną, czyli historię, opowiadanie o życiu świętej rodziny.

Określenia, jakie znajdujemy w tytułach innych narracji apokryficznych, takie jak: żywot, historia, sprawa, rozmyślanie, pasja, kazanie, a nawet ewangelia, w pewnym sensie dookreślają sytuację genologiczną literatu­ry apokryficznej. Incipit Rozmyślania: Poczyna sie rozmyślanie o żywocie Pana Jezusa, który może być uważany za quasi-tytuł, może sugerować, że w zamyśle pisarza (kopisty, kompilatora) stworzenie historii stricte fabularnej nie było zasadniczym przedmiotem dzieła, stanowi efekt uboczny. Celem była taka organizacja treści w planie fabularnym, która służyć ma duchowemu rozpamiętywaniu dziejów Chrystusa i jego Matki. Wskazuje na to zawarty w nazwie termin polski rozmyślanie, który jest odpowiednikiem łacińskiego meditatio. Medytacja to także składnik lectio divina, ta zaś, w uproszczeniu mówiąc, polegała na pogłębionej, duchowej lekturze, meditatio następowała po lectio, a poprzedzała ora­tio i contemplatio. Rozmyślanie to rodzaj „rozumiejącej” lektury, która polegała na głębszym rozważeniu treści – teologicznym, duchowym, moralnym. Dlatego postaci i zdarzenia są przedstawiane z podwójnej perspektywy – zewnętrznej oraz wewnętrznej.

Zdarza się, że w tekście przytaczane są całe rozdziały Pisma Świętego, dlatego też Rozmyślanie przemyskie uznaje się za przykład swobodnego przekładu Pisma Świętego. Cytaty biblijne, pochodzące z różnych ksiąg, mają różny charakter, niekiedy są to całe rozdziały (capitula), innym ra­zem tylko poszczególne wersety. Czasem też polski pisarz parafrazuje fragment lub przytacza go z pamięci. W wypadku przywoływania pism Ojców Kościoła i innych źródeł oprócz przytoczeń niekiedy mamy do czynienia z parafrazą lub tylko nawiązaniem.

Kwestia oryginalności polskiego tekstu jako twórczej syntezy różnych źródeł należy do tematów, które obecnie są podnoszone przez medie­wistów. Już pierwszy wydawca tego zabytku zauważył, że Rozmyślanie zawiera syntezę obszernych fragmentów Pisma Świętego, komentarzy Ojców Kościoła i innych tekstów średniowiecznych. Uczony bez trudu rozpoznał Vita beatae virginis Mariae et Salvatoris rhytmica, Historię szkolną(Historia scholastica) Piotra Comestora i Ewangelię Nikode­ma, zwaną też Aktami Piłata (Acta lub Gesta Pilati). Ta ostania była nierzadko podstawą tematów pasyjnych. Polski pisarz przywołuje ją wprost w końcowej części dzieła, pisząc: podług Nikodema, jako pisze Nikodemus czy Nikodemus mówi. Ewangelii Nikodema wprawdzie nie uznawano za kanoniczną, ale fakt ten nie stał na przeszkodzie jej po­pularności, gdyż traktowano ją jako źródło historyczne. Przepisywano ją wraz z tekstami kanonicznymi, cytowano, parafrazowano, a nawet czytano podczas nabożeństw. Pisarz sięgał ponadto obficie po pisma Ojców Kościoła i świętych oraz pisma historyczne. Tadeusz Dobrze­niecki w studium z 1969 roku ustalił dalszą część łacińskich źródeł zabytku. Następni badacze tekstu wykazywali kolejne inspiracje, wy­mieniając pisma św. Augustyna, Jana Chryzostoma, św. Hieronima, Bedy Czcigodnego, św. Bernarda z Clairvaux, Pseudo-Bonawentury, Cyryla Aleksandryjskiego, Dionizego Kartuza, Grzegorza Wielkiego, Ludolfa z Saksonii, Mikołaja z Lyry, św. Ambrożego, Bartłomieja Angli­ka, Leona I, św. Remigiusza, Orygenesa, św. Brygidę. Badacze tekstu wykazali także, że księga pierwsza polskiego Rozmyślania w zasadzie w całości opiera się na Vita rhytmica, w części drugiej oprócz tego źródła pojawiają się wyimki z innych dzieł, w większej obfitości są przy­woływane Ewangelie, Historia scholastica, różnorodność źródeł jest największa w części trzeciej. Stosunek autora do źródeł jest typowy dla epoki – w zależności od potrzeb przejmuje fragmenty w całości lub je modyfikuje, niekiedy skraca lub uzupełnia.

Autor polskiego tekstu często sygnalizuje cytaty lub parafrazy, niekiedy zapowiada je w czcieniach za pomocą przykładowych formuł: O krasie skory ciała Jesukrystowa. Joannes Damascenus pisze (czcienie 120, w. 8–9), Czcienie o tem, kako miły Jesus pościł czterdzieści dni i czter­dzieści nocy a kako był pokuszon od złego ducha. Święty Maciej pisze (czcienie 243, w. 1–3). Warto wspomnieć, że św. Mateusz w Rozmyśla­niu przeważnie jest nazywany Maciejem, ponieważ ta właśnie wersja imienia stanowiła regularnąadaptację fonetyczną imienia ewangelisty w średniowieczu. Mediewiści zwrócili również uwagę na słynne toposy średniowiecza, które znajdujemy w tym zabytku. Pasyjny topos „urodzi­łam cię i wykarmiłam, czemu mnie opuszczasz” przywodzi na pamięć słynny Lament świętokrzyski. Pojawia się on także w apokryficznych źródłach Rozmyślania, w polskim tekście ma on następującą realizację:

[…] O tem, jako
dziewica Maryja pokorno prosiła
swego syna, by nie chciał tak
sromotną śmiercią umrzeć
Tako wstawszy nic nie mieszkała
i szła k niemu sama, i poczęła
jego wielmi pokornie prosić
rzekąc: „Moj miły synu i me miłe
dziecię, nie daj mi tako wielikie
żałości prze cię cirpieć. Weźry na
ty piersi, ktorychżeś ty używał, i
na żywot, w ktorem jesteś noszon (czcienie 330, w. 1–11).
[…] Tedy
rzekła ku Magdalenie i inem paniam,
ktore tamo były: „O wy, dziwki
jerosolimskie, oblubienice miłe
boże, was proszę, abyście ze mną słez
uroniły. Wy, panie moje, wstańcie
i przyłęczcie sie mnie, bociem
trudne nowiny o mem synu a waszem
mistrzu słyszała. Podźcie se mną,
abych ji uźrała, pirwej niżli umrze” (czcienie 478, w. 6–15).

Zagadnieniu bezpośrednich i pośrednich źródeł wiele uwagi poświę­cono przy okazji ostatniego wydania dzieła. W edycji fryburskiej wy­kazano bowiem szczegółowo cytaty i parafrazy, w tym także z innych źródeł starotestamentowych, a w samej edycji została wyeksponowa­na intertekstualność polskiego zabytku. Nie dziwi zatem, że po uka­zaniu się wydania fryburskiego cały czas trwają studia nad źródłami polskiego Rozmyślania.

W najnowszej edycji rewizji poddano również warstwę gramatyczną tekstu. Utwór, który dochował się do naszych czasów, pochodzi z pierwszej połowy XVI wieku, nosi jednak ślady kolejnych redakcji i kopiowań, które stały się źródłem pomyłek. Archaizmy fleksyjne zostały brawurowo wydobyte przede wszystkim przez Wacława Twardzika, Wojciecha R. Rzepkę i Romana Laskowskiego. Należą do nich formy archaicznych czasów przeszłych prostych: aorystu (dokonanego) i imperfectum (niedokonanego), najstarsza postać czasu zaprzeszłego. Forma byszę to tak zwany pierwotny aoryst w 3. osobie liczby mnogiej, jest ona uważana za głęboki archaizm praw­dopodobnie przepisany bez zmian przez kopistę z jakiejś starszej kopii, której istnienie hipotetycznie zakładają badacze tekstu. Także aorystyczne by (3. osoba liczby pojedynczej) należy do rzadkości, gdyż ten typ czasu zaprzeszłego wcześnie wyszedł z użycia (powszechniej występował czas zaprzeszły uczynił jest był). Wydawcy wydania fryburskiego odnaleźli jednak 14 form aorystu w Rozmyślaniu (12 w czasie zaprzeszłym oraz 2 jako składnik strony biernej), na przykład Tedy by Dawid zełgał (416/9). O takim użyciu, a nie w funkcji partykuły trybu warunkowego, świadczą zarówno konteksty, jak i odpowiedniki łacińskie. Utwierdza to badaczy w przekonaniu, że Rozmyślanie jest kopią starszej wersji.

Ponadto uczeni odtworzyli jako prawdopodobną archaiczną formę trybu rozkazującego będzicie, czyli postać z archaiczną końcówką -i, tak bo­wiem interpretują oni zapisy tegodla wy będziecie przespieczni (estote ergo vos perfecti Mt 5,58) jako ociecz wasz niebieski przespieczen jest (271/7). Zagadkowe formy 2. i 3. osoby liczby mnogiej wyrażają treść imperatywną, czego dowodzą także ich łacińskie odpowiedniki. Bada­cze staropolszczyzny twierdzą, że na zasadzie przesadnej poprawności kopista mógł wprowadzić postać będziecie zamiast będzicie, ponieważ starszą archaiczną formę uznał za błąd. W tekście przemyskiego ręko­pisu podłożem niektórych przeróbek mogła być także wymowa połu­dniowo-kresowa, polegająca na nieco niższej wymowie akcentowanych samogłosek i, y jak e, jak również podwyższaniu nieakcentowanych samogłosek średnich e, o do wysokich i, y. Wymowę taką potwierdzają przykładowe zapisy: Ale wy niezowiecie sie mistrzmi (vos autem nolite vocari rabbi Mt 23,8). Zapisy samogłosek e jako y, na przykład rozdzie­lenii, w transliteracji rozdzyelyeny 9427/15 || rozdzielenie, w transliteracji rozdzyelyenye (4 razy), vyeszyely (wiesieli) 9/7 i veselye (27 razy), ponadto odwrotnie oraz mieszanie o z u dowodzą kresowego charakteru dzieła.

Wprawdzie w zachowanych tekstach nie ma potwierdzenia zapisu for­my rozkaźnika 2. i 3. osoby liczby pojedynczej będzi czy 2. i 3. osoby liczby mnogiej będziecie, pośrednie dowody ich obecności znajdujemy w materiale onomastycznym, staropolskich imionach złożonych z pod­stawy będzi (np. Będzimir), które poświadczają realne istnienie takie­go rozkaźnika w języku polskim, dlatego wydawca uznał je za zbędne w transkrypcji będzi[e]cie, zowi[e]cie itp.

W najdawniejszych tekstach sporadycznie poświadczone są bezokolicz­niki na i, na przykład mieszkaci (nemeskacy), ostaci (ostaczy). Niekiedy występują w tekstach pozostających pod wpływem czeskim, a także w poezji i pieśniach. W Rozmyślaniu stare bezokoliczniki zostały za­świadczone wprost, o czym świadczą przykłady wybawici (vybavyczy), aby jąraczył wybawici z tego zamętku (4/19), a także forma rzecy (rzeczy) 293/8. Liczba nie jest wprawdzie duża, lecz poświadczenia te są cenną dokumentacją archaicznych form.

W kształcie językowym edycji fryburskiej, jak i w pracach współpra­cowników Wacława Twardzika, pozostał ślad niezwykłej osobowości krakowskiego uczonego, wybitnego znawcy staropolszczyzny. Aby od­dać na koniec ducha tej pracy, warto przytoczyć jego słowa, w których jako wydawca mierzył się z pytaniem: „Czy naprawdę potrzebne było nowe wydanie Rozmyślania przemyskiego?” Tak też zatytułował swój krótki, acz bardzo pouczający artykuł na ten temat. Wspomniał, że Franciszek Sławski, wybitny etymolog, o fryburskim wydaniu tomu 1 Rozmyślania miał powiedzieć, że wielkość i ogrom tego tomu go przera­ziły, „po czym z niejaką nostalgią wspomniał dawne wydanie Brücknera w Bibliotece Pisarzów Polskich (nr 54), dodając, że lubi do niego sięgać”. Jak pisze Wacław Twardzik:

„Słowa jednego z moich uniwersyteckich mistrzów głęboko zapadły w moją pamięć, na tyle głęboko, bym jednak próbował jako współ­winowajca fryburskiego wydania […], choć po części się eksplikować. […] Dlatego, w niczym nie zamiarując uwłoczyć Brücknerowej czci jako odkrywcy i monografiście Rozmyślania, pozwolę sobie przedstawić poni­żej pierwszy z brzega przykład, który nawet najzagorzalszych obrońców Brücknera przekonać powinien, że na postawione w tytule pytanie nie ma innej odpowiedzi aniżeli stanowcze TAK”.

Po czym omawia przykład, który utwierdza w przekonaniu o słuszności jego rozstrzygnięć. Jak podkreśla, w edycji Brücknera nie znajdujemy śladów poprawek pochodzących od wydawcy. Twardzik zastanawiał się nad sensem przykładowego zdania: „boć ją Bog (…) wybrał oblubieni­cą dziewicy Maryje”, które wnosi sens, że „Maryję wybrał oblubienicą Maryji”. W konfrontacji z tekstem łacińskim zapis boć jąuczony uznał za błędny, według niego w tekście powinno być: bo czyą, co transkrybuje jako bo cię. Jak zaznacza, pisząc we właściwym mu tonie emocjonalnym, że poprawny polski zapis zapewne tam był wcześniej, „a nieuważna, bezmyślna kopistka dokonała fałszywej graficznej dekompozycji”. Dalej poprawia oblyvbyenyczą. Jak pisze, „obyty z pisownią Rozmyśla­nia wydawca wie, że litera a oznacza często głoski ą lub ę i na odwrót: litera ą oprócz oznaczania nosówek oznacza często głoskę a. Z takim przypadkiem mamy do czynienia tutaj, nie oblubienicą, jak transkrybuje Brückner, lecz oblubienica”. Forma ta występuje w Rozmyślaniu jeszcze dwukrotnie (np. chwalęcy swego oblubienica 24/8), co pierwszy wydaw­ca transkrybuje oblubieńca. Postać oblubienic podobna jest zdaniem Twardzika do takich postaci, jak stworzycil, odkupicil, przyjacil, które sześć razy wystąpiły w tym tekście. Powstawały one wskutek wyrównania odmiany. Zapis ten wskazuje na podłoże gwarowe pisowni, daje się ob­jaśnić południowo-kresowym pochodzeniem kopii. W podobny sposób To dostojne dziewictwo poprawia na tę dostojnądziewicę, co objaśnia niefrasobliwością kopistki i opuszczeniem „wąsów” przy o rogatym. Podsumowuje, że „kopistka nie ten jeden raz ‘wąsy’ te zlekceważyw­szy, pozostawiła wydawcy obowiązek uporania się z efektem własnej nieuwagi. Skoro się z nim nie uporał wydawca pierwszy, obowiązek ten musiał zostać podjęty przez drugiego”.

Podsumowując, należy stwierdzić, że o ile w dawniejszej literaturze Rozmyślanie przemyskie uważano za utwór oparty wyłącznie na kom­pilacji źródeł, o tyle obecnie wskazuje się na twórcze podejście autora do źródeł, które tłumaczył lub parafrazował. Podejmowane są nowe wątki badawcze, niegdyś pomijane przez uczonych. Podobnie jak ołtarz Wita Stwosza, Rozmyślanie przemyskie jest także uznawane za niekwe­stionowane osiągnięcie polskiego średniowiecza. Poliptyk z Kościoła Mariackiego w Krakowie i dokument filologiczny tworzą – jak to wyraził Władysław Smoleń – „braterski szczep tego samego zjawiska kulturo­wego” cechującego późne średniowiecze, oba dzieła stanowią bowiem znakomitą syntezę wiedzy teologicznej dojrzałego średniowiecza.

Polecamy także tekst Marka Starowieyskiego ROZMYŚLANIE PRZEMYSKIE NA TLE APOKRYFÓW NOWEGO TESTAMENTU