Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Mapa Kozłowa


Piotr Kuźmicz Kozłow (1863–1935) był jednym z najważniejszych rosyjskich badaczy Azji Środkowej. Bakcylem eksploracji zaraził się od smoleńskiego ziomka, generała Nikołaja Michajłowicza Przewalskiego (1839–1888), który wróciwszy na krótko w rodzinne strony, stał mu się „niemal drugim ojcem”, ucząc wykonywania pomiarów, sporządzania map, strzelania, zbierania minerałów i roślin.

Kozłow wstąpił do armii (generał Przewalski otaczał się wyłącznie wojskowymi) i po odbyciu trzymiesięcznego szkolenia w 1883 roku dołączył do „drugiej tybetańskiej wyprawy”. Przewalski – jak wszyscy uczestnicy „wielkiej gry” – marzył o Lhasie, „zakazanej” od 1792 roku stolicy Tybetu, ale zbadawszy górny bieg Huang He i Jangcy, natknął się na wojowniczych nomadów z Gologu, których ataki na obóz zmusiły Rosjan do zawrócenia do Kotliny Cajdamskiej. Żółtodziób wyróżnił się jednak męstwem, za które został odznaczony Orderem Świętego Męczennika i Zwycięzcy Jerzego IV klasy.

Po powrocie do Rosji – znów dzięki Przewalskiemu, który płacił czesne – Kozłow wstąpił do akademii wojskowej i w 1888 roku, już jako podporucznik, wziął udział w kolejnej, pechowej wyprawie, przerwanej przez śmierć jego mentora.

Rok później Cesarskie Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne powierzyło niedokończony projekt Przewalskiego pułkownikowi Michaiłowi Piewcowowi, który zmienił planowaną trasę, dając spokój mrzonkom o Lhasie.

Kozłow wrócił do Azji w 1893 roku, dołączając do ekspedycji Władimira Roborowskiego, która badała rubieże północno-wschodniego Tybetu, Khamu. Po raz pierwszy pracował indywidualnie, samotnie pokonując 1750 wiorst – sam też kończył misję po udarze głównego dowódcy.

W 1898 roku Kozłow przedstawił plan własnej wyprawy, powracając do marzeń Przewalskiego o tybetańskich dzielnicach Amdo i Kham oraz niedostępnej Lhasie, „trzech najsmakowitszych kąskach każdego prawdziwego odkrywcy”. Owoce pracy uczonych – którym w ciągu dwóch i pół roku udało się zbadać mongolski Ałtaj, Gobi i część Khamu – były „imponujące”, obejmujące informacje geograficzne, historyczne, etnograficzne i handlowe, pomiary meteorologiczne, „400 zdjęć, 1200 próbek geologicznych, 1400 gatunków roślin, 300 skór ssaków, 10 szkieletów, 1500 ptaków, 500 ryb i gadów i 30 tysięcy owadów”. Na mapę Khamu Kozłow naniósł nadawane przez siebie, dawno zapomniane nazwy, na przykład „Łańcucha Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego” (gwoli sprawiedliwości, instytucji tak ważnej, że dziś na czele jej rady powierniczej stoi Władimir Putin).

Jedyną porażką – jakżeby inaczej – była Lhasa, do której zabrakło dosłownie kilku wiorst. „Wysłannicy Dalajlamy” przepytali Rosjan i powiedzieli, że żaden cudzoziemiec nie jest tu mile widziany. Kozłow zdołał jednak zaprzyjaźnić się z Agwanem Dordżijewem (tyb. Ngałang Dordże, 1853–1938), słynnym kałmuckim lamą, powiernikiem i doradcą Wielkiego Trzynastego Dalajlamy Thuptena Gjaco (1876–1933) oraz zaufanym cara Mikołaja II Romanowa, co spędzało sen z oczu Lorda Curzona w Indiach i stało się katalizatorem wkroczenia do Tybetu brytyjskich żołnierzy dowodzonych przez Francisa Younghusbanda (1863–1942). Urodzony w Indiach pułkownik też maniakalnie parł do Lhasy, do której dotarł po trupach uzbrojonych w amulety, miecze i antyczne muszkiety, masakrowanych z karabinów maszynowych Maxima trzech tysięcy Tybetańczyków. Szlak przecierali mu „pundici”, Indusi udający buddyjskich pątników, odliczający kroki na skróconych dla wygody różańcach i ukrywający szkice map w atrapach młynków modlitewnych. Younghusband przeżył w Lhasie iluminację: przygnieciony wyrzutami sumienia (i medialną krytyką za rzeź bezbronnych ludzi), przystąpił do teozofów, protoplastów współczesnego ruchu New Age.

Dalajlama, powierzywszy regentowi rokowania z brytyjskimi najeźdźcami, zdołał opuścić swoją stolicę i dotrzeć bezpiecznie do mongolskiej Urgi. Kapitan Kozłow zwietrzył sposobność i, wykorzystując znajomość z Dordżijewem, zawiózł tam tybetańskiemu przywódcy ofertę rosyjskiej pomocy w powrocie do Lhasy w eskorcie rosyjskich kozaków. Plan – ku wielkiemu rozgoryczeniu pomysłodawcy i potencjalnego dowódcy misji – utrąciło jednak jego własne ministerstwo spraw zagranicznych, obawiając się ostatecznego zepsucia relacji z Brytyjczykami.

Trzynasty Dalajlama – jak zanotował w dzienniku Kozłow – był pod wielkim wrażeniem jego mapy Khamu. W „częstych i serdecznych” rozmowach pośredniczył jako tłumacz Gonbodżab (tyb. Gonpo Kjab) Cybikow, buriacki akademik, który w 1900 roku dotarł do Lhasy w przebraniu pielgrzyma razem z innym carskim szpiegiem, Kałmukiem Owsze Norzunowem. Ich robione po kryjomu, entuzjastycznie przyjęte zdjęcia opublikował właśnie na całostronicowych rozkładówkach „National Geographic”. Jego Świątobliwość oglądał zdjęcia z „wyraźnym wzruszeniem”. „Droga do Lhasy jest dla ciebie otwarta”, miał powiedzieć na pożegnanie Kozłowowi.

Ten plan pokrzyżowało jednak zajęcie stolicy Tybetu przez wojska dogorywającego mandżurskiego imperium w 1910 roku. Tym razem Dalajlama salwował się ucieczką do brytyjskich Indii, skąd wrócił dwa lata później, by formalnie proklamować niepodległość swego kraju i wydalić z niego wszystkich Chińczyków.

Po raz ostatni Kozłow, który w carskiej armii dosłużył się stopnia generała majora, próbował dotrzeć do Lhasy już pod rządami sowieckimi, w 1922 roku, jako protegowany swego dawnego drużby, a obecnie sekretarza Rady Komisarzy Ludowych, Nikołaja Gorbunowa. Choć bolszewicki Komitet Centralny wyasygnował na ekspedycję sto tysięcy złotych rubli (i jeszcze cztery tysiące na prezenty dla Dalajlamy), w ostatniej chwili wszystko zniweczył donos do OGPU i oskarżenie o kontrrewolucyjne sympatie, przez które uczeni – zdziesiątkowani polityczną czystką – utknęli na trzy lata w Mongolii, gdzie dokonali przecież „sensacyjnych odkryć”, rozkopując stare groby.

◊◊◊

Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

◊◊◊