- Hydropatyczny kadryl czyli Oda do Naftusi
- „Złość Żydów poznańskich” czyli legenda o sprofanowanych Hostiach
Dobry
Wysoki blondyn, syn złotnika. W rodzinnym herbie miał otwarte wrota – niemieckie Tür, węgierskie ajtó. Przypominały o siedzibie rodu, osadzie Ajtós na zachód od granic Siedmiogrodu, gdzie jego ojciec, Albrecht Starszy, syn Antoniego, uczył się fachu w rodzinnym warsztacie. Bracia Albrechta byli ambitni, jeden z nich został rymarzem, drugi burmistrzem miasta Gyula, a trzeci waradyńskim plebanem. On jednak opuścił Ajtós i udał się na północny zachód, a gdy miał siedemnaście lat osiadł w Norymberdze. Tutaj terminował, osiągnął sukces, wykupił obywatelstwo miasta, zmienił nazwisko na niemieckie „Türer” i ożenił się z córką swego mistrza. Z osiemnaściorga ich potomstwa jako trzeci urodził się Albrecht Młodszy.
Albrecht syn Albrechta zmienił pierwszą głoskę nazwiska na dźwięczne norymberskie „d” i stworzył najwspanialsze dzieła europejskiej grafiki. Chrzestnym Dürera był Anton Koberger, założyciel pierwszej oficyny w Norymberdze. Do tłoczonych u Kobergera ksiąg ryciny wykonywał Michael Wolgemut, to właśnie u niego rozpoczął naukę młody Albrecht. Z warsztatu Wolgemuta wyszło ponad tysiąc drzeworytów zdobiących Kronikę Norymberską – opasłe ujęcie dziejów od stworzenia świata aż po aktualne wydarzenia. Półpostacie władców i papieży, męczeństwo świętych, heretycy i Żydzi paleni na stosach, tańczące szkielety, widoki rozkwitających miast – linie drzeworytu idealnie naśladowały ciężki kontur niemieckiego malarstwa książkowego, a wszystkie postacie miały takie same sylwetki: otulone luźnymi szatami lub zakute w pancerze.
Dürer odszedł od tego stylu, dla niego wygląd zewnętrzny grał rolę pierwszorzędną. Swoje lekko kręcone włosy zaczął trefić wkrótce po dwuletnim pobycie w Italii, mniej więcej w wieku dwudziestu sześciu lat, by w ostatnim roku piętnastego stulecia osiągnąć w tym niedoścignione mistrzostwo. Zaczął też nosić wytworną brodę, o którą później dbali jego uczniowie. W odróżnieniu od włoskich mistrzów nie przeprowadzał studiów anatomicznych, liczyła się dla niego zewnętrzna forma ludzkiego ciała. Witruwiański kanon idealnych proporcji, który zajmował Leonarda da Vinci, dla Dürera był niewystarczający. Nie szukał jednej idealnej formy, tylko obserwował ludzi. Żywe ciała kilkuset mężczyzn, kobiet, dzieci dały mu podstawę do stworzenia estetycznej syntezy, nad którą zaczął pracować już otoczony sławą znakomitego twórcy.
Schematy, które przygotował, nie ukazują wzorca, tylko różnorodność i zmienność. Wszystkie dokładnie wymierzone, opisane i przygotowane do dalszych przekształceń: ciała muskularnych młodzieńców, otyłych mieszczan, smukłych dziewcząt, matek o szerokich biodrach i tłustych dzieci, studia nad ruchem i proporcjami twarzy. Dzieło zakończył tuż przed śmiercią. W 1528 roku w Norymberdze wydrukowano Cztery księgi o ludzkiej proporcji (Vier Bücher von menschlicher Proportion), a po czterech latach w oficynie wdowy po Dürerze ukazał się łaciński przekład rozprawy: De symmetria partium in rectis formis humanorum corporum. Osiemdziesiąt lat później jeden z egzemplarzy przekładu znalazł się w Pradze, w majątku wielkiego podkomorzego cesarza Rudolfa II Habsburga, Oldrzycha Desideriusa Pruskovskiego z Pruskova.
Zły
Praski jezuita z Clementinum musiał być zaskoczony darami wdowy Joanny Pruskovskiej, które w 1618 roku, dla zbawienia duszy swojej i zmarłego męża, postanowiła przekazać Cesarskiemu Kolegium Towarzystwa Jezusowego. Nieboszczyk małżonek, Oldrzych Desiderius Pruskovský z Pruskova, zgromadził cenną bibliotekę, która teraz miała zasilić zakonne zbiory.
Oldrzych Desiderius Pruskovský był wysoko postawionym cesarskim urzędnikiem. Zmarły sześć lat wcześniej cesarz Rudolf II, jak przystało na Habsburga – w dodatku chorego na syfilis – oszalał i ostatnie lata życia spędził wśród kabalistów, astrologów, uczonych i artystów. To właśnie na cesarskim dworze Pruskovský poznał Tychona Brahe, który z wdzięczności za wsparcie zadedykował mu egzemplarz swojej Mechaniki. Prawdopodobnie w tym czasie Oldrzych wszedł w posiadanie traktatu Dürera. Nie doczekał się potomstwa, więc wdowa część majątku, w tym dzieła Brahe i Dürera, podarowała praskiemu kolegium.
Możemy się tylko domyślać, co się stało: jeden z jezuitów przeglądając dary ujrzał ryciny z nagimi ciałami i bez wahania wyskrobał z nich wszystkie genitalia. Na stronie tytułowej napisał po łacinie: „Cesarskiemu Kolegium Towarzystwa Jezusowego w Pradze z hojności jaśnie pani Joanny Pruskovskiej”.
Brzydki
Nie wiemy, kim był ten, który zostawił po sobie kolejny ślad w Czterech księgach o ludzkiej proporcji. Okaleczony druk spoczywał u praskich jezuitów aż do kasaty zakonu w roku 1773. Następnie trafił do Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. Czy trzeci z bohaterów tej historii działał w Pradze i był wychowankiem Clementinum, czy też w Warszawie – nie wiadomo. Wiadomo tylko, co go interesowało. Krwistą akwarelą i bujnym ołówkiem uzupełnił brakujące detale w szesnastowiecznej księdze. Czy był libertynem opatrzonym w kobiecych wdziękach, filuternym zakonnikiem, czy też chłopcem o wybujałej wyobraźni – trudno dociec. Jego obsesyjna korekta to pejzaż intymnych fryzur znaczonych grafitem i nieudolnie łączonych z liniami szesnastowiecznego sztychu. Skupiał się tylko na kobietach, a czynił to tak zapamiętale, że nieprawidłowo uzupełnił wykastrowaną postać młodzieńca. Czy był jak uczeń mażący obsceniczne rysunki w znienawidzonym podręczniku, czy kierowała nim potrzeba uzupełnienia brakujących szczegółów? Wiadomo tylko, że dzięki niemu najbardziej niezwykły na świecie egzemplarz księgi Albrechta Dürera znajduje się w Bibliotece Narodowej pod sygnaturą SD XVI.F.1236.
Dobry, Zły i Brzydki by Łukasz Kozak is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.