Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Andrzej Dobosz stanowczo odradza. Edmund Chojecki. Wspomnienia z podróży po Krymie


W egzemplarzu Biblioteki Narodowej, wydanym w Warszawie nakładem autora w roku 1845, brakuje stron: od 65 do 72, od 137 do 144, od 177 do 184 oraz od 295 do 302. Te braki zawsze zdarzają się w środku rozdziałów, co stanowi pierwszą trudność lektury. Dwukrotnie powtórzono numerację stron 247 i 248 bez powtarzania ich treści.

Chojecki zaczyna swą podróż w Odessie, gdzie przybyły z Jassy zespół wystawił operę Don Giovanni Mozarta, w której jedynie uwertura zabrzmiała czysto, natomiast partie solowe zostały wygwizdane. Inni przedsiębiorcy pokazywali psa morskiego, który cieszył się umiarkowanym zainteresowaniem oraz syrenę, która stała się powszechnym tematem rozmów w salonach. Do pasa była to kobieta o ciemnych oczach i długich włosach. Poniżej była pokryta srebrną łuską i kończyła się ogonem jak u delfina. Nie pozwalała, żeby ją dotykano. W sprawę wdała się policja.

Zanurzono syrenę w wannie z ciepłą wodą i z pomocą mydła doprowadzono ją do stanu naturalnego. Opadły srebrne łuski, odpięto ogon i ukazała się zwykła, bardzo piękna choć niemłoda pani. Nakazano artystce i jej greckiemu przedsiębiorcy opuszczenie miasta drogą lądową.

Na skraju Odessy, wśród winnic widać pałacyki w trzech stylach. W willach angielskich sprzęty proste, piwnice i spiżarnie świetnie zaopatrzone. Przy domach włoskich słychać fale tłukące o nadbrzeżne skały. W środkowym salonie stoi fortepian ze stosem nut, dookoła fotele i stoliki z pismami francuskimi. Budowle wschodnie zasłonięte są wzgórzami od wiatrów. „Cała zalotność budownicza zwróciła się na wewnątrz”. Posadzki pokryte są miękkimi kobiercami, wzdłuż ścian stoją sofy, na stoliczku – zamrożony sorbet. Tu mieszkają zwykle samotne panie.

Chojecki opuszcza Odessę statkiem. Po dwu dniach dopływa do Jałty. Odtąd zaczyna opowiadać historię mijanych miast i osad zakładanych i burzonych kolejno przez wędrujące lub lokalne plemiona Greków, Rzymian, Genueńczyków, Rosjan.  Każde z mijanych miejsc miało po kilkanaście nazw i kilkudziesięciu władców, z których większość zamordowała poprzedników, a kilku swych synów.

Chojecki opowiada bardzo wiele różnych historii i legend Krymu. Tak wiele, że z tej gęstwiny wiadomości niemal nic nie pozostaje w pamięci czytelnika. Jego język jest pretensjonalny. Zdarza mu się wspominać o tajemniczych przedmiotach, takich jak np. „wodnotrwałe kapelusze”.

Edmund Chojecki. Wspomnienia z podróży po Krymie w POLONIE

◊◊◊

Artykuł powstał w ramach realizacji przez Bibliotekę Narodową projektu „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020 oraz budżetu państwa.

◊◊◊

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.