Odzyskanie przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 roku było bez wątpienia ziszczeniem marzeń kilku pokoleń Polaków, walczących przez blisko 123 lata o przywrócenie wolności ich ojczyźnie. Mimo uznania ze strony zwycięskiej Ententy, już od pierwszych dni odradzająca się Polska stanęła przed wieloma problemami, których rozwiązanie miało zadecydować o dalszych losach państwa. Jednym z najważniejszych było określenie granic. O ile połączenie obszarów dawnej Kongresówki i zachodniej Galicji nie budziło żadnych protestów, to losy dawnego zaboru pruskiego, tzw. Ziem Zabranych oraz Galicji Wschodniej rozstrzygnęły się dopiero w toku krwawych walk, które angażowały Polaków przez kolejne trzy lata i zakończyły się podpisaniem pokoju ryskiego w marcu 1921 roku oraz włączeniem Wileńszczyzny do II Rzeczypospolitej w kwietniu 1922 roku. Wśród konfliktów związanych z wytyczaniem polskich granic szczególna rola przypadła zmaganiom polsko-sowieckim, ponieważ ich wynik nie tylko zadecydował o granicy wschodniej odrodzonej Polski, ale także o zachowaniu przez nią niepodległego bytu.
Wydaje się, że początkowo zagrożenie ze strony walczących o władzę w Rosji bolszewików nie było traktowane przez polską opinię publiczną jako szczególnie istotne. Polska prasa znacznie więcej uwagi w listopadzie i grudniu 1918 roku poświęcała walkom polsko-ukraińskim we Lwowie i Galicji Wschodniej oraz wybuchowi powstania wielkopolskiego.
Z tego względu, rozpoczęty w połowie listopada 1918 roku marsz Armii Czerwonej na zachód postrzegano w Warszawie przede wszystkim jako posunięcie grożące zajęciem terytoriów, które miały stać się częścią odbudowanej Rzeczypospolitej. Natomiast zupełnie inaczej nadchodzący konflikt widzieli przywódcy bolszewików. W ich planach celem operacji wojskowych było opanowanie opuszczanych przez armię niemiecką zachodnich prowincji dawnego imperium rosyjskiego oraz osiągnięcie Wisły, by następnie udzielić wsparcia rewolucji w Niemczech. Z biegiem czasu zmieniała się częściowo także polska optyka, na którą szczególny wpływ wywarły plany Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Zakłada się, że jego głównym zamiarem politycznym w tym czasie było stworzenia pod przywództwem Polski na obszarze Europy Wschodniej federacji niepodległych państw, która mogłaby przeciwstawić się zarówno ekspansji bolszewików, jak i odrodzonej Rosji. W tej perspektywie polsko-bolszewicki spór dość szybko stracił charakter terytorialny, stając się walką o kształt polityczny Europy Wschodniej oraz próbą powstrzymania komunistycznej rewolucji.
O ile pod koniec 1918 roku w polskiej prasie dominowały wzmianki o zagrożeniu, jakie niesie bolszewizm dla społeczeństw europejskich, to w styczniu 1919 roku na jej łamach z niepokojem pisano o zajęciu przez Armię Czerwoną Mińska (11 grudnia) oraz Wilna (5 stycznia). Wydaje się, że szczególnie upadek tego drugiego ośrodka, po złamaniu oporu oddziałów polskiej Samoobrony dowodzonych przez gen. Władysława Wejtkę, wywołał spory oddźwięk wśród czytelników gazet. Mimo to polska opinia publiczna z o wiele większym zainteresowaniem obserwowała polsko-ukraińskie zmagania we wschodniej Galicji, a w szczególności dramatyczne walki toczące się wokół Lwowa. Stąd zajęcie przez polskie wojska linii Niemna i pierwsze starcia regularnych oddziałów z bolszewickimi formacjami w połowie lutego nie pojawiały się wśród najważniejszych doniesień.
Sytuacja uległa zmianie wiosną, gdy przygotowana przez Piłsudskiego ofensywa ruszyła w połowie kwietnia w kierunku Wilna. Zajęcie 21 kwietnia dawnej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego wywołało spory rezonans w polskim społeczeństwie.
Pewne zainteresowanie towarzyszyło także dalszym postępom na froncie białorusko-litewskim latem 1919 roku, w wyniku których po zajęciu Mołodeczna, Mińska i Bobrujska wojska polskie pod koniec sierpnia osiągnęły linię Berezyny. Prasa odnotowała też pierwsze polsko-bolszewickie starcia na Wołyniu w czerwcu tego samego roku. Ze względu na wstrzymanie polskich działań po ofensywie gen. Denikina, doniesienia o dalszych zmaganiach zniknęły aż do końca 1919 roku z pierwszych stron najważniejszych dzienników i periodyków.
Wznowienie większych operacji militarnych na froncie wschodnim nastąpiło wraz z początkiem 1920 roku. Ich pierwszym aktem była wspólna polsko-łotewska ofensywa w styczniu, która doprowadziła do wyparcia jednostek Armii Czerwonej z Dyneburga (Dźwińska). Następnie w lutym i marcu polskie siły operujące na Podolu i Polesiu przeprowadziły lokalne natarcia, które doprowadziły do zajęcia Latyczowa i Mozyrza.
Jednak dla losów zmagań na wschodzie o wiele ważniejsze okazały się poufne rokowania polsko-ukraińskie, które rozpoczęły się w listopadzie 1919 roku. Po wielomiesięcznych negocjacjach doszło do podpisania w Warszawie w nocy z 21 na 22 kwietnia 1920 roku umowy politycznej. Na jej mocy Polska uznała niepodległość Ukraińskiej Republiki Ludowej, a za jej reprezentanta rząd, kierowany przez Semena Petlurę. W zamian władze URL zgodziły się na granicę polsko-ukraińską na rzece Zbrucz, przecinającą Wołyń na wschód od Zdołbunowa, pozostawiając Równe i Krzemieniec po stronie polskiej oraz idąc dalej na północ do linii Prypeci.
Trzy dni później porozumienie zostało umocnione przyjęciem konwencji wojskowej, która przywidywała współdziałanie militarne armii obu państw na terenie Ukrainy przeciw bolszewikom. Zgodnie z dokumentem oddziały wojskowe URL zostały podporządkowane pod względem operacyjnym dowództwu polskiemu, a Polacy obiecali w zamian pomoc w organizacji kolejnych dywizji ukraińskich. Wspomniane umowy stały się podstawą polityczną dla rozpoczętej 25 kwietnia polskiej ofensywy, mającej za cel wyparcie bolszewików z terenów Ukrainy. W ciągu pierwszych dni nacierające oddziały, dowodzone osobiście przez Naczelnika Państwa, odniosły szereg sukcesów i zmusiły jednostki Armii Czerwonej do odwrotu. Prasa entuzjastycznie informowała o zajęciu całego Podola i Wołynia oraz o wkroczeniu wojsk polskich do Żytomierza, Berdyczowa i kolejnych miejscowości.
Dzięki postępom poczynionym w ciągu pierwszych dni ofensywy i stosunkowo słabemu oporowi bolszewików, na początku maja kierowane przez Piłsudskiego oddziały znalazły się u bram Kijowa. W efekcie już 5 maja do stolicy Ukrainy wkroczyły pierwsze polskie patrole, a dwa dni później pułki 1. Dywizji Piechoty Legionów i wielkopolskiej 15. Dywizji Piechoty. Ostatecznie miasto zostało opanowane następnego dnia, a resztki oddziałów Armii Czerwonej wycofały się poza Dniepr. Wieści o polskim zwycięstwie nad Dnieprem wywołały wybuch radości w Warszawie i innych miastach odradzającej się Rzeczypospolitej. Gazety porównywały sukces na Ukrainie do największych zwycięstw oręża polskiego i dowodziły, że Polska na nowo stała się europejskim mocarstwem.
Pewną rezerwę wobec zdobyczy na Ukrainie zachował jedynie socjalistyczny „Robotnik”, w którym pojawiły się obawy co do możliwości zawarcia zwycięskiego pokoju i zapewnienia niepodległości Ukrainy.
Mimo wyrażonych tu i ówdzie wątpliwości, apogeum euforii z odniesionego zwycięstwa nastąpiło po powrocie Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego do Warszawy 18 maja, owacyjnie witanego przez mieszkańców stolicy i władze państwowe. Relacje z wydarzeń zostały zamieszczone w najważniejszych dziennikach ukazujących się w kraju. Ich autorzy podkreślali przede wszystkim historyczne znaczenie zwycięstw na Ukrainie i podkreślali ich rolę w utwierdzaniu odzyskanej niepodległości.
Szczególnie podniośle w tym kontekście brzmiały cytowane przez krakowski „Czas” słowa marszałka Sejmu, który, witając Naczelnika, mówił: „(…) Od czasu Chocimia naród polski takiego tryumfu oręża polskiego nie przeżywa. (…) Historya nie widziała jeszcze kraju, któryby w tak trudnych warunkach, jak nasze, stworzył swoją państwowość. W takiej to chwili zwycięski pochód na Kijów dał narodowi poczucie własnej siły, wzmocnił wiarę w wolną przyszłość, umożliwił jego działalność duchową, a przede wszystkim stworzy podstawy do pomyślnego i stałego pokoju”.
W ostatnich dniach maja tematyka zmagań polsko-bolszewickich zniknęła z pierwszych stron polskich dzienników, z wyjątkiem tych, które ukazywały się we Lwowie, gdzie stale informowano czytelników o walkach nad Dniestrem i Berezyną. Wydaje się, że większość opinii publicznej przekonana była w tym czasie o trwałych efektach wyprawy kijowskiej i nie przypuszczała, że koleje wojny mogą ulec dramatycznemu odwróceniu. Jednak wbrew polskim przewidywaniom pod koniec maja dowództwu bolszewickiemu udało się zgromadzić na terenie Ukrainy znaczne siły, które mogły skutecznie przystąpić do odzyskania utraconych wcześniej terytoriów. Szczególna rola w tym dziele przypadła Armii Konnej Siemiona Budionnego, która 5 czerwca pod Samhrodkiem przełamała front polski i dwa dni później zajęła Żytomierz oraz Berdyczów. W efekcie dowództwo polskie zadecydowało o ewakuacji Kijowa 10 czerwca. Po nieudanych próbach powstrzymania zagonów Budionnego nastąpił generalny odwrót sił polskich na Ukrainie. Do połowy lipca wojska bolszewickie dotarły do Tarnopola i Łucka, osiągając pozycje pozwalające na zaatakowanie Lwowa.
Zmieniająca się pod koniec maja sytuacja na froncie wpłynęła stopniowo na charakter przekazów prasowych, które z coraz większym niepokojem donosiły o postępach Armii Czerwonej. W pierwszych dniach czerwca zasadniczo brakowało w nich jeszcze informacji o ofensywie bolszewickiej na Ukrainie, ale na początku następnego tygodnia pojawiły się wiadomości, mówiące o ciężkich walkach w rejonie Pohrebyszcza i próbach przełamania polskich linii.
Choć nadal redaktorzy dzienników usiłowali przekazywać pozytywne wiadomości o sytuacji na froncie wschodnim, to 13 czerwca pojawił się „Gazecie Warszawskiej” komunikat polskiego Sztabu Generalnego z dnia poprzedniego, mówiący o ewakuacji Kijowa. Tego rodzaju posunięcia tłumaczone były zazwyczaj koniecznością przegrupowania wojsk, by uzyskać lepsze pozycje do kontynuowania walki.
Pod koniec czerwca w polskich gazetach dominowały przekazy o zorganizowanym odwrocie sił polskich na Ukrainie oraz udanych operacjach na Białorusi. Z tego powodu opinia publiczna nie miała wiedzy o rosnącym zagrożeniu. By przeciwdziałać pojawieniu się zwątpienia komentatorzy prasowi tworzyli analogie pomiędzy polskim „przegrupowaniem” i odwrotem sił francuskich nad Marnę w 1914 roku. Niektórzy korespondenci, by wzmocnić optymizm czytelników, wskazywali ponadto na rosnące trudności wojsk bolszewickich, opór ludności, z jakim się spotykały, oraz działalność rosyjskich grup kontrrewolucyjnych na tyłach Armii Czerwonej.
Mimo porażek na Ukrainie głównym zagrożeniem dla pozycji polskich okazała się, rozpoczęta 4 lipca na Białorusi, ofensywa dowodzonego przez Michaiła Tuchaczewskiego Frontu Zachodniego. Po tygodniu walk polskie oddziały poniosły bardzo ciężkie straty, co przyczyniło się do zajęcia przez bolszewików 11 lipca Mińska i trzy dni później Wilna. Dalsze zmagania spowodowały załamanie polskiego frontu i w konsekwencji sforsowanie Niemna przez oddziały Armii Czerwonej 23 lipca.
Pogarszająca się latem 1920 roku sytuacja militarna na froncie wschodnim oraz problemy wewnętrze miały także poważne reperkusje polityczne dla sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej Polski. Na początku czerwca upadł rząd premiera Leopolda Skulskiego, który po kilku tygodniach został zastąpiony przez gabinet Władysława Grabskiego. Wobec rosnącego zagrożenia inwazją bolszewicką, na wniosek większości sejmowej, 1 lipca nastąpiło powołanie Rady Obrony Państwa, mającej decydować o wszystkich sprawach dotyczących prowadzenia wojny i zawarcia pokoju. Uzasadniając powołanie Rady, premier Grabski mówił, że oto: „(…) nadszedł okres próby dla naszego narodu, w którym musi uprzytomnić sobie, że nie spełniono jeszcze zadania najważniejszego: oparcia bytu narodowego na sile narodowej, że te niebezpieczeństwa, które mu grożą, wymagają wielkiego skupienia, wytrwałości i poświęcenia”.
Na czele nowo utworzonej Rady stanął Naczelnik Państwa, a w jej pracach uczestniczyli premier, marszałek Sejmu, przedstawiciele rządu, reprezentanci głównych klubów poselskich oraz delegaci wojskowi. Wkrótce na wniosek ROP przystąpiono także do formowania złożonej z wolontariuszy Armii Ochotniczej. Wyznaczony na jej dowódcę gen. Józef Haller ogłosił przedrukowaną przez dzienniki proklamację, w której wzywał ochotników, by nie wahali się sięgnąć po broń „dla obrony wolności i najświętszych ideałów Polski przed zalewem barbarzyństwa i nieubłaganej zemsty nad naszą ojczyzną”.
Kolejne porażki w wojnie z bolszewikami wpłynęły w sposób negatywny na położenie międzynarodowe Polski. Dla prasy symbolem tych wydarzeń stała się konferencja w Spa, podczas której premier Grabski zmuszony został 10 lipca do zrzeczenia się w imieniu Polski pretensji do Wilna, Śląska Cieszyńskiego i Galicji Wschodniej, w zamian za ogólnikowe zapewnienie Wielkiej Brytanii o pomocy dostępnymi środkami w przypadku zagrożenia terytorium Polski. Jednocześnie Anglicy i Francuzi odrzucili możliwość pomocy zbrojnej, sugerując wycofanie sił polskich poza Bug i Zbrucz oraz bezpośrednie negocjacje z bolszewikami.
Akceptacja przez premiera Grabskiego warunków przedstawionych przez mocarstwa zachodnie na konferencji w Spa wywołała oburzenie znacznej części opinii publicznej i spowodowała upadek jego rządu.
Ostatecznie przywódcy stronnictw politycznych zasiadających w sejmie porozumieli się i zadecydowali o powołaniu 24 lipca Rządu Obrony Narodowej, na którego czele stanął Wincenty Witos.
Nowy gabinet, wbrew zagranicznym naciskom, nie zrezygnował z kontynuowania walki, co jasno wyraził w swoim exposé sejmowym premier, podkreślając, że: „(…) Obejmując władzę w ciężkiej dla ojczyzny chwili ślubujemy skupić wszystkie siły dla obrony granic państwa, całości i niepodległości Rzeczypospolitej gotowi zawsze do zawarcia pokoju sprawiedliwego i demokratycznego. Wypisując taki pokój na swoim sztandarze, nie ustępujemy przed żadną groźbą zgwałcenia prawa polskiego narodu do wolności i zjednoczenia”. Nadciągające ze Wschodu zagrożenie przyczyniło się także do szerokiej mobilizacji społeczeństwa polskiego, któremu sekundowała prawie cała prasa.
Mimo wprowadzenia przez władze nadzwyczajnych środków i heroicznych wysiłków wielu polskich oddziałów, na przełomie lipca i sierpnia oddziały Armii Czerwonej wkroczyły na tereny Podlasia i północnego Mazowsza, zajmując między innymi Białystok, Brześć, Łomżę i Ostrołękę.
Także na froncie południowym sytuacja przedstawiała się bardzo poważnie, a Armia Konna Budionnego przygotowywała się do szturmu Lwowa. W tych okolicznościach 13 sierpnia siły Tuchaczewskiego przystąpiły do bezpośredniego natarcia na Warszawę, którego pierwszym etapem miało być opanowanie tzw. Przedmościa Warszawskiego. Walki, jakie wywiązały się pomiędzy atakującymi bolszewikami a broniącymi swoich pozycji żołnierzami polskimi miały szczególnie dramatyczny przebieg pod Radzyminem i Ossowem. Jak odnotowała prasa, w ich trakcie obie miejscowości kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk i tylko dzięki najwyższemu wysiłkowi oraz wielu ofiarom pozostały ostatecznie w polskich rękach.
Dzięki zaangażowaniu głównych sił Tuchaczewskiego w atak na Warszawę, a także braku wsparcia ze strony nacierających w kierunku Lwowa sił bolszewickich, wytworzyły się warunki, które umożliwiły polskiemu dowództwu przygotowanie decydującej kontrofensywy, mającej za cel przechylenie na stronę polską zmagań pod stolicą kraju. Już 13 sierpnia działania ofensywne rozpoczęła z rejonu Modlina 5. Armia gen. Sikorskiego, której zadaniem było odciążyć oddziały broniące Warszawy. Natomiast 16 sierpnia znad Wieprza ruszyło główne polskie natarcie, którym osobiście dowodził Józef Piłsudski. Jak donosił drukowany w prasie komunikat polskiego Sztabu Generalnego: „Po gwałtowanym marszu ponad 40 klm. z linji Wieprza, już w południe oddziały 14-tej dywizji osiągnęły Garwolin, osaczając w ten sposób nieprzyjaciela, który pod Maciejowicami próbował przeprawić się przez Wisłę”.
W ciągu pierwszych dwu dni ataku Polakom udało się zaskoczyć podążające na zachód bolszewickie oddziały i zadać im znaczne straty. Ponadto skuteczna obrona Płocka 18 sierpnia i przejście do działań ofensywnych polskich oddziałów na północy Mazowsza zmusiło wojska Tuchaczewskiego do rozpoczęcia odwrotu, który w wielu miejscach zamienił się w paniczną ucieczkę. W efekcie wojska polskie zaczęły szybko odzyskiwać utracone wcześniej miejscowości. 20 sierpnia zostały wyzwolone Ciechanów i Maków Mazowiecki, a dwa dni później Białystok i Łomża. W następnych dniach gazety pisały z rosnącym optymizmem o sile i tempie rozwijających się pomyślnie działań ofensywnych, które świadczyły o odzyskaniu przez Polskę inicjatywy militarnej i stwarzały nadzieję na zwycięskie zakończenie konfliktu . Jedynym poważnym zagrożeniem, dostrzeganym w szczególności przez prasę małopolską, były działania Armii Konnej Budionnego. Po zatrzymaniu jej ofensywy na Lwów 17 sierpnia pod Zadwórzem, na rozkaz dowództwa bolszewickiego ruszyła ona w kierunku Zamościa, by wspomóc walczące pod Warszawą oddziały Tuchaczewskiego. W efekcie tego manewru 31 sierpnia pod Komarowem doszło do największej bitwy kawaleryjskiej wojny polsko-bolszewickiej, zakończonej polskim triumfem.
Pobicie sił Budionnego, skuteczna obrona Lwowa oraz sukcesy odniesione pod Warszawą pozwoliły na początku września siłom polskim przenieść działania wojenne na tereny Wołynia, zachodniej Białorusi oraz na wschód od Lwowa. W połowie września gazety relacjonowały kolejne sukcesy polskich oddziałów, wspominając o zajęciu Kobrynia, Kowla, Włodzimierza Wołyńskiego, Trembowli i Brodów oraz osiągnięciu rzeki Zbrucz. Jednocześnie na pierwszych stronach dzienników szeroko omawiano relacje polsko-litewskie, które uległy pogorszeniu po przejęciu przez rząd kowieński Wilna z rąk bolszewickich. W tych okolicznościach przeprowadzona przez armię polską w dniach 22-28 września tzw. operacja niemeńska nabrała wyjątkowego znaczenia.
W trakcie kolejnych starć siły polskie ponownie pokonały wojska bolszewickie Tuchaczewskiego i ostatecznie zniweczyły sowieckie plany zawładnięcia Polską. Co ciekawe, mimo tego, że w walkach nad Niemnem były zaangażowane nie mniejsze siły niż w Bitwie Warszawskiej, informacje prasowe na ten temat były znacznie skromniejsze. Zwycięstwo polskie miało też olbrzymie znaczenie dla prowadzonych równocześnie rokowań w Rydze, ponieważ pod jego wrażeniem delegacja sowiecka zgodziła się na złagodzenie proponowanych przez nią wcześniej warunków pokojowych i podpisanie 12 października preliminariów oraz rozejmu.
Ostatnim akordem zmagań wojennych okazało się natarcie polskie na Mińsk 15 października, które pozwoliło zająć miasto na trzy dni przed wejściem w życie zawieszenia broni. Wojnę polsko-bolszewicką zakończył podpisany 18 marca 1921 roku traktat pokojowy w Rydze.
◊◊◊
Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
◊◊◊