Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Przyszłość należy do mutantów


Radykalizm ruchów awangardowych pierwszych dekad poprzedniego stulecia może dziś sprawiać wrażenie czegoś sztucznego. Kolejne manifesty i programy, prześcigające się w bezkompromisowości i ogłaszające Nową Epokę, wydają się w najlepszym razie przesadą, w najgorszym zaś świadectwem nieokiełznanego narcyzmu ich twórców. Dotyczy to także włoskiego futuryzmu i jego przywódcy, Filippo Tommaso Marinettiego,  który stwierdził, że wraz z jego wystąpieniem historia literatury od Homera rozpada się na dwie części… Poezję miało zrewolucjonizować całkowite obalenie składni i interpunkcji. „Słowa na wolności” miały wyzwolić się z wszelkich krępujących je więzów, łącznie z tradycyjną typografią.

Tymczasem sto lat po owych buńczucznych wystąpieniach uczniom w szkole ciągle każą stawiać przecinek przed „że” oraz – o zgrozo! – kropkę na końcu zdania. Orzeczenia i podmioty pozostały na swoich miejscach. I nawet litery, choć dzięki cyfrowej obróbce jesteśmy w stanie robić z nimi niemal wszystko, w dużej mierze zachowały swój szacowny wygląd.

Można jednak spojrzeć inaczej zarówno na historyczny futuryzm, jak i na aktualność jego programu. Przede wszystkim radykalizm futurystów nie brał się znikąd, nie był czysto intelektualną konstrukcją. Na okładce Słów na wolności widnieje rok 1919. Należy pamiętać, że Wielka Wojna była dla społeczeństw europejskich gigantyczną traumą. Prócz milionów ofiar, jakie pochłonęła, oznaczała także definitywny kres dawnego świata i ustalonych społecznych hierarchii. Jeśli dodamy do tego rewolucję bolszewicką w Rosji i związaną z tym niepewność, otrzymamy obraz rzeczywistości, w której zniknięcie interpunkcji czy nawet składni przestaje być czymś nadzwyczajnym. Program futurystów, łącznie z postulatami zawartymi w tym dziełku, został wprawdzie przez nich sformułowany jeszcze przed wojną, świadczy to jednak tylko o tym, że – jak na awangardę przystało – odegrali rolę urządzenia sejsmograficznego, rejestrującego sygnały nadchodzącej katastrofy.

Nie chodziło im oczywiście wyłącznie o poezję czy nawet o sztukę w ogóle. Uważali, że ludzkość znajduje się na progu wielkiej przemiany, obejmującej wszystkie aspekty życia. Przemianę tę wiązali z rozwojem techniki, z jej przenikaniem do rozmaitych sfer ludzkiej egzystencji. Dlatego ich program był tyleż programem artystycznym co cywilizacyjnym. Znalazło się tam miejsce dla najróżniejszych postulatów. Głównym wrogiem był mieszczański sentymentalizm pod wszelkimi postaciami. Stąd odrzucenie „miłości” jako motywu literackiego, ale też ideału międzyludzkich relacji. Był w tym geście także spory ładunek mizoginii – w nowej epoce prędkości, która miała należeć do mężczyzn-zdobywców, futuryści postrzegali kobiety jako agentki starego porządku. Miłość i inne sentymenty odciągały od działania, spowalniały, przykuwały do miejsca. Z drugiej strony, przynajmniej w niektórych ich deklaracjach ten antyfeminizm równoważony był przez progresywne postulaty, takie jak żądanie prawa do rozwodów czy względne poparcie dla ruchu sufrażystek. Kobieta nie była skazana na rolę „reakcjonistki”, jaką uczyniło z niej konserwatywne wychowanie.

Mieszczanin miał zniknąć ze sceny i nie chodziło wyłącznie o jego umiłowanie stabilności, bezpieczeństwa i komfortu, które traciły rację bytu w świecie poruszającym się w rytm maszyn. Ostatecznie anihilacji miało ulec samo mieszczańskie „ja” – tak w poezji jak w społecznej rzeczywistości. Co miało je zastąpić? Futuryści odżegnywali się od kolektywizmu w duchu komunistycznym, poza tym jednak wahali się. Jak wiadomo, porwani falą nacjonalistycznego entuzjazmu flirtowali z włoskim faszyzmem. W ich tekstach coraz częściej zaczęło pojawiać się słowo „ojczyzna” oraz fantazje o odrodzeniu Imperium. W faszystach, z ich pochwałą walki i niebezpieczeństwa, widzieli  siłę wyrastającą z nowych uwarunkowań i zdolną do zapanowania nad nimi. Zarazem jednak w większości pozostawali wierni duchowi libertariańskiego, anarchistycznego wręcz indywidualizmu, co – obok innych różnic – sprawiło, że ich relacje z faszyzmem nie były jednoznaczne.

Nawet, jeśli program poetycki futurystów podzielił los większości programów awangardy, szersza diagnoza, jaką postawili zachodniej kulturze w momencie gwałtownych przemian, może być pouczająca także dziś. Więcej – dopiero teraz zdaje się nabierać aktualności. Z ich perspektywy świat nowoczesny, w którym człowiek, zarówno pracując, jak i odpoczywając, ma nieustannie do czynienia z urządzeniami technicznymi, i w którym życie nabiera coraz szybszego tempa, nieuchronnie prowadzi do swego rodzaju mutacji antropologicznej. Zmienia się psychofizyczna konstrukcja człowieka, który musi sprawnie poruszać się w środowisku nasyconym techniką, wśród coraz szybszych przepływów towarów czy informacji. Opadają z niego kolejne warstwy podmiotowości mieszczańskiej, wszystko co jest dodatkiem, ornamentem w stosunku do funkcji albo funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Jest to, jak pisał Marinetti, „człowiek zwielokrotniony”, zespolony z maszynami, dzięki nim potęgujący swoje moce. Bycie w awangardzie oznaczało wychodzenie naprzeciw tej przemianie, wypracowywanie języka, w którym znajdzie ona adekwatny wyraz.

Obecnie, w związku z rozwojem technologii cyfrowych i ich wpływem na ludzką psychikę i sferę emocjonalną, również stoimy w obliczu takiej mutacji. Stawka nie jest przy tym chyba  wyższa niż na początku ubiegłego wieku. Zamiast przekształcenia człowieka mamy do czynienia z przemianą, która człowieka jako takiego odstawia na boczny tor historii, a na jego miejscu stawia sztuczną inteligencję albo „internet rzeczy”. W tym świecie to sam człowiek byłby dodatkiem do maszyn i tworzonej przez nie sieci. Byłoby to zresztą także ironiczne spełnienie niektórych postulatów poezji futurystycznej. Interpunkcja może obowiązuje jeszcze w szkolnych wypracowaniach, ale w esemesach albo na Twitterze? Składnia? Wirtualny świat to ciągi zer i jedynek…   

◊◊◊

Digitalizację materiałów bibliotecznych w ramach projektu „Patrimonium – zabytki piśmiennictwa” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

◊◊◊