Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Krzysztof Karasek: być poetą


Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów polskich, współtwórca Nowej Fali – literackiego głosu pokolenia Marca’68, ale także tłumacz, eseista, redaktor i antologista – Krzysztof Karasek świętuje 19 lutego 85. urodziny.

Wydany w roku 1970 jego arkusz poetycki Godzina jastrzębi krytycy i historycy literatury zaliczają do fundamentalnych zbiorów inicjujących nurt Nowej Fali, która ogarnęła wszystkie najważniejsze ośrodki w Polsce, nie tylko Warszawę – od Krakowa do Poznania, od Łodzi do Wrocławia. Tomik ten okazał się tak ważny dla uformowania zarówno tego nurtu, jak i tej generacji, niczym Jednym tchem Stanisława Barańczaka, Akt urodzenia Ryszarda Krynickiego czy Przyszedłem zapytać o własne imię czasu, który wnoszę Jarosława Markiewicza.

W zbiorku znalazł się dwuczęściowy poemat Przy kiosku z piwem, który pod znacząco zmienionym tytułem, jako Rewolucjonista przy kiosku z piwem ukazał się w wydanym dwa lata później zbiorze Drozd i inne wiersze. Ów utwór zaczyna się dającym do myślenia pytaniem retorycznym: „Co ja tu robię, wśród tych ludzi, / wśród tego zgiełku”, które to pytanie przyświeca liryce Karaska do dzisiaj.

Nieprzypadkowo poemat został przez niego przedrukowany w dwu wydaniach tomiku Poezje (z lat 1974 i 1975), ale także w tomie Wiersze i poematy (z roku 1982), podsumowującym pierwszy okres twórczości tego autora. Czytając tę książkę, nie sposób nie zauważyć, że poeta uprawia różne formy wypowiedzi poetyckiej: od lapidarnego, skondensowanego w treści wiersza wolnego po rozbudowane poematy, nawiązujące do koncepcji tzw. poematu rozkwitającego Tadeusza Peipera, ale także do awangardowych poematów Zbigniewa Bieńkowskiego, jednego z najwyżej ocenianych przez Karaska twórców, któremu zresztą zadedykował prozę poetycką Przez otwory strzelnicze ust. Z jednej strony wiersze programowe, np. Sztuka poezji czy Dwie wersje tego samego wiersza, natomiast z drugiej – napisane z wielkim rozmachem poematy i cykle: Szczelina, Oiropa czy Deutsches requiem.

Krzysztof Karasek urodził się 19 lutego 1937 roku w Warszawie, lecz dzieciństwo i młodość spędził na Pomorzu, w Kwidzynie, do których to czasów po latach wrócił w poemacie Kwidzyn 1947–1953 ogłoszonym w zbiorze Prywatna historia ludzkości (1979).

Po zdaniu matury w Gdańsku wrócił do stolicy, gdzie podjął studia na Akademii Wychowania Fizycznego, a potem studia z zakresu filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Co ciekawe, w 1965 roku zadebiutował jako krytyk literacki, natomiast jako poeta rok później na łamach miesięcznika „Poezja”. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych regularnie publikował w miesięczniku „Twórczość”, w tygodniku „Kultura”, w „Nowym Medyku”; pracował też jako redaktor pism „Orientacje” oraz „Nowy Wyraz”. Wstąpił do Związku Literatów Polskich. W 1976 roku podjął pracę w Polskim Radiu. Tu kierował działem poezji Programu 2. Z czasem podjął współpracę z tygodnikiem „Literatura”, a po zmianie formuły na miesięcznik wszedł w skład zespołu redakcyjnego tego pisma i pracował tam razem ze swoimi przyjaciółmi po piórze: Krzysztofem Mętrakiem (krytykiem filmowym i literackim) oraz Jerzym Górzańskim (poetą i prozaikiem). Na łamach „Literatury” oprócz wierszy publikował także szkice o poezji, których część ukazała się w książce Poezja i jej sobowtór w 1986 roku. Znajdziemy w niej m.in. zapis kluczowej dla Nowej Fali, zgoła ezopowej dyskusji, która rozgorzała między Stanisławem Barańczakiem, Adamem Zagajewskim a Krzysztofem Karaskiem  na marginesie Czarodziejskiej góry Tomasza Manna.

Zanim jednak do tego doszło, Karasek wydał w stanie wojennym, w tzw. obiegu podziemnym  pod pseudonimem „Anonim”  tomik Sceny z Grottgera i inne wiersze, zaś w obiegu oficjalnym tom Trzy poematy. Do formuły poematu wrócił w 1987 roku w zbiorze Świerszcze.

A przecież nie można zapomnieć o jego powieści Wiosna i demony, wydanej w pamiętnym 1980 roku. Ta jedyna – dzisiaj nieco zapomniana – powieść w dorobku tego pisarza, zwracająca uwagę poprzez wyszukaną koncepcję tekstu w tekście, jak najlepiej świadczy o narracyjnym talencie tego autora. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się być ważnym, przenikliwym świadectwem życia w czasach PRL-u.

Poetycki rozkwit Karaska to przełom XX i XXI wieku. Ukazały się wtedy tomiki: Lekcja biologii, Poeta nie spóźnia się na poemat, Czerwone jabłuszko, Święty związek, a także trzy tomiki pod wspólnym tytułem Dziennik rozbitka. Wydana pod jedną okładką w 2012 roku całość Dziennika rozbitka to, na niespotykaną w literaturze polskiej skalę, przykład lirycznego diariusza, w którym możemy orientować się dzięki zamieszczanym pod poszczególnymi utworami datom. Książka ta to dowód intelektualnego i duchowego zmagania się z materią codzienności i powszedniości. Ponadto Dziennik rozbitka uzmysławia, jak długą drogę przeszedł poeta od młodzieńczego, studenckiego buntu wobec opresyjnej rzeczywistości Polski Ludowej, do filozoficznej, ale pełnej wewnętrznej pasji refleksji nad światem tu i teraz oraz światem jako takim.

Czytając lirykę Karaska, warto równocześnie sięgnąć do jego eseistyki. Już w roku 1993 pisarz ogłosił Autopsychografię, w której poddał analizie swoje, ale także swoich przyjaciół, zaangażowanie w Nową Falę, objaśnił sposób, w jaki odnalazł własny, jakże indywidualny i jakże charakterystyczny głos, a tym samym także styl. Poza tym ujawnił, z kim było mu, a z kim nie było po drodze, tak w życiu, jak i w literaturze

To zresztą znamienne, że Karasek nie uchylał się od komentowania swojej poezji. Wszak już Godzina jastrzębi została opatrzona odautorskim wstępem, ale także wspomniane Trzy poematy oraz Poezje wybrane, ogłoszone w 1986 roku w prestiżowej serii Biblioteka Poetów LSW.

Te programowe wypowiedzi składają się na  coś w rodzaju wyznania wiary w sens twórczości poetyckiej, w sens zarówno literackiej jak i  społecznej, politycznej aktywności, jak również  w sprawczą moc lirycznej metafory. Podpowiadając, gdzie czytelnik może znaleźć klucz do zrozumienia jego poezji, Karasek równocześnie uczy, jak czytać i  rozumieć poezję  innych autorów. W książce Pochwała nieobliczalności z 2012 roku, rekapitulującej jego dorobek eseistyczny, pisarz – oprócz rozpraw teoretycznych – pomieścił teksty m.in. o pisarstwie „starych poetów”: Jarosława Iwaszkiewicza i Adama Ważyka, ale także swoich rówieśników: Rafała Wojaczka i Edwarda Stachury, a ponadto o prozie Ireneusza Iredyńskiego.

Aby mieć wyobrażenie o całości literackich dokonań Krzysztofa Karaska, trzeba wziąć pod uwagę opracowane przez niego wybory wierszy poetów awangardowych: Tadeusza Peipera, Tytusa Czyżewskiego i Anatola Sterna, ale także przedstawiciela baroku, Daniela Naborowskiego. Do tego należy dorzucić tom poezji niemieckiego ekspresjonisty Gottfrieda Benna, nie tylko w wyborze, ale i w przekładach Karaska. Mało tego, w ostatniej dekadzie XX wieku był on redaktorem serii poetyckiej wydawnictwa „Przedświt”, w której ukazały się tomiki: Jerzego Górzańskiego,  Macieja Cisły, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. To właśnie w tej serii – podkreślmy: pod skrzydłami autora Musi umrzeć, co ma ożyć w pieśni – zadebiutowali Andrzej Sosnowski i Jarosław Mikołajewski.

Co najciekawsze, poeta nie zwalnia tempa.  W ostatnich latach ogłosił szeroko komentowane zbiory poetyckie Wiedza radosna oraz Przyszedł człowiek żeby chłostać morze i – zgodnie ze swoją strategią twórczą – poemat Baron Romero. Wstęp do przyszłej poezji.

Krzysztof Karasek należy do najbarwniejszych postaci w środowisku literackim Warszawy. Można go spotkać w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu i w Klubie Księgarza przy Rynku Starego Miasta, a także w kawiarni Czytelnika przy Wiejskiej. Cieszy się mirem wśród młodych poetów i krytyków, wszak jego twórczości zostały poświęcone specjalne numery „Nowej Okolicy Poetów” oraz „Toposu”. Ponadto cieszy się zaufaniem jako poeta, który nie poddał się żadnemu systemowi politycznemu, żadnej ideologii. Wyrazem tego może być – dla przykładu – ogłoszony w 2007 roku w wyborze Święty związek dokument z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej, z którego czarno na białym wynika, że już w roku 1979 peerelowska Służba Bezpieczeństwa nie była w stanie okiełznać jego buntowniczego charakteru.