Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Stanisław Przybyszewski, literacka legenda


Należy do wąskiego grona tych pisarzy, którzy pozostawili po sobie nie tylko książki, ale także legendę. Biograficzna legenda Stanisława Przybyszewskiego (1868–1927) – sztandarowego  przedstawiciela Młodej Polski – stała się przedmiotem badań zarówno literaturoznawców, jak i pisarzy następnych pokoleń. Dość wspomnieć prace takich naukowców, jak Kazimierz Wyka, Artur Hutnikiewicz czy Andrzej Z. Makowiecki, jak również  fascynującą eseistyczną opowieść Marii Kuncewiczowej Fantasia alla polacca.

Do tego pisarza mam szczególnie osobisty stosunek, bowiem dzieciństwo i młodość spędziłem w Kruszwicy na Kujawach, zaś biografię autora Synów ziemi spinają magiczną klamrą nazwy trzech wsi leżących nieopodal . Wszak Przybyszewski urodził się w Łojewie, zmarł w Jarontach w dworku Józefa Znanieckiego, zaś pochowany został na cmentarzu przy kościele Świętej Trójcy we wsi Góra. Na wystawionym ze społecznych składek w 1931 roku obelisku widnieje tablica, na której pisarz został określony mianem „Piewca Wielkopolski – Meteor Młodej Polski”.

Legenda Przybyszewskiego, którą współtworzył systematycznie przez całe swoje burzliwe życie, przysłoniła dość skutecznie jego twórczość literacką, zarówno powieściową i eseistyczną, jak i dramaturgiczną. O jego tekstach pamiętają dzisiaj głównie literaturoznawcy, nauczyciele języka polskiego oraz studenci polonistyki. Nie ulega jednak wątpliwości, że i teraz, gdy sława pisarza dawno już  przebrzmiała, lektura takich jego tekstów programowych, jak Na drogach duszy, Confiteor, Requiem aeternam czy Synagoga Szatana robi silne wrażenie.

Do historii polskiego piśmiennictwa na stałe wpisały się jego postulaty „sztuki dla sztuki” i „nagiej duszy”, a zwłaszcza radykalne konstatacje w rodzaju: „Dla ludu chleba potrzeba, nie sztuki, a jak będzie miał chleb, to sam sobie drogę znajdzie” lub „Sztuka nie ma żadnego celu, jest celem sama w sobie, jest absolutem, bo jest odbiciem absolutu – duszy”, a chyba przede wszystkim: „Na początku była chuć. Nic prócz niej, a wszystko w niej”.

Niewiele brakowało, a pisarz nigdy nie zapisałby się w  historii literatury polskiej. Jego ojciec, wiejski nauczyciel, zadbał o wykształcenie syna, który uczęszczał do gimnazjów w Toruniu i Wągrowcu. Przyszły pisarz znakomicie władał językiem niemieckim. Jego twórczość to klasyczny przykład tzw. bilingwizmu. W 1889 roku podjął studia w Berlinie.  Jednocześnie pracował jako redaktor „Gazety Robotniczej”, socjalistycznego dziennika polskiej emigracji, a także  publikował w redagowanym przez austriackiego poetę Karla Krausa artystycznym piśmie „Die Fackel”. W tym czasie stworzył wokół siebie intrygujący krąg artystyczny, w skład którego wchodzili m.in. poeta Richard Dehmel, malarz Edvard Munch oraz dramaturg August Strindberg. To on  jest autorem powtarzanego potem wielokrotnie komplementu „der geniale Pole” – „genialny Polak”, który wszedł na stałe zarówno do historii, jak i legendy. Większość swoich utworów Przybyszewski napisał najpierw po niemiecku, w tym Zur Psychologie des Indyviduums, którego bohaterami byli Fryderyk Chopin oraz Fryderyk Nietzsche, Satans Kinder czy Die Synagogue des Satans.

Był pod silnym wpływem filozofii Nietzschego i  Schopenhauera, fascynował się muzyką Chopina i poezją Słowackiego. Prowadził pełne skandali życie. Z Martą Foerder miał trójkę dzieci, których nie uznał. Wieloletnia towarzyszka jego życia będąc w ciąży z czwartym dzieckiem popełniła samobójstwo.

W roku 1893 ożenił się z Norweżką Dagny Juel, z którą przyjechał w 1898 roku do Krakowa.  Tu objął redakcję „Życia”, z którego uczynił główną trybunę literatury Młodej Polski. Nie sposób nie wspomnieć, że za stronę graficzną pisma odpowiadał Stanisław Wyspiański. Niebawem jego grafiki  znalazły się w wydawanych po polsku książkach Przybyszewskiego. Gdy lata później ukazał się album Dzieła malarskie Wyspiańskiego, Przybyszewski poprzedził go wymownym wstępem Exegi monumentum.

Szokował stylem życia mieszczański i konserwatywny Kraków, nadużywał alkoholu i prawdopodobnie także narkotyków,  jego śmiałe obyczajowo poglądy budziły oburzenie. Jak napisała Anna Nasiłowska w wydanej w 2019 roku Historii literatury polskiej: „Przybyszewski śmiało wprowadzał erotykę, seks uważał za siłę kosmiczną […] Eros to prasiła witalna, jedyna istota życia”. O jego szkicach, powieściach i dramatach pisały najtęższe krytycznoliterackie pióra epoki: Stanisław Brzozowski, Tadeusz Boy-Żeleński, Karol Irzykowski, Wincenty Lutosławski, Wilhelm Feldman. Cóż, Przybyszewski był niezwykle twórczy, ale i pracowity. Tworzył prozę poetycką, prozę zdarzeniową, jego sztuki były wystawiane zarówno przez teatry w Krakowie, jak i w Warszawie. Najważniejsze jego dzieła to: Synowie ziemi, Mocny człowiek, Homo sapiens, ponadto Śluby, Śnieg oraz Matka i Złote runo.

Po rozstaniu z Dagny, dzięki której zresztą poznał Henryka Ibsena oraz Knuta Hamsuna, Przybyszewski związał się z drugą żoną swojego przyjaciela Jana Kasprowicza – Jadwigą, z którą w 1905 roku wziął ślub. Rok później wyjechał z nią do Monachium, gdzie dalej tworzył. Po zakończeniu I wojny światowej wrócił do Polski. Publikował w ukazującym się w Poznaniu,  propagującym idee ekspresjonistyczne piśmie „Zdrój” (z którym związany był m.in. młody Jarosław Iwaszkiewicz), pracował w tym czasie w Dyrekcji Poczty w Poznaniu. Potem  przeniósł się do Gdańska, gdzie w latach 1920–1924 pracował w Dyrekcji Kolei Państwowych, a w 1924 roku przeprowadził się do Warszawy, bowiem został zatrudniony w kancelarii prezydenta  Stanisława Wojciechowskiego.

Do końca życia był niezwykle aktywny pisarsko. Wygłaszał odczyty, wydawał kolejne książki, które niestety nie wzbudzały już takich kontrowersji, o zainteresowaniu czytelniczym już nie mówiąc. Ale nie ulega wątpliwości, że nie pozwalał o sobie zapomnieć.

Pisząc w swoim fundamentalnym, dwutomowym studium Młoda Polska wielokrotnie o Przybyszewskim, Kazimierz Wyka zwrócił uwagę na zgoła romantyczne pojmowanie przez niego sztuki „ jako rewelatorki prawd najwyższych, umieszczanie jej ponad religią i filozofią. Przybyszewski wprawdzie wprost nie wypisuje tej romantycznej hierarchii, ale u podstawy jego pewności spoczywa przecież ta najwyższa, romantyczna miara artysty i sztuki”.

O ile większość utworów Przybyszewskiego jest obecnie,  dla przeciętnego czytelnika, dość trudna w odbiorze z uwagi  na patetyczny, by nie powiedzieć przesadnie egzaltowany styl, a także manierystyczny język, o tyle kilka jego książek wydaje się niezwykle atrakcyjnych z jak najbardziej współczesnej perspektywy. Myślę przede wszystkim o dziele poświęconym  osobowości i twórczości tak przez Przybyszewskiego wielbionego krajana, urodzonego we wsi Szymborze pod Inowrocławiem Jana Kasprowicza, Z gleby kujawskiej. Syn ziemi, a także książce  o sobie samym, napisanej pod koniec życia, pod znamiennym tytułem Moi współcześni. Wśród obcych.