Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Józef Czechowicz: od Arkadii do Apokalipsy


Był pierwszym z polskich pisarzy, których pochłonęła II wojna światowa. Zginął 9 września 1939 podczas bombardowania Lublina. Doszło do tego w kamienicy na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia z ulicą Kościuszki, nieopodal ulicy Kapucyńskiej, przy której przyszedł  na świat 15 marca 1903. Stało się tak, jak prorokował w wierszu żal, w zbiorze nuta człowiecza, wydanym tuż przed wybuchem wojny: „rozmnożony cudownie na wszystkich nas / będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie”.

Pochowany został, tak jak przewidywał na cmentarzu przy ulicy Lipowej, w miejscu, które wskazał swojemu przyjacielowi Wilamowi Horzycy podczas jego wizyty z żoną w Lublinie niespełna rok wcześniej. Pozostawił po sobie imponujący twórczy dorobek, nie tylko poetycki, ale także dramaturgiczny, prozatorski, translatorski i redaktorski, ale także fascynującą literacką legendę. W historii literatury polskiej zapisał się jako poeta profetyczny, poeta katastrofista, jeden z największych talentów literackich, jaki objawił się po poetach Skamandra i Awangardy Krakowskiej. Bliżej mu było do awangardy. Już w Inwokacji do debiutanckiego tomiku Kamień ogłoszonego w 1927 wyznawał w zgoła awangardowej poetyce: „Liczę 22 piętra / liczę 22 lata / jest nas dwudziestu dwóch”, a także: „Człowiek to transformator”.

Był już wtedy członkiem grupy Reflektor, którą współtworzył wraz z zapomnianymi dzisiaj poetami: Konradem Bielskim, Wacławem Gralewskim i Stanisławem Grędzińskim. Program artystyczny tej grupy wyłożył w wierszu We czterech, zamieszczonym we tomiku debiutanckim. Grupa ta, wraz z działającymi w Wilnie Żagarami Czesława Miłosza, Teodora Bujnickiego i Aleksandra Rymkiewicza, uważana jest przez literaturoznawców za tzw. drugą awangardę, która cywilizacyjnemu optymizmowi Awangardy Krakowskiej przeciwstawiła pesymizm, a z czasem wręcz katastrofizm.

W chwili debiutu miał już za sobą naukę w Seminarium Nauczycielskim, udział – jako ochotnik – w wojnie polsko-bolszewickiej, pracę nauczycielską w Brasławiu na Wileńszczyźnie, w Słobódce na Białorusi oraz we Włodzimierzu Wołyńskim, ukończył także Wyższy Kurs Nauczycielski w Lublinie. W 1926 podjął pracę w Szkole Specjalnej, w której do roku 1933 przeszedł wszystkie szczeble, od nauczyciela do kierownika. W międzyczasie studiował w Instytucie Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, gdzie poznał Wilama Horzycę, dzięki któremu w 1930 mógł wyjechać na stypendium Ministerstwa Oświaty i Wyznań Religijnych do Francji. W tym czasie pod wpływem poezji Guillaume’a Apollinaire’a przestał stosować w wierszach wielką literę i wszelkie znaki interpunkcyjne. Jego zbiór wydany z datą 1930 – podobnie jak następne – pisany był z małej litery dzień jak co dzień.

Jedną z ozdób tego tomu jest cykl wierszy prowincja noc. Nie ulega wątpliwości, że był Czechowicz poetą prowincji, co jednak nie znaczy, że był prowincjonalnym poetą. W swoich wierszach, w których krajobraz prowincji przedstawił jako pejzaż arkadyjski, zarówno nobilitował, jak i mitologizował prowincję. Ale też w tomie tym odezwały się traumatyczne wojenne wspomnienia, np. w utworze ja karabin, które przekształciły się w apokaliptyczne przeczucia i wizje. Liryka Józefa Czechowicza do końca miała rozgrywać się między Arkadią a Apokalipsą. Tym, co urzeka w tej poezji jest właśnie dualizm, antynomiczność.

Jak twierdzą we wspomnieniach jego przyjaciele, był nauczycielem z powołania, ale pociągało go dziennikarstwo. Redagował „Kurier Lubelski” i „Dziennik Lubelski”, współpracował z wydawanym w Warszawie czasopismem „Droga”, z czasem miał zostać kierownikiem literackim tego pisma. W roku 1932 nakładem „Drogi wydał zbiór wierszy ballada z tamtej strony, a w nim zamieścił wiersz pod popiołem, zaczynającym się dającym do myślenia dwuwersem: „wichrze popielny czyś po to wiał / by imię moje zetrzeć ze skał”.

Także następny zbiór wierszy zatytułowany w błyskawicy ukazał się nakładem „Drogi” w 1934. Od roku Czechowicz mieszkał w Warszawy, gdzie podjął pracę w wydziale wydawniczym Związku Nauczycielstwa Polskiego, redagował pisma dla dzieci młodszych i starszych „Płomyczek” oraz „Płomyk”, ale również specjalistyczny „Głos Nauczycielski”.

Wyprowadzając się do Warszawy, zostawiał w Lublinie młodopolską poetką Franciszką Arnsztajnową (1865-1942), tłumaczką Wellsa, Kiplinga i Somerseta Maughama. Wraz z nią w maju 1932 powołał Lubelski Związek Literatów, a w roku 1934 wspólnie podpisali zbiór wierszy Stare kamienie, ogłoszony przez Lubelskie Towarzystwo Przyjaciół Książki, a zawierający w wyłącznie utwory poświęcone temu miastu. Co ciekawe, tomik wytłoczono w 125 numerowanych egzemplarzach. Egzemplarz numer 1 znajduje się w zbiorach Biblioteki Narodowej.

We wstępie do tej książki, ksiądz Ludwik Zalewski (1878-1952), teolog, filozof i bibliofil napisał: „Józef Czechowicz, jeden z najwybitniejszych poetów współczesnych, jest w pełni biegu maratońskiego do mety przez siebie wytkniętej”.

Tego samego 1934 zorganizował Czechowicz Najazd Awangardy na Warszawę, podczas której poznał się z Czesławem Miłoszem. Przyszły Noblista w Traktacie poetyckim z 1956 poświęci mu dziewięciowersową strofę, w której czytamy: „Kochał co małe, zebrał sielski sen / Apokaliptycznej i bezbronnej ziemi. / Bądźcie mu dobre, wy, ptaki i drzewa. / Od czasu chrońcie grób Józka w Lublinie”. Nie sposób nie wspomnieć, że drugi egzemplarz wspomnianego wcześniej tomiku nuta człowiecza, znajdujący się w zbiorach BN, pochodzi z księgozbioru Czesława Miłosza.

Twórczość Czechowicza zbierała dobre recenzje, z rewerencją pisali o nim Stefan Napierski, Konstanty Ildefons Gałczyński Soraz Władysław Sebyła. Atakował go jednak – i to dość regularnie – Karol Wiktor Zawodziński, któremu nie podobało się nic, co było jakkolwiek awangardowe. W roku 1936 zmarła matka poety, on sam zaś po publikacji w zbiorze nic więcej homoerotycznego w wymowie cyklu hildur baldur i czas został oskarżony o niemoralny tryb życia.

W wyniku tych oskarżeń poeta stracił pracę w ZNP i musiał się wynieść z mieszkania służbowego przy ulicy Smulikowskiego. Borykał się z kłopotami materialnymi. Przez jakiś czas pracował jako sekretarz redakcji w „Pionie”, współpracował z miesięcznikiem „Zwierciadło”, dopiero w październiku 1938 znalazł stałą posadę w Polskim Radiu, na potrzeby którego napisał kilka sztuk i słuchowisk. W ostatnich latach przeżył kilka osobistych dramatów. W roku 1935 w koszarach w Szkole Podchorążych w Zambrowie popełnił samobójstwo jego przyjaciel Konstanty Mikiewicz.

W roku 1937 doprowadził do wydania jego Poezji w swoim opracowaniu i opatrzonych stosownym posłowiem, a raczej Słowem. W tym samym roku w Otwocku zmarł drugi z jego przyjaciół malarz Jan Wydra.

Ostatnie lata przed wybuchem wojny były dla Józefa Czechowicza bardzo pracowite i twórcze. Napisał kilka szkiców programowych, takich jak: Poezja godna epoki oraz Wyobraźnia stwarzająca. W roku 1939 oprócz nuty człowieczej staraniem Spółdzielni Dziennikarskiej w Warszawie wydał m.in. Poezje i Grażynę Adama Mickiewicza, poprzedzone wstępami i opatrzone ułatwiającymi lekturę przypisami.

Pozostawił po sobie wspaniałą poezję, której fundamentalny szkic ogłoszony zaraz po wojnie na łamach „Kameny” poświecił Kazimierz Wyka. Ponadto jego twórczość znalazła godnych interpretatorów w osobach: Juliana Krzyżanowskiego, Juliana Przybosia, Jana Śpiewaka i Seweryna Pollaka, a także Zbigniewa Herberta. Tadeusz Różewicz w 1967 wydał jego Wiersze wybrane, poprzedzone wstępem Z umarłych rąk Czechowicza.

W 1968 w Lublinie powstało Muzeum Literackie im. Józefa Czechowicza, rok później nieopodal miejsca w którym zginął odsłonięto jego pomnik dłuta Tadeusza Skwarczyńskiego. W 1975 Wydawnictwo Lubelskie opublikowało bibliofilski tom prowincja noc, w którym znalazły się faksymile jego rękopisów, drzeworyty z lat 20. i 30, a także cudem ocalała z wojennej pożogi fotografia Jana Samuela Miklaszewskiego przedstawiająca poetę podczas pobytu w Kazimierzu nad Wisłą.

Jego poetyckie słowo weszło do kultury popularnej. Piosenki z jego tekstami śpiewali Marek Grechuta i Grzegorz Turnau, a także rockowa grupa Armia. Płytę z utworami skomponowanymi do jego wierszy w roku 2012 wydał jazzowy pianista Włodek Pawlik. Pamięć o poecie oprócz muzeum jego imienia kultywuje także Ośrodek Brama Grodzka – Teatr NN w Lublinie, którego nakładem w roku ubiegłym ukazał się napisany przez Tomasza Pietrasiewicza bogato ilustrowany przewodnik Poemat o mieście Lublinie Józefa Czechowicza.

◊◊◊

Artykuł powstał w ramach realizacji przez Bibliotekę Narodową projektu „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020 oraz budżetu państwa.

◊◊◊

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.