Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

W 1444 roku ktoś z klasztoru kanoników regularnych w Kraśniku zapisał między łacińskimi kazaniami tekst i melodię pieśni o Zwiastowaniu. Utwór zaczyna się od słów Radości wam powiedam…, a jego nieznany autor w początkowych strofach, dosyć swobodnie podpierając się słowami proroka Izajasza (9,5-6), posłużył się jedną z najważniejszych zwierzęcych alegorii chrześcijaństwa:

Izaijasz, prorok nasz,
Uczynił nam barzo w czas,
Wzjawiɫ nam wielką radość,
Rzekąc: „Przydzie niebie<s>ki gość.

Narodzi sie z dziewice
Na człowiecze oblicze,
Będzie w niem <wierne> bostwo,
Wykupi z nędze ubostwo.

Zbawi-ć nas naszej nędze
Nie za ziemskie pieniądze,
Ale swą krwią niewinną
Wybawi duszę winną.

On jest wierny pelikan,
Wykupi dusze z mąk sam,
Da swe serce rozkrawić,
Ch<c>ąc gr<z>eszną duszę wybawić.

Pieśń Radości wam powiedam… w rękopisie BN 8040 III, p. 618.
Słowa „On jest wierny pelikan” z pieśni Radości wam powiedam…

Każdy choć minimalnie obeznany z ikonografią od razu będzie wiedział, że ów „wierny pelikan” to nie wodny ptak wyposażony w charakterystyczny skórny worek pod dziobem, tylko jedno z symbolicznych zwierząt, które zasiedliły eschatologiczne taksony w późnej starożytności, gdy naukowa wiedza zetknęła się z koniecznością religijnej egzegezy.
U najważniejszego antycznego zoologa, Pliniusza Starszego, pelikan (onocrotalus) zasłużył jedynie na niepochlebną wzmiankę w Historii naturalnej. Według tego uniwersalnego kompendium dziób ptaka stanowi „rodzaj drugiego brzucha” („alterius uteri genus”), który sprawia, że zwierzę wykazuje się niespotykaną żarłocznością. Podobnie pisze zresztą Klaudiusz Elian oraz inne ówczesne autorytety i próżno u nich szukać jakiejkolwiek wzmianki o „rozkrwawianiu serca”.

Sytuację zmienił Fizjolog – wczesnochrześcijański tekst, który stanowił podstawę większości średniowiecznych bestiariuszy. W tym zbiorze (czy wręcz „atlasie zwierząt”) przypisywano poszczególnym stworzeniom specyficzne właściwości i zachowania, ściśle związane z religijną symboliką oraz moralizatorstwem. Pelikan według Fizjologa nie jest już łakomym ptaszyskiem, tylko prorodzinnym gniazdownikiem. Jego pisklęta jednak giną – wedle jednej redakcji zatrute jadem węża, według innej zabite przez samych rodziców za krnąbrność.

Historia o pelikanie, Bestiariusz, Anglia ok. 1200 (Aberdeen University Library, MS 24, fol. 35r).

Ptaki opłakują martwe młode przez trzy dni, po czym matka rani swój bok, a spływająca krew ożywia jej potomstwo. W wersji z wężem pelikan wzlatywał wysoko i poprzez obłoki skrapiał pisklęta swoją krwią. Pelikan był oczywistym symbolem chrystologicznym, historia zawierała wszystkie niezbędne ku temu elementy: pisklęta martwe przez trzy dni, ranę w boku, odkupicielską krew i zmartwychwstanie – bez wątpienia więc o tego właśnie ptaka chodziło w tekście Radości wam powiedam

Pelikan ożywiający młode, po bokach miniatury napis „Mors pellychani est passio Iesu Christi” – „śmierć pelikana to męka Jezusa Chrystusa”. Bestiariusz, Thérouanne ok. 1270 (LA, J. Paul Getty Museum, MS. Ludwig XV 3, fol. 17r).

Historia o pelikanie ożywiającym pisklęta własną krwią trwała nie tylko dzięki Fizjologowi, ale także Etymologiom Izydora z Sewilli. To encyklopedyczne dzieło powstało u schyłku czasów patrystycznych i zebrało fragmenty starożytnej wiedzy, by przez następnych kilka stuleci stanowić jedno z niepodważalnych źródeł informacji. Izydor zwięźle powtarza informację z Fizjologa, ale nie dokłada do niej żadnej teologicznej interpretacji. Co więcej, zdaje się nawet mieć lekkie wątpliwości co do takiego zachowania ptaków, bo dodaje „o ile jest to prawda” („si verum sit”). Dzieło Izydora było poważane i kopiowane przez całe średniowiecze, dlatego przetrwało w wielu rękopisach. Wzmiankę o pelikanie można przeczytać m.in. w jednej kopii z XII (BN BOZ 23) i dwóch z XIV wieku (BOZ 24 i BOZ 6).

Izydor z Sewilli o pelikanie w kopii Etymologii z XIV w. (BN BOZ 6, fol. 101r).

Przez stulecia legenda o pelikanie w zasadzie nikomu nie przeszkadzała, a ptak rozdzierający własną pierś pojawiał się w ikonografii i tekstach. Nie trzeba być jednak bacznym przyrodnikiem, by zauważyć, że coś tu nie gra. Prawdziwe pelikany nie wskrzeszają przecież potomstwa krwią, tylko zachowują się raczej jak ptasi łakomcy Pliniusza. Tę nieprawidłowość odnotowują prace renesansowych przyrodników, u których symboliczny pelikan wywoływał spory dyskomfort intelektualny. Pierre Belon w L’Histoire de la nature des oyseaux wydanej w 1555 roku przedstawił nie tylko opis pelikana, ale także zebrał materiały na jego temat (w tym objaśnienie nazwy onocrotalus – z greki ὄνος + κρόταλον, więc „ptak ryczący jak osioł”), a do tego umieścił całkiem wiarygodną rycinę.

Pelikan z pracy Pierre’a Belona (1555).

Onocrotalus pojawia się też u Konrada Gesnera, tu pelikania tożsamość tego ptaka nie budzi już żadnych wątpliwości. Jednak szwajcarski humanista utrudnił nieco sprawę: w rozdziale De pelecano zakwestionował legendę o wskrzeszaniu młodych, uznając ponadto, że pod nazwą „pelikan” kryje się… warzęcha.

Warzęcha czyli „pelikan” Gesnera, Historiae animalium, lib. III qui est de avium natura… (1585).

Za to boloński arcyerudyta Ulisses Aldrovandi w swojej Ornitologii pokusił się o zestawienie dwóch pelikanów: rozdzierającego pierś „pelikana malarzy i prostaczków” („pelicanus pictorum et vulgi”) oraz jak najbardziej przekonującej pary onocrotalusów.

Ulisse Aldrovandi, Ornithologiae tomvs tertivs et vltimvs… (1613).
„Pelicanus pictorum et vulgi”.

Sprawę postanowił uprościć niesamowity jezuita Athanasius Kircher – żywa barokowa Wikipedia, człowiek, który wiedział wszystko (choć jego wiedza nieczęsto pokrywała się z rzeczywistością). W Arca Noë poszedł tropem Gesnera i uznał pelikana za warzęchę. Co więcej, za jego siedlisko uznał lasy Polski i Litwy („audio tamen in sylvis Poloniae et Lituaniae subinde reperiri”), a wywód zakończył stwierdzeniem, że „co o pelikanie zmyślają poeci i malarze, wkładamy między bajki” („quae vero de pelicano poetae, pictoresque fingunt, fabulis adnumeramus”).

Athanasius Kircher, Arca Noë (1675).

Nikt inny nie ujął całości tego materiału piękniej niż proboszcz z Firlejowa. W Nowych Atenach Benedykt Chmielowski odnosi się z szacunkiem do wszystkich świętych i czcigodnych autorów – ważna jest dla niego zarówno „malarska inwencyja, symbolistów imaginacja, kaznodziejów energia”, jak i „codzienna eksperyjencja” przyrodników.

Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny (1745).

Na samym wstępie uczony pleban pisze: „Napatrzy się nie jeden ponad figury, albo Męki Pańskiej wyobrażeniem ptaka pelikana, który pyskiem własne szarpiąc serce, karmi dzieci”. Wskazuje w tym miejscu, gdzie ludzie najczęściej stykali się z wizerunkiem pelikana. Od średniowiecza przedstawienie ptaka rozdzierającego bok umieszczano w scenach Ukrzyżowania, na zwieńczeniach krucyfiksów lub w miejscu titulusa. Jedno z takich przedstawień znajdujemy w nadreńskim mszale z przełomu XIII i XIV wieku pochodzącym z Biblioteki Książąt Czartoryskich (1552 IV Rkps).

Ukrzyżowanie. Missale, Nadrenia ok. 1300 (Biblioteka Książąt Czartoryskich – Muzeum Narodowe w Krakowie, 1552 IV Rkps, fol. 66v).

Miniatura jest nietypowa: Jezus został ukrzyżowany na Drzewie Życia, jego postać jest nienaturalnie upozowana, a rany przerysowane. Jest to zbieżne z ówczesnymi mistycznymi przedstawieniami pasyjnymi, choć nie otacza go szereg postaci alegorycznych, tylko Maria z mieczem boleści w sercu oraz św. Jan. Uwagę od razu zwraca wykraczające poza bordiurę gniazdo pelikana na wierzchołku drzewa: ptak rozrywa pierś i krwią ożywia młode.

Pelikan ożywiające młode na wierzchołku Drzewa Życia.

Jednak na miniaturze widnieje zdecydowanie więcej niż jedno zwierzę. Na samym dole, u podstawy krzyża bądź w korzeniach drzewa – tam, gdzie spodziewalibyśmy się czaszki Adama lub (w bardziej mistycznej wersji) śpiącego Jessego, widać czarną jamę i jej mieszkańców.

Legowisko lwów pod Ukrzyżowanym.

Okazuje się, że pod ukrzyżowanym Chrystusem zamieszkała rodzina lwów. Dorosły lew osłania swoim cielskiem trzy lwiątka, a przy jego pysku, w nieco komiksowym stylu, domalowano kreski – tak jakby właśnie ryczał.

Izydor z Sewilli o lwiątkach. Kopia Etymologii z XII w. (BN, BOZ 23, fol. 18r).

W istocie – lew ryczy, a wyjaśnienie tej sceny znajdujemy znów w Fizjologu oraz Etymologiach Izydora (BOZ 23, BOZ 24, BOZ 6). Otóż brzemienna lwica wydaje na świat martwe potomstwo. Dopiero po trzech dniach przybywa lew i swoim rykiem ożywia martwe lwiątka. Historia ta, podobnie jak pelikan stanowiąca chrystologiczną alegorię śmierci i zmartwychwstania, była bardzo popularna w średniowieczu i zawierał ją każdy bestiariusz.

Lwy i martwe lwiątko, miniatura z bestiariusza, Thérouanne ca. 1270 (LA, J. Paul Getty Museum, MS. Ludwig XV 3, fol. 68r).

Zarówno pieśń Radości wam powiedam…, jak i nadreńska miniatura doskonale pokazują, jak późnoantyczne zwierzęce alegorie funkcjonowały w średniowieczu. Długie trwanie pelikana rozkrwawiającego bok, nad którego istnieniem całkowicie poważnie zastanawiano się jeszcze w XVIII wieku, jest świadectwem płynnej granicy między – jak ująłby to proboszcz Chmielowski – naukową „eksperyjencją” a „imaginacją symbolistów”.

◊◊◊

Pieśni Radości wam powiedam… będzie można wysłuchać w wykonaniu Adama Struga i Monodii polskiej na koncercie Carmen patrium 14 lipca w Pałacu Rzeczypospolitej. Koncert zainauguruje projekt „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej”.

◊◊◊

Artykuł powstał w ramach realizacji przez Bibliotekę Narodową projektu „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020 oraz budżetu państwa.

◊◊◊

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.