Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

In nova fert animus mutatas dicere formas/ corpora; di, coeptis (nam vos mutastis et illas)
„Przemiany pragnę śpiewać ciał w odmienne ciała. / Bogi! Wasza wszechmocność tych zmian dokonała”
Owidiusz, Przemiany (tł. Brunon Kiciński)

Adonis, Crocus, Cupressus, Daphne, Hyacinthus, Narcissus, Smilax. Czy to fragment indeksu do mitologii greckiej? Latynista zauważy jednak pewne oboczności, jak Cupressus zamiast Cyparissus, wskazujące na to, że nie jest to lista greckich bohaterów, ale spis roślin. Ich polskie nazwy to: miłek, szafran (krokus), cyprys, wawrzynek, hiacynt, narcyz i kolcorośl. Jak widzimy, w kilku polskich nazwach przetrwał ich grecki rodowód. Imiona bogów i bogiń nosi wiele gatunków roślin, zwykle jednak nie mają one starożytnego rodowodu, a są jedynie fantazją nowożytnych badaczy. W tym wypadku jednak nazwy te mają antyczne pochodzenie i oddają historie mitologicznych metamorfoz.
Krokos, na przykład, nieszczęśliwie zakochany w nimfie Smilaks, został zamieniony w kwiat szafranu, a obiekt jego westchnień – w kolczaste pnącze. Narcyz, gardzący wedle jednej wersji miłością nimfy Echo, a podług innej młodzieńcem o imieniu Amejnias, ukarany został tym, że zakochał się we własnym odbiciu, a po śmierci przemienił się w biały kwiat. Kwiaty wyrosły także z krwi śmiertelnie zranionego przez dzika Adonisa, ofiary kłótni zakochanych w nim, zazdrosnych bogiń.

Krokus z zielnika Georga Andreasa Helwinga 1695-1705.
Krokus z zielnika Georga Andreasa Helwinga 1695-1705.

Chloris i Zefir

Jak podaje Owidiusz w Kalendarzu (Fasti), ludzkie cierpienie przemieniała w barwne rośliny grecka bogini Chloris, czyli rzymska Flora – patronka wiosny, kwiatów i świeżej zieleni. Współcześnie jako florę określa się ogół gatunków roślin występujących na danym terenie. W ujęciu mitologicznym flora jest tworem Flory. Gdy bogini mówi, z jej ust wydobywają się kwiaty. Władzę nad nimi dał jej mąż, Zefir, bóg zachodniego, a zatem ciepłego i wilgotnego, wiatru.

Boginię Chloris wziął za patronkę swojego zielnika Georg Andreas Helwing (1666-1748), luterański pastor z Węgorzewa, ale także znany lekarz i przyrodnik. Studentowi królewieckiej Albertyny oraz uniwersytetów w Wittenberdze, Lipsku i Jenie zapewne nieobce były dzieła Owidiusza. Nie możemy rzecz jasna podejrzewać protestanckiego duchownego o pogaństwo. Jego Chloris prussica była personifikacją bogactwa roślin w Prusach, które węgorzewski pastor badał oraz pomnażał poprzez uprawę egzotycznych gatunków. Świadectwem jego wysiłków jest właśnie dwutomowy zielnik zachowany w zbiorach Biblioteki Narodowej. Na początku każdego z tomów znajdziemy akwarelę przedstawiającą Chloris – asystującą botanikowi w tomie I lub strofującą ogrodniczkę za nienależyte wykorzystanie roślin w tomie II.

„Heliades in arbores“ z zielnika Georga Andreasa Helwinga.
„Heliades in arbores” z zielnika Georga Andreasa Helwinga.

Oprawione w skórę okładki zielnika ilustrują przemiany ludzi w rośliny. Umykająca Apollinowi nimfa Dafne zamienia się w drzewo wawrzynu. Na kolejnej ilustracji Apollo pochyla się nad umierającym Hiacyntem, z którego rany wyrasta niebieski kwiat hiacyntu. Bolejący nad przypadkowo zabitym oswojonym jeleniem, piękny młodzieniec Cyparis przemienia się w drzewo cyprysowe. Na ostatniej ilustracji siostry Heliosa opłakujące śmierć brata zostają zamienione w strzeliste topole. Przemiany te, przedstawione w barokowej kolorystyce i przepychu, wyglądają słodko i niewinnie, podczas gdy były to historie pełne gwałtu, niesprawiedliwości i okrucieństwa, w których złoczyńcami byli bogowie.

Zacznijmy od smutnej historii Chloris, opisanej przez Owidiusza w Fasti. Jak już wspomnieliśmy, jej mężem był Zefir, bóg zachodniego wiatru. Nie było to jednak małżeństwo dobrowolne: Zefir posiadł Chloris gwałtem. Jak pisze Owidiusz, bóg „wynagrodził” później swój niecny uczynek żeniąc się z ofiarą. Ot, pokrętna moralność. Skoro był ślub, to reputacja panny uratowana, a ona sama powinna się cieszyć, że złapała takiego męża! Jej ból, upokorzenie, a także odraza do męża-gwałciciela nie mają znaczenia. Ma być szczęśliwa – i według Owidiusza czuje się szczęśliwa. Mąż urządził jej piękny ogród, w którym Chloris hoduje kwiaty, a Zefir dalej hula po świecie, angażując się w kolejne miłostki.

Jednak tylko Owidiusz wspomina o zamęściu Chloris, inne źródła podają bowiem, że żoną Zefira była Iris, bogini tęczy i posłanka bogów. Zefir jest czarnym charakterem także w opowieści o Hiacyncie, choć inne wersje mitu twierdzą, że był to brat Zefira, Boreasz, patron gwałtownego wiatru północnego. Cóż, obaj byli siebie warci. Podobnie jak Zefir, Boreasz zdobył żonę gwałtem.

„Hyacinthum in florem” z zielnika Georga Andreasa Helwinga.
„Hyacinthum in florem” z zielnika Georga Andreasa Helwinga.

Apollo i Hiacynt

Historię Hiacynta znamy z kilku źródeł starożytnych, które różnią się w szczegółach, a czasem odmiennie opisują dramatis personae. Hiacynt był synem króla Sparty (lub króla tesalijskiej Magnezji), młodzieńcem niezwykłej piękności. Jego chłopięca uroda zachwycała wielu, w tym trzech mężczyzn – jednego śmiertelnika i dwóch bogów. Starożytni nie podają dokładnego wieku Hiacynta, ale z opisów można się domyślić, że wszedł dopiero w wiek dojrzewania: zamiast zarostu, który mu się jeszcze nie sypnął, miał na twarzy jedynie delikatny meszek. Mamy tu zatem do czynienia jeśli nie z pedofilią, to przynajmniej z efebofilią. Filostrat III opisując grecki obraz ilustrujący spotkanie Hiacynta i Apolla, przedstawia Hiacynta jako młodzieńca wspierającego się na włóczni, a zatem szkolącego się już w rzemiośle wojskowym. Pisze także o możliwości nauki, którą kusi Hiacynta bóg, odpowiadającej ówczesnej edukacji na poziomie średnim. Sugeruje to, że Hiacynt był już nastolatkiem.

Większość źródeł antycznych, w tym Owidiusz, wymienia dwóch konkurentów o serce Hiacynta: Apolla i Zefira. Jedynie Apollodor z Aten (a w zasadzie Pseudo-Apollodor) wspomina, że w Hiacyncie (tesalijskim) kochał się także Thamyris. Był on pierwszym mężczyzną, który kochał się w innym mężczyźnie. Ten śpiewak i poeta należał do najzdolniejszych uczniów nieszczęsnego Linusa, pierwszej ofiary przemocy szkolnej. (Jego uczeń Herakles niezbyt przykładał się do lekcji muzyki; skarcony przez nauczyciela laską, brutalnie zatłukł go lirą lub stołkiem – jak podaje ikonografia.) Thamyris był obdarzony niezwykle pięknym głosem oraz talentem do tworzenia melodii. Według Pliniusza Starszego, był on twórcą muzycznej skali doryckiej. Zadufany w sobie, wyzwał Muzy na pojedynek, jako wygranej żądając ręki jednej z nich. Muzy zemściły się srodze: oślepiły go, a potem odebrały mu głos, zdolności poetyckie i umiejętność grania na lirze. Można domniemywać, że pewną rolę mógł w tym odegrać zazdrosny (być może o samego Hiacynta) Apollo. Jak pokazuje bowiem przykład muzycznego pojedynku Apolla z Marsjaszem, Muzy były bogu całkowicie oddane i nie zawahały się przyznać mu niezasłużonego zwycięstwa. Warto przypomnieć, że bóg piękna i miłości obdarł pokonanego współzawodnika żywcem ze skóry. Urażeni artyści potrafią być mściwi – tym bardziej, im większa jest różnica między ich arti ego.

Apollo i Marsjasz, rycina z Les Metamorphoses d’Ovide, osiemnastowiecznego francuskiego przekładu Przemian Owidiusza, A Amsterdam; et a Leipzig : chez Arkstėe et Merkus, 1764.
Apollo i Marsjasz, rycina z Les Metamorphoses d’Ovide, osiemnastowiecznego francuskiego przekładu Przemian Owidiusza, A Amsterdam; et a Leipzig : chez Arkstėe et Merkus, 1764.

W rywalizacji bogów o serce Hiacynta większe szanse niż Zefir miał Apollo, ponieważ mógł zaofiarować młodzieńcowi naukę i wychowanie, a także wysoki status społeczny. Jednak zazdrosny Zefir zemścił się okrutnie. Kiedy Apollo i Hiacynt ćwiczyli rzut dyskiem, Zefir zmienił jego lot tak, że dysk uderzył chłopca w głowę. Pomimo swoich umiejętności Apollo nie zdołał uratować kochanka. Przemienił zatem krew sączącą się z rany umierającego w piękny kwiat. W kwiecie tym zawarł także lament po śmierci ukochanego – żałosny jęk „ai”. Tak oto powstał hiacynt.

Czy mitologiczny hiacynt odpowiada roślinie współcześnie nazywanej imieniem greckiego bohatera? Analiza antycznych źródeł nasuwa poważne wątpliwości. Nie możemy zapominać, że historie mitologiczne służyły wyjaśnianiu cech roślin albo zjawisk fenologicznych, czyli odnoszących się do biologicznych pór roku. Czerwone zawilce wieńcowe i jaskry azjatyckie pojawiające się łanami na zboczach wzgórz Syrii i Palestyny to krew Adonisa albo Attysa, odradzających się wiosną. Wysmukłe cyprysy i topole przyginane wiatrem kojarzyły się z żałobnym lamentem. Natomiast kwiat hiacyntu nie kojarzy się w żaden sposób z krwią czy śmiercią. Interesującej w tym względzie wskazówki dostarcza Flawiusz Filostrat, który opisując fresk przedstawiający Hiacynta nadmienia, że młodzieniec miał włosy hiacyntowe, a krew zabarwiła je na kolor szkarłatny. Dzikie hiacynty mają kolor niebieski, a zatem to nie o nich mowa. Pewną wskazówką co do koloru oryginalnego hiacyntu są jubilerskie hiacynty – kamienie półszlachetne o barwie pomarańczowej lub czerwonej.

Irysy z zielnika Georga Andreasa Helwinga.
Irysy z zielnika Georga Andreasa Helwinga.

Kwiatami barwą i kształtem kojarzącymi się z opowieścią o Hiacyncie są kosaćce, a przede wszystkim kosaciec attycki, po łacinie Iris attica. Ten piękny irys występuje w wielu formach barwnych, w tym o kremowych lub złocistych kwiatach, w części bordowo nabiegłych. Kwiat irysa ma sześć płatków – trzy są łukowato wygięte i skierowane ku górze, stykając się na szczycie, trzy zaś odgięte są do dołu. I to właśnie te odgięte do dołu płatki, przypominające spływające z głowy Hiacynta loki koloru blond (lub rude), są nabiegłe czerwienią, tak jakby były splamione krwią wypływającą z rany. Jeśli popatrzymy na kwiat z boku, zauważymy, że jego zarys przypomina grecką literę alfa – wygięte ku górze płatki tworzą brzuszek, a dwa odchylone płatki to ogonki litery. Trzeci dolny płatek to wpisana w A litera I, tworząc lamentacyjny okrzyk Apolla po stracie ukochanego („αἴ”). Dziś kosaciec nosi imię innej mitologicznej postaci: Iris, czyli  – według większości antycznych przekazów – żony Zefira.

Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią : to iest Opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, skutkow y moc zioł wszelakich, Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.
Szymon Syreński, Zielnik herbarzem z ięzyka łacinskiego zowią : to iest Opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, skutkow y moc zioł wszelakich, Cracoviae : (w Drukarni Bazylego Skalskiego, III) 1613.

Mit Apolla i Hiacynta przedstawiany był w sztuce zwykle jako naznaczony piętnem albo chorobliwego i występnego pożądania – jeśli interpretujemy go jako pedofilię – albo zakazanej miłości między mężczyznami. Sielski obrazek Aleksandra Iwanowa, znajdujący się obecnie w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, nie pozostawia niedomówień co do wieku Hiacynta i innej ofiary Apolla, Cyparisa. Ponieważ przedstawia ich jako dzieci, bywa interpretowany jako wyraz ukrytej pedofilii Iwanowa. Dystans wprowadzony przez kontekst antyczny czyni z tej ilustracji seksualnego wykorzystania dzieci niemalże idyllę.

Zapatrzeni dziś w starożytną Grecję jako źródło cywilizacji zachodniej często zapominamy, że była to kultura pełna okrucieństwa i przemocy. Kiedy przeczytamy prawdziwy opis spartańskiego wychowania, włos się jeży na głowie. Już po urodzeniu dokonywano selekcji, słabsze lub kalekie dzieci porzucano w górach Tajgetu. W wieku siedmiu lat chłopcy rozpoczynali etap agoge – bezwzględnego wychowania, w którym przemoc, kradzież, gwałt, a nawet morderstwa były na porządku dziennym. Nie wszyscy przeżywali. Ci, którzy przetrwali, stawali się maszynami do zabijania. Gloryfikowana niekiedy Sparta, ojczyzna Hiacynta, była jednym z najbardziej okrutnych totalitarnych reżimów w dziejach ludzkości.

Pełnej cenzury mitu dokonał Rufinus Widl, autor libretta młodzieńczej opery Wolfganga Amadeusza Mozarta Apollo et Hyacinthus. Usunął homoerotyczny trójkąt, a obiektem miłości Apolla i Zefira uczynił Melię, siostrę Hiacynta. W operze Mozarta Zefir doprowadza do śmierci Hiacynta, aby poróżnić zakochanych Apolla i Melię. Jednak przed śmiercią Hiacynt demaskuje prawdziwego zabójcę; całość wieńczy ślub boga i śmiertelniczki. Niezbyt to zgodne z mitem, jako że Hiacynt nie miał siostry Melii. W mitologii Melia była nimfą morską, Okeanidą, którą Apollo uprowadził do Teb. Brat Melii, Kaanthos, wyruszył na jej poszukiwania, a kiedy zorientował się, że jest we władzy Apolla, podłożył ogień pod Ismenium, świętą grotę boga. Za tę zniewagę Apollo poraził go strzałą. Widać więc, że za miłostki bogów często płacili życiem ich oblubieńcy lub najbliżsi ich ukochanych. „Wybrańcy bogów umierają młodo,” jak to celnie podsumował rzymski komediopisarz Plaut.

Cyparis i Apollo, drzeworyt z szesnastowiecznego wydania Przemian, P. Ouidii Metamorphosis…, Impressum Venetiis : per Ioannem Thacuinum de Tridino, 1513.

Apollo i Cyparis

Historię Cyparisa (Kyparissosa) i Apolla znamy głównie w wersji przekazanej przez Owidiusza w Przemianach. Cyparis pochodził z wyspy Keos. Jego ulubionym towarzyszem leśnych wędrówek był oswojony jeleń (najpewniej jednak był to daniel: Owidiusz pisze, że rogi miał tak okazałe, iż ocieniały jego głowę, a to właśnie rogi daniela, a nie jelenia szlachetnego, mają płaskie łopaty mogące dawać cień). Owidiusz opisuje go jako zwierzę cudowne, czczone przez miejscowe nimfy. Rogi miał złote, szyję zdobił naszyjnik wysadzany kamieniami szlachetnymi, z uszu zwieszały się perłowe zausznice. Nie bał się ludzi i chętnie podstawiał kark do głaskania. Kiedy pewnego razu odpoczywał w gorące południe w cieniu drzew, został przypadkowo trafiony oszczepem przez Cyparisa. Żal młodzieńca po stracie ukochanego zwierzęcia nie dał się ukoić. Apollo próbował go pocieszyć, ale nadaremnie. Wyczerpany płaczem Cyparis zmienił się w drzewo cyprysowe, będące symbolem żałoby. Apollo opłakał kochanka i prędko pocieszył się w innych ramionach; przynajmniej w tym micie wydaje się, że Apollo nie jest niczemu winien.

„Cyparissus puer in arborem”, z zielnika Georga Andreasa Helwinga.
„Cyparissus puer in arborem”, z zielnika Georga Andreasa Helwinga.

Apollo i Dafne

Temat Apolla i Dafne był wielokrotnie podejmowany w sztuce i zaowocował prawdziwymi arcydziełami, na przykład rzeźbą Berniniego, jednym z najbardziej dramatycznych ujęć tej historii. Bernini ukazuje moment, w którym bóg dogania uciekającą nimfę i kładzie jedną dłoń na jej kibici. Dafne jest śmiertelnie przerażona, słychać niemalże, jak z jej ust wydobywa się krzyk. Twarz Apolla wyraża zachwyt i pewność, że zdobycz mu się nie wyśliźnie. W tym samym momencie jednak ciało nimfy zaczyna pokrywać się korą, a z rozcapierzonych palców wyrastają liście. Ofierze udaje się umknąć prześladowcy i uniknąć gwałtu, ale płaci za to olbrzymią cenę – staje się rośliną. Bóg nie zyska satysfakcji, ale Dafne traci swobodne życie.

„Daphne in laurum” z zielnika Georga Andreasa Helwinga.
„Daphne in laurum” z zielnika Georga Andreasa Helwinga.

Dafne była nimfą leśną, która podobnie jak bogini Artemida gustowała w życiu na łonie natury. Tak jak i bogini, od towarzystwa mężczyzn − śmiertelnych i nieśmiertelnych − wolała drużynę swoich towarzyszek, z którymi polowała radośnie w leśnych ostępach. Zakochał się w niej Leukippos. Chcąc się do niej zbliżyć, zapuścił długie włosy, przebrał się za kobietę i zaczął towarzyszyć Dafne w wyprawach myśliwskich. Nimfa bardzo polubiła nową towarzyszkę, czego nie mógł znieść zazdrosny Apollo. Pragnąc pozbyć się rywala, podszepnął nimfom, aby zażyły kąpieli w strumieniu. Leukippos nie chciał się rozebrać, więc nimfy zdarły z niego ubranie. Gdy odkryły, że jest mężczyzną, zabiły go. I tak biedny Leukippos stał się pierwszą ofiarą nietolerancji wobec mężczyzn przebierających się w damskie ciuszki.

Pozbywszy się rywala, pewny siebie Apollo zaczął gonić Dafne. Zapewne chciał ją zgwałcić. Kiedy już miał ją schwytać, nimfa przy pomocy swej matki Gai (albo Zeusa, albo ojca Dafne, rzecznego boga Peneusa) zmieniła się w wawrzyn. Za sprawą Apolla zatem, zamiast dwojga młodych, pięknych ludzi mamy trupa i roślinę.

Dafne była jedną z nielicznych kobiet, które oparły się bogu piękna i miłości. Już starożytni mieli z tym problem. Pominąwszy fakt, że zaloty Apolla były iście końskie, kwestia i tak wydaje się zagadkowa. Owidiusz tłumaczy niepowodzenie Apolla sprawkami Erosa, który zranił boga strzałą miłości, a Dafne – strzałą nienawiści. To chyba jednak zbyt proste wyjaśnienie. Sądząc po tym, jak okrutnie Dafne potraktowała nieszczęsnego Leukippa, a także po jej zamiłowaniu do polowań w dziewczęcym gronie, zdaje się, że Dafne po prostu wolała kobiety. To jednak nie powód, żeby ją gwałcić.

Dzisiaj imię Dafne nosi wawrzynek – niespokrewniony z laurem niewysoki krzew o przypominających wawrzyn liściach oraz o czerwonych, lśniących i śmiertelnie trujących owocach. W naszych lasach wczesną wiosną pięknie zakwita wawrzynek wilczełyko (Daphe mezereum), przypominając o tragedii leśnej nimfy.

Faeton, Les Metamorphoses d’Ovide, A Amsterdam; et a Leipzig : chez Arkstėe et Merkus, 1764.
Faeton, Les Metamorphoses d’Ovide, A Amsterdam; et a Leipzig : chez Arkstėe et Merkus, 1764.

Lamentujące Heliady

Helios nie miał łatwego życia, ponieważ traktowany był raczej jako woźnica rydwanu słońca niż pełnoprawny bóg. Nie należał do mieszkańców Olimpu. Kiedy kult słońca stopniowo przejął Apollo, zostawił Heliosowi zaledwie kilka świątyń, by w końcu, w czasach hellenistycznych, przejąć także jego tożsamość. Kult wielkiego albo niezwyciężonego słońca (Helios Megistos albo Sol Invictus) odrodził się na krótko pod koniec starożytności i był między innymi wspierany przez Juliana Apostatę, ostatniego poganina na tronie cesarstwa rzymskiego.

Helios, podobnie jak jego konkurent Apollo, prowadził dość bujne życie erotyczne. Oprócz małżonki, którą była Oceanida Perse, miał wiele kochanek i sporo nieślubnego potomstwa, w tym Faetona. Jak pamiętamy z mitologii, Faeton był wyszydzany przez rówieśników, a jego rzekomo boskie pochodzenie było uważane za próbę poprawienia niskiej pozycji społecznej bękarta. Nieszczęsny Faeton zdołał w końcu przekonać boskiego ojca, aby dał mu poprowadzić swoją brykę, ale jak to się czasem zdarza wśród młodych ludzi, szaleńcza eskapada pożyczonym od tatusia wozem skończyła się tragicznie. Zeus, niczym bezwzględny stróż prawa, celnym strzałem z pioruna przywrócił porządek. Heliady, siostry Faetona a córki Heliosa, głośno opłakiwały brata. Nie mogąc znieść zakłócającego spokój lamentu, bogowie zmienili Heliady w topole, a ich łzy – w bryłki bursztynu. I znowu, jak to w mitologii i w prawdziwym życiu bywa, za lekkomyślność lub występki wielkich karę ponieśli maluczcy.

Faeton, drzeworyt z szesnastowiecznego wydania Przemian, P. Ouidii Metamorphosis..., Impressum Venetiis : per Ioannem Thacuinum de Tridino, 1513.
Faeton, P. Ouidii Metamorphosis…, Impressum Venetiis : per Ioannem Thacuinum de Tridino, 1513.

Mity greckie oddają charakter ówczesnego świata i dlatego są pełne przemocy, niesprawiedliwości i okrucieństwa. Ponieważ przedstawiają one świat nierzeczywisty, możemy mieć do nich dystans, a nawet traktować je jak czarną komedię. Przebranie cierpienia w antyczny kostium sprawia, że wszystkie bezeceństwa bogów (i ludzi) nadają się na rozmowę w kulturalnym towarzystwie, a ich ilustracje mogą zdobić zielnik protestanckiego pastora. Do mitologicznych postaci nie czujemy żadnej empatii, a nagość bogiń i bogów nie razi. Liczne Ledy z łabędziami, odpoczywające Wenery czy przedstawienia mitologicznych gwałtów zapełniały dawne salony. Dziewiętnastowieczna rewolucja w sztuce polegała między innymi na odrzuceniu tego sztafażu. Gdy pojawiła się Olimpia Maneta, która ukazywała nagość bez pozorowania przyzwoitości, została uznana za pornografię.

Przemiany ludzi w kwiaty, tak pięknie opisane przez Owidiusza i wielokrotnie przedstawiane w sztuce, są alegoriami przemocy i śmierci, których prawdziwy obraz byłby dla nas nie do przyjęcia.

 
Licencja Creative Commons
Zielnik Georga Andreasa Helwinga, część III by Krzysztof Spalik is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.