Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona/Blog

Nad morze! Po słońce, po zdrowie…


Pierwszy rozdział poradnika Jak i gdzie spędzić wakacje? z 1930 roku otwiera wskazówka: „Od kogoż rozpocząć nasze wakacje, jeżeli nie od KOBIETY. Wakacje są przedewszystkiem dla Kobiety, a pozatem bez Kobiety trudno sobie wyobrazić , żeby wakacje w ogóle mogły istnieć”. Od czego więc radzono rozpocząć przygotowania do wakacji? Od zakupów, rzecz jasna.

1804319 9

Od lat dwudziestych XX wieku w ofercie każdego domu mody można było znaleźć już nie tylko suknie wyjściowe, ale również stroje sportowe, do gry w tenisa, golfa, jazdy konnej czy samochodem, różniące się zarówno pod względem kroju, jak i kolorystyki. Dla gry w golfa zarezerwowana była biel, dla wioślarstwa biel i granat, a do jazdy samochodem najczęściej noszono szarości i brązy. Stroje plażowe, do pływania i opalania się, były również ważnym elementem oferty łódzkiego przedsiębiorcy Leona Plihala, który w 1893 roku założył firmę L.Plihal i S-ka we wsi Koralew (w 1906 roku włączona w obręb miasta Łodzi). W budynku znajdowała się farbiarnia, tkalnia i przędzalnia wełny i bawełny. Trykotowe stroje kąpielowe z fotografii reklamowych wpisują się w ówczesną estetykę, która podkreślała przede wszystkim wygodę i swobodę ruchów. Przylegające do ciała, ale nie nazbyt skąpe stroje miał również w ofercie Dom Mody Bogusława Hersego w Warszawie. Te od Plihala wyróżniały się na tle pozostałych oryginalnym znakiem firmowym – na każdym stroju w trójkątną naszywkę wpisana była kotwica wraz z kołem ratunkowym.

Według wakacyjnych poradników kąpiele słoneczne i morskie zapewniać miały zdrowie i urodę. W wydawnictwach z lat 20. i 30. XX nie sposób już znaleźć popularnych jeszcze na początku wieku wskazówek zachowania lub przywrócenia skórze bieli. Jeszcze w 1908 roku w publikacji Dobre rady czyli Zbiór przepisów… polecano najpopularniejsze i podobno najbardziej skuteczne ze środków – maślankę i cytrynę, na bardziej uporczywą opaleniznę rąk najlepsza była gliceryna. Porady z Przewodnika dla dam czyli Rad dla płci pięknej  z 1842 roku podawały bardziej wyszukane receptury:

Łatwo jest zabezpieczyć się od tego w mieście, lecz mieszkając na wsi lub odprawiając długie przechadzki, zwykle ulega się ogorzeliznie, a wtedy płeć staję się brunatną, grubą, i łupiącą się. Ażeby zapobiedz tej nieprzyjemności trzeba tak działać, iak na piegi, też same przedsiebiorąc środki. Wszelako jest jeden sposób szczególnie skuteczny jak trzeba przyznać. (trochę obrzydliwy) Te lekarstwo zależy na umywaniu twarzy regularnie na noc krwią z drobiu

679588

Już w latach dwudziestych XX wieku nie tylko nie wypadało skrzętnie zakrywać ciała, które powinno być smukłe i opalone, równie ważne było uprawianie sportu, który stał się obowiązkowym elementem każdych wakacji. Celem letniego wypoczynku nie była jednak tylko zgrabna sylwetka, świadcząca o zdrowiu i urodzie, za morskimi kąpielami mogły stać również inne argumenty. W 1939 roku „Kurier Bałtycki” opublikował kilkudziesięciostronicową broszurę Wybrzeże oczekuje was: przewodnik po Wybrzeżu, gdzie obok najbardziej atrakcyjnych wakacyjnych lokalizacji, hoteli, zabytków i restauracji zamieścił, ku przestrodze, krótkie opowiadanie O Zosi, która bała się fal.

1619431

Historia zaczyna się niewinnie. Dziewczynka spędzała wakacje w Jastarni w towarzystwie matki, która nie zwracając uwagi na protesty i płacz oswaja dziecko z wodą. „Dobrze, rób co chcesz, od dziś możesz ograniczyć się do brodzenia. Ale pożałujesz tego sama. Upór zemści się na tobie. Zobaczysz” – ostrzega matka. Kilka akapitów dalej dorosła już Zofia po latach wróciła nad morze i poznała pana Funia, idealnego kandydata na męża: „domator wysokiego wzrostu, katolik, materjalnie niezależny, solidny, z dobrej rodziny i akademickim wykształceniem”. Kocha, lubi, szanuje i oświadcza się. Pojawił się jednak problem. Funio to miłośnik pływania, prosił, przekonywał, aż siłą wciągnął Zofię do wody, jednak „w chłodnych falach ostygło jego uczucie”. Przestroga matki spełnia się, a przygoda nad morzem skończyła dramatycznie. Funio ożenił się z rekordzistką na 100 metrów stylem klasycznym, a bohaterka opowiadania długo leczyła złamane serce. „W końcu otworzyła salon fryzjerski, gdzie układała na głowach pań jedyne fale których się nie bała”.

 

Licencja Creative Commons
Nad morze! Po słońce, po zdrowie… by Agata Zborowska is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.