- Kazimierz Brodziński w poszukiwaniu ducha narodu
- Józef Kościelski – piewca ojczystej przyrody i historii
Jego nazwisko zajmuje ważne, stałe miejsce w biografii Adama Mickiewicza. Należał do kręgu jego bliskich, a może nawet najbliższych, przyjaciół obok: Tomasza Zana i Jana Czeczota, Aleksandra Chodźki i Antoniego Edwarda Odyńca, Stefana Witwickiego i Tomasza Olizarowskiego, o Józefie Bohdanie Zaleskim już nie wspominając. Pozostawił po sobie legendę uczestnika powstania listopadowego, emigranta i poemat Wacława dzieje. Stefan Garczyński urodził się dwieście dwadzieścia lat temu, 13 października 1805 roku we wsi Kosmów koło Kalisza, w rodzinnym majątku Garczyńskich. Zmarł 20 września 1833 roku w Awinionie w wieku dwudziestu ośmiu lat i tam został pochowany.

W Wacława dziejach napisał proroczo: „Burzliwe są lata / Młodości – wiele ludzi na zawsze w nich ginie”. Z tego poematu pochodzą także wersy: „Na tym świecie wątpienie do mądrości drogą”, „W wielkich rzeczach nie z myśli, z serca płynie rada”, „Szczęśliwy, kto świat zwiedził, szczęśliwy stokrotnie, / Kto nigdy nie opuścił rodzicielskiej ziemi”, „O bracia! czym kraj własny, jeźli nie czujecie, / Opuśćcie go na chwilę, a będziecie czuli”, „Tylko ten, który jako ksiądz w ubraniu świętym / Ludziom, wszystkim mszę czyta przed wielkim ołtarzem, / Czy od razu pojęty – czy będzie pojętym – / Tylko ten mistrzem w sztuce – wielkim jest pisarzem”.

Cóż, był poetą romantycznym, lecz jednym z wielu, nic więc dziwnego, że historycy literatury potraktowali Garczyńskiego oraz jego dorobek dość bezceremonialnie. Anna Nasiłowska w swojej Historii literatury wręcz go pomija. Ale wcześniej pisano o nim więcej w kontekście biografii największego z wieszczów. Mniej uwagi poświęcano jego twórczości. Zajrzyjmy do Zarysu dziejów literatury polskiej Juliusza Kleinera: „Poeta Stefan Garczyński, do którego przylgnął sercem, konał na gruźlicę. Mickiewicz zapominając o własnych utworach, o tym przede wszystkim myślał, by młody poeta przed śmiercią widział wydanie swych poezyj (1833). Poprawiał je, czasem przerabiał po prostu, dodał też do wierszy powstańczych Garczyńskiego opowieść na jego relacji opartą i niby w jego słowa ujętą, Redutę Ordona. By pielęgnować chorego, pojechał w lipcu roku 1833 do Szwajcarii i nie odstępował go już dotąd”. I nieco dalej, analizując wykłady Mickiewicza w Collége de France w 1844 roku, napisał Kleiner: „Występował jako krytyk literacki – niekiedy olśniewający charakterystyką dzieł obcych, ale w zakresie twórczości polskiej idący torem sympatyj i antypatyj osobistych; wielbił nad miarę Garczyńskiego i Zaleskiego, przemilczał Słowackiego”.

W podobnym duchu wypowiedział się o autorze Sonetów wojennych Julian Krzyżanowski w Dziejach literatury polskiej: „Stefan Garczyński, pielęgnowany na łożu śmierci przez autora Pana Tadeusza, odrywającego się od pracy nad tym poematem, by zająć się nieszczęsnym gruźlikiem, wiernemu przyjacielowi zawdzięczał nie tylko opiekę w chorobie, ale coś znacznie większego. Oto Mickiewicz czuwał nad wydaniem jego poezyj i tyle w nich dokonał poprawek, iż niekiedy mówić by można o współautorstwie. W prelekcjach zaś paryskich usiłował wyznaczyć zmarłemu tak wybitne miejsce w poezji polskiej, iż stworzył swoisty o mit o nim, nie wytrzymujący jednak sprawdzenia z rzeczywistością”. Dla tego literaturoznawcy Garczyński to po prostu „poeta miary mniej niż średniej”.

Nie inaczej postrzegała poetę znawczyni epoki romantyzmu Maria Straszewska. Widziała w Garczyńskim jednego z poetów powstania listopadowego, obok Wincentego Pola, Konstantego Gaszyńskiego czy Maurycego Gosławskiego: „Nie wirtuozeria słowa, nie «niepowstrzymany lot imaginacji», ale poetyckie przetwarzanie najbliższych sercom Polaków spraw i przeżyć były założeniem tej poezji. Taką poezję reprezentowały, zawierające przeważnie wiersze inspirowane powstaniem, tomiki poetyckie żołnierzy-uchodźców, jak np. Wspomnienia z czasów wojny narodowej polskiej 1831 i Sonety wojenne Stefana Garczyńskiego, autora filozofującego romantycznego poematu Wacława dzieje, darzonego przyjaźnią Mickiewicza, który przyznał mu rangę wielkiego poety i starannie przygotował pośmiertne wydanie jego Poezyj”.

Dużo więcej miejsca poświęciły Garczyńskiemu Maria Janion i Maria Żmigrodzka w opracowaniu Romantyzm i historia: Zwróciły uwagę na fakt, że Kordian Słowackiego i Wacława dzieje „były – z różnych zresztą względów – tak wyraźną repliką na Mickiewiczowskie Dziady, że dialektyka zależności i opozycyj mogła wyjaśnić uderzającą zbieżność ukształtowania materii dramatycznej, a nawet wybór momentu historycznego”. Badaczki uwagę skupiły także na dwu wierszach Garczyńskiego – Do ludów oraz W rocznicę. Ten ostatni utwór: „przekładał również na historię odkupienia dzieje powstania, w znamienny sposób posługując się symboliczną wykładnią «tajemnic wiary». «Czasem narodzenia» jest tu noc listopadowa wydająca na świat czyn narodu, «czasem męki i ofiary» – nierówna walka z caratem”.

Kto spośród badaczy literatury nie pisał o Garczyńskim? Pisał o nim Juliusz Wiktor Gomulicki i Tadeusz Pini, Karolina Lanckorońska i Mieczysław Jastrun. Wspominali o nim badacze mniej znani – Wacław Mścisław Borzemski czy Stefan Rogalski, ale też literaturoznawcy znani i uznani – Zofia Stefanowska i Stefania Skwarczyńska, Stefan Kolbuszewski, Eugeniusz Sawrymowicz czy Jarosław Maciejewski. W roku 1973 Adam Hanuszkiewicz upomniał się o Wacława dzieje, wystawiając teatralną adaptację tego dziełka na deskach Teatru Narodowego.
Chociaż to poeta dzisiaj zapomniany, warto przypominać jego słowa, choćby te z utworu Piersi moje zbolałe: „Jam się w szkole nieszczęścia jako wiatr na górze / Wyhodował i wyrósł, jak wiatr może zginę; / Ale przeczekam jeszcze jedną godzinę / I przyjmę z męstwem równym, na co bądź zasłużę!”.

O biograficznych przypadkach Stefana Garczyńskiego można przeczytać w POLONIE
