Polona/Blog http://blog.polona.pl Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej Tue, 18 Mar 2025 14:26:52 +0000 pl hourly 1 WP-MTV Kazimierz Wyka, literaturoznawca z krwi i kości https://blog.polona.pl/2025/03/kazimierz-wyka-literaturoznawca-z-krwi-i-kosci/ Tue, 18 Mar 2025 14:26:52 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/03/kazimierz-wyka-literaturoznawca-z-krwi-i-kosci/ Janusz Drzewucki

Jeden z najwybitniejszych literaturoznawców powojennej Polski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, współtwórca Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, założyciel miesięcznika „Twórczość”, historyk literatury i krytyk literacki, autor książek o Adamie Mickiewiczu, Cyprianie Kamilu Norwidzie i Stanisławie Wyspiańskim, o epoce Młodej Polski, o współczesnej polskiej poezji i prozie, wreszcie wydawca pism Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – Kazimierz Wyka. Właśnie mija sto piętnasta rocznica jego urodzin. Przyszły autor Życia na niby, Pogranicza powieści i Rzeczy wyobraźni przyszedł na świat w podkrakowskich Krzeszowicach 19 marca 1910 roku.

Jego dorobek jest nie do przecenienia. Dwie ważne prace: Modernizm polski oraz Pokolenia literackie napisał jeszcze przed wojną, ale drukiem ukazały się dużo później. Już w 1948 roku wydał Pogranicze powieści, czyli zbiór szkiców o prozie powstałej w ciągu trzech pierwszych lat po wyzwoleniu. Książka ta, której bohaterami są m.in. Maria Dąbrowska, Seweryna Szmaglewska, Tadeusz Borowski, Ksawery Pruszyński, Kornel Filipowicz, Jerzy Andrzejewski, Kazimierz Brandys, Jarosław Iwaszkiewicz czy Teodor Parnicki to do dzisiaj lektura obowiązkowa dla każdego studenta polonistyki. W latach pięćdziesiątych powstały też: rozprawa o Weselu Wyspiańskiego, monografia Teki Stańczyka, opublikowany w wersji powielaczowej Zarys współczesnej literatury polskiej, obejmujący lata 1884–1925, wreszcie studium o formie Pana Tadeusza. W roku 1957 ukazało się Życie na niby, a więc tom szkiców powstałych w czasie okupacji, których tematem jest życie społeczne w Generalnym Gubernatorstwie. Kto chce wiedzieć, jak wyglądała codzienność w czasie okupacji hitlerowskiej, nie może nie znać przynajmniej rozdziału Gospodarka wyłączona.

Wyka uczył się w liceum w Krakowie, studiował polonistykę na UJ, doktorat napisał pod kierunkiem Stefana Kołaczkowskiego na temat programu Młodej Polski, publikował na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”, „Drogi”, „Pionu”. Cudem uniknął aresztowania w ramach Sonderaktion Krakau 6 listopada 1939 roku. Brał udział w życiu konspiracyjnym UJ i Polskiej Akademii Umiejętności, publikował w podziemnym „Miesięczniku Literackim”. Do najważniejszych jego publikacji z czasu okupacji należy List do Jana Bugaja, czyli wnikliwa i dalekowzroczna analiza wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Tekst ów był po wyzwoleniu ogłoszony w wielokrotnie wznawianej książce Rzecz wyobraźni.

3

-https://polona2.pl/item/rzecz-wyobrazni,MjM1NzYwNzI/62/#item

W roku 1945 założył w Krakowie miesięcznik „Twórczość”. Redaktorem naczelnym tego czasopisma był do 1950. W 1948 roku otrzymał profesurę. Do historii krakowskiej polonistyki przeszło prowadzone przez niego seminarium, w którym uczestniczyli m.in. Jan Błoński, Ludwik Flaszen, Andrzej Kijowski, Konstanty Puzyna. To oni pod kierunkiem mistrza stworzyli tzw. krakowską szkołę krytyki. Sam Wyka regularnie publikował wówczas nie tylko w „Twórczości”, lecz również w „Życiu Literackim”, „Nowej Kulturze” czy „Przekroju”. Udzielał się także w Związku Literatów Polskich, pracował w komitetach redakcyjnych Dzieł Mickiewicza oraz Słownika języka Adama Mickiewicza. I wydawał kolejne książki, szczegółowo omawiane na łamach prasy naukowej i literackiej, takie jak Modernizm polski czy dwa tomy studiów o poemacie i tekście Pana Tadeusza. W latach sześćdziesiątych ogłosił ponadto książkę o fenomenie filmu i kina Podróż do krainy nieprawdopodobieństwa, biografie: malarza Tadeusza Makowskiego i komediopisarza Aleksandra Fredry, a na dodatek zbiory szkiców, recenzji i felietonów krytycznoliterackich Łowy na kryteria i Stara szuflada.

Lata siedemdziesiąte przyniosły książkę o życiu i malarstwie Jacka Malczewskiego Thanatos i Polska, trzytomowy wybór pism pod wspólnym tytułem Wędrując po tematach. Pracę dydaktyczną i naukową systematycznie godził Wyka z pracą krytyka literackiego i publicysty. Kierował pracami Zakładu Literatury Polskiej XIX i XX wieku UJ, przewodniczył Radzie Naukowej Instytutu Badań Literackich PAN, a równocześnie publikował w tygodnikach „Polityka” i „Kultura”. Warto wiedzieć, że był w tym czasie także wiceprezesem klubu sportowego Cracovia. Nigdy nie krył się z pasją do sportu, zwłaszcza do piłki nożnej, o czym pisał jego przyjaciel Tadeusz Różewicz, któremu zresztą Wyka poświęcił książkę Różewicz parokrotnie wydaną w roku 1977, już po śmierci autora, w opracowaniu córki, Marty Wyki. Kazimierz Wyka zmarł nagle, w wyniku zawału serca, 19 stycznia 1975 roku, w wieku sześćdziesięciu pięciu lat. Pochowany został na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie.

Lista jego dokonań naukowych oraz twórczych jest długa. Nie sposób nie wspomnieć o Duchach poetów podsłuchanych z 1959 roku, czyli tomie, w którym przedstawił popisowe pastisze stylów najświetniejszych naszych twórców; o tomie Opowiadań, ogłoszonych pod redakcją Włodzimierza Maciąga w roku 1978; o wydanych także po śmierci Kazimierza Wyki książkach eseistycznych Nowe i dawne wędrówki po tematach oraz Reymont, czyli ucieczka od życia, a także o zbiorze Odeszli, w którym pomieszczono wspomnieniowe teksty na temat Stefana Kołaczkowskiego, Karola Ludwika Konińskiego, Juliusza Kleinera, Kazimierza Nitscha, Stanisława Pigonia, Wilhelma Macha.

Od roku 1980 przyznawana jest w Krakowie Nagroda im. Kazimierza Wyki za wybitne osiągnięcia w dziedzinie krytyki literackiej, eseistyki literaturoznawczej i krytyki sztuki. Pierwszymi jej laureatami zostali Jerzy Kwiatkowski i Jan Błoński, w kolejnych latach uhonorowano nią Jerzego Jarzębskiego, Jacka Łukasiewicza, Mieczysława Porębskiego, Marię Janion. Na liście laureatów znajdują się również tak znakomici znawcy, jak Marian Stala, Tadeusz Nyczek, Andrzej Mencwel czy Edward Balcerzan. W ostatnich latach otrzymali ją Małgorzata Łukasiewicz, Maria Poprzęcka oraz Ireneusz Kania.

]]>
Elżbieta Drużbacka, sarmacka muza https://blog.polona.pl/2025/03/elzbieta-druzbacka-sarmacka-muza/ Thu, 13 Mar 2025 07:34:13 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/03/elzbieta-druzbacka-sarmacka-muza/ W historii literatury polskiej zapisała się jako jedna z pierwszych poetek, która spotkała się z uznaniem za życia. Jej kunszt docenił Hugo Kołłątaj, a także Ignacy Krasicki. Ten ostatni miał napisać o niej: „(…) samym instynktem natury powołana do rymotwórstwa, ile że żadnego języka oprócz rodowitego nie posiadająca, dała przykład co może sama przez się moc i dzielność umysłu”. Nazywano ją nieco na wyrost Muzą sarmacką i Safoną polską, ale trzeba przyznać, że jej Opisanie czterech części roku to pierwszy poemat opisowy w naszym piśmiennictwie. Elżbieta Drużbacka zmarła dwieście sześćdziesiąt lat temu w Tarnowie, 14 marca 1765 roku.

Potężny tom jej twórczości, czyli Zbiór rytmów duchownych, panegirycznych, moralnych i światowych,ukazał się w 1752 roku dzięki staraniom Józefa Andrzeja Załuskiego, który utwory tej pisarki starannie przepisywał i kolekcjonował. Znajdziemy w nim utwory pod tak wyszukanymi tytułami,  jak: Dusza po wielu grzechach zbierając się do poprawy życia szuka po pustyniach S. Marii Egipcjanki, aby ją nauczyła sposobu pokuty szczerej i drogę pokazała do szczęśliwej wieczności lub Święta Maria Magdalena jak wielką stała się ohydą płci białogłowskiej w grzechach swoich, tak wielką ozdobą w pokucie, stateczną w miłości Jezusa aż do śmierci krzyżowej, czy Skargi kilku dam w spólnej kompanii będących, dla jakich racyj z mężami swoimi żyć nie chcą. Niewątpliwie, z dzisiejszej perspektywy na plan pierwszy z artystycznego punktu widzenia wybija się wspomniane Opisanie czterech części roku. Dla przykładu, o zimie poetka ułożyła takie oto wersy: „Nazwą cię skąpą, łakomą, obżartą, / Spytają czemuś blada, stara, krzywa, / Ten z wszelkich ozdób obraną, obdartą, / Na cieple schodzi, na zimnie nie zbywa, / Komin ci ojcem, fajerka zaś matką, / Kożuch dobrodziej, a zapiecek chatką”.

O jej życiu wiadomo niewiele. Urodziła się w rodzinie Kowalskich, przedstawicieli zubożałej szlachty wielkopolskiej. Nie wiadomo dokładnie, kiedy: albo pod koniec 1698 roku, albo na początku 1699. Dzięki pracy na dworze kasztelanowej krakowskiej, Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, zdobyła wykształcenie, co dla kobiety w tamtych czasach było możliwe tylko na dworze magnackim. Przebywała także na dworze marszałka Wielkiego Księstwa Litewskiego Pawła Sanguszki. Wtedy nauczyła się języka francuskiego (wbrew temu, co twierdził Krasicki), czytała literaturę francuską, którą miała w przyszłości się inspirować. Około roku 1720 wyszła za mąż za Kazimierza Drużbackiego i wraz z nim zamieszkała w majątku w Cieplicach. Po śmierci męża w 1736 roku majątek przekazała córce Mariannie, natomiast sama przeprowadziła się w okolice Sandomierza, gdzie wydzierżawiła majątek w Rzemieniu nad Wisłoką. Przebywała na dworach magnackich i szlacheckich: u Czartoryskich i Branickich, Lubomirskich i Załuskich.  W roku 1756 poświęciła się życiu duchownemu, została przyjęta do klasztoru Bernardynek w Tarnowie. Życie jej nie oszczędzało. Musiała pogodzić się ze śmiercią córki.

Ignacy Chrzanowski w Historii literatury niepodległej Polski bardzo ostrożnie wyrażał się o jej talencie; wyżej od jej wierszy religijnych ocenił wierszowane powieści fantastyczne, w tym Fabułę o księciu Adolfie, dziedzicu Roksolanii, którego Czas przez trzysta lat szukając znaleźć nie mógł, ale jeszcze wyżej satyry: „W satyrach gniewa się autorka na zbyt światowe życie zamożnego duchowieństwa, na młodzież polującą̶ na posagi, lecz nade wszystko napada na różne wady i zdrożności dworów wielkopańskich, którym się własnymi oczami przyglądała, jako to nieszczerość i przesadną grzeczność, na plotkarstwo i obmowy, a zwłaszcza na rozluźnienie obyczajów”.

Zdzisław Libera – podobnie jak Chrzanowski, a także Julian Krzyżanowski – najwyżej cenił w dorobku Drużbackiej jej poematy opisowe. Uważał, iż poetka „potrafiła odmalować  zmieniającą się przyrodę, łącząc sztukę opisu z refleksją i uczuciem”, a także „uczucia religijne znalazły tu swój wyraz przede wszystkim w pochwale natury, której piękno objawiało się w uroku pól, łąk, kwiatów i lasów”. I wzorem poprzedników, Libera kładł akcent na nowatorski charakter twórczości satyrycznej Drużbackiej.

Jej utwory przedrukowywał w „Nowych Atenachˮ ks. Benedykt Chmielowski, zaś w „Zabawach Przyjemnych i Pożytecznychˮ Ignacy Krasicki, po latach zaś nad jej tekstami pracował redaktorsko Antoni Lange. W okresie dwudziestolecia międzywojennego życie i dorobek Elżbiety Drużbackiej opisywali Wacław Borowy i Stanisław Windakiewicz, zaś po drugiej wojnie światowej Wacław Kubacki, Jerzy Starnawski, Mieczysław Klimowicz oraz Alojzy Sajkowski.

Utwory Elżbiety Drużbackiej są dostępne w POLONIE.

]]>
Literackie wcielenia Ernesta Brylla https://blog.polona.pl/2025/02/literackie-wcielenia-ernesta-brylla/ Fri, 28 Feb 2025 06:52:17 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/02/literackie-wcielenia-ernesta-brylla/

Uprawiał wszystkie rodzaje literackie: lirykę, epikę i dramat. Wielką popularność zdobył jako autor tekstów piosenek oraz musicali, zwanych śpiewogrami. Zadebiutował jako poeta. W 1958 roku opublikował pierwszy tomik zatytułowany Wigilie wariata. Razem z pisarkami i pisarzami związanymi z wydawanym w Warszawie tygodnikiem „Współczesność” współtworzył pokolenie ‘56, zwane również – dzięki Janowi Błońskiemu i jego książce Zmiana warty – pokoleniem „Współczesności”. Należeli do niego m.in. Urszula Kozioł, Halina Poświatowska, Stanisław Grochowiak Marek Hłasko, Marek Nowakowski, Włodzimierz Odojewski czy Roman Śliwonik. Ernest Bryll urodził się dziewięćdziesiąt lat temu w Warszawie, 1 marca 1935 roku. Zmarł niespełna rok temu, 16 marca 2024 roku. Pochowany został na nowym cmentarzu na Służewie.

O jego twórczości pisali niemal wszyscy najważniejsi krytycy różnych pokoleń: Jerzy Kwiatkowski i Zbigniew Bieńkowski, Julian Rogoziński i Jacek Łukasiewicz, Artur Sandauer i Piotr Kuncewicz, Stanisław Barańczak i Tadeusz Nyczek. Bryll pisał zadziornie i na przekór obowiązującym gustom oraz modom, nic więc dziwnego, że jego książki budziły kontrowersje. Co znamienne, najszybciej zarzucił prozę. Sześć najważniejszych książek prozatorskich – od  powieści Studium, przez Ciotkę i Jałowiec, do zbioru opowiadań Drugi niedzielny autobus – opublikował w latach 1963–1969. W roku 1968 zrobił furorę kontrowersyjnym dramatem Rzecz listopadowa, uderzającym w nasze narodowe mity.  Do tego doszły sztuki: Kurdesz, Życie-jawą oraz Ballada łomżyńska, omawiane na łamach prasy nie tylko literackiej, ale także politycznej.

Jeszcze większe emocje wzbudziły jego oratoria oraz śpiewogry, takie jak Na szkle malowane czy Wołaniem wołam cię oraz Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony. Bryll współpracował z najlepszymi kompozytorami muzyki rozrywkowej lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Z Katarzyną Gärtner i Markiem Sartem (założył z nim nawet zespół big-beatowy Drumlersi), z Jerzym Derflem i Antonim Kopffem, z Czesławem Niemenem i Włodzimierzem Korczem. Piosenki z jego tekstami śpiewały: Łucja Prus, Halina Kunicka, Urszula Sipińska, Halina Frąckowiak i Danuta Rinn. Ale nie tylko, bo także zespoły 2 plus 1, Partita, a nawet Niemen Enigmatic. Utwory wokalne z tekstami Brylla wykonywali ponadto: Marek Grechuta, Stan Borys, Edward Hulewicz i Michał Bajor. Do rangi ogólnopolskiego przeboju urosła piosenka Wrócą chłopcy z wojny w interpretacji Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego. To w latach siedemdziesiątych, a na początku lat osiemdziesiątych Psalm stojących w kolejce w wykonaniu Krystyny Prońko: „Za czym kolejka ta stoi? / Po szarość, po szarość, po szarość / Na co w kolejce tej czekasz? / Na starość, na starość, na starość / Co kupisz, gdy dojdziesz? / Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie / Co przyniesiesz do domu? / Kamienne zwątpienie, zwątpienie”. Utwór ten to część musicalu Kolęda-nocka z muzyką Wojciecha Trzcińskiego.

Urodził się w Warszawie, lecz dzieciństwo spędził w okolicach Ostrowi Mazowieckiej. Po wojnie uczył się w Gdyni. Po maturze podjął pracę w tamtejszej stoczni. W 1952 roku wrócił do Warszawy. Studiował filologię polską na UW. Był studentem profesora Jana Kotta. W tym czasie współpracował z wieloma czasopismami: „Po prostu”, „Sztandarem Młodych”, „Nową Kulturą”. W latach 1958–1960 należał do zespołu redakcyjnego „Współczesności”. W roku 1960 został przyjęty do Związku Literatów Polskich. Dużo pisał, dużo publikował, dużo wydawał. Budził zainteresowanie, ale także wywoływał dyskusje. Jego zbiory wierszy takie, jak Autoportret z bykiem, Mazowsze, Fraszka na dzień dobry czy zadedykowany Grochowiakowi Rok polski były wręcz rozchwytywane w księgarniach, znajdowały licznych i wiernych czytelników.

W latach sześćdziesiątych pisarz związał się ze środowiskiem filmowym i telewizyjnym oraz teatralnym, pracował dla Telewizji Polskiej, był redaktorem programu „Klaps”. Z czasem obejmował stanowiska kierownika literackiego zespołów filmowych:  Kamera, Wektor, Silesia, Oko. Był także kierownikiem literackim stołecznego Teatru Polskiego. Lata 1974–1978 spędził w Anglii, gdzie kierował Instytutem Kultury Polskiej w Londynie. Zajął się także pracą przekładową, czego wyrazem tłumaczenia utworów Otara Ioselianiego, Vítězslava Nezvala,  Václava Čtvrteka (tego od Przygód rozbójnika Rumcajsa) czy Karela Konráda. Niezwykle odkrywcze okazały się zbiory poezji irlandzkiej, przekładane z Małgorzatą Goraj: Miodopój oraz Irlandzki tancerz (do którego muzykę skomponował Janusz Kruk). Do jego najświetniejszych osiągnięć w dziedzinie translacji należy Dybuk Szymona An-skiego, wystawiony przez Stary Teatr w Krakowie w 1988 roku.

W stanie wojennym włączył się w nurt życia kulturalnego organizowanego przez opozycję. Wystąpił z PZPR. W roku 1983 nakładem bezdebitowych wydawnictw CDN i Wytrwałość opublikował zbiory wierszy Boże, uchroń nas od nienawiści oraz Zapisane z nocy. W roku 1985 jego sztuka Wieczernik została wystawiona poza cenzurą w kościele Miłosierdzia Bożego w Warszawie. Rok później nakładem emigracyjnego Aneksu opublikował zbiór wierszy Adwent, notabene zilustrowany grafikami Andrzeja Wajdy. Pisarz znalazł się w gronie twórców niezbyt mile widzianych przez komunistyczną władzę. Sytuacja zmieniła się dopiero po 1989 roku. W 1991 Bryl został ambasadorem w Irlandii, potem podjął pracę w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Za twórczość literacką był wielokrotnie nagradzany: Złotym Medalem Gloria Artis, Medalem Per Arte Ad Deum, Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości, Nagrodą im. Witolda Hulewicza. Gdynia przyznała poecie tytuł Honorowego Obywatela.

W roku 2018 Ernest Bryll został uhonorowany Nagrodą Literacką m.st.  Warszawy w prestiżowej kategorii Warszawski Twórca. W uzasadnieniu werdyktu jury, podczas uroczystości w Teatrze Studio, padły m.in. słowa: „Będąc poetą polskim, tworząc w języku polskim, a zatem, warto przypomnieć, w języku Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza, Jana Kasprowicza, autor Gołębia pocztowego nie pisze wcale tego, co chcielibyśmy usłyszeć, tego mianowicie, że jako społeczeństwo, jako naród jesteśmy niezłomni i niezwyciężeni, krótko mówiąc najlepsi. Mówi nie tylko to, co chcielibyśmy usłyszeć, ale także to, co jako Polacy nie chcemy słyszeć. Mówi nam prosto w oczy, że nie jesteśmy najlepsi, a jeśli nawet, to tylko niekiedy, to czasami i przez chwilę. Ten poeta ma odwagę mówić nam prawdę nieprzyjemną, prawdę niewygodną, prawdę wstydliwą czy też zawstydzającą, ale jednak prawdę. To od nas samych zależy, czy zechcemy tę prawdę usłyszeć, zrozumieć, zaakceptować. Inaczej mówiąc: zastanawiając się i definiując w swojej twórczości co to znaczy być Polakiem, Ernest Bryll zastanawia się jednocześnie ile jest w Polaku… człowieka”.

Był niezwykle twórczy i pracowity w ostatnich latach życia. Dość powiedzieć, że w 2021 roku opublikował aż trzy zbiory wierszy: Zapiski, Szara godzina i Ma się ku wieczorowi. W roku 2024 na Targach Wydawców Katolickich w Warszawie przyznano poecie pośmiertnie nagrodę Feniksa.

Wybrane książki Ernesta Brylla są dostępne w POLONIE.

]]>
Juliusz Kaden-Bandrowski, pisarz i piłsudczyk https://blog.polona.pl/2025/02/juliusz-kaden-bandrowski-pisarz-i-pilsudczyk/ Tue, 25 Feb 2025 08:59:06 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/02/juliusz-kaden-bandrowski-pisarz-i-pilsudczyk/ W okresie dwudziestolecia międzywojennego należał do prominentnych postaci w środowisku literackim. Od sierpnia 1914 roku służył w Legionach Polskich. Był jednym z zaufanych ludzi Józefa Piłsudskiego, który uczynił go swoim adiutantem. Dosłużył się stopnia kapitana 5. Pułku Piechoty, pracował także jako kronikarz I Brygady. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Redagował „Żołnierza Polskiego”. Z czasem objął stanowisko szefa Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego. Należał do Polskiego PEN Clubu, a także do grona inicjatorów Polskiej Akademii Literatury. W 1933 roku  został jej sekretarzem generalnym. Juliusz Kaden-Bandrowski urodził się sto czterdzieści lat temu, 24 lutego 1885 roku w Rzeszowie.

Znawca literatury polskiej XX wieku, Włodzimierz Maciąg, mógł napisać: „Związany bardzo ściśle z obozem politycznym Piłsudskiego, Bandrowski w znacznej mierze pozostawał pisarzem wyrażającym ideologię tego obozu. Ostrość i otwartość w stawianiu problemów, wybitna indywidualność stylu – zaprezentowane zwłaszcza w powieściach – pozwoliły mu zająć trwałe miejsce w literaturze tego okresu. Powieści te mają charakter polityczny, tworzą niejako cykl obrazów rysujących sytuacje i konflikty  najważniejszych ugrupowań ideowo-politycznych kandydujących do władzy w tych latach”. Opisując mechanizmy walki politycznej, pisarz stosował nowoczesną jak na owe czasy technikę narracyjną, bliską ekspresjonizmowi z jednej strony, zaś z drugiej naturalizmowi. Nie wahał się przed użyciem silnego kontrastu, wyolbrzymienia, posługiwał się brutalnym słownictwem. Wszystko po to, aby odtworzyć wielkie emocje towarzyszące walkom o władzę, przejmowaniu władzy, wreszcie – utrzymaniu władzy. Dowody tego znajdziemy w najświetniejszych jego utworach, takich jak: Generał Barcz z 1923 roku, dylogia Czarne skrzydła z lat 1928–1929 oraz opowieść Mateusz Bigda z roku 1933.

Pierwszy z tych utworów opisywał krąg Piłsudskiego. Warto wiedzieć, że pamiętne słowa „radość z odzyskanego śmietnika” padły właśnie w tym utworze. W Czarnych skrzydłach, składających się z tomów Lenora oraz Tadeusz, zajął się pisarz środowiskiem lewicy, pozostającym w silnej opozycji wobec rodzącego się rodzimego kapitalizmu, wspomaganego przez kapitał zagraniczny. Natomiast Mateusz Bigda, powieść w w trzech częściach: Grunt, Masło i Spiżarnia, to analiza emancypującej się i zdradzającej coraz większe ambicje polityczne formacji wiejskiej, a ściślej – chłopskiej. Powieści te wywołały ataki na Bandrowskiego ze strony Narodowej Demokracji. Inna sprawa, że po ukazaniu się Generała Barcza, niezadowolony z tej powieści Komendant zaprosił pisarza na rozmowę w cztery oczy. Jak podkreśla Anna Nasiłowska: „Kaden-Bandrowski jako adiutant Piłsudskiego w Legionach znał dobrze kulisy armii i mechanizmy rodzącej się państwowości. Tytułowa postać powieści, czyli generał Barcz, nie jest Piłsudskim, Kaden-Bandrowski obdarzył ją inną biografią, choć zarazem ze względu na cechy psychiczne i rolę – jest Naczelnym Wodzem w pierwszym okresie drugiej niepodległości”.

Przyszły autor tych utworów urodził się w rodzinie inteligenckiej o zamiłowaniach artystycznych. Jego matka, Helena Kaden, była pianistką, zaś ojciec, Juliusz Bandrowski, lekarzem parającym się publicystyką. Nic więc dziwnego, że na pisarza wyrósł także starszy brat Juliusza – Jerzy Bandrowski (1883–1940), nie tylko powieściopisarz, ale także tłumacz Kiplinga, Londona i Tagore’a. Juliusz nauki pobierał w Krakowie i Lwowie, pilnie uczył się gry na fortepianie. A że zdradzał wybitny talent muzyczny, wróżono mu wielką karierę pianistyczną. Studiował muzykę w Brukseli i w Lipsku, przy okazji także filozofię. Niestety, wskutek groźnego złamania ręki plany pianistyczne trzeba było zarzucić. W tym czasie pochłonęła go praca dziennikarska. Publikował w „Świecie” i „Tygodniku Ilustrowanym”, a w 1911 roku wydał debiutancką powieść Niezguła oraz zbiór opowiadań Zawody. Następne lata przyniosły powieść Proch i tom nowel Zbytki.

Był nie tylko utalentowany literacko, lecz również pracowity i systematyczny. Dość powiedzieć, że w roku 1915 ogłosił kilka książek: kolejny zestaw opowiadań pod wspólnym tytułem Iskry, trzy tomy szkiców i wspomnień Bitwa pod Konarami oraz Piłsudczycy (uważa się, że to on jako pierwszy użył tego określenia, które następnie weszło do publicznego dyskursu), a także Mogiły i Zapiski porucznika Pększyca-Grudzińskiego. Do 1922 roku, gdy na łamach „Kuriera Polskiego” zaczął drukować w odcinkach Generała Barcza, opublikował powieść Łuk, trzy tomy wspomnieniowe: Wyprawa wileńska, Wiosna 1920, Rubikon oraz szkic Pułkownik Leopold Lis-Kula, do którego przy okazji kolejnego wznowienia wstęp napisał marszałek Edward Rydz-Śmigły. A jakby tego było mało, tomik prozy poetyckiej Wianki i sztukę teatralną Jesień.

Czytany dzisiaj Kaden-Bandrowski sprawia kłopoty. Jest trudny w lekturze. Jego powieści bez przypisów z zakresu życia społecznego i politycznego dwudziestolecia międzywojennego odbiorcy z młodego pokolenia mogą się wydać niezrozumiałe. Wiele lat temu Tomasz Burek tak określił specyfikę stylu tego autora: „Kadenowska osobliwa mikstura stylistyczna zawierała w sobie (…) znaczny procent ozdobnej sztuczności i literackości, wynaturzenia, przesadnego retoryzmu. Z jednej strony – ekwilibrystyka siły, z drugiej – udany barok”. A także: „Praktyka twórcza Kadena z przekornym upodobaniem naginała ku sobie ekstremy: werystyczną dosłowność i alegoryczną stylizację i metaforyzm; albo jeszcze dziwniej: wysilony, kulturalny manieryzm (…) i »wojskowy bombast«”. Bardziej czytelne i łatwiejsze w lekturze niż powieści zaangażowane politycznie wydają się być osobiste opowiadania pod wspólnym tytułem Miasto mojej matki, ogłoszone w roku 1925 i w następnych latach regularnie wznawiane. To samo da się powiedzieć o ciągu dalszym Miasta..., czyli W cieniu zapomnianej olszyny z 1926 roku.

A przecież Kaden-Bandrowski pisał także dla młodzieży, czego wyrazem Nad brzegiem wielkiej rzeki oraz Aciaki z I-szej A, portretował solennie towarzyszy broni w tomie Na progu, osobny esej poświęcił Stefanowi Żeromskiemu, którego już w tytule określił mianem „proroka niepodległości”. Pisał również o Fryderyku Chopinie i malarzu Leopoldzie Gottliebie oraz o potrzebie powszechnej edukacji i nowoczesnym systemie szkolnictwa w broszurze Budujemy szkoły. Oczywiście, wracał w swoim pisarstwie do osoby Marszałka, zarówno w książce Pod Belwederem z 1936 roku, jak i we Wspomnieniach i szkicach z 1938. Po wybuchu II wojny światowej pracował nad powieścią Białe skrzydła, która ukazała się we fragmentach na łamach miesięcznika „Twórczość” dopiero w 1959 roku, zaś w postaci książki w 1965.

W okresie największej aktywności twórczej i społecznej należał do komitetu redakcyjnego pisma „Skamander”, redagował działy literackie w „Głosie Prawdy” i „Gazecie Polskiej”. W latach 1923–1926 prezesował Związkowi Zawodowemu Literatów Polskich, zaś w latach 1933–1934 razem z Arnoldem Szyfmanem organizował Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej. We wrześniu 1939 roku nie wyjechał za granicę, jak wielu przedstawicieli władzy i ludzi pióra. Pozostał w okupowanej stolicy. W czasie powstania warszawskiego został ciężko ranny przy ulicy Sękocińskiej, zmarł następnego dnia, 8 sierpnia 1944 roku. Pochowano go w mogile zbiorowej przy placu Gabriela Narutowicza. Ekshumowane w kwietniu 1945 roku zwłoki pisarza spoczęły na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym na Woli, na rogu Żytniej i Młynarskiej. Na tym samym cmentarzu w 1925 roku pochowany został jego mentor, Stefan Żeromski. Po latach na kamienicy przy ulicy Kaliskiej 13, gdzie Juliusz Kaden-Bandrowski mieszkał, zawisła upamiętniająca autora Generała Barcza tablica.

]]>
Maciej Kazimierz Sarbiewski, sarmacki Horacy https://blog.polona.pl/2025/02/maciej-kazimierz-sarbiewski-sarmacki-horacy/ Thu, 20 Feb 2025 11:43:46 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/02/maciej-kazimierz-sarbiewski-sarmacki-horacy/ Jego ody, epody i epigramaty czytała niemal cała elita polityczna i kulturalna Europy w pierwszej połowie XVII wieku. Przyjaźnił się z papieżem Urbanem VIII, był nadwornym kapelanem króla Władysława IV. Pozostawił po sobie nie tylko wiersze, lecz także utwory teoretyczne poświęcone sztuce poetyckiej. Tworzył wyłącznie w języku łacińskim. Fascynował się Horacym, Marcjalisem i Janem Kochanowskim. Przylgnęło do niego kilka określeń, takich jak sarmacki Horacy czy chrześcijański Horacy oraz Horacjusz polski. Maciej Kazimierz Sarbiewski urodził się czterysta trzydzieści pięć lat temu, 24 lutego 1595 roku na Mazowszu, w majątku Sarbiewo nieopodal Płońska. Jego utwory na język polski tłumaczyli m.in. Tadeusz Karyłowski, Anzelm Załęski oraz Władysław Syrokomla.

Historia literatury polskiej wymienia go w gronie najświetniejszych poetów polsko-łacińskich. Do tego znakomitego zastępu należą tacy autorzy, jak: Jan Dantyszek, Mikołaj Hussowczyk, Klemens Janicki, Filip Kallimach, Andrzej Krzycki. To w okresie renesansu, w którym po łacinie pisał także Jan Kochanowski. Natomiast Sarbiewski zaliczany jest – obok Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego – już do poetów baroku. Uważany jest nawet za przedstawiciela manieryzmu.

Pochodził z rodziny szlacheckiej, która zadbała o jego solidne wykształcenie. Uczył się w kolegium jezuickim w Pułtusku. W roku 1612, w wieku siedemnastu lat, został przyjęty do zakonu Towarzystwa Jezusowego. Naukę kontynuował w kolegium w Braniewie i w Akademii Wileńskiej. Potem jezuici skierowali go do pracy nauczycielskiej. W szkołach w Krożach na Żmudzi i w Połocku na Białorusi wykładał retorykę oraz poetykę. W roku 1622 wyjechał na trzyletnie studia do Rzymu, gdzie pozostawał pod kuratelą poety Alessandra Donatiego (Alexandra Donatusa), ale co najważniejsze: poznał się z kardynałem Maffeo Barberinim, rok później wybranym na papieża Urbana VIII. Papież wysoko cenił jego osobę oraz twórczość, w efekcie czego Sarbiewski został przez niego uhonorowany laurem poetyckim. Poeta poświęcił mu utwór Aureum saeculum.

Po powrocie do kraju studiował nadal w Wilnie i tu uzyskał najpierw doktorat z filozofii w roku 1632, następnie z teologii w 1636. W międzyczasie król Władysław IV przyznał mu funkcję osobistego kapelana. Sarbiewski cieszył się wówczas przyjaźnią biskupa Stanisława Łubieńskiego, z którym prowadził bogatą korespondencję, a na dodatek opinią poety wydawanego, czytanego i cenionego w Europie. W roku 1632 ukazał się w Antwerpii okazały tom jego poezji łacińskich. Na okładce tej księgi wykorzystano zaprojektowany przez samego Petera Paula Rubensa miedzioryt, przypominany później w innych edycjach.

Za młodu pisał panegiryki, opiewające czyny m.in. Jana Karola Chodkiewicza, potem wziął się za ambitne pod względem warsztatowym i artystycznym ody. Tworzył ody religijne. Ich tematem był Jezus Chrystus, ale również Maria Panna, Maria Magdalena czy św. Stanisław Kostka. „Na szczególną uwagę zasługują ody będące pobudkami wojennymi, za które godzi się nazwać Sarbiewskiego Tyrteuszem chrześcijańskim: jak Tyrteusz bowiem zagrzewał Spartan do walki z Meseńczykami, tak Sarbiewski, bolejąc nad niewolą narodów chrześcijańskich jęczących pod jarzmem tureckim, nawoływał chrześcijan, żeby raz przecie wypędzili Turka z Europy” – skonstatował historyk literatury Ignacy Chrzanowski i jako przykłady wymienił utwory: O gnuśności wieku, Do książąt europejskich, O znamienitym zwycięstwie Polaków nad Osmanem, cesarzem tureckim.

Wiele utworów Sarbiewskiego przełożył z łaciny na polszczyznę Władysław Syrokomla, tłumacz łacińskich utworów Jana Kochanowskiego, Sebastiana Klonowicza, Klemensa Janickiego czy Mikołaja Smoguleckiego. Syrokomla, autor Urodzonego Jana Dęboroga i Janka Cmentarnika, był jako poeta przedstawicielem późnego romantyzmu, nie ma więc przypadku w tym, że jego tłumaczenia są romantyczne z ducha. Dużo bliższe litery oryginału są według znawców epoki przekłady wspomnianych wcześniej jezuity Karyłowskiego oraz benedyktyna Załęskiego.

Oprócz wierszy, z uznaniem współczesnych Sarbiewskiemu spotkały się jego dzieła teoretyczne, a wśród nich traktaty: De acuto et arguto… sive Seneca et Martialis oraz De perfecta poesi, sive Vergilius et Homerus. O tym pierwszym monografista baroku, Czesław Hernas, mógł napisać: „Traktat ten był tyleż poetyką, co awangardowym programem literackim barokowego konceptyzmu. W rozważaniu o istocie »acutum« (pointa) Sarbiewski kładzie nacisk na zdziwienie i niespodziankę jako źródło przeżyć estetycznych. To szczególne prawo literackie niespodziewanego zestawienia dwu pojęć, przecięcia się dwu linii rozumowania w poincie jest odbiciem ogólnych praw geometrii, przecięcia się dwu linii, co ilustruje wykładowca figurami geometrycznymi i co zgodne jest z jego ogólnym poglądem, przyjmującym, iż poezja jest syntezą wiedzy”. O doniosłości traktatów Sarbiewskiego świadczy ponadto studium historyka filozofii Władysława Tatarkiewicza pod znaczącym tytułem Pierwszy Polak w dziejach estetyki.

Maciej Kazimierz Sarbiewski zmarł 2 kwietnia 1640 roku w Warszawie. W chwili śmierci miał czterdzieści pięć lat. O jego życiu i twórczości pisali: Jan Krystyniacki, Leon Kulczyński, Kazimierz Adam Lubecki, Jan Oko, Marcin Sas, Stanisław Windakiewicz, zaś w czasach najnowszych: Barbara Otwinowska, Elżbieta Sarnowska-Temeriusz, Stanisław Pietraszko, Zbigniew Raszewski, Bohdan Urbankowski. Utwory Macieja Kazimierza Sarbiewskiego dostępne są w Polonie, między nimi ogłoszony w 1924 roku wybór wierszy w przekładach Juliana Eysmonda (1892–1930), znanego w dwudziestoleciu międzywojennym poety, tłumacza i edytora.

]]>
Kazimierz Przerwa-Tetmajer, klasyk Młodej Polski https://blog.polona.pl/2025/02/kazimierz-przerwa-tetmajer-klasyk-mlodej-polski/ Tue, 11 Feb 2025 13:09:46 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/02/kazimierz-przerwa-tetmajer-klasyk-mlodej-polski/ Był poetą, przede wszystkim poetą. I właśnie jako Poeta został sportretowany przez Stanisława Wyspiańskiego w Weselu. Jako Poeta wypowiada w kierunku Panny Młodej słowa „A to Polska właśnie…”. Kazimierz Przerwa-Tetmajer był nie tylko jednym z najwybitniejszych poetów okresu Młodej Polski, ale także najpopularniejszym; popularniejszym od Jana Kasprowicza, Bolesława Leśmiana czy Tadeusza Micińskiego. Urodził się 12 lutego 1865 roku na Podhalu, we wsi Ludźmierz. Sto sześćdziesiąt lat temu.

Jak skonstatował historyk literatury Juliusz Kleiner, „był lirykiem w najpełniejszym znaczeniu, tym, któremu wszystko się przetwarza w melodię słowa, w obraz i w nastrój” oraz: „(…) liryka Tetmajera to liryka rozkoszy zmysłowej, czy to w dziedzinie erotyki, w której przemówiła nowym zupełnie tonem, czy w zakresie wchłaniania piękna przyrody wszystkimi zmysłami, by je wcielić bez reszty w muzykę słów (…). Stał się Tetmajer w równej mierze piewcą zmysłowości, jak wyrazicielem pustki duchowej. To sprawiło, że generacja ówczesna powitała w Tetmajerze głos swój własny”. Znakomicie przekonują o tym takie wiersze, jak Lubię kiedy kobieta – z jednej strony, z drugiej – Koniec wieku XIX. W tym pierwszym, ogłoszonym w 1894 roku w tomie Poezje. Seria druga, czytamy: „Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu, /Kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu, / Gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie, / I wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie”.

Ten drugi wiersz zaś okazał się rychło wierszem programowym Młodej Polski, wyrażającym dekadencki stan ducha młodopolskiego pokolenia: „Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy, / Dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza? / Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza, / Człowiecze, z końca wieku?… / Głowę zwiesił niemy”. Jak twierdzi cytowany wcześniej Kleiner, autor tych utworów był dekadentem, lecz „różnił się jednak od istotnych dekadentów tym, że mowy u niego nie było o stępieniu. Wprost przeciwnie – miał świeżą, silną, żywiołową wrażliwość wszystkich zmysłów i to mu pozwalało siłę ożywczą czerpać z przyrody”.

Jego ojciec był powstańcem listopadowym, zaś malarz  i prozaik Włodzimierz Tetmajer jego bliskim krewnym, podobnie zresztą jak Tadeusz Boy-Żeleński. Za młodu wraz z rodziną przeprowadził się do Krakowa. Tutaj matka przyszłego poety prowadziła pensjonat. Studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1884–1886 i podczas studiów zajął się twórczością literacką, a na dodatek działalnością dziennikarską. Współpracował z takimi czasopismami, jak „Czas”, „Tygodnik Ilustrowany” oraz „Kurier Warszawski”. Był współredaktorem „Kuriera Polskiego”. Przeniósł się z Krakowa do Warszawy, gdzie został sekretarzem ordynata Adama Krasińskiego, który sfinansował jego studia na uniwersytecie w Heidelbergu. Za młodu pisał okolicznościowe wiersze poświęcone pamięci Adama Mickiewicza oraz na cześć Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Dzieciństwo spędził na Podhalu. Nic więc dziwnego, że na Podhale wrócił. W czasie I wojny światowej sympatyzował z Legionami Piłsudskiego, redagował dwutygodnik „Praca Narodowa”. Organizował pod Tatrami Komitet Obrony Spisza, Orawy i Podhala. Napisał wiele wyjątkowej urody wierszy o Tatrach: Schnąca limba, Morskie Oko, Melodia mgieł nocnych (nad Czarnym Stawem Gąsienicowym), Z Tatr (widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej). Julian Krzyżanowski akcentował, że Tetmajer nigdy nie został poetą-cyganem, nie przesiadywał w kawiarniach, nie nadużywał alkoholu: „(…) był przede wszystkim właśnie poetą pełnym energii twórczej, która go rozpierała i niosła nie w świat Nirwany, lecz w krainy życia, rozświetlone pięknem sztuki i wabiące urodą miłości, fatalnej siły, która miała tak tragicznie odbić się na jego życiu”. Wyrazem tego talentu aż osiem tomów Poezji wydanych w latach 1891–1924.

Był za życia uwielbiany przez czytelniczki i czytelników, doceniany przez recenzentów, krytyków literackich. W 1921 roku wygrał wybory na prezesa Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy w Warszawie, natomiast w 1928 przyznano mu Nagrodę Literacką miasta Warszawy. Trzy lata później odbyły się huczne obchody jubileuszu czterdziestopięciolecia jego literackiej kariery. A przecież był nie tylko poetą i dziennikarzem. Pisał dramaty, takie jak Zawisza Czarny, Rewolucja oraz Judasz. Parał się ponadto prozą. W roku 1895 ogłosił opowiadanie Ksiądz Piotr, dobrze zresztą przyjęte. Niestety, powieści Panna Mery czy Romans panny Opolskiej z panem Główniakiem nie były najwyższych lotów.

W latach 1903–1910 ogłaszał na łamach prasy utwory z cyklu Na Skalnym Podhalu. Teksty pisane podhalańską gwarą co prawda szokowały, jednak znalazły odbiorców. W roku 1912 wydał opowieść Legenda Tatr. Literaturoznawcy po latach zgodnie uznali obydwa tytuły za dzieła wybitne. Krzyżanowski uznał niezwykłość i wyjątkowość tych utworów, polegającą „przede wszystkim na wprowadzeniu bogatej galerii postaci ludzkich, pierwotnych herosów, wyżywających się w walce z otoczeniem, z ludźmi, ze zwierzętami, z dziką przyrodą górską, z niełaskawym losem wreszcie, zwyciężających i ginących w owych zapasach. Dzika pasja miłosna orłów i orlic skalnych, głuche namiętności «honornych» zbójników i rabusiów, ich zaciekłość w dochodzeniu doznanej krzywdy, ich upojenie zemstą – wystąpiły w nowelach Tetmajera z plastyką niezrównaną, z bogactwem najróżnorodniejszych odcieni życia psychicznego, wśród przygód najosobliwszych, od bezpardonowych walk z wrogami po śmierć w uniesieniu czy spokojny zgon ludzi, którzy zrobili swoje i umierają, jak umierają drzewa leśne wokół ich osiedli”.

Niestety, w ostatnich latach życia cierpiał na niemoc twórczą. Na dodatek popadł w chorobę psychiczną. Żył w nędzy, z dnia na dzień. Przeżył bombardowanie Warszawy we wrześniu 1939 roku. Zmarł 18 stycznia 1940. Miał wtedy siedemdziesiąt pięć lat. W przedmowie do wyboru jego wierszy z 1974 roku Jan Zygmunt Jakubowski akcentował: „(…) On sam nie przerywał ciszy wokół siebie. Dręczony nieuleczalną chorobą, w ciągu dwudziestu ostatnich lat swego życia milczał. Ulubiony poeta szerokich kręgów miłośników poezji u schyłku XIX wieku, umierał w zupełnym zapomnieniu. Ponury, zaniedbany starzec dręczony manią prześladowczą przeżył o wiele lat dzieje swojej wielkiej, lecz krótkotrwałej sławy”. W opublikowanym w 1969 roku zbiorze Regio Tadeusz Różewicz zamieścił przejmujący wiersz zatytułowany wprost Kazimierz Przerwa-Tetmajer, opowiadający o tragicznym losie tego twórcy.

Jego poezja przetrwała. Nie tylko dzięki sile jej artystycznego wyrazu, lecz również dzięki muzyce. Muzykę do wierszy Przerwy-Tetmajera komponowali: Zygmunt Noskowski, Mieczysław Karłowicz, Władysław Żeleński, Karol Szymanowski i wielu innych, mniej znanych, jak Jan Skrzydlewski, Stanisław Lipski, Napoleon Rutkowski, Felicjan Szopski.

Książki Kazimierza Przerwy-Tetmajera są dostępne w Polonie.

]]>
Poeta-cygan Konstanty Ildefons Gałczyński https://blog.polona.pl/2025/01/poeta-cygan-konstanty-ildefons-galczynski/ Wed, 22 Jan 2025 13:06:04 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/01/poeta-cygan-konstanty-ildefons-galczynski/ Nie sposób wyobrazić sobie bez niego dziejów literatury polskiej XX wieku. Był jednym z najświetniejszych i najpopularniejszych poetów swojego czasu. Cieszył się uwielbieniem czytelników i uznaniem krytyków, nic więc dziwnego, że i historycy naszego piśmiennictwa artystycznego przyznali mu wysokie miejsce w hierarchii literackiej. Cytaty z utworów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego weszły do społecznego dyskursu, do mowy codziennej. Bywa, że przeciętny Polak posługuje się tymi cytatami, nie zdając sobie sprawy, że spłynęły z pióra tego właśnie autora: „Ocalić od zapomnienia”, „Ile razem dróg przebytych? / Ile ścieżek przedeptanych”, „Liryka, liryka, / tkliwa dynamika, / Angelologia / i dal”, „Za duży wiatr na moją wełnę”, „Ukochany kraj / umiłowany kraj, / ukochane i miasta, i wioski”, „Przez świat idące wołanie”, „Gdy wieje wiatr historii, / Ludziom jak pięknym ptakom / Rosną skrzydła, natomiast / Trzęsą się portki pętakom”.

Urodził się w Warszawie, sto dwadzieścia lat temu, 23 stycznia 1905 roku. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku zaczął publikować wiersze w szkolnych gazetkach. W roku 1922 przystąpił do zapomnianej dzisiaj grupy poetyckiej Złocień, studiował anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim, podjął współpracę z teatrem Reduta, a także z satyrycznym tygodnikiem „Cyrulik Warszawski”. Uwagę publiczności zdobył prowokacyjnym wierszem Skumbrie w tomacie. W roku 1928 współtworzył grupę poetycką Kwadryga – jedną z najważniejszych w dwudziestoleciu międzywojennym – razem z m.in. Władysławem Sebyłą, Zbigniewem Uniłowskim, Stefanem Flukowskim, Lucjanem Szenwaldem. Rok później zadebiutował fantastyczną opowieścią pod wyszukanym tytułem Porfirion Osiełek, czyli Klub Świętokradców. W roku 1931 pracował nad Szopką polityczną do spółki z Janem Lechoniem, Julianem Tuwimem i Marianem Hemarem. Następnie wydał poemat Ludowa zabawa i na łamach „Płomyczka” drukował w odcinkach opowiastkę dla młodych odbiorców Młynek do kawy.

Dużo publikował, a to w „Skamandrze” czy  „Żagarach”, a to w „Kurierze Porannym” czy w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”. W 1935 roku podjął współpracę z redakcją „Prosto z Mostu”, rok później ze „Szpilkami”. Pisał teksty dla Hanki Ordonówny. Rok 1937 przyniósł obszerną, liczącą ponad dwieście stron edycję Utworów poetyckich. Publikacja ta ugruntowała jego opinię jako poety mającego oryginalny styl i klasę. Młody podówczas krytyk Kazimierz Wyka zestawił ten tom z Trzema zimami Czesława Miłosza i Rozmową z ojczyzną Józefa Łobodowskiego, ale również z powieścią Witolda Gombrowicza Ferdydurke i skonstatował: „W liryce Gałczyńskiego przemawia pierwszy naprawdę uzdolniony, prawdziwy cygan (od «cyganeria») poezji polskiej (…). Gałczyński jest wspaniałym i samotnym zabytkiem minionych formacji literackich”. I nieco dalej: „W cyganerii Gałczyńskiego spoczywa również wyjaśnienie, czemu to on z takim barbarzyństwem obchodzi się ze swoim talentem. Jest on po prostu konsekwentny – cechom cygańskim pozwala wtargnąć w artyzm (…). Każdy wiersz jest wyjazdem w nieznane, nie wiesz przed końcem podróży, czy nie wykoleją cię rozmyślnie”.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej powołano go do wojska, 17 września został aresztowany przez Rosjan i z czasem wydany Niemcom. W 1941 roku osadzony w Altengrabow, jenieckim obozie pod Magdeburgiem. Tam nie tylko pisał wiersze, lecz także prowadził dziennik opublikowany wiele lat po jego śmierci. W 1944 roku, za brak dyscypliny został wysłany karnie do fizycznej pracy w fabryce broni. Po zakończeniu działań wojennych przebywał w Holandii, w obozie wojskowym w Meppen, stamtąd wyjechał do Paryża, a następnie do Brukseli i do Rzymu, gdzie w 1946 roku nakładem Oddziału Kultury i Prasy 2. Korpusu ogłosił tom Wiersze, opatrzony przedmową Jana Bielatowicza.

Po przyjeździe do Polski najpierw zamieszkał w Krakowie. Związał się tutaj przede wszystkim z redakcją „Przekroju”, na łamach którego publikował teksty z dwu cykli: Listy z fiołkiem oraz Teatrzyk Zielona Gęś. Obydwa cykle cieszyły się ogromnym powodzeniem wśród czytelników. Nic więc dziwnego, że z czasem ukazały się w formie książkowej. Pisarz drukował także w „Odrodzeniu”, pracował ponadto w teatrze kabaretowym Siedem Kotów oraz w Klubie Satyryków Kukułka. W 1948 roku przeprowadził się z Krakowa do Szczecina, ale po kilku miesiącach osiadł na powrót w Warszawie. O Zielonej Gęsi Artur Sandauer napisał, iż mierzy we wszelkie „(…) feudalne i romantyczne przeżytki, zakorzenione w umysłowości inteligencji, w rozmaitych Zapszczykulskich, którzy aby uczynić zadość staropolskiej zasadzie «zastaw się a postaw się» i podjąć godnie osiemdziesięciu imieninowych gości, zastawiają swe sztuczne szczęki i okulary. Ów atak na konserwatyzm obyczajowy odbywa się oczywiście nie w imię jakiejś określonej ideologii, lecz – zwykłego zdrowego rozsądku (…). Gałczyński – doprowadzając do absurdu i rozsadzając  śmiechem obyczajowe skamieliny – oddaje usługi nieocenione”.

Oczywiście nie zaniedbywał poezji. Wydał znakomite zbiory wierszy, takie jak Zaczarowana dorożka i Ślubne obrączki, ponadto dwa poematy, Niobe i Wit Stwosz,zaliczane zresztą do jego najwybitniejszych osiągnięć twórczych. To dla dorosłych, a dla dzieci – zbiór wierszy Elektryczne schody. Z myślą o najmłodszych stworzył też farsę Babcia i wnuczek, czyli Noc cudów. Razem z Adamem Mauersbergerem pracował nad sztuką o Andrzeju Towiańskim Noc mistrza Andrzeja. Przygotował polskie libretto opery Jacquesa Offenbacha Orfeusz w piekle. Poza tym podróżował do ZSRR i Czechosłowacji, w 1950 roku wziął udział w II Światowym Kongresie Pokoju w Warszawie i przy okazji napisał poemat o pracy Przez świat idące wołanie.

W roku 1950 Ziemowit Fedecki, zaprzyjaźniony z nim tłumacz i redaktor miesięcznika „Twórczość”, namówił go na wyjazd na Mazury, do Prania, gdzie Gałczyńskiego oraz jego żonę Natalię i córkę Kirę wziął pod opiekę leśniczy Stanisław Popowski. Poeta był wtedy po ciężkim zawale serca, zmagał się z chorobą alkoholową. W Praniu, na łonie natury, mógł podreperować zdrowie, uspokoić nerwy i skupić się na twórczości literackiej i przekładowej. Trzeba wiedzieć, że i jako tłumacz – i to z kilku języków – miał swoje osiągnięcia. Przełożył Sen nocy letniej Williama Szekspira, odę Do radości Fryderyka Schillera, utwory Louisa Aragona i Pabla Nerudy oraz Aleksandra Błoka i Borysa Pasternaka.

Niestety, w 1952 roku poetę zaatakował drugi zawał serca, co ograniczyło jego aktywność publiczną. Jedną z ostatnich jego prac literackich okazał się poemat Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemnogrodu, publikowany w odcinkach w „Przekroju”. 6 grudnia 1953 roku poeta zmarł w Warszawie i został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Niebawem ukazało się kilka ważnych wyborów jego liryki. W roku 1954 nakładem Wydawnictwa Literackiego w Krakowie oraz Państwowego Instytutu Wydawniczego, natomiast w 1955 w Czytelniku w Warszawie wyszedł zredagowany przez wspomnianego Fedeckiego potężny wybór zatytułowany Satyra. Groteska. Żart liryczny (z grafikami Henryka Tomaszewskiego), pokazujący pisarza jako wybornego humorystę. W 1956 roku w Czytelniku ukazał się wybór wierszy również w opracowaniu Fedeckiego.

Niebawem zawiązał się komitet redakcyjny Dzieł Gałczyńskiego, w skład którego weszli: Natalia Gałczyńska, Ziemowit Fedecki, Jerzy Putrament, Andrzej Stawar, Jan Śpiewak, Marian Toporowski. W latach 1957–1960 ukazało się pięć tomów zawierających wiersze, prozę, utwory teatralne i przekłady autora Ulicy szarlatanów. W tym czasie wyszły ponadto Wiersze dla dzieci z ilustracjami Marka Rudnickiego i Młynek do kawy z ilustracjami Stanisława Zamecznika.

O Gałczyńskim powstało wiele szkiców, rozpraw i studiów. Tak jak przed wojną pisali o nim Józef Czechowicz, Bolesław Miciński i Karol Wiktor Zawodziński, tak po wojnie: Jan Błoński, Ryszard Matuszewski i Jerzy Kwiatkowski. Na wieść o śmierci poety zaprzyjaźniony z nim Konstanty Aleksander Jeleński na łamach paryskiej „Kultury” tak go wspominał: „Zbyt duża głowa, osadzona na krępym tułowiu, smagła cygańska twarz, palące oczy – jakże wymowny sam fizyczny kształt, jakże dopasowany do Sylena, satyra, błazna na Escorialu, włóczęgi śpiącego pod mostem. Musiała rosnąć wokół niego legenda, w którą sam się dał łowić jak w sieć. Jak rozplątać legendę i prawdę? I czy jest inna prawda, czy może przeżyć tak silną legendę, którą się przecież tworzyło własnym życiem?”. Z czasem powstały o nim kolejne artykuły autorstwa takich literaturoznawców, jak: Marta Wyka, Andrzej Drawicz, Andrzej Z. Makowiecki, Jacek Łukasiewicz.

Poeta był stale obecny w księgarniach oraz w szkołach. W latach sześćdziesiątych ukazały się ważne wybory jego liryki pod redakcją Marty Wyki, Artura Międzyrzeckiego czy Jana Śpiewaka, w latach siedemdziesiątych doszło do reedycji pięciotomowych Dzieł w opracowaniu graficznym Józefa Wilkonia. Wybór Kronika olsztyńska z 1975 roku opracował graficznie Andrzej Strumiłło, zaś bibliofilską edycję wiersza Inge Bartsch, ogłoszoną nakładem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, ozdobiły linoryty Zbigniewa Dolatowskiego, natomiast Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha z 1985 roku prace graficzne Jana Bokiewicza. Nie dość tego, swoje wybory twórczości poetyckiej Gałczyńskiego opublikowały najpierw żona Natalia, a następnie córka Kira, która w latach 1980–1997 kierowała Muzeum im. Gałczyńskiego w Praniu i na dodatek napisała kilka książek o Natalii i Konstantym Ildefonsie, m.in.: Konstanty syn Konstantego, Zielony Konstanty, Mazurskie szlaki Gałczyńskiego czy Srebrna Natalia.

]]>
Ignacy Chrzanowski i jego historia literatury https://blog.polona.pl/2025/01/ignacy-chrzanowski-i-jego-historia-literatury/ Mon, 20 Jan 2025 14:38:21 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/01/ignacy-chrzanowski-i-jego-historia-literatury/ Historyk literatury, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, polonista i slawista – Ignacy Chrzanowski zmarł osiemdziesiąt pięć lat temu w nocy z 19 na 20 stycznia 1940 roku w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen-Oranienburg. Profesor trafił tam w wyniku Sonderaktion Krakau. 6 listopada 1939 roku został aresztowany w Collegium Novum UJ wraz z grupą blisko dwustu profesorów i wykładowców. Przetrzymywany był najpierw w więzieniach w Krakowie i Wrocławiu, a następnie przewieziony do Trzeciej Rzeszy. Jego najbardziej znanym dziełem jest Historia literatury niepodległej Polski do 1794 roku. Wielokrotnie wznawiana także po wojnie. Na tym opracowaniu wychowało się kilka pokoleń adeptów filologii.

Z czasem Chrzanowski podjął się napisania Historii literatury Polski porozbiorowej, ale opracowanie to zdążył doprowadzić do roku 1820 i za jego życia pozostawało w rękopisie. A zaczęło się od przygotowanej z myślą o młodym czytelniku Historii literatury polskiej, która ukazała się w 1906 roku. Literaturoznawca miał wówczas na koncie kilka poważnych publikacji: studia o Szymonie Szymonowicu oraz o poezji filaretów, a także książkę Okruchy literackie, zawierającą teksty na temat Stanisława Konarskiego, Narcyzy Żmichowskiej, Kornela Ujejskiego, Adama Asnyka oraz Henryka Sienkiewicza.

Urodzony na Podlasiu w Stoku Lackim 5 lutego 1866 roku, był spokrewniony z rodzinami Sienkiewicza oraz Joachima Lelewela. Odebrał staranne wykształcenie. Studiował filologię polską i słowiańską na uniwersytetach w Warszawie i Wrocławiu, a potem w Paryżu: na Sorbonie i w Collège de France. Jego nauczycielami akademickimi byli filozof i teolog Wilhelm Dilthey, kulturoznawca Aleksander Brückner, językoznawca Władysław Nehring. Szybko podjął pracę recenzencką i publicystyczną. Na przełomie XIX i XX wieku publikował regularnie na łamach „Słowa” i „Książki”, pracował jako redaktor „Ateneum” i „Przeglądu Pedagogicznego”. Rychło został przyjęty do Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i do Akademii Umiejętności, a ponadto do Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Do najważniejszych jego publikacji z tego okresu należą: książka o Marcinie Bielskim, poecie doby renesansu, oraz obszerne opracowanie Z dziejów satyry polskiej XVIII wieku, a ponadto broszura Za co powinniśmy kochać Pana Tadeusza?, która doczekała się kilku reedycji.

W roku 1910 przeprowadził się do Krakowa, gdzie objął na Uniwersytecie Jagiellońskim zwolnioną przez Stanisława Tarnowskiego Katedrę Historii Literatury. Wziął udział w organizacji krakowskiego oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, a równocześnie pracował na rzecz Towarzystwa Naukowego we Lwowie. Na uniwersytecie prowadził aktywną działalność pedagogiczną, którą godził z własnymi poszukiwaniami badawczymi. Efektem tego liczne rozprawy: o Mickiewiczu, Sienkiewiczu, Asnyku czy Auguście Cieszkowskim, ogłaszane na łamach prasy literackiej oraz książki: O komediach Aleksandra Fredry, Poezja za czasów Stanisława Augusta oraz Z epoki romantyzmu wydane w latach 1917–1918.

Chętnie występował z publicznymi odczytami, następnie ogłaszanymi drukiem. Co znamienne, były one zatytułowane w formie pytań: Czym był Wergiliusz dla Polaków po utracie niepodległości? lub Kto to był Jan Kochanowski? Ogłaszał fundamentalne rozprawki: o naszym hymnie narodowym, o idei Komisji Edukacyjnej, na temat „wychowania narodowego”, a także okolicznościowe teksty: już to z okazji pogrzebu Sienkiewicza czy sprowadzenia prochów Słowackiego na Wawel. Co warte podkreślenia, od 1911 roku aż do wybuchu II wojny światowej redagował wydawaną własnym sumptem serię Prace Historyczno-Literackie. W pięćdziesięciu tomach ukazywały się tu studia i rozprawy jego uczniów oraz wychowanków. A trzeba wiedzieć, że wśród nich znalazły się takie tuzy polskiej kultury, jak: Jan Stanisław Bystroń, Stanisław Pigoń, Tadeusz Lehr-Spławiński oraz Wacław Borowy, ponadto: Julian Krzyżanowski, Roman Pollak, Zenon Klemensiewicz, Kazimierz Wyka, a także poeci: Roman Brandsteatter i Jan Sztaudynger.

Nie krył się z politycznymi poglądami. Podpisał się pod protestem w sprawie uwięzienia w twierdzy w Brześciu opozycyjnych wobec sanacji polityków, za co został obłożony restrykcjami i w roku 1931 zmuszony do przejścia na emeryturę. Tego samego roku został wybrany na przewodniczącego Komisji Historii Literatury Polskiej w Polskiej Akademii Umiejętności. Przez następne lata wykładał jeszcze na uniwersytecie, który w 1936 roku przyznał mu tytuł profesora honorowego. Efektem jego systematycznej pracy naukowej okazał się tom odczytów, przemówień i szkiców pod tytułem Literatura a naród, zawierający omówienia twórczości m.in. Józefa Wybickiego, Stanisława Staszica, Jana Śniadeckiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, trzech wieszczów, a nadto Bolesława Prusa, Stanisława Wyspiańskiego i Stefana Żeromskiego. W roku 1939 wyszły dwa obszerne tomy Studia i szkice, scalające i podsumowujące dorobek profesora. Przygotowana wówczas do druku książka o Joachimie Lelewelu ukazała się dopiero w 1946 roku w opracowaniu Stanisława Pigonia.

A przecież był Ignacy Chrzanowski również cenionym edytorem poezji Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, poematu Ezop Biernata z Lublina, kazań Piotra Skargi, listów Zygmunta Krasińskiego do Adama Potockiego, pism Kazimierza Brodzińskiego i Henryka Sienkiewicza oraz współredaktorem (z Zygmuntem Szweykowskim) dzieł Bolesława Prusa. A na dodatek redaktorem antologii Humanizm i reformacja w Polsce i Księgi ku czci Józefa Ignacego Kraszewskiego. Jak napisała o nim Marta Wyka: „Nie uprawiał wąskiej specjalizacji (…). Rozległość zainteresowań i doskonałe wykształcenie pozwalały mu na podejmowanie trudu szerokich syntez i ogarnięcie okiem historyka całej właściwie polskiej literatury. Przewijał się przez jego opisy stały wątek europejskich związków naszego piśmiennictwa”. I jeszcze: „Odrzucał artystyczną słabość, poszukując wielkiego ducha, wybitnej idei oraz formalnego piękna, którego ekspresją mógł być język”.

Wybrane publikacje Ignacego Chrzanowskiego dostępne są w Polonie.

]]>
Teodor Tomasz Jeż, prekursor powieści realistycznej https://blog.polona.pl/2025/01/teodor-tomasz-jez-prekursor-powiesci-realistycznej/ Fri, 10 Jan 2025 13:59:04 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/01/teodor-tomasz-jez-prekursor-powiesci-realistycznej/ Dzisiaj należy do grona pisarzy zapomnianych, ale w swoim czasie był autorem poczytnym, którego książki były rozchwytywane przez czytelników. Brał aktywny udział w życiu politycznym, uczestniczył w powstaniu styczniowym, działał na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez wiele lat prowadził bogatą korespondencję z Elizą Orzeszkową. Zmarł sto dziesięć lat temu w Lozannie, 11 stycznia 1915 roku. Naprawdę nazywał się Zygmunt Miłkowski, jednak znany był pod literackim pseudonimem Teodor Tomasz Jeż. Do jego najważniejszych dzieł literackich należą powieści Uskoki, Rycerz chrześcijański oraz Z ciężkich dni, ponadto tom szkiców Sylwety emigracyjne, a także pamiętnik Od kolebki przez życie. Uważa się go za prekursora polskiej powieści realistycznej.

Znawczyni epoki pozytywizmu, Janina Kulczycka-Saloni, tak oto określiła jego artystyczny fenomen: „(…) zajmuje trwałe miejsce w dziejach literatury polskiej jako jeden z najpoczytniejszych powieściopisarzy łączących swą twórczością powieść  przedpowstaniową z epoką jej bujnego rozkwitu. Był przykładem rzadkiej postawy wśród twórców – potrafił zachować własną linię ideową i artystyczną, a równocześnie okazać tyle życzliwości i zrozumienia poczynaniom młodych. Jego autorytet zaś nie tylko dla generacji Prusa i Orzeszkowej, ale także dla generacji Stefana Żeromskiego był autorytetem niestrudzonego pracownika pióra i nieprzejednanego bojownika polskiej sprawy”.

Urodził się na Podolu 23 marca 1824 roku. Uczył się w Odessie, studiował w Kijowie. Wziął udział w powstaniu na Węgrzech podczas Wiosny Ludów w 1848 roku, dosłużył się stopnia porucznika. Potem przebywał na emigracji. Podróżował po Bałkanach, wiele lat spędził we Francji i Belgii, a także w Anglii. Aktywnie włączył się w działalność Towarzystwa Demokratycznego Polskiego oraz Komitetu Centralnego Emigracji Europejskiej. W latach 1853–1855 był obserwatorem i korespondentem podczas wojny na Krymie. Organizował oddział polski w Mołdawii. Niestety, aresztowany na granicy rumuńsko-rosyjskiej, został osadzony w więzieniu we Lwowie. Po zwolnieniu z aresztu lata 1864–1872 spędził w Belgradzie i Brukseli. Publikował w „Demokracie Polskim”, „Niepodległości” i „Wolnym Polskim Słowie”. Współzakładał Ligę Polską. Był nawet prezesem tej organizacji. Z wielką swadą pisał nie tylko prozę beletrystyczną, ale również artykuły publicystyczne o tym, co dzieje się w Polsce pod zaborami oraz w Europie. Wyrazem tego liczne książki i broszury, takie jak Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym czy Sprawa ruska w stosunku do sprawy polskiej.

Dał się poznać jako członek Zarządu Związku Wychodźstwa Polskiego, a nadto Rady Zarządzającej Muzeum Narodu Polskiego w Rapperswilu. Utrzymywał kontakty z rosyjskim filozofem Aleksandrem Hercenem i włoskim prawnikiem Giuseppem Mazzinim, ale również z Bolesławem Limanowskim oraz Józefem Ignacym Kraszewskim. W roku 1872 osiadł w Szwajcarii. Mieszkał w Genewie, Zurychu i Lozannie. Cały czas uprawiał pisarstwo literackie i dziennikarstwo. Napisał około dziewięćdziesięciu powieści osadzonych w realiach historycznych lub współczesnych. Oprócz pseudonimu Teodor Tomasz Jeż używał pseudonimu Władysław Bonar. Pierwsza jego powieść Pamiętniki włóczęgi ukazywała się w odcinkach na łamach „Dziennika Literackiego” w latach 1856–1860. Z uznaniem krytyki spotkały się kolejne powieści  Historia o pra-pra-pra… dziadku oraz Historia o pra-pra-pra… wnuku z lat 1861–1863.

Z jednej strony publikował powieści historyczne, takie jak Dersław z Rytwian czy Za króla Olbrachta, z drugiej natomiast współczesne, w których zajął się problemem społecznej roli kobiety, czego znów przykładem Jaskółki oraz Emancypowana. W roku 1888 ogłosił opowieść o dramatycznych losach polskiej emigracji Nad rzekami Babilonu. Oprócz tego pozostawił wiele utworów rozgrywających się na Bałkanach, do których należą: Rotułowicze, Narzeczona Harambaszy, Dachijszczyzna, Hercog słowiański. Szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje powieść poświęcona Skanderbergowi, piętnastowiecznemu bohaterowi Albanii, znana najpierw pod tytułem Rycerz chrześcijański, a w następnych wydaniach jako O byt.

Henryk Markiewicz, inny znawca pozytywizmu, skonstatował: „Ulubione postaci Jeża to dzielni bojownicy, ich niezłomni ojcowie i ofiarne matki, kreacje w swej hiperbolice i jednolitości duchowej jeszcze romantyczne – natury silne, patetyczne, odważne, ale giętkie w oporze przeciw okrutnemu i przewrotnemu wrogowi, wierne w swych uczuciach, ale poświęcające szczęście osobiste dla sprawy ogólnej”. Nic więc dziwnego, że opowieści historyczne, których akcja rozgrywała się w przeszłości i gdzieś poza Polską interpretowano „jako metaforę spraw polskich: znajdowano tu nakaz wytrwania, bezkompromisowego patriotyzmu, wezwanie do czynnego oporu przeciw zaborcy i nadzieję niepodległej przyszłości. Pisarz sam zresztą na taki odbiór swej twórczości naprowadzał, przedstawiając działanie swych bohaterów na wzór polskich powstańców i konspiratorów i umieszczając w powieściach tych aluzje satyryczne do współczesności”.

Pisał nie tylko powieści, lecz także wypowiadał się na temat powieści jako gatunku. Dowodem tego szkic Zadania polskiej powieści. W szkicu w formie listu do Piotra Chmielowskiego dał się poznać jako znawca tajników krytyki literackiej. Pisał nawet listy otwarte, jak ten Do Spółobywateli. A ponadto wspomnienia, czego świetnym przykładem rzecz o Józefie Ignacym Kraszewskim. Literaturoznawcy cenią zwłaszcza jego późne książki, do których należą Sylwety emigracyjne. W dziele tym Jeż naszkicował blisko trzydzieści portretów takich osób, jak: Joachim Lelewel, Józef Wysocki, Henryk Dembiński, Józef Bem, Józef Bohdan Zaleski, Ludwik Mierosławski czy Władysław Plater.

Dzisiaj twórczość prozatorska Teodora Tomasza Jeża nie jest oceniana tak wysoko jak za jego życia, jednak uważa się, że próbę czasu przetrzymała trzytomowa praca Od kolebki przez życie, czyli pamiętnik pisarza obejmujący lata 1884–1909, wydany jednak dopiero w roku 1936. W dziele tym Zygmunt Miłkowski vel Teodor Tomasz Jeż przedstawił siebie w wielu rolach, jako spiskowca, powstańca, emisariusza, działacza politycznego na ziemiach polskich i na emigracji, a wreszcie także jako pisarza. Wykazał się przy tym wielkim zmysłem obserwacyjnym i talentem wręcz reporterskim. Zmarł w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat. Pochowany został na cmentarzu Bois-de-Vaux w Lozannie. Nad jego trumną stanęli Ignacy Jan Paderewski oraz Henryk Sienkiewicz.

Wybrane książki Zygmunta Miłkowskiego (Teodora Tomasz Jeża) dostępne są w POLONIE.

]]>
Pisarskie wcielenia Ferdynanda Ossendowskiego https://blog.polona.pl/2025/01/pisarskie-wcielenia-ferdynanda-ossendowskiego/ Thu, 02 Jan 2025 10:54:36 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2025/01/pisarskie-wcielenia-ferdynanda-ossendowskiego/ Za życia należał do grona najpoczytniejszych i najpopularniejszych pisarzy polskich. Niestety, po śmierci popadł w zapomnienie. Zmarł 3 stycznia 1945 roku w Grodzisku Mazowieckim. Pochowany został na cmentarzu w Milanówku. W czasie Polski Ludowej jego nazwisko zostało wymazane z historii literatury współczesnej, ale dzisiaj Ferdynand Ossendowski ma swoją aleję na stołecznym Solcu. Krzyżuje się ona z jednej strony z aleją Stanisława Balińskiego, zaś z drugiej z aleją Mieczysława Grydzewskiego. Na domu, w którym mieszkał przy ulicy Grójeckiej od kilkunastu lat wisi poświęcona mu tablica.

W czasach PRL-u jego książek nie wznawiano ze względów politycznych. Był wszak Ossendowski autorem wielce krytycznej powieści o Włodzimierzu Leninie, wodzu rewolucji październikowej. Jego nazwiska próżno było szukać w Zarysie dziejów literatury polskiej Juliusza Kleinera i Włodzimierza Maciąga. W Dziejach literatury polskiej Julian Krzyżanowski poświęcił mu raptem dwa zdania, dzięki czemu czytelnik mógł się dowiedzieć, że pisarz: „(…) swój udział w rewolucji roku 1905 przypłacił dwuletnim więzieniem, ale przed Październikową uciekł przez stepy Sybiru i Mongolii do Europy zachodniej. Sensacyjna relacja o tej podroży Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (1923), ogłoszona najpierw po angielsku, przyniosła autorowi rozgłos dzięki aktualności tematu, a nie wartości literackiej”.

W podobnie deprecjonujący sposób potraktował Ossendowskiego Stefan Żółkiewski w pracy zbiorowej Literatura polska 1918–1975. Zaliczył go do grupy „raczej nieciekawych autorów powieści kryminalnych, pseudohistorycznego romansu kostiumowego, powieści przygodowej, science-fiction, melodramatu obyczajowego. Tacy autorzy, jak: Marek Romański, Antoni Marczyński, a nawet Ferdynand Antoni Ossendowski po 1930 roku, w świetle ówczesnych europejskich standardów literatury trywialnej, nie byli na poziomie potrzeb czytelniczych”. Cóż, autor takich książek, jak Od szczytu do otchłani czy Cień ponurego wschodu (Za kulisami życia rosyjskiego), w zdecydowanie negatywnym świetle opisujący rzeczywistość Rosji bolszewickiej i Związku Radzieckiego, nie mógł liczyć na entuzjazm ze strony władzy komunistycznej.

Urodził się w okolicach Witebska 27 maja 1878 roku. Studiował chemię, fizykę i biologię na uniwersytetach w Petersburgu i Paryżu. W roku 1922 znalazł się po raz pierwszy w Warszawie, gdzie prowadził wykłady z zakresu geografii oraz ekonomii, został prezesem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy, prowadził zajęcia w Wyższej Szkole Dziennikarskiej, redagował „Wiadomości Warszawskie”, kierował Wydawnictwem Znicz. Był naukowcem, ale także równie utalentowanym prozaikiem. W jego dorobku znajdują się zarówno powieści historyczne w rodzaju Lisowczyków czy Zagończyka, jak i współczesne: Pięć minut do północy czy Iskry spod młota.

Pisał zarówno dla dorosłych, jak i dla młodzieży. Do młodego i najmłodszego czytelnika skierowane były książki Życie i przygody małpki, Słoń Birara czy Przygody Jurka w Afryce oraz opowieści Pod polską banderą lub Sokół pustyni. Ciągnęła się za nim sława człowieka, który wiele widział, wiele przeżył, czynnie uczestniczył w rozgrywających się wydarzeniach historycznych na europejską i światową skalę. Anna Nasiłowska w Historii literatury polskiej z 2019 roku skonstatowała: „Był doradcą dowódcy białej armii, admirała Kołczaka, potem przedostał się do Mongolii. Jako jeden z nielicznych Europejczyków obserwował powstanie  ruchu panmongolskiego i krótkotrwałego państwa, które zostało następnie podporządkowane bolszewikom. Udało mu się zdobyć zaufanie dowódcy mongolskiej armii, złowrogiego barona Ungern von Starnberga (pochodzącego z Inflant)”. Ponadto: „Ossendowski był twórcą utworów o różnej wartości, jego specjalnością stała się literatura podróżnicza”.

Rzeczywiście, wiele podróżował. Zjeździł Azję i Afrykę. Efekt tych peregrynacji to powieść Niewolnicy słońca i zbiory reportaży Wśród czarnych, Pod smaganiem samumu czy Płomienna północ, w których opisał życie i obyczaje ludów zamieszkujących Maroko, Algierię, Tunezję. Jego teksty ukazywały się w okresie dwudziestolecia międzywojennego na łamach „Kuriera Warszawskiego”, „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, „Słowa Polskiego” i „Rzeczpospolitej”. Napisał ponadto wiele książek opisujących atrakcje geograficzne polskich ziem, między innymi rzecz o Polesiu, o Huculszczyźnie, o Karpatach i Podkarpaciu, wreszcie Puszcze polskie, a nawet powieść zatytułowaną po prostu Warszawa, nad którą pracował podczas okupacji hitlerowskiej.

W czasie wojny wdał się w działalność konspiracyjną w Stronnictwie Narodowym, nadzorował prace Koła Pedagogicznego Wydziału Wychowania i Propagandy. Z czasem przeprowadził się z Warszawy do podstołecznego Żółwina. Cały czas pracował. Oprócz wspomnianej Warszawy powstały wtedy powieści Jasnooki łowca i Willa przy szosie oraz nowela Wacek i jego pies, a także monografia geograficzna zatytułowana Azja.

Wybrane książki Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego dostępne są w Polonie.

]]>
Maurycy Mochnacki, krytyk literacki, pianista i powstaniec https://blog.polona.pl/2024/12/maurycy-mochnacki-krytyk-literacki-pianista-i-powstaniec/ Fri, 20 Dec 2024 07:47:13 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/maurycy-mochnacki-krytyk-literacki-pianista-i-powstaniec/ Należy do czołowych przedstawicieli polskiego romantyzmu. Był jednym – obok Kazimierza Brodzińskiego – z najwybitniejszych ideologów tej epoki. Bez lektury jego dzieła O literaturze polskiej w wieku XIX, ogłoszonego w roku 1830, nie sposób zrozumieć fenomenu romantycznej uczuciowości i mentalności, ale również wyobraźni. Napisał w nim, m.in.: „Czas nareszcie przestać pisać o sztuce (…). Życie nasze już jest poezją”. Jako krytyk i publicysta zajmował się nie tylko literaturą, ale także teatrem oraz muzyką. Zasłynął ponadto jako utalentowany pianista, którego porównywano z Fryderykiem Chopinem. Wziął udział w powstaniu listopadowym. Maurycy Mochnacki zmarł 20 grudnia 1834 roku, czyli sto dziewięćdziesiąt lat temu, we Francji w Auxerre.

W Zarysie dziejów literatury polskiej Juliusz Kleiner skonstatował: „Równego mu pióra nie miała dotąd publicystyka polska. Pisał z niesłychanym temperamentem, polemizował z nadzwyczajną ciętością i bystrością, sam się zdawał upajać niejednym ze swych frazesów efektownych, chciał imponować i naprawdę imponował bogactwem i nowością idei”. I nieco dalej: „Wobec nowej poezji polskiej dwa spełnić pragnął zadania. Jedno zadanie krytyka, pojmował odmiennie od pseudoklasyków i skromniej: krytyk ma wniknąć w dzieło artysty, ukazać «jak artysta myśli, jak czuje i co ma sobie właściwego», nie jego rzeczą pouczać twórców; krytycy «kształcą czytelników, nie pisarzy». Tym dalej i tym wyżej sięgał drugi cel: chciał Mochnacki dać Polsce ogólny pogląd na świat, odpowiadający poezji romantycznej, tej poezji, za której źródło uważał «uczucie nieskończoności», która «żyje w świecie pamiątek, w dziedzinie znikłych wieków lub w przyszłości… albo raczej żyje w myśli i w tęsknocie», a potrafi uczynić «mniej zawiłą i wątpliwą najwyższą zagadkę bytu»”.

Urodził się w Bojańcu koło Żółkwi 13 września 1803 (według innych źródeł 1804) roku. Uczył się we Lwowie, a od roku 1821 – po przeprowadzce rodziny Mochnackich do Warszawy w 1819 roku – studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, skąd niestety został relegowany za obrazę komisarza policji. Należał wtedy do tajnego Związku Braci Wolnych Polaków, założył Towarzystwo Patriotyczne. Czytał poezje Goethego i Schillera, pisma filozoficzne Kanta i Schellinga. Pod koniec 1823 roku został aresztowany za działalność konspiracyjną i osadzony na kilka miesięcy w więzieniu. Potem publikował w „Dzienniku Warszawskim”, „Gazecie Polskiej” i „Kurierze Polskim”. Zasłynął artykułem O duchu i źródłach poezji w Polszcze, w którym podjął bezpardonową polemikę z Janem Śniadeckim. Fascynował się twórczością Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, przyjaźnił się z Sewerynem Goszczyńskim, pracował jako sekretarz Kajetana Koźmiana. Wypowiadał się na tematy publiczne, czego wyrazem rozprawy Co rozumieć przez rewolucyą w Polszcze oraz Czy może być kontr-rewolucya w Warszawie?

Wziął udział w powstaniu listopadowym, walczył pod Olszynką Grochowską, pod Okuniewem i Wawrem; w bitwie pod Ostrołęką został ciężko ranny. W uznaniu jego męstwa przyznano mu order Virtuti Militari. Zmuszony do emigracji po upadku powstania, wyjechał do Francji, mieszkał w Paryżu, Metzu i Auxerre. Publikował na łamach „Pamiętnika Emigracji Polskiej”. W wierszu zatytułowanym po prostu Mochnacki, zamieszczonym w zbiorze Karmazynowy poemat, Jan Lechoń przedstawił wizję jego koncertu w 1832 roku w Metzu: „Mochnacki jak trup blady siadł przy klawikordzie / I z wolna jął próbować akord po akordzie”. Sam Mochnacki w artykule z 1831 roku O terroryzmie niezrozumu i obskurantyzmu polskiego stwierdził gorzko: „Polska nie zginie brakami obywatelstwa i cnoty, nie zginie brakami męstwa i środków materialnych, ale zginie terroryzmem niezrozumu”.

Na emigracji napisał drugie – po Literaturze polskiej w wieku XIX – wielkie dzieło, czyli Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831. Jak stwierdziła Maria Straszewska, znawczyni epoki romantyzmu: „Dzieło to, w którym zdołał objąć tylko czasy Polski przedlistopadowej i początek powstania, oparte na obfitych materiałach źródłowych, choć pozbawione perspektywy historycznej, «nie mogące obiecywać zimnej, wytrawionej dykcji, właściwej powadze historyka, mającego przed sobą czasy odległe albo zapadłe», pisane z pasją polityka z pewnością niechybną mistrza słowa, godne jest stanąć obok najznakomitszych pomników romantycznej poezji”. Piszącego to dzieło Mochnackiego trawiła zaawansowana gruźlica. W 1834 roku władze carskie skazały go zaocznie na śmierć za udział w powstaniu listopadowym. W tym samym roku ukazało się Powstanie narodu polskiego. Pod koniec życia Mochnacki mieszkał w Auxerre. Tutaj pisał manifesty z cyklu Pisma auxerrskie i tutaj zmarł.

Po jego śmierci powstało wiele poświęconych mu studiów i monografii. Jego życie i pisarstwo na przełomie XIX i XX wieku omawiali: Henryk Gierszyński, Józef Gollenhofer, Stefan Kramsztyk, Aleksander Kraushar, Apolinary Krupiński, Stefan Krynicki, Aleksander Łucki, Artur Passendorfer, Stanisław Szpotański, Artur Śliwiński. W jego pracach rozczytywał się Stanisław Brzozowski. Analizując Powstanie narodu polskiego, Maria Janion i Maria Żmigrodzka w książce Romantyzm i historia zwróciły szczególną uwagę na stworzoną przez Mochnackiego sylwetkę Piotra Wysockiego: „(…) mimo lekkiego dystansu, znamiennego jak romantyk portretował żołnierza, kierującego się natchnieniami patriotycznego serca (…). Zdanie «rozumem jego była miłość ojczyzny» zrobiło wielką karierę i nic dziwnego, gdyż trudno o lepszą definicję romantycznego patriotyzmu”.

Prochy pochowanego w Auxerre Maurycego Mochnackiego zostały przeniesione do Polski w listopadzie 2021 roku i złożone na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Warto wiedzieć, że grób Maurycego – ozdobiony popiersiem pisarza – to równocześnie symboliczny grób jego młodszego brata Kamila (1809–1833), słuchacza Szkoły Podchorążych w Warszawie, członka tzw. Sprzysiężenia Wysockiego i także uczestnika powstania listopadowego. Popiersie Maurycego Mochnackiego znajduje się ponadto w Łazienkach Królewskich w Warszawie.

]]>
Andrzej Dobosz nie poleca. Jarosław Iwaszkiewicz. „Sprawa pokojuˮ. Warszawa 1952 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-nie-poleca-jaroslaw-iwaszkiewicz-sprawa-pokoju-warszawa-1952/ Wed, 18 Dec 2024 12:12:42 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-nie-poleca-jaroslaw-iwaszkiewicz-sprawa-pokoju-warszawa-1952/ Pierwsze lata powojenne nie wypadają dla Jarosława Iwaszkiewicza najlepiej. Zaraz po 1945 roku pełnił przeróżne funkcje. Był aktywnym działaczem Związku Literatów Polskich, kontynuacją Związku Zawodowego Literatów Polskich, założonego w roku 1920 przez Stefana Żeromskiego. Tylko że po zmianie nazwy związek stał się kopią „radzieckich związków twórczychˮ i na początku reprezentował socrealizm.

W roku 1948 wraz z Jerzym Borejszą bierze udział w organizowaniu Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju we Wrocławiu. Wśród zaproszonych gości są: Pablo Picasso, Louis Aragon, Irène i Frédéric Joliot-Curie, Ilja Erenburg, Michał Szołochow…

Dwa lata później jest delegatem na II Światowy Kongres Pokoju. Trzeba pamiętać, że idea tego ruchu na rzecz pokoju była podporządkowana Sowietom i polskiemu centralnemu komitetowi PZPR.

Potem przez wiele kadencji, właściwie do końca życia, był posłem na Sejm PRL. A w latach 1952–1957 pełnił funkcję przewodniczącego Polskiego Komitetu Obrony Pokoju, co wiązało się z udziałem w wielu międzynarodowych zjazdach i kongresach.

W tych latach prozę i wiersze publikuje w „Nowej Kulturze” i „Przeglądzie Kulturalnym”. Warto powiedzieć, że był w tym czasie w Państwowym Instytucie Wydawniczym redaktorem serii Biblioteka Laureatów Nagrody Leninowskiej za Utrwalanie Pokoju między Narodami. Później zresztą sam zostaje laureatem międzynarodowej Nagrody Leninowskiej.

Wielokrotnie dostawał nagrody państwowe, pełnił niezliczone stanowiska, m.in. redaktora miesięcznika „Twórczośćˮ, prezesa Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Włoskiej. Był członkiem Komitetu Roku Chopinowskiego. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadził wykłady.

Otrzymał nawet tytuł honorowego górnika katowickiej kopalni – co bardzo sobie chwalił. Został również odznaczony, ale już po śmierci, jakże ważnym medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Jarosław Iwaszkiewicz przez 50 lat pełnił funkcję prezesa Związku Literatów Polskich. Po wojnie powstał jego nowy zarząd i Iwaszkiewicz został jego wiceprezesem. Co prawda niewiele mógł zrobić. Ważni byli Kruczkowski i Putrament.

Ale wróćmy do roku 1948 i Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju. Wzięło w nim udział kilkuset pisarzy, przedstawicieli kultury i naukowców z całego świata. W Polskim Komitecie Obrony Pokoju zasiadało wielu pisarzy, m.in. Maria Dąbrowska, Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Zofia Nałkowska.

Obecność znanych pisarzy w Komitecie wymagała także ich pisania. I tak Jarosław Iwaszkiewicz w 1952 roku wydał broszurę Sprawa pokoju, której redaktorem jest bliski przyjaciel Iwaszkiewicza, Jerzy Lisowski, a okładkę i rysunki projektuje Jan S. Miklaszewski. Nakład jednak, jak na tamte czasy, nie jest duży. Wynosił 6200 egzemplarzy.

Jest to zbiór wierszy i przemówień w parlamentach włoskim i francuskim, przemówień w ambasadach, fragmentów odczytów, m.in. w Związku Literatów Brazylijskich, na wiecu w Sali Mutualité w Paryżu.

Mówi się w niej o braterstwie ludów – taki tytuł nosi jeden z tekstów.

Wykorzystał nawet postać Fryderyka Chopina. We fragmencie z odczytu o Chopinie, Rzym–Bruksela, maj 1949, Iwaszkiewicz pisze:

Wszechświatowa sława Chopina może służyć jako jeden z najwymowniejszych przykładów tego, jak artysta staje się skarbem, własnością całego świata i jednym z najcenniejszych współtowarzyszy ludzkości na drodze do lepszej przyszłości, tylko poprzez najgłębsze związanie się z glebą, z której wyrósł.

I dalej cytuje Bieruta:

Genialność Chopina – powiedział Prezydent Bierut – jest wymownym świadectwem, że twórczość naprawdę wielka wyrasta z tego co ludowe, i dzięki temu staje się dorobkiem ogólnoludzkimˮ.

Toteż jeżeli naród polski walczy w tej chwili z takim entuzjazmem o pokój, jeżeli wierzy, że w walce tej osiągnie zwycięstwo wraz ze wszystkimi miłującymi pokój narodami, to w znacznej mierze do jego zapału przyczynia się pragnienie ocalenia skarbnicy wartości niematerialnych, swoich i całego świata, skarbnicy wartości, wśród których tak wielką rolę odgrywa muzyka Fryderyka Chopina.

I tak dalej, i tak dalej.

Lepiej, żeby ta książeczka nie powstała.

Jarosław Iwaszkiewicz. „Sprawa pokojuˮ w POLONIE

]]>
Iwona, czyli Gombrowicz na deskach teatralnych https://blog.polona.pl/2024/12/iwona-czyli-gombrowicz-na-deskach-teatralnych/ Mon, 16 Dec 2024 13:29:32 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/iwona-czyli-gombrowicz-na-deskach-teatralnych/

Witold Gombrowicz miał dość specyficzny stosunek do teatru. W Dzienniku w 1966 roku napisał wyraźnie:

„Teatr, to rzecz zdradliwa, kusi zwięzłością, o ile łatwiej zdawałoby się, dobrnąć do końca ze sztuką, niż z wielostronicową powieścią! Ale, gdy raz dasz się wciągnąć we wszystkie zasadzki tej formy obmierzłej – nieporęcznej, sztywnej, przestarzałej – gdy wyobraźnia poczuje się przywalona ciężarem ludzi na scenie, tą niezgrabnością «prawdziwego» człowieka, od którego trzeszczą deski podłogi… gdy pojmiesz, że trzeba ci ten ciężar uskrzydlić, zamienić w znak, w bajkę, w sztukę… ba, wtedy jedna za drugą wersja idzie do kosza i ten drobiazg kilkoaktowy zaczyna nabrzmiewać miesiącami twojego życia”.

 Jak wiadomo, „tych drobiazgów kilkoaktowych” popełnił trzy, a właściwie trzy i pół, te pół to utwór Historia, taki niedokończony dramat, który zresztą ostatnio pojawił się w wersji operowej.

A te trzy „pełnowartościowe” to oczywiście – ujmując chronologicznie – Iwona księżniczka Burgunda, Ślub i Operetka.

Ta najstarsza, czyli Iwona księżniczka Burgunda, wydana została jeszcze przed wojną, w 1938 roku. Źródła nie wskazują, by wywołała jakieś szczególne zainteresowanie. Premiera utworu odbyła się dopiero kilkanaście lat po wojnie, w 1957 roku, w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Na utwór zwrócił uwagę Konstanty Puzyna, który wygrzebał go z aktualnych numerów „Skamandra”. Co ciekawe, reżyserii nie podjął się nikt z doświadczonych reżyserów, tylko znakomita aktorka Halina Mikołajska, dla której ten pierwszy na scenach Gombrowicz był reżyserskim debiutem. Barbara Krafftówna, grająca rolę tytułową, wspominała tę premierę wielokrotnie i mówiła mi, że było to dla niej przełomowe doświadczenie, które mogłaby porównać jedynie do… wyprawy w kosmos. Zapewniała, że podobne wrażenie mieli też inni aktorzy.

Warszawska prapremiera w 1957 roku stała się manifestacją formy wyzwolonej spod przytłaczającego ciężaru naturalistycznych zasad wyznawanych przez socrealizm. Wtedy grana przez Krafftównę Iwona była rzeczywistą bohaterką sztuki. Jej milczące ataki furii, agresywna nieznośność, stały się popisem aktorki usprawiedliwiającym wszystko, co w sztuce mówi się o Iwonie. Spektakl wywołał też wielkie wrażenie u publiczności i krytyków. Ci ostatni podkreślali, jak odkrywczy i wybiegający stylem w przyszłość jest to dramat i jak wiele wspólnego ma ze współczesną dramaturgią zachodnią.

Zdaniem Jana Kotta Iwona wywodzi się z ducha Króla Ubu, ale jest o wiele dojrzalsza i bardzo współczesna. Czekając na premierę 20 lat od napisania, wcale się nie zestarzała, jest bardziej klarowna i pojawiła się na scenie wtedy, kiedy widzowie stali się już bardziej wrażliwi na ten typ intelektualnej groteski i przekornej mądrości. W recenzji zamieszczonej w „Przeglądzie Kulturalnym” w styczniu 1958 roku  zauważył również: „Gombrowiczowska Iwona napisana była przez pisarza bardzo już świadomego, ale zostało coś w niej ze szkolnej mściwości, szkolnych obsesji i sztubackich kawałów. (…) Wszyscy są przez Iwonę upupieni, każdy czuje, że mu rośnie jakaś potworna gęba. Tylko śmierć Iwony może uwolnić wszystkich od tego koszmaru. Żeby zabić trzeba znowu sprawić sobie odpowiednią gębę, wyjść ze stereotypów umowności, stworzyć sytuacje morderstwa. (…)  Żeby zamordować Iwonę, trzeba się brać za Hamleta, albo za Lady Makbet. Trzeba się upatetycznić. Jednym z najświetniejszych pomysłów Gombrowicza jest dla mnie scena, w której królowa, aby się wewnętrznie ośmielić do otrucia Iwony, czochra sobie włosy i wymazuje twarz atramentem. Wchodzi w szekspirowską rolę, wskakuje w jeden z gotowych schematów”.

Wysokie uznanie Jana Kotta wzbudziła też Barbara Krafftówna grająca rolę tytułową. Kott stwierdził, że była limfatyczna, przewrotna i tak drażniąca, że już w trakcie spektaklu sam miał ochotę ją zabić. W podobnym tonie wypowiadali się także inni krytycy i recenzenci, wysoko oceniając grę pozostałych aktorów, zwłaszcza Wandy Łuczyckiej jako królowej Małgorzaty i Stanisława Jaworskiego jako króla Ignacego. Zwracano też uwagę na postać utracjusza Filipa, którego grali na zmianę Mieczysław Gajda i Stanisław Wyszyński.

Joanna Krakowska, opisując po latach (w 2007 roku) tamto przedstawienie sugeruje, że utwór w takiej inscenizacji mógł być uważany za bezpieczny w 1957 roku, bo twórcy  przyjęli za oczywiste, że Iwona… ma fakturę komediową, że jest baśniową farsą, surrealistyczną, ultrateatralną i dziwną. Demonstrowanie formy, celebrowanie gestu i ruchu, zwłaszcza w scenach z udziałem dworu, wreszcie hiperceremonialność miały podkreślać nierealność świata scenicznego, tworzyły wrażenie, że ten dwór nigdy i nigdzie tak naprawdę istnieć by nie mógł.  

Zainteresowanie sztuką Gombrowicza  okazało się ogromne. Postanowiono nawet zorganizować „sąd nad Iwoną”. Okazało się jednak, że “prokurator” nie zdołał znaleźć ani jednego zarzutu przeciw sztuce. Oskarżał tylko snobów, którzy robią dużo szumu wokół Gombrowicza, wcale go nie rozumiejąc. Obrony księżniczki podjął są Aleksander Jackiewicz. Jako świadkowie „zeznawali” m.in. reżyser Halina Mikołajska, kierujący teatrem Jan Świderski oraz krytycy Artur Sandauer i Wilhelm Mach.

O sukcesie swego pierwszego dramatu dowiedział się sam Gombrowicz, który w liście do dyrekcji Teatru Dramatycznego napisał m.in.:

„Szanowni panowie, dopiero teraz (bo przebywam poza Buenos Aires), otrzymałem od mojego brata Janusza wycinki prasowe o Iwonie. Proszę przekazać p. Halinie Mikołajskiej i całemu zespołowi moje piękne podziękowanie, iż uświetnili ten utwór raczej taki sobie, talentem pełnym pomysłowości i dowcipu…Ubolewam, iż dystans nie pozwala mi napić się czegoś z panami i z zespołem ex re tak sympatycznej okazji. Ocean, niestety, zmusza mnie do przeżywania tego jak przez teleskop, łączę wyrazy wysokiego poważania. (-) Witold Gombrowicz 11.1.58 Wenezuela”.

Dlaczego po tak wielkim sukcesie na następną Iwonę… trzeba było czekać prawie 20 lat? 1957, rok prapremiery, to też ostatni rok tzw. odwilży. Potem władze PRL przykręciły nieco śrubę. Gombrowicz jako emigrant kontestujący nowy ustrój w Polsce stał się pisarzem zakazanym. W epoce Edwarda Gierka, który podkreślał swoje otwarcie na Zachód, można było już sięgnąć po Gombrowicza, choć sam pisarz uzależnił swoją zgodę na prezentację twórczości od wydania bez skreśleń Dzienników. To było długo głównym tematem sporu, ale zgoda na Iwonę jakoś nadeszła, może dlatego, że poprosił o nią znowu Teatr Dramatyczny. Tym razem spektakl wyreżyserował Ludwik Rene, reżyser, który na tę właśnie scenę wprowadzał np. sztuki Dürrenmatta czy Mrożka.  W 1975 roku w roli Iwony wystąpiła Magdalena Zawadzka, w roli królowej Zofia Rysiówna, w roli króla Bohdan Baer, a księciem Filipem był Piotr Fronczewski. O Iwonie Magdy Zawadzkiej Zofia Sieradzka pisała: „Była Iwoną szarą, zwykłą, bardzo przeciętną, ani brzydką, ani niezgrabną (bo tego dokonać było trudno), ale właśnie «żadną», przez co niesłychanie drażniącą całe otoczenie. Odebrałam ten spektakl przede wszystkim jako wyszydzenie naszej chęci podporządkowania wszystkich sobie i obowiązującym w danym światku regułom, gdzie każde odstępstwo od normy najpierw zaciekawia, a następnie w szybkim tempie wyzwala niechęć i nienawiść. Jeśli jesteś inny – musisz zginąćˮ.

Według Encyklopedii Teatru Polskiego Iwona księżniczka Burgunda pojawiła się na polskich scenach ponad 90 razy. Sięgali po nią najwybitniejsi twórcy: Jerzy Stuhr, Krystian Lupa, Zygmunt Hübner, Krystyna Meissner, Grzegorz Jarzyna, Maciej Wojtyszko, Anna Augustynowicz.  

Opowieść o Iwonie stała się opowieścią o odrzuceniu, o odmienności. W główną bohaterkę wcielały się wybitne młode aktorki, np. Jadwiga Jankowska Cieślak u Zygmunta Hübnera, Magdalena Cielecka u Grzegorza Jarzyny, Alicja Bienicewicz u Krystiana Lupy. U Jerzego Golińskiego tytułową, niemą bohaterkę zagrała amatorka, bo prawdziwym bohaterem był tu książę Filip, zaś operetkowy dwór stanowił tylko tło dla jego poczynań.

W 2007 roku Piotrowi Cieślakowi utwór Gombrowicza posłużył jako klucz do krytyki polskiej ksenofobii, antysemityzmu przede wszystkim. Stąd sugestie, że być może Iwona to uciekinierka z getta. Na początku spektaklu zsuwa się po prześcieradle z wyszczerbionego muru, oddzielającego zamknięty świat od klaustrofobicznego podwórka ze świętą figurą, a w tyradach Filipa wyraźnie pojawiają się echa „hitlerowszczyzny”. Młody bohater co pewien czas zachowuje się niczym bojówkarz na masówce młodzieży wszechpolskiej.

Twórca najnowszej premiery, Adam Orzechowski, w Teatrze Wybrzeże w 2023 roku bardzo mocno zaakcentował temat wykluczenia. Aktorzy przez długi czas zwracając się do Iwony, patrzą na poszczególne osoby z widowni, sugerując, że tytułowa bohaterka może być każdym z nas.

Iwona księżniczka Burgunda doczekała się też wersji operowej. Libretto opracował Grzegorz Jarzyna, reżyser głośnej Iwony w Starym Teatrze, wraz z kompozytorem Zygmuntem Krauze.  Przedstawienie w Operze Narodowej reżyserował Marek Weiss Grzesiński z Kingą Preis w roli tytułowej. Krytycy wyraźnie podkreślali, by nie traktować  spektaklu jako kolejnej inscenizacji utworu Witolda Gombrowicza, że mamy do czynienia z dziełem odrębnym i samoistnym, zgodnym z regułami opery. Pomysł, by w spektaklu rozpisanym na śpiewaków operowych postać tytułową zagrała aktorka dramatyczna dobitnie pokazywał dramat dziewczyny, tak bardzo niedostosowanej do otaczającego świata, w którym się znalazła, że sama zaczyna pragnąć śmierci, by się od niego uwolnić.

]]>
Poetycki żywioł Mieczysławy Buczkówny https://blog.polona.pl/2024/12/poetycki-zywiol-mieczyslawy-buczkowny/ Thu, 12 Dec 2024 05:00:00 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/poetycki-zywiol-mieczyslawy-buczkowny/ Była poetką. Pisała dla dorosłych, ale również dla dzieci i młodzieży. Niestety, jej twórczość pozostaje do dziś w cieniu dorobku jej męża, Mieczysława Jastruna, wybornego poety i prozaika oraz eseisty i tłumacza, a także ich syna, Tomasza Jastruna, również poety i prozaika. Do jej najświetniejszych osiągnięć literackich zalicza się tomiki W podwójnym słońcu, Wstęp do miłości oraz Miłość (okładkę tego ostatniego zaprojektował Waldemar Świerzy). Mieczysława Buczkówna przyszła na świat sto lat temu, 12 grudnia 1924 roku w Białej Krakowskiej, czyli w mieście, które dzisiaj nosi nazwę Bielsko-Biała.


Debiutancki zbiór wierszy zatytułowany Rozstania wydała w 1949 roku. Miała wówczas dwadzieścia pięć lat. Wychowywała się na Mazowszu, w Zambrowie, dokąd przeniosła się z rodzicami w 1925 roku. Od 1938 mieszkała w Warszawie. W czasie okupacji uczyła się na tajnych kompletach, wstąpiła do Szarych Szeregów, wzięła udział w powstaniu warszawskim. Po przejściu przez obóz w Pruszkowie udała się do Małopolski. W Lipnicy Murowanej pracowała jako nauczycielka. Maturę zdała w Łodzi w 1945 roku, tego samego roku ogłosiła kilka wierszy na łamach tygodnika „Wieś”. Podjęła studia filologiczne na Uniwersytecie Łódzkim, które ukończyła w roku 1949. W debiutanckich Rozstaniach zamieściła wiersz zadedykowany pisarzowi Adolfowi Rudnickiemu zatytułowany Nad dobrą książką, w którym czytamy: „(…) mówić pozwalasz pełnym głosem / tym, których do dzisiaj / nienawiść tropi milczeniem i przesądem / za to, że są i że przeżyli”.


Po studiach przeprowadziła się z Łodzi do Warszawy, gdzie w 1950 roku wyszła za mąż za Mieczysława Jastruna. Tego samego roku urodził się ich syn Tomasz. W latach pięćdziesiątych Buczkówna ogłosiła zbiorki wierszy skierowane do młodego odbiorcy Budowali most i W nowej Warszawie, w której to książeczce znalazły się nie tylko wiersze o Warszawie, lecz także o Łodzi i Krakowie. Wtedy też wyszły zbiory Chleb i obłok oraz Wigilie, które spotkały się z życzliwym odbiorem krytyki literackiej. O liryce Buczkówny z uznaniem pisali Anna Kamieńska, Michał Głowiński oraz Jacek Trznadel, zaś w następnych dekadach Julian Rogoziński, Michał Sprusiński i Krzysztof Mętrak.


Oprócz wierszy dla dzieci pisała także przeznaczone dla nich utwory powieściowe, takie jak: Topsi astronauta, Osiołek Joko czy Tajemnica białego kamienia. Twórczość dla młodego czytelnika uprawiała systematycznie w następnych latach. W latach sześćdziesiątych ogłosiła książki: Niezwykły festiwal, Dzieci i lalki, Piotruś pierwszak, w siedemdziesiątych – Piotruś zuch i Michaś w ogrodzie, natomiast w latach osiemdziesiątych m.in. Jak bajka o wilku oraz Bajki dla Ewy (z ilustracjami Andrzeja Strumiłły). Były to poczytne książki, nic więc dziwnego, że doczekały się wielu wznowień.


Była obecna na łamach prasy literackiej. Drukowała w „Świerszczyku”, „Płomyczku” i „Płomyku” oraz równocześnie w „Kuźnicy” i „Nowej Kulturze”, a z czasem w „Przeglądzie Kulturalnym”, w tygodnikach „Życie Literackie” i „Literatura”, wreszcie w miesięczniku „Twórczość”. Na łamach tych czasopism pisarka publikowała nie tylko własne utwory, lecz także przekłady poezji obcej, z języka francuskiego i rosyjskiego, np. Anny Achmatowej i Osipa Mandelsztama. Uwagę czytelników, miłośników poezji i literaturoznawców przykuwały ponadto jej kolejne zbiory poetyckie: Jutrzejsze śniegi oraz Dwie przestrzenie. W 1974 roku ukazał się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego pierwszy w dorobku tej autorki Wybór wierszy (notabene opatrzony wstępem Juliana Rogozińskiego, zaliczanego podówczas do czołówki naszych krytyków), a rok później wyszły Poezje wybrane w Bibliotece Poetów Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. W 1980 roku nakładem Czytelnika poetka ogłosiła obszerny Wybór wierszy.


Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Mieczysława Buczkówna pracowała w redakcji miesięcznika „Poezja”, redagowała tutaj dział poetycki. Należała do Związku Literatów Polskich, potem wstąpiła do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Cały czas jej poezja cieszyła się uznaniem. Pisali o niej krytycy starsi, jak Ryszard Matuszewski czy Jerzy Kwiatkowski, oraz młodsi, jak Maciej Krassowski czy Anna Nasiłowska. Wszyscy zwracali uwagę na styl poetki, jego lapidarność, oszczędność słowa, a przy tym dużą siłę wyrazu. Z czasem pisarka zaczęła parać się prozą nowelistyczną, czego przykładem dwa tomy opowiadań: Wszystko zasypie śnieg z 1982 roku i Nie będzie raju z 1990.

Nie sposób nie wspomnieć, że w czasach PRL-u nie kryła krytycznej postawy wobec opresyjnego systemu politycznego. W 1976 roku podpisała się pod Memoriałem 101 w proteście przeciwko planowanym zmianom w Konstytucji, natomiast w roku 1980 pod Apelem 64 w sprawie strajkujących stoczniowców. Jej ostatnie książki to ogłoszone w XXI wieku zbiory Czarny szron i Nasza góra Synaj. W wierszu Sprawiedliwość, zamieszczonym pod koniec tomu W czasie po czasie z 2011 roku, napisała: „Niesprawiedliwie już samo / Narodzenie – ten tak a ten inaczej / W pałacu w ruderze”. Autorka tego wiersza zmarła w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat 3 maja 2015 roku w Warszawie. Pochowana została na Powązkach.

Wybrane książki Mieczysławy Buczkówny dostępne są w POLONIE.

]]>
Andrzej Dobosz poleca. Hanna Kryńska. „»Rzeczy niepokój«. O twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiegoˮ. Kraków 2021 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-hanna-krynska-rzeczy-niepokoj-o-tworczosci-krzysztofa-kamila-baczynskiego-krakow-2021/ Wed, 11 Dec 2024 08:24:10 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-hanna-krynska-rzeczy-niepokoj-o-tworczosci-krzysztofa-kamila-baczynskiego-krakow-2021/ Jak zwykle seria Biblioteka Krytyki Literackiej krakowskiego Instytutu Literatury zaczyna się od biografii autora, któremu poświęcona jest książka.

Krzysztof Kamil Baczyński podpisywał się pseudonimami  J.B., Jan Bugaj, Emil, Krzysztof, Piotr Smugosz, Poeta.

Urodził się 22 stycznia 1921 roku w Warszawie. Ojciec Krzysztofa, Stanisław Baczyński, był krytykiem literackim i działaczem  socjalistycznym, piłsudczykiem. Dziadek Krzysztofa był powstańcem z 1863 roku. Matka, Stefania z Zieleńczyków, nauczycielka, autorka podręczników szkolnych, współpracowała z czasopismem „Płomyczek”, a książeczki dla dzieci, które wydawała, pisała z myślą o synku. Bardzo religijna, przekazała Krzysztofowi „znajomość Biblii oraz przywiązanie do Matki Bożej, które znalazły odzwierciedlenie w jego utworach”. Z synem do końca jego życia była bardzo mocno związana emocjonalnie – będąc „bliską towarzyszką i wierną czytelniczką jego utworów”. Tak więc tradycje patriotyczne Baczyńskich i sami rodzice Krzysztofa miały  ogromny wpływ na formowanie się jego charakteru, poglądów i bardzo ważnych decyzji, które podejmował w obliczu wojny.

30 lipca 1943 roku powstaje wiersz pod tytułem Rodzicom:

A otóż i macie wszystko.

Byłem jak lipy szelest,

na imię mi było Krzysztof,

i jeszcze ciało – to tak niewiele.

I po kolana brodząc w blasku,

ja miałem jak święty przenosić Pana

przez rzekę zwierząt, ludzi, piasku,

w ziemi brnąc po kolana.

Po co imię takie dziecinie?

Po co, matko, taki skrzydeł pokrój?

Taka walka, ojcze, po co – takiej winie?

Od łez ziemi krwawo mi, mokro.

Ale wróćmy do życiorysu Krzysztofa Baczyńskiego. Uczęszczał do Gimnazjum

im. Stefana Batorego w Warszawie, w którym otrzymał świadectwo dojrzałości w roku 1939. I to właśnie w latach szkolnych zaczął pisać wiersze. Angażował się w różnych organizacjach, między innymi był członkiem ZHP, należał do „Spartakusa” – organizacji młodzieży socjalistycznej.

Od 1940 roku zaczął publikować tomiki poezji pod pseudonimem Jan Bugaj. „Sporządzał ze swoich utworów zeszyty-albumy, które sam ilustrował i ofiarowywał najbliższym, głównie matce i żonie Barbarze”. Bardzo chciał studiować na Akademii Sztuk Pięknych, „gdzie pragnął zdobyć wymarzony zawód grafika lub ilustratora”. Wojna te marzenia unicestwiła. Pisał  także piosenki żołnierskie.  

W 1942 roku rozpoczął studia  polonistyczne na tajnych kompletach Uniwersytetu Warszawskiego. Żona Barbara była również studentką polonistyki.

„Latem 1943 wstąpił do Harcerskich Grup Szturmowych AK. (…)

W chwili wybuchu powstania warszawskiego nie zdołał dołączyć do swego plutonu, walczył w okolicach placu Teatralnego w oddziale należącym do 2. Batalionu motorowego

(zgrupowanie Gozdawy). Tam też zginął 4 sierpnia 1944”.

Oczywiście Hanna Kryńska zajmuje się równocześnie twórczością poety, zwracając uwagę, że „pierwsze krytyczne wypowiedzi na temat wierszy Baczyńskiego zestawiały go z jednej strony z Juliuszem Słowackim, Cyprianem Kamilem Norwidem, Józefem Czechowiczem i Czesławem Miłoszem”. Po czym przedstawia związki z tymi wielkimi nazwiskami, przytaczając  Kazimierza Wykę, który nazywa poetę „drugim Słowackim”.

Przypomniałem sobie Ewę Demarczyk, która tak pięknie zaśpiewała wiersz:

Niebo złote ci otworzę,

w którym ciszy biała nić

jak ogromny dźwięków orzech,

który pęknie, aby żyć

zielonymi listeczkami,

śpiewem jezior, zmierzchu graniem,

aż ukaże jądro mleczne

ptasi świat.

Ziemię twardą ci przemienię

w mleczów miękkich płynny lot,

wyprowadzę z rzeczy cienie,

które prężą się jak kot,

futrem iskrząc zwiną wszystko

w barwy burz, w serduszka listków,

w deszczów siwy splot.

(…)

Jeno wyjmij mi z tych oczu

szkło bolesne – obraz dni,

które czaszki białe toczy

przez płonące łąki krwi.

Jeno odmień czas kaleki,

zakryj groby płaszczem rzeki,

zetrzyj z włosów pył bitewny,

tych lat gniewnych

czarny pył.

Wybitne dzieło literackie i muzyczne.

Hanna Kryńska. „»Rzeczy niepokój«. O twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiegoˮ w POLONIE

]]>
Andrzej Dobosz poleca. Andrzej Niewiadomski. „Przeciw entropii, przeciw arkadii. O pisarstwie Zygmunta Hauptaˮ. Kraków 2021 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-andrzej-niewiadomski-przeciw-entropii-przeciw-arkadii-o-pisarstwie-zygmunta-haupta-krakow-2021/ Tue, 10 Dec 2024 08:30:50 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-andrzej-niewiadomski-przeciw-entropii-przeciw-arkadii-o-pisarstwie-zygmunta-haupta-krakow-2021/ Jak zwykle nowa książka z serii Biblioteki Krytyki Literackiej Instytutu Literatury poświęcona Zygmuntowi Hauptowi  w pierwszym rozdziale zajmuje się jego biografią.

Zygmunt Haupt urodził się 5 marca 1907 roku w Ułaszkowcach nad Seretem na Podolu. Zmarł 10 maja 1975 roku w szpitalu w Winchester, w stanie Wirginia. Został pochowany w Nowym Orleanie.

Był synem Ludwika Haupta, inspektora szkolnego, i Albiny z Mazurków, nauczycielki.  W roku 1918, po śmierci matki, opiekuje się nim jej siostra, a jego ciotka, Helena Mazurek.

Do szkoły podstawowej chodzi w Tarnopolu, a do gimnazjum w Jarosławiu. Maturę zdał w I Gimnazjum we Lwowie.

Studia wyższe zaczyna na wydziale inżynierii Uniwersytetu Jana Kazimierza. Jednakże wkrótce przenosi się na architekturę, której też nie kończy. Wyjeżdża do Paryża w roku 1928. Ma dwadzieścia jeden lat i zapisuje się do Instytutu Urbanistyki na Sorbonie. Ciągnie go jednak do malarstwa, któremu poświęcił się po powrocie do Lwowa w 1930 roku. Przez wiele, wiele lat zajmuje się rysowaniem i malowaniem. Już mieszkając w Ameryce, nadal maluje i wystawia swoje obrazy. Pracuje w rozgłośni radiowej Głos Ameryki. Zajmuje się tłumaczeniem poezji, prozy angielskiej i amerykańskiej.

Jego debiutem literackim było opowiadanie pod tytułem Radio-Alameda wzywa P.B.G. na Pacyfiku, które ogłosił na łamach krakowskiego tygodnika „As” w roku 1938.

Po wybuchu wojny w 1939 roku, w randze podporucznika bierze udział  w kampanii wrześniowej. Przez Węgry przedostaje się do Francji, gdzie wstępuje do Wojska Polskiego. Następnie jest ewakuowany do Wielkiej Brytanii. Równocześnie pisze i ogłasza swoją prozę w „Dzienniku Żołnierzaˮ (1941), w londyńskich pismach „Polska Walcząca”, „Wiadomościach Polskich” i „Nowej Polsce”.

Jeszcze w czasie wojny, w 1944 roku ożenił się z Edith Norris, Amerykanką, z którą po demobilizacji wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Początkowo mieszkał w Nowym Orleanie, po czym przeniósł się z rodziną do Nowego Jorku i rozpoczął pracę w sekcji polskiej rozgłośni radiowej Głos Ameryki. W Waszyngtonie zamieszkał, gdy został redaktorem miesięcznika „Ameryka”, w którym pracował aż do emerytury.

Dorobek literacki Zygmunta Haupta jest niewielki. Jego książki były publikowane  po raz pierwszy na emigracji. Tak więc siłą rzeczy był nieznany w Polsce.

Wspomnienia Pierścień z papieru zostały wydane przez Jerzego Giedroycia w Instytucie Literackim w Paryżu w 1963 roku. W tym samym roku zostały uznane w plebiscycie miesięcznika „Na Antenie” w Londynie za najlepszą książkę polską wydaną poza krajem, a w roku 1964 otrzymały nagrodę „Kultury” paryskiej. W Polsce Pierścień z papieru wydany zostaje  dopiero w 1988 roku w Lublinie, w wydawnictwie Respublica.  

Józef Czapski tak pisał o tej prozie, zadając pytanie:

Świat Haupta nienaruszony przez pośpiech, ten świat, w którym wtopione są zawsze jego wspomnienia, jego myśli – uwalnia, oczyszcza czytelnika, daje mu nową młodość, świeżość nietkniętych przeżyć i tę na którą przecie czekamy zawsze, niespodziankę. Czy można dać więcej czytelnikowi?

Natomiast opowiadania Szpica ze wstępem Renaty Gorczyńskiej również opublikował Jerzy Giedroyc w Instytucie Literackim w Paryżu w 1989 roku, już po śmierci autora. Niebawem, bo w roku 1992 opowiadania te zostały przetłumaczone na język francuski i noszą tytuł L’anneau de papier.

W rozdziale drugim Przeciw entropii, przeciw arkadii Andrzej Niewiadomski, będący historykiem literatury, eseistą i poetą, omawia i interpretuje dzieło Zygmunta Haupta. Między innymi zajmuje się opowiadaniami Ogród jezuicki  i Lutnia, określając utwór jako opowiadanie-esej.

Andrzej Niewiadomski. „Przeciw entropii, przeciw arkadii. O pisarstwie Zygmunta Hauptaˮ w POLONIE

]]>
Stanisław Dygat i jego inteligenckie rozrachunki https://blog.polona.pl/2024/12/stanislaw-dygat-i-jego-inteligenckie-rozrachunki/ Wed, 04 Dec 2024 10:43:31 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/stanislaw-dygat-i-jego-inteligenckie-rozrachunki/ Był przede wszystkim prozaikiem, z równym powodzeniem uprawiającym zarówno formę powieści, jak i opowiadania. Uprawiał ponadto sztukę felietonu oraz eseju. Tworzył nawet dla młodzieży. Ponadto pracował na rzecz filmu i teatru, pisał sztuki teatralne, scenariusze filmowe. Spod jego pióra wyszły także adaptacje filmowe i sceniczne Śniadania u Tiffany’ego Trumana Capote’a czy Trędowatej Heleny Mniszkówny. Nie dość tego, przełożył sztukę Williama Szekspira Wieczór Trzech Króli. Debiutował jeszcze przed wojną opowiadaniem Różowy kajecik, ogłoszonym na łamach „Kuriera Porannego” w 1938 roku, ale pierwszą książkę wydał w 1946. Powieść Jezioro Bodeńskie – zaczynającą się słynnym zdaniem: „Tymczasem wybuchła wojna i dostałem się do niewoli” – pisał w czasie okupacji, bazując na przeżyciach w obozie internowania w Konstancji. To na jej podstawie, a także na podstawie wydanych zaraz po wyzwoleniu powieści Kazimierza Brandysa, Pawła Hertza i Stefana Kisielewskiego, Kazimierz Wyka w książce Pogranicze powieści z 1948 roku mógł zaprezentować koncepcję tzw. prozy rozrachunków inteligenckich.

Stanisław Dygat urodził się sto dziesięć lat temu 5 grudnia 1914 roku w Warszawie. Uczył się w gimnazjach w Warszawie i Krakowie, studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej, zaś na Uniwersytecie Warszawskim filozofię. Przyjaźnił się z Witoldem Gombrowiczem, z którym dyskutował o literaturze i grał w tenisa, lecz także z Tadeuszem Brezą, z którym napisali sztukę Zamach; najpierw wystawioną w 1945 roku na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu, zaś w 1946 ogłoszoną drukiem na łamach „Odrodzenia”. Breza nie był jedynym współpracownikiem Dygata. Wszak ten chętnie współpracował także z satyrykiem Januszem Minkiewiczem, z eseistą Janem Kottem, a także z grafikami Henrykiem Tomaszewskim i Franciszkiem Starowieyskim, opracowującymi plastycznie jego książki: Jezioro Bodeńskie, Różowy kajecik, Rozmyślania przy goleniu czy Karnawał.

W czym Kazimierz Wyka widział wyjątkowość Jeziora Bodeńskiego? Otóż w tym, że opisana w powieści rzeczywistość okazuje się „wielkim widowiskiem” rozgrywającym się w scenerii wojny, w obozie internowania w Szwajcarii: „Narrator Dygata, czy tego pragnie, czy nie, coraz to staje w położeniu uniemożliwiającym odosobnienie i samotnictwo. Ale jako doskonały aktor wewnętrzny, swoją powierzchnię kontaktów ze światem organizuje on również po aktorsku. Inscenizuje swoje postępowanie i gesty, przed samym sobą przegrywa i przepowiada reakcje, jakie mógł był, powinien był wykonać, lecz nie wykonał. Rządzi nim wciąż poczucie kontaktu z innymi ludźmi jako ustawicznej gry scenicznej. Co zresztą ważne – całkiem jest świadomy zasady swojego postępowania”.

O powieści tej z uznaniem pisali krytycy: Wilhelm Mach, Ryszard Matuszewski, Henryk Bereza, Andrzej Wasilewski. Z równie ważnym odbiorem spotkała się powieść Pożegnania, wydana w 1949 roku, a w 1958 sfilmowana przez Wojciecha Jerzego Hasa z Marią Wachowiak, Tadeuszem Janczarem i Gustawem Holoubkiem w rolach głównych; na dodatek z muzyką Lucjana Kaszyckiego i piosenką Pamiętasz, była jesień w wykonaniu Sławy Przybylskiej. Obydwie powieści były wielokrotnie wznawiane. Po latach, bo w roku 1985 Jezioro Bodeńskie  sfilmował Janusz Zaorski, obsadzając w najważniejszych rolach Krzysztofa Pieczyńskiego, Joannę Szczepkowską i Małgorzatę Pieczyńską. Rok później film otrzymał Złotego Lamparta na festiwalu filmowym w Locarno.

Jezioro Bodeńskie i Pożegnania wraz z ogłoszoną w 1958 roku powieścią Podróż historyk literatury Włodzimierz Maciąg uznał za najlepsze w dorobku tego autora, podkreślając: „(…) talent tego pisarza wyraża się najpełniej w subtelnym, groteskowo zabarwionym dowcipie; prawie wszystkie jego książki zmierzają do uchwycenia nieporozumień, jakie istnieją między człowiekiem i jego otoczeniem, i humoru, jaki rodzi się nieprzerwanie w tym zetknięciu. Bohaterowie jego to ludzie szamocący się w więzach towarzyskiego konwenansu, z którego próbują się uwolnić przez prowokację, skandal lub ucieczkę”. A przecież pozostawił Dygat  także zbiory świetnych opowiadań, takie jak Pola Elizejskie i Słotne wieczory, utwory dla młodszych czytelników: Zwycięstwo będzie za metą oraz Bartek i śmierć.

Wróćmy jeszcze do biografii pisarza. Po uwolnieniu z obozu w Konstancji, gdzie był internowany jako obywatel Francji, wrócił do Warszawy; przeżył powstanie warszawskie, następnie mieszkał w Komorowie pod Warszawą, skąd przeniósł się do Krakowa, a potem do Łodzi, skąd wyjechał do Wrocławia. Był współpracownikiem „Odrodzenia” i „Kuźnicy”, a także „Gazety Robotniczej”. To na jej łamach publikował felietony pod wspólnym tytułem Notatnik. W 1950 roku osiadł na powrót w Warszawie. Przez lata współpracował regularnie z „Tygodnikiem Kulturalnym”, gdzie ukazywały się cykle jego tekstów felietonowych, publicystycznych i prozatorskich: Jak na dłoni, Rozmyślania przy goleniu czy Czekając na tramwaj.

W 1948 roku wstąpił do PZPR, jednak w 1956 z partii wystąpił. W roku 1964 był sygnatariuszem tzw. Listu 34, czyli protestu pisarzy oraz intelektualistów w sprawie wolności słowa dławionej przez cenzurę. W latach sześćdziesiątych wydał powieść Disneyland, którą  zaadaptował dla kina Tadeusz Konwicki pod tytułem Jowita. Film ten, wyreżyserowany przez Janusza Morgensterna, z rolami Barbary Kwiatkowskiej i Kaliny Jędrusik oraz Daniela Olbrychskiego i Zbigniewa Cybulskiego okazał się sukcesem. W latach siedemdziesiątych drukował Dygat felietony w tygodnikach „Politykaˮ oraz  „Literatura”. W tym czasie ukazały się następne utwory:  zbiór opowiadań W cieniu Brooklynu, a także mikropowieści: Karnawał i Dworzec w Monachium. Na podstawie tej ostatniej Ewa Kruk zrealizowała film w 1977 roku zatytułowany Palace Hotel, a w obsadzie znaleźli się Wojciech Pokora i Zdzisław Wardejn. Pisarz przyjaźnił się wtedy z Tadeuszem Konwickim i Januszem Głowackim, którzy po latach dali temu wyraz we wspomnieniowych tekstach. Opinia publiczna interesowała się jego wieloletnim związkiem z aktorką Kaliną Jędrusik.

Stanisław Dygat zmarł w wieku sześćdziesięciu czterech lat, 29 stycznia 1978 roku w Warszawie. Pochowany został na Cmentarzu Powązkowskim. W tym samym grobie w 1991 roku pochowano Kalinę Jędrusik. Córka z pierwszego małżeństwa, Magda Dygat, w roku 2001 opublikowała poświęconą ojcu książkę znacząco zatytułowaną Rozstania.

Wybrane książki Stanisława Dygata dostępne są w POLONIE

]]>
Andrzej Dobosz poleca. Zbigniew Herbert. „Studium przedmiotuˮ. Czytelnik 1961 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-zbigniew-herbert-studium-przedmiotu%cb%ae-czytelnik-1961/ Tue, 03 Dec 2024 10:41:21 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-zbigniew-herbert-studium-przedmiotu%cb%ae-czytelnik-1961/  Przypomniała mi się historia z lat sześćdziesiątych, a był to dokładnie rok 1965, która dziś może zabrzmieć nieprawdopodobnie. Spotkałem Herberta na Krakowskim Przedmieściu. Był zły, bo nie wziął ze sobą legitymacji Związku Literatów i w sklepie papierniczym odmówiono mu sprzedaży paczki papieru do maszyny. Miałem przy sobie legitymację i natychmiast zaproponowałem Zbyszkowi powrót do sklepu by dokonać zakupu. Martwił się, że zużywa zbyt wiele papieru. Czasem pisze wiersze, które nie mieszczą się na jednej kartce. Raz jeszcze zdałem sobie sprawę, że Herbert – tak lakoniczny w swych utworach – w rozmowie wydobywa z siebie kaskady zdań. Nigdy go nie słyszałem mówiącego coś, co miało później znaleźć się w jego książce. Spotykając ludzi, mówił rzeczy niesłychanie zabawne, stylistycznie równie doskonałe jak to, co pisał.

Ustaliliśmy, że Herbert wejdzie ze mną, ale nie będzie się odzywał. To ja wyciągnę pieniądze i ja wyniosę papier ze sklepu. Oddam mu nie wcześniej niż za rogiem. Jeszcze przed rogiem spytał, czy będę umiał opowiedzieć o moich planach twórczych, jeśli tego zażądają. 

Zbigniew Herbert, po trudnych latach niepewności finansowej związanej z brakiem stałej pracy – w roku 1952 był nawet płatnym krwiodawcą, po raz pierwszy wyrusza w podróż zagraniczną w 1958 roku.

Najpierw jedzie przez Wiedeń do Francji (maj 1958–styczeń 1959), potem do Anglii (styczeń –marzec 1959), Włoch (czerwiec–lipiec 1959) i ponownie wraca do Francji. Do Polski przyjeżdża w połowie 1960 roku.

Już w 1962 roku nakładem  Czytelnika ukazuje się Barbarzyńca w ogrodzie. Książkę poświęcił Herbert sztuce Francji i Włoch. Nasze, żony i moje, pierwsze podróże po Francji zawsze odbywały się z Barbarzyńcą w ogrodzie w kieszeni. Jeździliśmy po pięknej Francji śladami Herberta. Zwłaszcza niezwykłe okazało się Senlis, małe miasteczko oddalone od Paryża jakieś  56 kilometrów. Zaczarowany świat średniowiecza i renesansu. Jadąc tam, koniecznie należy zatrzymać się w Chantilly. Zobaczyć Zamek należący kiedyś do Kondeuszy

i Wielkie Stajnie z końmi, a przede wszystkim zwiedzić  galerię obrazów, a w niej niewielki obraz Sassetty di Giovanni Mistyczne zaślubiny św. Franciszka.

            Rok wcześniej (1961) również w Czytelniku, w nakładzie 1750 egzemplarzy zostaje wydany trzeci tom wierszy Zbigniewa Herberta Studium przedmiotu, z obwolutą zaprojektowaną przez Andrzeja Heidricha.Tom można podzielić na dwie części: wiersze i prozę poetycką. Pisał go Herbert w czasie tej pierwszej zagranicznej podróży.

Tematem jest przede wszystkim sztuka i malarstwo:

Apollo i Marsjasz

Na pomoc Pompei

Mona Liza

W pracowni

Gauguin koniec

Czarna róża

Oto ironiczny wiersz Nic ładnego:  

nic ładnego

deska farba

gwoździe klajster

sznurek papier

pan artysta świat buduje

nie z atomów

lecz z odpadków

las ardeński

z parasola

morze jońskie

z atramentu

byle tylko

z mądrą miną

byle tylko pewną ręką –

a już świat –

na szpilkach traw

haczyki kwiatów

obłoki z drutu

ciągnie wiatr

Herbert nie oszczędza sztuki współczesnej – taką oglądał w galeriach paryskich.

Niestety, stała się klasyką. I jest coraz gorzej.

Zbigniew Herbert. „Studium przedmiotuˮ w POLONIE

]]>
Andrzej Dobosz poleca. Henryk Grynberg. „Ojczyznaˮ.  Warszawa 1999 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-henryk-grynberg-ojczyzna-warszawa-1999/ Tue, 03 Dec 2024 08:15:55 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-henryk-grynberg-ojczyzna-warszawa-1999/  Ojczyzna Henryka Grynberga jest zbiorem ośmiu opowiadań: Buszujący w Niemczech, Sielanka-Siaj, Pełnomocnictwo, Grób, Nieznajomy, Jidit, Hamlet, Ojczyzna.

Oddajmy głos autorowi:

Opowiadania te, dokument z lat 1960–1970, wybrane są tematycznie. Ich temat – tożsamość, przynależność, ojczyzna, alienacja – biegnie po sinusoidach i cosinusoidach wygnania – powrotu – wygnania.

Sześć utworów pochodzi z debiutu książkowego Ekipa «Antygona»ˮ (PIW 1963), a dwa pozostałe ze zbioru Szkice rodzinneˮ (Czytelnik 1990). Niektóre z nich po latach wymagały drobnych poprawek formalnych. Przy okazji przywróciłem autentyczne nazwy (Radoszyna, Stanisławów) i imiona (Jankiel, Szebsl).

Buszujący w Niemczech” to pierwotny tytuł Buszującego po drogach”, ostatniego utworu, jaki opublikowałem w Polsce przed ucieczką do Ameryki. Ukazał się w Twórczości”

(w lipcu 1967) pod zmienionym przez cenzurę tytułem i z licznymi innymi zmianami, które wprowadzono bez mojej wiedzy, a które były dla mnie sygnałem,

ich zdaniem, obraz kibucu w opowiadaniu Jidit”.

Końcowe (i kluczowe) opowiadanie Ojczyzna” ukazało się już w paryskiej Kulturze”.

Ojczyzna jest dla mnie pojęciem niejednoznacznym i niełatwym do zdefiniowania. Związkiem wymagającym lojalności obustronnej…

Henryk Grynberg urodził się 4 lipca 1936 roku w Warszawie, potem wychowywał się na wsi Radoszyna pod Mińskiem Mazowieckim. Jest synem Abrama Grynberga, który zajmował się drobnym handlem, i Sury z domu Sulik. W czasie okupacji przyjęli wraz z matką nazwisko Krzyżanowski i ukrywali się w Warszawie i na Podlasiu.

Po wojnie zdał maturę w Łodzi i studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.

Po uzyskaniu magisterium pracował jako aktor w Państwowym Teatrze Żydowskim

im. I. Kamińskiej. Debiutował w roku 1959 w tygodniku „Współczesnośćˮ opowiadaniem  Ekipa Antygona. Wraz z żoną Krystyną Walczakówną,  aktorką Teatru Narodowego, w 1976 roku pozostali w USA, prosząc o azyl. W Ameryce najpierw pracował jako robotnik. Potem skończył jednak studia na wydziale języków słowiańskich w  Los Angeles. Współpracował z „Kulturą” paryską Jerzego Giedroycia i „Wiadomościami” londyńskimi. Publikował również w Polsce, współpracując z „Tygodnikiem Powszechnym”.

W opowiadaniu Nieznajomy z tomu Ojczyzna narrator spaceruje alejami całkiem nowego miasta, w którym nie może spotkać ani jednego starego domu. Zwraca jednak uwagę na kolorowe stoliki na tarasach świeżo wymytych kawiarń. Słucha też szmeru palm nad brzegiem ultramarynowego morza.

Nad alejami w ciągu dnia rozlewał się soczysty błękit śródziemnomorskiego nieba. W nocy strzelały fajerwerki reklam nad witrynami sklepów i neonowe nazwy kawiarń.

Spacerowicz wstępuje do sklepiku, gdzie zjada pęk bananów. Zatrzymuje się przed kioskiem na rogu, gdzie przecinano grejfrut na pół i z obu połówek wyprasowywano sok do szklanki. Mija eleganckie restauracje ze służbą oczekującą przed progiem na gości.

Jestem tu nieznany, myśli nasza postać. Jestem ogolony.

Widać, że mam czystą koszulę. Gdy trzeba, mówię „przepraszam”.

Kobiety przy stolikach także zachowują dystans wobec niego i wszystkich przechodzących. Dopiero pod wieczór wypijał na stojąco dwa, trzy koniaki i marzył o szczęce takiego, który by go zaczepił. Nikt go jednak nie zaczepiał, więc wracał do przyjaciół, do których przyjechał, do ich ciężkich niezgrabnych mebli przewiezionych przez morze w całości. W ciągu lat od rozstania na Dworcu Gdańskim nie zmienili się oni ani ich mieszkania, ani być może on.

Czasem spotyka wariata, który biega ulicami i wymyśla ludziom od osłów, a oni dają mu za to piastra.

Po jakimś czasie przerzuca aparat przez plecy i udaje się na południe, do Jafy.

Henryk Grynberg. „Ojczyznaˮ w POLONIE

-https://polona.pl/item-view/b415e7e6-1eb0-48fa-8371-5f0468af5f0c?page=5

]]>
Andrzej Dobosz poleca. Jarosław Iwaszkiewicz. „Księga dnia  i księga nocyˮ. Warszawa 1929 https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-jaroslaw-iwaszkiewicz-ksiega-dnia-i-ksiega-nocy-warszawa-1929/ Mon, 02 Dec 2024 12:39:43 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/12/andrzej-dobosz-poleca-jaroslaw-iwaszkiewicz-ksiega-dnia-i-ksiega-nocy-warszawa-1929/ Lata dwudzieste dwudziestego stulecia to dla Jarosława Iwaszkiewicza bardzo dużo nowych doświadczeń i zmian w życiu. Pracuje jako nauczyciel domowy u księstwa Woronieckich. W „Kurierze Lwowskimˮ i „Tygodniku Ilustrowanym” publikuje wiersze, prozę

i recenzje literackie, teatralne i muzyczne. W roku 1922 żeni się  z Anną Lilpopówną, córką warszawskiego przemysłowca. Wraz z żoną zamieszkają w majątku teściów w Podkowie Leśnej.

Pracuje dla marszałka sejmu Macieja Rataja, zostaje członkiem PEN Clubu. Równocześnie zaczyna podróżować po Europie.
Po raz pierwszy jedzie do Paryża i do Włoch. Jest w Wiedniu i Berlinie.

Współpracuje z redakcją „Wiadomości Literackich”, gdzie publikuje wiersze i artykuły. Ukazują się wiersze Dionizje, Wieczór u Abdona, tragedia romantyczna Kochankowie z Werony.

Księga dnia i księga nocy dedykowana żonie, będąca rodzajem lirycznego dziennika, wspomnień i notatek z podróży, reportaży, podzielona jest na dwie części. Pierwsza z Biletami tramwajowymi poświęcona jest podróżom po Włoszech.

 Wstęp

Myślałem, że przywiozłem garstkę płatków róży,

Brzęczącą jak złociste bransolety,

A to są tylko zużyte w podróży

Kolorowe tramwajowe bilety.

Wspomnieniem z podróży do Rzymu jest:

Rzym I

Cztery czerwone windy

Ciągną nas bardzo wysoko

I z granatowego tarasu

Znowu się tęskni do domu.

We Florencji odwiedza konserwatorium:

Konserwatorium we Florencji

Jak kwiat nad dachy rośnie śmiele

Kopuły róż podobne ranu.

W upale dyszą wiolonczele

A każda z nich ma kształt dzwonu.

O nocy w Wenecji tak pisze:

W Wenecji ciepło nocy

Płucze w morzu owoce

I pełne cukrzanej miazgi

Strzepuje jak figi – gwiazdy.

Druga część Z księgi nocy jest pamiętnikiem z Niemiec.

Ważną postacią staje się dla Iwaszkiewicza Stefan George. Niemiecki filozof i poeta. Mówi się o nim „niemiecki Rimbaudˮ.

Wiersz XXXIV

(Naśladowanie ze Stefana George) brzmi tak:

…Niech w twej pamięci, miła, odżyje październik

I nasz zabłąkany, zadumany krok,

Gdyśmy wśród płomienistych, cynabrowych cierni,

Mijając czarnych sosen metaliczny stok,

To i to drzewo milcząc odwiedzali w gości,

I gdy nas dzielił pełen szczęcia gniew,

Słuchali, może zabrzmi tajnie z wysokości

– O śnie, co jeszcze nie jest – wśród gałęzi śpiew…

W roku 2012 Czytelnik wydał listy Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów z lat 1927–1931.

W roku 1929 Anna jest w Szwajcarii i czeka na Jarosława, który też podróżuje – ma do niej przyjechać. Mija właśnie siódma rocznica ich ślubu.  

Złoto drogie! – pisze Jarosław z Wiednia.

Jeszcze nic o tobie nie wiem, i b. mi przykro. W ogóle żal mi domu, dzieci i o ciebie niepokój.

Mam nadzieję zastać wieści w Monachium.

Do widzenia, malutka moja, dziś jedziemy do Salzburga.

                                                           Twój Jarosław

Jarosław Iwaszkiewicz. „Księga dnia  i księga nocyˮ w POLONIE

]]>
Styl Eustachego Rylskiego https://blog.polona.pl/2024/11/styl-eustachego-rylskiego/ Mon, 18 Nov 2024 13:25:38 +0000 Blog/Polona https://blog.polona.pl/2024/11/styl-eustachego-rylskiego/

Autor takich powieści jak Stankiewicz. Powrót, a także Warunek – Eustachy Rylski świętuje dzisiaj osiemdziesiąte urodziny. Jest autorem nie tylko powieści, lecz również zbiorów opowiadań, sztuk teatralnych oraz szkiców literackich. Jego twórczość została doceniona przez krytyków i czytelników. Rylski to laureat wielu nagród literackich: im. Władysława Reymonta, Józefa Mackiewicza, Samuela Bogumiła Lindego. W roku 2016 za całokształt pisarstwa otrzymał Nagrodę Literacką m.st. Warszawy w kategorii Warszawski Twórca, którą odebrał w Pałacu Krasińskich w Warszawie, siedzibie Biblioteki Narodowej.

Debiutancką książkę, składającą się z dwu narracji Stankiewicz oraz Powrót, wydał w 1984 roku. Był to tzw. spóźniony debiut. Autor w chwili jej publikacji miał czterdzieści lat. Książka okazała się artystyczną rewelacją. Omawiano ją w miesięcznikach, tygodnikach i gazetach. Redakcja miesięcznika „Literatura” przyznała pisarzowi nagrodę za najlepszy debiut roku. Trzy lata później ukazał się zbiór opowiadań Tylko chłód, wyróżniony tytułem Warszawskiej Premiery Literackiej. Z uwagi na to, że utworami Rylskiego zainteresowało się środowisko filmowe, autor na podstawie zamieszczonego w tym zbiorze opowiadania Dziewczynka z hotelu Excelsior – potem przedrukowanego w wyborze Wyspa w 2007 roku –  przygotował scenariusz filmu fabularnego.

Ma to, co musi mieć każdy wybitny pisarz – swój styl, tyleż wyrazisty i rozpoznawalny, co urzekający; już to czytelników, już to krytyków. I dlatego jest klasą sam dla siebie. Jego książki – niezależnie od tego, czy dotyczą historii Polski czy współczesności – czyta się z fascynacją; z fascynacją tak wielką, że wielu czytelników wraca do nich po latach, bowiem nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie ma w tym przypadku, że jego utwory były nominowane do Śląskiego Wawrzynu Literackiego, do Angelusa czy Nike. I prawdę mówiąc żal, że nominowany do Nike Warunek koniec końców tą nagrodą nie został uhonorowany. Na szczęście za powieść Człowiek w cieniu przyznano mu Nagrodę im. Józefa Mackiewicza, wręczoną w Dzień Niepodległości – 11 listopada 2005 roku.

Urodził się w Nawojowej koło Nowego Sącza, 18 listopada 1944 roku. Tego samego roku został przez Niemców rozstrzelany jego ojciec. Wychowywał się na Dolnym Śląsku, uczył się w liceach w Karpaczu i Wałbrzychu, a następnie w studium hotelarskim w Jeleniej Górze. Za młodu imał się różnych zajęć. Pracował jako referent techniczny w bazie samochodowej, robotnik budowlany, urzędnik w Komitecie Kultury Fizycznej we Wrocławiu czy kierownik ośrodka kultury w Brzegu Dolnym. W roku 1978 przeprowadził się do Warszawy i z czasem osiadł w podstołecznym Chotomowie. Jako twórca zawsze dbał o egzystencjalną i artystyczną autonomiczność. Jego pisarskie mistrzostwo zasadza się na głębokiej wierze we wszechogarniającą siłę opowieści, w moc rzeczywistości, którą konstruuje się w każdym utworze, a nawet w każdy zdaniu. Sztuka powieści według autora Obok Julii to sztuka wirtuozowskiego opowiadania, ale także sztuka słowa.

Niezależnie od tego, czy akcja jego utworów rozgrywa się w czasie kampanii napoleońskiej czy podczas wojny domowej w Rosji, czy też we współczesnej Polsce – pisarz opowiada o sensie i bezsensie człowieczego losu, o tajemniczej sile, jaka niekiedy popycha człowieka do działania, a niekiedy każe wszystkiego zaniechać; zmusza do zamknięcia się w sobie, w świecie własnych marzeń i wspomnień. Świadczą o tym i przekonują dobitnie z jednej strony powieść Warunek, natomiast z drugiej Na Grobli. Poszczególne książki Rylskiego omawiali przedstawiciele różnych pokoleń, w tym także koledzy po piórze: Wiktor Woroszylski, Jan Z. Brudnicki, Zbigniew Bauer, Jerzy Pilch, Krzysztof Pysiak, Krzysztof Ćwikliński i Anna Nasiłowska.

W roku 1989 Eustachy Rylski podjął współpracę z Teatrem Telewizji. Wkrótce potem powstały utwory sceniczne: Chłodna jesień, Zapach wistarii, Wilk kazański oraz Netta. Niektóre z nich ukazały się drukiem na łamach miesięcznika „Dialog”. Na przełomie XX i XXI wieku pisarz ogłosił sztuki Co nie jest snem oraz Sprawa honoru. A przecież jest on także autorem zbioru wysmakowanych szkiców literackich Po śniadaniu z 2009 roku o życiu i pisarstwie Iwana Turgieniewa, Ernesta Hemingwaya, André Malraux, Alberta Camusa oraz Jarosława Iwaszkiewicza. Rylski wielokrotnie, także w wywiadach, przyznawał się do zainteresowania poezją, prozą, dramaturgią oraz eseistyką autora Sławy i chwały.

Jako pisarz wyjątkowo znający wagę słowa publikuje rzadko, ale kiedy wydaje nową książkę to zazwyczaj okazuje się ona wielkim wydarzeniem wydawniczym, księgarskim i czytelniczym. Dotyczy to także publikacji z ostatniego czasu, takich jak zbiór opowiadań Szara lotka, powieść Blask czy tom eseistyczny Jadąc. W roku 2020 w specjalnym numerze uświetniającym jubileusz siedemdziesięciopięciolecia miesięcznika „Twórczość” ogłosił szkic o kulturze Cyganów zatytułowany Inne tony. W tekście tym Eustachy Rylski wyznał: „Jesteśmy przypisani obrazom, tonom, wersom i pejzażom, w zasadzie aż do śmierci. Łagodzą w nas złości, powściągają prostactwo, jakie wymusza na nas życie, przepędzają chandrę, od czasu do czasu przybierają postać niegroźnego opętania, a z dobrych chwil, jakich nam nie brak, czynią coś intymnego, czego nie dzielimy nawet z najbliższymi. Bo to jest niepodzielne”.

]]>